10577, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Christopher HydeNajtrudniejszy cel(Hard Target)Pamięci małej M.Zbyt krótkie życie,lecz przeżyte z największš radocišOd autoraPrzedstawione w Najtrudniejszym celu dane sš dokładne, podobnie jak wszelkieinformacje dotyczšce historii oraz codziennego rozkładu zajęć w Białym Domu. W interesiebezpieczeństwa publicznego uległy niewielkiej zmianie tylko pewne szczegóły techniczne.PrologHOTEL WASHINGTON,WASZYNGTON 10 KWIETNIA 194519.05 CZASU WSCHODNIEGODwaj ubrani po cywilnemu mężczyni znajdowali się w bogato urzšdzonym saloniehotelowego apartamentu. Ruchy starszego z nich zdradzały, że czuł się niepewnie bezmunduru.Młodszy zajęty był lekturš, jego towarzysz stał przy oknie, ciskajšc w zębach długie,dymišce cygaro. Przez cały dzień na dworze było mglisto i pochmurno, więc zmierzchuledwie dostrzegało się zmianę jednego odcienia szaroci w drugi. W dole widział klasycznšlinię dachu Skarbca, za którym, otoczony drzewami, wznosił się Biały Dom.Roosevelta oczywicie tam nie było. Pod koniec marca po Jałcie wyjechał natrzytygodniowy wypoczynek do Małego Białego Domu w Warm Springs, w Georgii. WBiałym Domu przebywała Pierwsza Dama i dziesištki innych ludzi. Bez prezydenta jednakurok i potęga słynnego gmachu zostały przyćmione.Młodszy mężczyzna, łysiejšcy okularnik o szczupłej twarzy, cisnšł raport na stolik.Zapalił papierosa i z powrotem opadł na kwieciste poduchy chesterfielda.- Czy to prawda? - zapytał.- Tak. - Starszy mężczyzna odwrócił się od okna i nie wyjmujšc cygara z ust, dodał:- Zupełnie zmienił swoje stanowisko.- To wprost niewiarygodne, generale.- Chce pokazać im film, kiedy już przeprowadzimy próby.Młodszy potrzšsnšł głowš.- To nie wystarczy.Zdjšł okulary i zaczšł je przecierać chusteczkš wydobytš z kieszonki na piersimarynarki.- Cały komitet był co do tego zgodny. Stimson, Vannevar, Bush, Fermi... mój Boże,nawet Oppenheimer powiedział, że tylko operacja militarna na pełnš skalę odniesie właciwyskutek.Czy on naprawdę myli, że Hirohito podda się, bo pokażemy mu jaki film? Generałzacisnšł zęby na cygarze.- Tu chodzi o co więcej - młodszy mężczyzna poprawił okulary wypielęgnowanymipalcami na grzbiecie długiego, patrycjuszowskiego nosa.- Nie należy zapominać o Stalinie. Połknie całš Europę, jeli tylko mu na topozwolimy; ta bomba atomowa może drania powstrzymać i skłonić do zastanowienia.- A co z Trumanem? spytał generał. - Czy on jej użyje?- On w ogóle o niczym nie będzie wiedział, ale mamy jego słowo.Zapadła długa cisza. Generał wrócił do okna i zapatrzył się w ciemnoć.- Będziemy musieli działać szybko - powiedział wreszcie. - Przed miesišcem albodwoma to nie było takie ważne. Próba miała się odbyć dopiero w sierpniu. Mylelimy, żemoże...- Mylelicie, że do tego czasu Roosevelt umrze - ponuro wtršcił okularnik.- Z napływajšcych z Warm Springs raportów wynika, że czuje się lepiej.- Co mówi admirał? - spytał generał.- Jest strzeżony, podobnie jak doktor Bruenn. - Młodszy mężczyzna wzruszyłramionami.- Ale je więcej. Tyje i pływa w basenie. Z drugiej jednak strony, jutro może już nieżyć.