10173, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aby rozpoczšć lekturę,kliknij na taki przycisk ,który da ci pełny dostęp do spisu treci ksišżki.Jeli chcesz połšczyć się z Portem WydawniczymLITERATURA.NET.PLkliknij na logo poniżej.2Boże, dlaczego skazałe mnie na podejrzenie, że nie istniejesz...ANDRZEJ ZANIEWSKIKról Tanga3Tower Press 2000Copyright by Tower Press, Gdańsk 20004Szanowny CzytelnikuTrzymasz w dłoniach pierwszy tom z pięciu zamierzonych powieci. Ów cykl na razie nazwałemPięcioksięgiem. Król Tanga, tom otwierajšcy tę niezwykłš kronikę pamięci i wyobrani,powstał jednak równolegle z wczeniej opublikowanymi przeze mnie ksišżkami,które uzyskały już szeroki rozgłos. I włanie dlatego odczuwam potrzebę spisania niniejszychwyjanień.Przed dwudziestu laty postanowiłem napisać cykl opowieci-przypowieci o samotnych ibezimiennych istotach, które chcš przetrwać życie, pozostajšc sobš i cigajšc nieuchwytnš,gorzkš nadzieję, że jednak mogš być szczęliwe. Chciałem przedstawić w nich wizję indywidualnegoistnienia, bardziej chyba filozoficzno-etycznš niż literackš.Oczywicie, pisałem nie tylko o zwierzętach, ale i o nas o sobie i o Tobie, mój Czytelniku.I tak narodziła się Bezimienna trylogia.Najpierw powstała opowieć o wcišż wędrujšcym tytułowym Szczurze, wyobcowanymsamotniku zmagajšcym się z losem, potrzebš cišgłej podróży, niepokojem, ciekawociš izmęczeniem. Następnie Szaroć, wydrukowana w Polsce pod tytułem Cień szczurołapa.Ksišżka ta jest współczesnš legendš o bezwzględnej, okrutnej walce szczura z wszechwładnymszczurobójcš i totalnej, absurdalnej wojnie prowadzonej aż po kres istnienia ludzkoci...Na koniec, wywiedziona z obu poprzednich tomów, trzyczęciowa saga o Cywilizacji ptaków,spowied błękitnookiej kawki, biało-czarnej sroki wołajšcej sartoris i różowobiałejgołębicy. Właciwie jest to opowieć o uczuciach niemal romantycznych, wielkich miłociachi namiętnociach, jakim ulegajš ptaki, unoszšce się nad bezludnš Ziemiš, w cieniu skrzydełPrzejrzystego Białego Wędrowca...O powikłanych losach tych trzech ksišżek mógłbym miało napisać czwartš wielowštkowšpowieć sensacyjnš. Cóż! Tak się niestety stało, że opublikowano te ksišżki dopiero, gdyprzestałem wierzyć, że kiedykolwiek zostanš opublikowane, a we mnie pozostała chyba jużna zawsze gorycz tamtych lat pełnych zwštpienia.Przeznaczenie, a może przychylny zbieg okolicznoci?Pytałem wówczas samego siebie, jak żyć. Jak żyć, by przetrwać? Jak nie poddać się przemijaniu,wiedzšc, że czas i tak upomni się o swoje? Jak pracować ze wiadomociš osamotnienia,nieuchronnej porażki, nadchodzšcej staroci, tęsknoty nigdy nie wygasajšcej? I po cożyć, jeżeli już wiem, że nie poznam ani celu, ani sensu, ani przyczyny swego istnienia? Jakajest wobec tych niepewnoci wartoć mojego życia?Bałem się niektórych pytań, bo wyczuwałem wyzierajšcš spoza nich otchłań i porażajšcystrach, który wytršcał mi pióro z ręki. A przecież nadal pytałem, pytałem, nie spodziewajšcsię odpowiedzi, za to jakże często zbliżajšc się do krawędzi własnego losu.Czy mogłem nie pytać? Odczuwałem wewnętrzny przymus bezustannego pytania i dzisiajtak włanie pojmuję pracę pisarza. Pisanie to koniecznoć stawiania pytań bez wyjanianiatych pytań do końca.Dlaczego poszukujšc prawdy, dobra i piękna, stałem się tak obłudny i zakłamany, okrutnyi obojętny, wyniosły i zarozumiały?Dlaczego, znajšc cenę życia, tak łatwo zabijam?Czy żeby poznać zło, trzeba w nim uczestniczyć?5I kim właciwie jest człowiek? Kim ja jestem? Najwyżej stojšcym zwierzęciem czy najniższymz upadłych aniołów? A może tylko zwierzęciem niezwykle zadufanym w sobie i zarozumiałym,o rozwydrzonej wyobrani?Wiele wštpliwoci i żadnej odpowiedzi na tyle pełnej, by sama w sobie mogła sprostaćmoim oczekiwaniom i stać się receptš na życie.W powieci Król Tanga pytania pozostajš te same i tylko próby odpowiedzi mogš wydaćsię bliższe, bardziej swojskie, bo wynikajš również z mojego życiorysu, z tego Tańca mierci,do którego i Ty, Czytelniku tej ksišżki, zostałe zaproszony w chwili swego poczęcia.Pomysł napisania Pięcioksięgu obejmujšcego okres mniej więcej od roku 1914 do roku1970, a więc całe życie kobiety o życiorysie podobnym do mojej matki wykrystalizował sięostatecznie na poczštku lat siedemdziesištych, kiedy wielokrotnie podróżowałem pocišgamimiędzy Warszawš a Gdańskiem, usiłujšc zamknšć tamten tragiczny etap losów mojej rodziny.Wczeniej, w marcu 1943 roku, zginšł mój ojciec, rozstrzelany pod cianš mierci wOwięcimiu, teraz w styczniu 1970 roku moja matka osunęła się nagle w nieg na ulicy NaZaspę, niemal vis-á-vis tej piekarni, w której wkrótce narodzi się mój powieciowy szczur, a zktórej mieszkańcami, zarówno ludmi, jak i zwierzętami, łšczyło mnie tak wiele zdarzeń iuczuć.Dokładnie pamiętam, jak w stanie krańcowej rozpaczy i rozgoryczenia likwidowałem naszegdańskie mieszkanie, sprzedawałem za grosze stare meble, pakowałem i zabierałem doWarszawy ksišżki, fotografie, pamištki. Czułem jednoczenie koniecznoć opisania życiamatki, a raczej jej umierania, chorobliwego baletu mierci, kršżšcej wokół nas przez dziesięciolecia,by w końcu dopać posiwiałš, wynędzniałš kobietę i niemal w samo południe przewrócićjš w przybrudzony nieg na wysłonecznionej tego dnia ulicy Nowego Portu. Tomikkilkudziesięciu żałobnych trenów, jakie wówczas napisałem, odsyłały mi kolejne wydawnictwa,zarzucajšc... brak nadziei, krańcowy pesymizm i rozgoryczenie. Dzisiaj już nie budzito we mnie poczucia krzywdy, przecież takie były zawsze losy moich ksišżek. Kiedy w 1979roku Treny nareszcie zostały wydrukowane, przygotowywałem się włanie do pisania Szczura.Rozumiałem już, że Treny to zaledwie notatki z mojego bólu, a ja powinienem napisaćprozę o losach tancerki, zbliżonš chociażby w częci do losów kobiety, która mnie urodziła.Król Tanga, pierwsza powieć Pięcioksięgu, przypomina rozbite lustro, a raczej szeregrozbitych luster, szklany złom przewietlony promieniami padajšcymi pod różnym kštem.Spoglšdamy z góry na ruiny i chociaż wiemy, co zostało zniszczone najpierw, nie mylimy ochronologii zdarzeń... Jak na skalistym wybrzeżu w pobliżu San Malo w Bretanii, grupa kamiennychrzeb ukazuje historię pirackiego rodu Roteneff zniszczonego przez monstrum, a tywszystko widzisz równoczenie...Fabuła istnieje, co prawda, wypadki rozgrywajš się kolejno, ale Czytelnik-obserwator jużwczeniej przewiduje, domyla