1075, Big Pack Books txt, 1-5000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeffrey ArcherC�rka marnotrawnaTomCa�o�� w tomachZak�ad Nagra� i WydawnictwZwi�zku NiewidomychWarszawa 1996`paPrze�o�yli: Danuta S�kalskai Wies�aw MleczkoT�oczono pismem punktowym dlaniewidomych w Drukarni Zak�aduNagra� i Wydawnictw Zwi�zkuNiewidomych,Warszawa, ul. Konwiktorska 9Przedruk z Wydawnictwa"Czytelnik",Warszawa 1994Pisa�a K. PabianKorekty dokona�yK. Markiewiczi U. Maksimowicz`stKolejna powie�� angielskiegopisarza lorda Jeffreya Archera.Tym razem �ledzimy barwne losyc�rki barona Rosnovskiego,znanego ju� czytelnikom zpoczytnej sagi rodzinnej "Kane iAbel".Florentyna, kobieta pi�kna iambitna, robi b�yskawiczn�karier� polityczn�, aby nakoniec spr�bowa� si�gn�� ponajwy�szy urz�d w pa�stwie...Od autoraW czasie, kiedy pisa�em t�ksi��k�, historia, kt�r�opowiada�em, by�a histori�mo�liwej przysz�o�ci. Dzi�,kiedy ta ksi��ka ukazuje si� wj�zyku polskim, wiemy ju�, �e taprzysz�o�� u�o�y�a si� inaczej.Niemniej to, co opowiedzia�em,mog�o si� zdarzy�.`rpJ.$a.`rp`pa`rpPeterowi, Joy, Alison,Clare i Simonowi`rpProlog- Prezydentem Stan�wZjednoczonych - odpar�a.- M�g�bym znale�� kilkaprzyjemniejszych sposob�wprzeputania maj�tku - rzek� jejojciec, zdejmuj�c p�okr�g�eszk�a, kt�re tkwi�y mu na czubkunosa, i spozieraj�c na c�rk�sponad gazety.- Nie str�j sobie �art�w,tatusiu. Prezydent Rooseveltdowi�d� nam, �e nie maszczytniejszego powo�ania nads�u�b� publiczn�.- Jedyne, czego dowi�d�Roosevelt... - zacz�� ojciec,lecz urwa� i na nowo zag��bi�si� w gazecie, uzna� bowiem, �ec�rka potraktuje t� uwag� jakoniepowa�n�.- Dobrze wiem, �e bez twojejpomocy nie mog�abym si� na co�takiego porywa� - ci�gn�ac�rka, jakby czyta�a w my�lachojca. - Nie do��, �e nie jestemm�czyzn�, to jeszcze Polk� zpochodzenia.Gazeta zas�aniaj�ca ojcaraptownie opad�a. - Nigdy niewyra�aj si� uszczypliwie oPolakach - powiedzia�. -Historia dowiod�a, �e jeste�mylud�mi honoru i nigdy nie cofamyraz danego s�owa. M�j ojciec by�baronem...- Tak, wiem, �e dziadek by�baronem, ale nie ma go ju� natym �wiecie i nie mo�e mi pom�czosta� prezydentem.- Wielka szkoda, �e nie �yje -westchn�� ojciec - boniew�tpliwie by�by wspania�ymprzyw�dc� naszego narodu.- A jego wnuczka by nie mog�a?- Nie widz� przeszk�d -powiedzia�, spogl�daj�c wstalowoszare oczy jedynaczki.- No wi�c, tatusiu, czy mipomo�esz? Bez twojegofinansowego wsparcia nie mog�liczy� na sukces.Ojciec zwleka� z odpowiedzi�.Wpierw osadzi� z powrotemokulary na koniuszku nosa, potemniespiesznie z�o�y� gazet� idopiero w�wczas si� odezwa�.- Zawrzemy uk�ad, kochanie. Wko�cu, do tego si� sprowadzapolityka. Je�li rezultatyprawybor�w w New Hampshire oka��si� zadowalaj�ce, w pe�ni ci�popr�. Je�li nie, wybijesz sobieten pomys� z g�owy.- Co rozumiesz przezzadowalaj�ce? - pad�onatychmiast pytanie.M�czyzna zn�w zwleka� chwil�z odpowiedzi�, wa��c s�owa. -Je�li zwyci�ysz w prawyborachalbo zdob�dziesz ponadtrzydzie�ci procent g�os�w, b�d�murem sta� przy tobie, cho�bymnawet mia� sprzeda� ostatni�koszul�.Dziewczynka nareszcieodetchn�a z ulg�. - Dzi�kuj�,tatusiu. O wi�cej nie mog�abymprosi�.- O nie, na pewno nie - rzek�.- Czy teraz mog� z powrotemzaj�� si� zagadkow� kwesti�,dlaczego Nied�wiadki przegra�ysi�dmy mecz turnieju zTygrysami?- Po prostu byli s�absi, oczym �wiadczy wynik dziewi�� dotrzech.- Moja panno, mo�e ci si�zdaje, �e wiesz to i owo opolityce, ale zapewniam ci�, �eo baseballu nie masz zielonegopoj�cia - powiedzia� m�czyzna.W tej chwili jego �ona wesz�a dopokoju. Obr�ci� ku niej swoj�kr�p� posta�. - Nasza c�rka chcesi� ubiega� o urz�d prezydentaStan�w Zjednoczonych. Co ty nato?Dziewczynka spojrza�a na ni�pytaj�co, ciekawa jej reakcji.- Zaraz ci powiem, co ja na to- oznajmi�a matka. - Ot� my�l�,�e dawno ju� powinna le�e� w��ku i �e to z twojej winyprzesiaduje tu do p�na.- Chyba masz racj� - rzek�m��. - Zmiataj do ��ka,male�ka.Dziewczynka podesz�a do ojca,poca�owa�a go w policzek iszepn�a:- Dzi�kuj�, tatusiu.Oczy m�czyzny pow�drowa�y zajedenastoletni� c�reczk�wychodz�c� z pokoju izarejestrowa�y, jak mocnozacisn�a pi�stk�; robi�a tozawsze, kiedy by�a z�a albo przyczym� si� upar�a. Tym razempodejrzewa� j� o jedno i drugie,ale wiedzia� te�, �e nie masensu t�umaczy� �onie, i� ichjedynaczka jest niezwyk�ymdzieckiem. Ju� dawno temuzaniecha� pr�b anga�owania �onyw swoje w�asne ambicje i cieszy�si� przynajmniej z tego, �e niepotrafi�aby zniweczy� marze� ichdziecka.Zag��bi� si� na powr�t wchicagowskiej "Tribune" i jednakmusia� przyzna�, �e c�rka niemyli�a si� co do Nied�wiadk�w.Przez dwadzie�cia dwa lataFlorentyna Rosnovski nigdy niewr�ci�a do tej rozmowy, gdy za�to uczyni�a, nie w�tpi�a, �eojciec dotrzyma umowy. W ko�cuPolacy to ludzie honoru, kt�rzynigdy nie �ami� danego s�owa.Przesz�o��1934_#19681To nie by�y �atwe narodziny,ale przecie� Ablowi i ZofiiRosnovskim nic nie przychodzi�o�atwo i ka�de z nich na sw�jspos�b nauczy�o si� zestoicyzmem przyjmowa� sw�j los.Abel pragn�� syna, dziedzica,kt�ry w przysz�o�ci obejmieGrup� Hoteli Baron. Do czasu,kiedy ch�opak doro�nie, Abel zpewno�ci� b�dzie r�wnie s�awny,jak taki Ritz czy Satatler, ajego grupa hotelowa stanie si�najwi�ksz� na �wiecie. Abelprzemierza� tam i z powrotemkorytarz nieokre�lonego koloru wszpitalu �w. �ukasza,nas�uchuj�c, kiedy si� rozlegniepierwszy krzyk dziecka, i zka�d� godzin� oczekiwania utyka�coraz mocniej, cho� zwykle jegokalectwo by�o niemalniewidoczne. Czasem obraca� nar�ku srebrn� bransolet� ispogl�da� na kunsztownie wyrytena niej nazwisko. Zawr�ci� iznowu ruszy� przed siebie, gdydostrzeg� id�cego w jego stron�doktora Dodka.- Gratuluj� panu! - zawo�a�doktor.- Dzi�kuj� - odpar� Abel pe�enradosnego oczekiwania.- Ma pan �liczn� c�reczk� -powiedzia� staj�c przed nimdoktor.- Ciesz� si� - rzek� znacznieju� ciszej Abel, staraj�c si�ukry� rozczarowanie.Poszed� za po�o�nikiem doma�ej salki na ko�cu korytarza.Przez szyb� zobaczy� ca�y rz�dpomarszczonych twarzyczek.Doktor pokaza� ojcu jegopierworodn�. Inaczej ni� upozosta�ych niemowl�t, jejmale�ka r�czka zwini�ta by�a wmocno zaci�ni�t� pi�stk�. Abelkiedy� czyta�, �e dzieci nierobi� tego przed uko�czeniemtrzeciego tygodnia �ycia.U�miechn�� si� z dum�.Matka z c�reczk� przebywa�y wszpitalu �w. �ukasza jeszczeprzez sze�� dni i Abel odwiedza�je ka�dego przedpo�udnia, kiedyw hotelu rozniesiono ju�wszystkim go�ciom �niadania, ika�dego popo�udnia, kiedywszyscy ju� byli po lunchu. Ko�ometalowego ��ka Zofii sta�ykwiaty i pi�trzy�y si� stosytelegram�w oraz wchodz�cychw�a�nie w mod� kartokoliczno�ciowych -pokrzepiaj�ce �wiadectwo, �einni r�wnie� raduj� si�narodzinami dziecka. Si�dmegodnia matka z c�reczk�, kt�rejjeszcze nie nadano imienia -Abel przygotowa� sobie sze��m�skich imion do wyboru -wr�ci�a do domu.W dwa tygodnie po przyj�ciu na�wiat dziewczynki ochrzczono j�imieniem Florentyna, po siostrzeAbla. Niemowl� umieszczono w�wie�o odnowionym pokojudziecinnym na ostatnim pi�trze iodt�d Abel sp�dza� tam ca�egodziny po prostu patrz�c naswoj� c�reczk�, przygl�daj�csi�, jak �pi i jak si� budzi,�wiadom, �e musi jeszcze wi�cejpracowa�, aby zapewni� dzieckubezpieczn� przysz�o��. Gor�copragn��, �eby jego c�rka mia�alepszy �yciowy start ni� on sam.Nie dla niej brud i n�dza jegow�asnego dzieci�stwa aniupokorzenia, jakie prze�y�l�duj�c na Wschodnim Wybrze�uAmeryki jako imigrant bez groszaprzy duszy, nie licz�c parubezwarto�ciowych rubli wszytychw r�kaw jedynej marynarki.Zapewni Florentynie starannewykszta�cenie, jakiego on nieotrzyma�, cho�, prawd� m�wi�c,nie mia� specjalnie na conarzeka�. Rz�dy nad Ameryk�sprawowa� Franklin DelanoRoosevelt, i wygl�da�o na to, �ema�a grupa hoteli Abla przetrwakryzys. Ameryka okaza�a�askawo�� temu imigrantowi.Ilekro� przesiadywa� w pokojudziecinnym sam na sam zc�reczk�, wraca� my�lami doswojej przesz�o�ci i snu�marzenia o przysz�o�ci dziecka.Po przybyciu do Stan�wZjednoczonych znalaz� prac� wma�ej masarni w nowojorskiejLower East Side; tkwi� tam dwad�ugie lata, zanim trafi�o musi� zaj�cie w hotelu Plaza,gdzie zwolni�o si� miejscem�odszego kelnera. Sammy, starymaitre d.hotel, od pocz�tku nimpomiata�, traktuj�c go niczymnajni�sz� form� bytu. Poczterech latach nawet handlarzaniewolnik�w wprawi�aby w podziwtaka har�wka i nies�ychanamnogo�� nadgodzin, jakieprzepracowa�a owa nico��, �ebysi� dochrapa� godno�ci zast�pcyg��wnego kelnera w Sali D�bowej.Podczas tych lat Abel pi�� razyw tygodniu �l�cza� po po�udniunad ksi��kami na UniwersytecieColumbia, a gdy tylko sko�czy�sprz�ta� po kolacji, czyta� dop�na w noc.Jego rywale zachodzili wg�ow�, kiedy sypia.Abel nie bardzo wiedzia�, jak�wie�o uzyskany dyplomuniwersytecki mo�e mu pom�c wkarierze, skoro nadal kelnerowa�w Sali D�bowej hotelu Plaza.Odpowiedzi na to pytanieudzieli� pewien dobrze od�ywionyTeksa�czyk nazwiskiem DavisLeroy, kt�ry przez ca�y tydzie�pilnie obserwow...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]