- Wiedzielimy o tym, namawiajšc go do walki o czwartš kadencję. To dlategowiceprezydentem jest Harry Truman, a nie Henry Wallace - warknšł generał, odwracajšc sięod okna. Jego cygaro dawno zgasło, lecz on chyba tego w ogóle nie zauważył.Młodszy zapalił kolejnego papierosa. Z lekkim umiechem sięgnšł do wewnętrznejkieszeni eleganckiej marynarki, wydobył prostš, skórzanš papieronicę oraz paczkę kameli.Położył je na stoliku i usiadł.Generał zmarszczył brwi.- A to co, u diabła?Jego rozmówca westchnšł.- Znamy się od dawna, generale. Zna pan mojš rodzinę i wie pan, w co wierzymy. Todlatego pan mnie w to wcišgnšł. Mylałem, że pan traktuje to poważnie.- Bo traktuję - burknšł generał. - Wszyscy traktujemy.- To dobrze młodszy mężczyzna pokiwał głowš. - Cieszy mnie, że to słyszę. Zacišgnšłsię głęboko papierosem i wolno wypucił nosem dwa kłęby dymu.- Ta papieronica jest wiernš kopiš papieronicy Roosevelta. Papierosy też sšdokładnie takie, jakie być powinny kamele, marka prezydenta - o ile pan pamięta.- Nigdy nie zwróciłem na to uwagi - odparł generał.- Proszę mi wierzyć, on pali kamele. Szeć sztuk dziennie, w myl nowego regulaminudoktor Bruenna. Z naszych informacji wynika, że w rzeczywistoci pali prawie dwa razy tyle.To i tak znacznie mniej w porównaniu z poprzednimi dwiema lub trzema paczkami.- Więc ty i twoi przyjaciele z E Street stworzylicie replikę papieronicy prezydenta.Doceniam to osišgnięcie, ale może przejdziesz wreszcie do rzeczy.- Oczywicie. Papierosy w tej paczce zostały poddane specjalnej - że tak powiem,kuracji proszę wybaczyć mi tę grę słów.- Mów dalej - rzucił krótko generał.- Substancja obecna w tych papierosach stanowi produkt uboczny pewnej produkcjiwykonanej dla nas przez ludzi Du Ponta. Jest to włókno - nie znam dokładnie wzoruchemicznego - które po zapaleniu wydziela trujšcy gaz. Objawy sš takie same jak przywylewie krwi do mózgu.- Zupełnie jak w taniej powieci sensacyjnej - skwitował generał.- Być może. Ale to działa i nie zostawia żadnych ladów.- Co ty właciwie sugerujesz?- Zamienimy papieronice. W naszej, między najzwyklejszymi papierosami, znajdziesię ten jeden szczególny.W głosie generała zabrzmiała drwina.- A któż dokona tak odrażajšcego wyczynu? Jeden ze miałków Donovana?- Nie, kto z zewnštrz. Kto, kto ma powód, by przebywać w Warm Springs.- Kto?- Mój przyjaciel. Nazywa się Hollis Macintyre.- Czy to jaki krewny admirała? - generał poruszył się niespokojnie.- Nie. Był asystentem doradcy Roosevelta do spraw wojskowych.- Generała Watsona?- Zgadza się. Tego samego, który zmarł w drodze na konferencję jałtańskš w lutym.Hollis okazał się tak pożyteczny w trakcie obrad, że zostawili go na stałe. Obecnie pracujejako kurier. Kursuje tam i z powrotem z korespondencjš Białego Domu.- I on powiada, że to zrobi?Młodszy skinšł głowš. - Tak.- Dlaczego? - zapytał generał chłodnym tonem.- Bo jest patriotš. Roosevelt umiera. To tylko kwestia czasu. Hollis, podobnie jak panczy ja, ma wiadomoć, że prezydent nie jest w stanie negocjować ze Stalinem warunkówpokoju w Europie. Rozumie też, że jeli nie użyjemy w Japonii bomby atomowej, będziemymusieli dokonać inwazji z udziałem miliona mężczyzn. Hollis stoi na stanowisku, iż jeli jużmusi popłynšć krew, niech będzie to krew Japończyków, nie za Amerykanów.Generał zrobił chytrš minę.