się, niemal wie... i tylko sprawdza swoje domysły z opisamiautora.W moim Pięcioksięgu tajemnicze monstrum z wyobrani starego mnicha zostaje zastšpioneprzez Los, Wojnę, Klęskę, Złowrogie Idee, Utopię, w którš tak bardzo chcesz wierzyć,Rozpacz, Okrucieństwo Czasu, Schizofrenię, Narkomanię, Rezygnację...Powieć opiera się nie tyle na faktach, co na spojrzeniu na fakty. Nie jest to więc obiektywnarelacja dzień po dniu, szczegół po szczególe... Takich powieci napisano już wiele iabsurdem byłoby powielanie tamtych dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych wzorców. KrólTanga jest ksišżkš ukazujšcš wiat ze skrajnie indywidualnych punktów widzenia, zdecydowaniesubiektywnš i nie poszukujšcš tzw. racji obiektywnych, które, jak wiadomo, i tak różnišsię od siebie, a niekiedy sš przeciwstawne. Historia, polityka, zwalczajšce się idee stałysię tu tłem, często symbolicznym, niekiedy karykaturalnym. wiadomie natomiast opierałemsię na opowieciach rodzinnych i plotkach, zmyleniach, a nawet kłamstwach, bo zarówno6moja matka, jak i babcia, a także pozostali nieżyjšcy już krewni lubili dopasowywać fakty doswych wyobrażeń, snuć różnorodne domysły, a nadzieje i marzenia uznawać za tak bliskiespełnienia, że mówišc o nich, posługiwali się czasownikami dokonanymi w trybie oznajmujšcym.Czy pisarz ma prawo do takiego spojrzenia na prawdę? Czy pisarz ma prawo do kłamstwa?Do kłamstwa wiadomego? Do kłamstwa niewiadomego? Czy powinien sprawdzać każdykrok, każdy fakt, każde słowo?Nie mam zamiaru gonić prawdy, nie chcę cigać się z historiš, nie usiłuję przekonywać, żemam rację. Ale skšd wiesz, mój Szanowny Czytelniku, czy ci pisarze, którzy bijš się w piersii przysięgajš, że mówiš prawdę, mówiš jš rzeczywicie?Nie będę weryfikował wspomnień, przekazów, listów, wyobrażeń, może i kłamstw. Usłyszałemje od tych, których kochałem i kocham nadal w mojej pamięci. Czy nie mam prawaszanować tych, którzy kłamiš? Jeżeli kłamiš po to, aby mi pomóc lub aby pomóc sobie?Nie wspominaj, twórz wspomnienia! nie wiem, kto mi podpowiadał, lecz zapamiętałemten szept z bezsennej nocy, kiedy w goršczkowym popiechu zapisywałem tytuły kolejnychtomów: Król Tanga, mierć Arlekina, Ucieczka Colombiny, La cumparsita, Syn Tancerki.Zapamiętaj te nazwy, mój Czytelniku, bo wštki, które tu sš ledwie zaznaczone, pozorniewygasajš lub nie zostajš rozwinięte w tomie pierwszym, mogš nagle ożyć i stać się ważne wtomach następnych.Polacy, Niemcy, Żydzi, Ukraińcy, Rosjanie, Węgrzy, Francuzi, Estończycy... Czy tylkooni?Kłębi się wokół mnie ta przeszłoć, a ja nie chcę i chyba nie umiałbym wyjanić jej dokońca. Prawdę mówišc, nie mam na to sił, bo musiałbym nie tyle pisać, ile sprawdzać w przeróżnycharchiwach i bibliotekach, co działo się naprawdę, a co zostało dopowiedziane, wymylone,dodane póniej... A przecież nikt przeszłoci do końca nie sprawdzi. Z głębi, z otchłani,zza mgieł wynurzajš się zarysy szlacheckich dworów, kamienic, pałaców, posiadłoci...Dobiegajš echa ziemiańskich uczt, balów, ptasich uroczysk, zamordowanych marzeń,zagubionych miłoci, wojennych marszów i piewu jeńców pędzonych w zapomnienie, trwogii nienaw...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]