10. Bracia z klanu MacGregor 01 - Jan, klan macgregorow
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NORA ROBERTS
Bracia z klanu
MacGregor
Tom trzeci
Jan
Z pamiętników Daniela Duncana MacGregora.
W życiu każdego mężczyzny zdarzają się chwile, któ
re na zawsze zostają w pamięci. Najpierw pierwsza mi
łość, a potem dzień, w którym spotyka kobietę swojego
życia. Krzyk dziecka, gdy zaraz po urodzeniu trzyma
je w swoich ramionach. I wszystkie miesiące i lata,
w ciągu których patrzył, jak to dziecko dorasta, staje
się coraz bardziej samodzielne, a w końcu opuszcza
dom i zaczyna iść przez świat własną drogą.
W moim długim życiu nie brakowało takich rados
nych chwil, które teraz noszę w pamięci jak najcen
niejszy skarb. Ostatnio miałem szczęście dołączyć do
tej kolekcji jeszcze jedno radosne wydarzenie. U schył
ku lata odbył się w naszej rodzinie kolejny ślub. Tym
razem uroczystość miała miejsce w naszym domu
w Hyannis Port. Serce mi rosło, gdy patrzyłem, jak
dziewczyna, którą pokochałem niczym własną wnuczkę,
łączy się na zawsze z moim wnukiem Duncanem. Wszy
scy zgromadziliśmy się w ogrodzie w piękny, słoneczny
dzień, by wysłuchać słów przysięgi o wiecznej i wier
nej miłości. A kiedy młodzi wymienili pierwszy mał
żeński pocałunek, wzruszyłem się tak bardzo, jakbym
to ja sam stał na miejscu Duncana. Jego świeżo po
ślubiona żona podeszła potem do mnie i szepnęła mi
8
NORA ROBERTS
do ucha: „Dziękują, panie MacGregor. Dziękują, że
wybrał pan dla mnie takiego męża ". Zawsze mówiłem,
że ta dziewczyna to szczere złoto. Nie chodzi o to, że
jestem łasy na podziękowania, ale zawsze to miło, kiedy
ktoś doceni wysiłki i starania. Teraz nie pozostaje mi
nic innego, jak tylko czekać, aż młodzi wezmą się do
dzieła i sprezentują nam następnego MacGregora albo
MacGregorównę. Oczywiście nie pali się i możemy tro
chę z tym poczekać, ale moja Anna jak zwykle bardzo
się niecierpliwi. Mówię jej, żeby się nie denerwowała.
W końcu wszystko jest na jak najlepszej drodze.
Obserwują właśnie z okna mojego pokoju, jak ró
żany ogród Anny szykuje się na spotkanie jesieni.
Ostatnie kwiaty wyciągają główki ku słońcu, które
z każdym dniem grzeje coraz słabiej. Ech, życie! Czło
wiek chciałby zatrzymać czas, powiedzieć: „Chwilo,
trwaj!", ale nic z tego. Czas nie słucha żadnych błagań
i gna przed siebie, z każdym dniem coraz szybciej.
Dlatego nie wolno tracić ani jednej chwili, bo każda
się uczy. Ja w każdym razie nie zamierzam marnować
ani jednego dnia. Nuda mi nie grozi, bo wciąż mam
wnuki, którymi należy odpowiednio pokierować. Nie
stety, swoje plany muszę trzymać w sekrecie, bo Annie
bardzo się nie podobają.
Zaledwie przed paroma dniami wspomniałem jej mi
mochodem, że nasz wnuk Jan wkroczył juz w wiek, kie
dy to mężczyzna powinien pomyśleć o przyszłości. An
na była widocznie w nastroju do kazań, bo natychmiast
zaczęła mnie strofować, że niby się wtrącam, że chcę
wszystkim układać życie i tak dalej. Gadała z dobrą
Bracia z klanu MacGregor, Tom
III-Jan
9
godziną, ale ja puściłem wszystko mimo uszu, bo i tak
wiem swoje. Nie pozwolę, żeby mi się chłopak zmar
nował i jeszcze, nie daj Boże, związał z jakąś nieod
powiednią kobietą.
Nasz Jan to zdolna bestia, ma mózg jak komputer.
Pamiętam go raczkującego po podłodze w salonie, zu
pełnie jakby to było wczoraj, a tymczasem minęło już
kilka ładnych lat, odkąd skończył prawo i zaczął prak
tykę. Ponieważ od dziecka miał niezłe oko, wybrałem
dla niego prawdziwą ślicznotkę. Nie ma wątpliwości,
że bez trudu podbije jego czułe serce. Poza tym chło
pakowi naprawdę potrzeba rodziny. Kupił sobie ostat
nio dom, więc nie powinien mieszkać w nim sam jak
palec. Rozumiem, że najpierw musi nacieszyć się jego
urządzaniem. Ale dom bez rodziny to tylko cztery ściany
i nic więcej. Dlatego postanowiłem pomóc mojemu
wnukowi w dokonaniu życiowego wyboru. 1 do diabła
Z wszystkimi, którzy będą narzekać, że znów się wtrą
cam!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]