- Przypuszczam, że twój pan Macintyre nie dostrzega w tym żadnych osobistychkorzyci?Młodszy mężczyzna spojrzał generałowi prosto w oczy.- Nasza wdzięcznoć w zupełnoci mu wystarczy.- Kiedy wyjeżdża do Warm Springs? - spytał generał, wpatrujšc się w paczkępapierosów.- Jutro po południu - odparł pospiesznie okularnik. - Poleci do Fort Benning, skšdagent Secret Service zawiezie go do Warm Springs.- Zadzwoń do niego - polecił generał po krótkim namyle. - Zadzwoń do swegopatrioty i popro, żeby przyszedł do hotelu.Młodszy mężczyzna skinšł głowš.- Oczywicie.Generał wrócił do okna i wyjrzał na ulicę. Budynek Skarbca pogršżony był wciemnociach, a w Białym Domu płonęło tylko kilka wiateł.- On i tak umiera - powiedział cicho do swego odbicia w szybie. - To nie to samo, comorderstwo.- Przepraszam? - odezwał się młodszy. Ze słuchawkš w dłoni stał przy biurku wodległym końcu pokoju. - Czy pan co mówił, generale?- Nie. - Generał wolno potrzšsnšł głowš. - Nic nie mówiłem.MAŁY BIAŁY DOM WARM SPRINGS,GEORGIA 12 kwietnia 194513.15 CZASU CENTRALNEGOKilkanacie budynków składało się na kompleks Warm Springs w Georgii. Większoćz nich przeznaczono dla ofiar polio, które przyjeżdżały tutaj, aby korzystać z dobrodziejstwbasenu z goršcymi ródłami umiejscowionego w pobliżu Georgia Hall. Franklin DelanoRoosevelt był nie tylko prezydentem Stanów Zjednoczonych, ale również jednym zzałożycieli fundacji Warm Springs. Regularnie więc odwiedzał uzdrowisko, aby dojć dosiebie po trudach życia w Waszyngtonie.Jego posiadłoć w Hyde Park, w stanie Nowy Jork, była znacznie większa i wygodniejurzšdzona. Roosevelt jednak zawsze traktował jš jako własnoć matki i znacznie lepiej czułsię poród prostych przyjemnoci szeciopokojowego, drewnianego domku na wzgórzu nadGeorgia Hall. Dodatkowym atutem tego miejsca była bliskoć wieloletniej miłociprezydenta, Lucy Mercer Rutherford.Roosevelt był wyczerpany i przygnębiony, gdy przybył do uzdrowiska niemal przeddwoma tygodniami. Po dwunastu dniach wypoczynku, lekkich ćwiczeń oraz opiekimedycznej doktora Bruenna czuł się znacznie lepiej. Poprawiło mu się cinienie krwi, twarznabrała rumieńców. Nawet jedzenie miało lepszy smak. Zgodził się też pozować doakwarelowego portretu przyjaciółce swojej kuzynki, Polly Delano, imponujšcej madameShoumatoff.Siedzšc za biurkiem ustawionym w największym pokoju, Roosevelt przystšpił dootwierania poczty i przeglšdania zawartoci ostatniego worka z Waszyngtonu. W pokojutrwała żywa krzštanina. Polly i druga kuzynka, Daisy Suckley, uwijały się przy kwiatach,natomiast madame Shoumatoff pracowała przy sztalugach. Do pomieszczenia wpadał cochwila Bill Hassett, prezydencki sekretarz do spraw spotkań. Ukochana Lucy za doglšdałaprzygotowań kelnera Joego Esperancilli i kucharki Daisy Bonner do lunchu.Prezydent otrzšsnšł się z zadumy; uwiadomił sobie, że madame Shoumatoff co doniego mówi. Silny rosyjski akcent sprawiał, że zrozumienie jej słów wymagało sporegowysiłku.- Przepraszam, o co chodzi? - zapytał uprzejmie. Na prawo od malarki, przy drzwiachna korytarz, stała Lucy z rękoma złożo... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl