10205, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
J. G. BallardLudzie milleniumMillennium PeoplePrzek�ad: Rados�aw Januszewski1. Bunt w�Chelsea MarinaMa�a rewolucja by�a tak skromna i�grzeczna, �e prawie nikt jej nie zauwa�y�. Sta�em u�wej�cia do Chelsea Marina jak go�� na opuszczonym planie filmowym. Przys�uchiwa�em si� odg�osom porannego ruchu ulicznego na King�s Road, pokrzepiaj�cej sk�adance samochodowych odbiornik�w stereo i�syren ambulans�w. Za budk� stra�nika, jak apokaliptyczna wizja bez �cie�ki d�wi�kowej, rozci�ga�y si� uliczki opustosza�ego osiedla. Transparenty z�has�ami protestacyjnymi zwisa�y z�balkon�w. Doliczy�em si� mniej wi�cej tuzina przewr�conych samochod�w i�dw�ch wypalonych dom�w.Ale nikt z�przechodz�cych obok mnie ludzi, kt�rzy wybrali si� na zakupy, nie okazywa� zainteresowania. Kolejna balanga w�Chelsea wymkn�a si� spod kontroli, a�go�cie byli zbyt pijani, �eby zda� sobie z�tego spraw�. By�o w�tym troch� prawdy. Wi�kszo�� buntownik�w, a�nawet paru prowodyr�w, nie poj�a, co zasz�o w�tym komfortowym ustroniu. A�przecie� ci sympatyczni i�bardzo intelektualni rewolucjoni�ci buntowali si� przeciw samym sobie.Nawet ja, David Markham, wykwalifikowany psycholog, przeszmuglowany do Chelsea Marina jako policyjny szpieg - o�tym podst�pie dowiedzia�em si� zreszt� jako ostatni - nie zdo�a�em dostrzec, co tu si� dzieje. Ale moj� uwag� rozproszy�a niezwyk�a przyja�� z�Richardem Gouldem, zapracowanym pediatr�, kt�ry stan�� na czele rewolty - takim doktorem Moreau w�lokalnym wydaniu, jak go ochrzci�a Kay Churchill, nasza wsp�lna kochanka. Wkr�tce po naszym pierwszym spotkaniu Richard straci� zainteresowanie Chelsea Marina i�zwr�ci� si� ku bardziej radykalnym dzia�aniom rewolucyjnym, kt�re, o�czym wiedzia�, bli�sze by�y mojemu sercu.Podszed�em do ta�m policyjnych odgradzaj�cych wjazd do osiedla od King�s Road i�pokaza�em przepustk� dw�m policjantom, czekaj�cym na przyjazd ministra spraw wewn�trznych. Kierowca furgonetki z�kwiaciarni k��ci� si� z�nimi i�pokazywa� palcem wielki bukiet lilii, le��cy obok niego. Domy�li�em si�, �e kt�ry� z�tutejszych mieszka�c�w, jaki� szcz�liwie �onaty adwokat albo g��wny ksi�gowy, zbyt by� zaabsorbowany rewolucj�, �eby odwo�a� dostaw� bukietu urodzinowego dla �ony.Policjanci byli niez�omni. Nie pozwolili kierowcy wjecha� na teren osiedla. Wiedzieli, �e w�tej niegdy� przestrzegaj�cej prawa spo�eczno�ci zasz�o co� bardzo podejrzanego, skoro wymaga�o to obecno�ci samego ministra ze �wit� wysokich urz�dnik�w. Go�cie - radcy Ministerstwa Spraw Wewn�trznych, zatroskani duchowni, wy�si rang� pracownicy socjalni i�psycholodzy, ��cznie ze mn� - zaczn� lustracj� w�po�udnie, za godzin�. Nie b�dzie nas pilnowa� uzbrojona policja, gdy� za�o�ono, �e zbuntowana klasa �rednia jest zbyt dobrze wychowana, �eby stanowi� fizyczne zagro�enie. Aleja wiedzia�em a� za dobrze, �e zagro�enie jest realne.Pozory mog� �wiadczy� o�wszystkim albo o�niczym. Policjanci przepu�cili mnie, ledwie rzucaj�c okiem na przepustk�. Od tygodni s�uchali kaza� wygadanych mamusiek w�niechlujnych d�insach, tote� uznali, �e moja modna fryzura, dzie�o wiza�yst�w BBC, go��bioszary garnitur i�opalenizna z�solarium wykluczaj�, �ebym by� tubylcem z�Chelsea Marina. Tutejsi mieszka�cy woleliby raczej umrze�, ni� ubra� si� jak pomniejszy telewizyjny guru albo inteligent-renegat z�podejrzanego �wiatka wideokonferencji i�seminari�w w�hotelach przy lotniskach.Ten garnitur by� przebraniem. W�o�y�em go po raz pierwszy od p� roku, a�podart� sk�rzan� kurtk� i�denimy wepchn��em do kosza na �mieci. Lekko przeskoczy�em nad policyjnymi ta�mami. By�em znacznie bardziej wysportowany, ni� mog�o si� wydawa� posterunkowym. �Akcje przeciwko terrorystom�, jak nazwa� je minister spraw wewn�trznych, szybko zahartowa�y moje cia�o, rozleniwione latami przesiadywania w�salonikach na lotniskach i�w hotelowych atriach. Nawet na mojej �onie, Sally, zawsze tak rozumiej�cej, kt�rej nic nie by�o w�stanie zaskoczy�, moje muskularne ramiona robi�y wra�enie, gdy liczy�a siniaki po starciach z�policj� i�ochroniarzami.Ale to przebranie nie powinno by� przesadne. Spojrza�em na swoje odbicie w�rozbitej szybie str��wki i�rozlu�ni�em krawat. Nadal nie by�em pewien, jak� gram rol�. Richarda Goulda widywano ze mn� tak cz�sto, �e posterunkowi powinni mnie rozpozna� jako g��wnego wsp�lnika poszukiwanego terrorysty. Pomacha�em do nich, a�oni odwr�cili si�, patrz�c, czy na King�s Road nie pojawi si� limuzyna ministra spraw wewn�trznych. Poczu�em uk�ucie rozczarowania. Przez kilka sekund chcia�em, �eby mnie zatrzymali.Przede mn� rozci�ga�a si� Chelsea Marina. Od dwudziestu lat, odk�d powsta�o osiedle, po raz pierwszy ulice by�y puste. Mieszka�cy znikn�li, zostawiaj�c stref� ciszy, jakby miejski rezerwat przyrody. Osiemset rodzin uciek�o, porzucaj�c wygodne kuchnie, ogr�dki pe�ne zi� i�saloniki obstawione rega�ami z�ksi��kami. Bez cienia �alu odwr�cili si� plecami do siebie i�wszystkiego, w�co kiedy� wierzyli.Zza dach�w dochodzi� odg�os londy�skiego ruchu, ale cich�, w�miar� jak zag��bia�em si� w�Beaufort Avenue, g��wn� arteri� komunikacyjn� osiedla. Ogromna metropolia, otaczaj�ca Chelsea Marina, wstrzymywa�a oddech. Tutaj zacz�a si� rewolucja klasy �redniej; nie powstanie zrozpaczonego proletariatu, ale rebelia wykszta�conej klasy profesjonalist�w, opoki i�kr�gos�upa spo�ecze�stwa. W�cichych uliczkach, kt�re stanowi�y t�o niezliczonych przyj��, chirurdzy i�brokerzy ubezpieczeniowi, architekci i�dyrektorzy szpitali zbudowali barykady i�przewr�cili w�asne samochody, tarasuj�c drog� wozom stra�ackim i�ekipom ratowniczym, kt�re usi�owa�y nie�� im pomoc. Odrzucili jakiekolwiek propozycje pomocy, nie chcieli zwierzy� si� ze swoich krzywd ani nawet powiedzie�, czy w�og�le dzieje si� im jaka� krzywda.Negocjatorzy, przys�ani przez rady gminne Kensingtonu i�Chelsea, najpierw natkn�li si� na milcz�cy op�r, potem na drwiny, a�w ko�cu w�ich kierunku polecia�y koktajle Mo�otowa. Z�niezrozumia�ych przyczyn mieszka�cy Chelsea Marina przyst�pili do demonta�u �wiata klasy �redniej. Rozpalili ogniska z�ksi��ek i�obraz�w, zabawek edukacyjnych i�magnetowid�w. W�informacjach telewizyjnych pokazano, jak cale rodziny, trzymaj�c si� za r�ce, otoczone przewr�conymi samochodami, ukazywa�y w��wietle p�omieni twarze, na kt�rych malowa�a si� duma.Min��em strawione przez ogie� bmw, le��ce do g�ry ko�ami przy kraw�niku, i�zapatrzy�em si� na rozpruty zbiornik paliwa. Samolot pasa�erski zatacza� ko�a nad �r�dmie�ciem Londynu, a�setki porozbijanych szyb brz�cza�y od warkotu jego silnik�w, jakby uwalnia�y resztki drzemi�cego w�nich gniewu. O�dziwo, ludzie, kt�rzy zniszczyli Chelsea Marina, w�og�le nie okazywali gniewu. Spokojnie pozbyli si� swojego �wiata, jakby wystawiali �mieci przed drzwi.Ten niesamowity spok�j i, co bardziej niepokoj�ce, oboj�tno�� mieszka�c�w na wysokie kary pieni�ne, kt�re b�d� musieli zap�aci�, przyspieszy� wizyt� ministra spraw wewn�trznych. Henry Kendall, m�j kolega z�instytutu, blisko zwi�zany z�Ministerstwem Spraw Wewn�trznych, powiedzia� mi, �e klasa �rednia wznieci�a niepokoje r�wnie� w�innych miejscach: na zamo�nych przedmie�ciach Guildford, Leeds i�Manchesteru. W�ca�ej Anglii kasta profesjonalist�w odrzuca�a wszystko to, na co tak ci�ko pracowa�a.Patrzy�em, jak samolot pasa�erski przelatuje nad miejskim horyzontem Fulham i�niknie mi�dzy go�ymi d�wigarami wypalonego domu na ko�cu Beaufort Avenue. W�a�ciciele domu, dyrektorka miejscowej szko�y i�jej m��, lekarz, opu�cili Chelsea Marina wraz z�tr�jk� dzieci, do ostatniej chwili broni�c si� przed oddzia�ami prewencji, kt�re wreszcie zdo�a�y ich obezw�adni�. Stali na czele rebelii, gotowi zdemaskowa� ra��ce niesprawiedliwo�ci, kt�re rz�dzi�y ich �yciem. Wyobrazi�em ich sobie, jak pogr��eni w�g��bokim transie, kr��� bez ko�ca po autostradach w�zab�oconym land-roverze.Dok�d pojechali? Wielu mieszka�c�w uciek�o do swoich wiejskich dom�w albo do przyjaci�, wspieraj�cych ich paczkami �ywno�ciowymi i�krzepi�cymi e-mailami. Inni wyruszyli w�nieko�cz�c� si� podr� po Krainie Jezior i�pog�rzu p�nocnej Szkocji. Ci�gn�c za sob� przyczepy kempingowe, stali si� awangard� w�drownej klasy �redniej, nowymi Cyganami z�uniwersyteckim wykszta�ceniem, kt�rzy znaj� swoje prawa i�gotowi s� walczy� o�nie z�w�adzami.Moj� gospodyni� Kay Churchill, profesor filmoznawstwa w�uniwersytecie South Bank, zatrzyma�a policja. Wypuszczono j� za kaucj�. Nadal g�osi�a rewolucj� i�rozwodzi�a si� na jej temat w�popo�udniowym programie telewizji kablowej. Jej ciasny, ale wygodny dom z�wytartymi kanapami i�fotosami z�film�w zatopi�y wydajne w�e stra�y po�arnej Chelsea.T�skni�em do Kay i�jej dr��cej korony popielatych w�os�w, do jej niekonsekwentnych opinii i�lej�cego si� strumieniem wina. To w�a�nie jej opuszczony dom sprawi�, �e przyby�em tu na godzin� przez ministrem spraw wewn�trznych. Mia�em nadziej�, �e m�j laptop nadal stoi w�salonie Kay na stoliku, na kt�rym k�adli�my plany, opracowuj�c podpalenie Filmoteki Narodowej i�Albert Hali. W�ostatnich chwilach powstania, gdy policyjne helikoptery wisia�y ju� nad g�owami, Kay z�takim zapami�taniem pr�bowa�a przekona� przystojnego komendanta stra�y po�arnej, �e da�a jego ludziom czas na rozbicie okien domu strumieniami wody. S�siad wyci�gn�� Kay z�domu, ale laptop zosta� i�ekipa policyjna na pewno by go znalaz�a.Dotar�em do ko�ca Beaufort Avenue, do wymar�ego centrum Chelsea Marina. Przy Cadogan Circle sta� sze�ciopi�trowy blok mieszkalny, z�balkon�w bezw�adnie zwisa�y transparenty, ukazuj�c has�a oboj�tnej pustce. Przeszed�em przez ulic� w�stron� Grosvenor Place i��lepej uliczki, przy kt�rej mieszka�a Kay, wspomnienia odmiennego, poprzedniego Chelsea. Przy kr�tkiej alejce mieszkali jeszcze podejrzany handlarz antykami, dwa lesbijskie ma��e�stwa i�alkoholik, pilot concorde�a. Przytulisko dla z�ego towarzystwa i�dobrej zabaw... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl