10.foxx, Agresja, biuletyn 1
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Foxx
Cui bono 2 czyli kwestia stylu
Pierwsze komentarze na stronach młodzieżówek kremlowskich, czyli
przybudówek młodzieżowych przy administracji prezydenta były takie,
że "rzeczą podłą jest oskarżanie FSB". Oni natychmiast przystąpili do
obrony. Wiedzieli, co w tym momencie jest najważniejszym dla nich
problemem, i tak trzeba rozumieć działania władz rosyjskich
Prof. Włodzimierz Marciniak, członek Polsko-Rosyjskiej Komisji ds. Trudnych
TAWS (system komputerowy, który z wyprzedzeniem ostrzega pilotów
przed np. wzgórzami lub masztami antenowymi, które mogą napotkać,
podchodząc do lądowania) zainstalowano także w polskich rządowych
tupolewach Tu-154. – Dlatego ta katastrofa robi się coraz bardziej
tajemnicza – ocenia "USA Today"
Jest
(...)
możliwa przyczyna. Można rozważyć np. błąd
wysokościomierzy, błąd regulacji wysokościomierzy, błąd nastawienia
wysokościomierzy, bo wiadomo, że załoga dostała ciśnienie nad
poziomem lotniska, czyli nastawę de facto wysokościomierza taką, że
samolot, kiedy wyląduje, wysokościomierz będzie pokazywał zero.
Jeżeli był tu jakiś błąd albo wysokościomierz był źle wyregulowany,
mogło być takie przekłamanie
Krzysztof Krawcewicz, "Skrzydlata Polska"
Urządzenia pokładowe polskiego samolotu TU-154, który rozbił się
w sobotę pod Smoleńskiem, pracowały bezawarynie. Potwierdziła to
szefowa rosyjskiego Międzyrządowego Komitetu do spraw Lotnictwa
Tatiana Anodina
Publikujemy zdjęcia, wykonane
przed godziną 18:00 przez
białoruskiego fotografa
i blogera, który był na miejscu
zdarzenia. Na fotografiach
widać wojskowych, niosących
reflektory i kabel, a potem
wymieniających żarówki
w lampach naprowadzających
na pas startowy. Czy oznacza
to, że wymieniany sprzęt był
niesprawny? To jedno z pytań,
na które – miejmy nadzieję –
odpowiedzą polscy śledczy
badający przyczyny katastrofy.
Zdjęcia otrzymała pocztą elektroniczną
polska Fundacja Wolność i Demokracja
Przed planowanym lądowaniem prezydenckiego samolotu z lotniska
pod Smoleńskiem usunięto najprawdopodobniej dodatkowy sprzęt
nawigacyjny, który został tam zamontowany, kiedy lądowały maszyny
z Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem – pisze "Moscow Times"
.
O takich uczniach mówi się: konsekwentni. On zawsze był
przygotowany, wszystko rozpisane w najdrobniejszym szczególe –
wspomina płk Pietrzak, który latał z Protasiukiem na JAKu-40. – Ciężko
mi się słucha informacji o tym, że mógł nie znać lotniska w Smoleńsku –
dodaje płk Raczyński. Mógł popełnić błąd? – To zbada komisja
i prokuratura – ucina.
Drugiego podwładnego, który tak często jak Protasiuk latałby do
Smoleńska, nie miał. – Był tam co roku przy okazji rocznicy zbrodni
katyńskiej. Czasami nawet leciał do Smoleńska dwa razy. Lotnisko
znał świetnie – zaznacza Raczyński
Gruziński Minister Ochrony Środowiska Goga Hadżidze zwrócił uwagę
na „budzące wątpliwości okoliczności”: – W rosyjskiej bazie wojskowej
rozbił się rosyjski samolot, a na czele rosyjskiej komisji śledczej stanie
premier Rosji.
(...)
W gruzińskim internecie trwa dyskusja na temat
prezydenckiego samolotu, który w ubiegłym roku przeszedł kapitalny
remont w rosyjskich zakładach. Podejrzenia budzi fakt, że inny samolot
rządowy w kilka miesięcy po podobnym remoncie okazał się
niesprawny i wrócił do zakładów w Samarze
.
Teraz 100 procent naszych generałów i pułkowników to ci, którzy
kończyli radzieckie akademie wojskowe. To zabezpiecza nam rezerwę
doświadczonych, normalnie wykształconych ludzi na lata naprzód
Prezydent III RP, W. Jaruzelski do M. Gorbaczowa, 13 kwietnia 1990 w Moskwie.
Z życiorysu generała Franciszka Gągora, szefa sztabu generalnego
Wojska Polskiego – jednego z czołowych oficerów korpusu oficerskiego,
którzy zginęli w katastrofie prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010
oraz kandydata na stanowisko szefa NATO:
W 2001 roku (...) ukończył studia w Akademii Obrony NATO w Rzymie,
a rok później z wyróżnieniem Podyplomowe Studia Strategiczno-
Operacyjne na Uniwersytecie Obrony w Waszyngtonie (USA)
Jeśli ktoś chce wierzyć w przypadek, niech wierzy, ja nie jestem
w stanie uwierzyć. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają.
(...)
Będziemy sobie zadawać pytania, na które pewnie nie uzyskamy
odpowiedzi, podobnie jak nie ma ostatecznej odpowiedzi na pytania
o śmierć generała Władysława Sikorskiego. Wiadomo przecież, że
samolot prezydenta był wyeksploatowany...
prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog z Uniwersytetu w Bremie
Antysowiecki Kaczyński pomylił się tylko raz – kiedy poleciał sowieckim
samolotem na terytorium sowieckie, zaufawszy władzy sowieckiej.
A cywilizowany świat nie będzie oskarżać. Wszystko pokryje gaz, ropa
i mgła
W. Nowodworska, dysydentka w czasach Związku Sowieckiego i Federacji Rosyjskiej
Uroczystości pogrzebowe prezydenta to okazja do "okazania
wdzięczności państwu rosyjskiemu"
Bronisław Komorowski w TOK FM
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
Zbigniew Herbert, "Przesłanie Pana Cogito"
Moja poprzednia notka,
Cui bono
, wywołała pewne kontrowersje. Kilka
osób zarzuciło mi serwowanie "spiskowych insynuacji" rzekomo
pozbawionych najmniejszych podstaw.
Jako oczywistą przyjęły one sugerowaną od początku wersję
rzekomych nacisków, jakie L. Kaczyński miał wywierać na kapitana
samolotu w kwestii miejsca lądowania. Wszak pierwsze informacje
strony rosyjskiej zawierały sugestie wieży kontrolnej, by samolot
lądował w Mińsku lub Moskwie oraz twierdzenia kontrolera lotu, że
czterokrotnie próbowano podejść do lądowania.
W tym kontekście przytaczana była słynna scysja prezydenta
z kapitanem samolotu, który odmówił lądowania w Tbilisi. Po tamtej
sytuacji pilot ten przez swojego przełożonego, B. Klicha został
odznaczony srebrnym medalem za zasługi dla obronności kraju.
Sami piloci 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego nie
pozostawiają wątpliwości
zarówno w tej kwestii, jak i np. w ocenie
(bez)sensu rosyjskich teorii – czy raczej medialnych wrzutek –
dotyczących stopnia znajomości tamtejszych liczebników przez polskie
załogi (chodzi o informacje na temat wysokości, na której znajdował się
samolot).
Tymczasem prokurator wojskowy badający czarne skrzynki,
płk. Z. Rzepa zdecydowanie stwierdził, że podejście do lądowania było
jedno i nikt żadnych "nacisków" na załogę nie wywierał, co zostało
później potwierdzone przez źródła rosyjskie
Mnie nurtuje co innego –
po co
w ogóle były te medialne wrzutki
oraz rozpoczęcie śledztwa przez rosyjską prokuraturę z paragrafu z
góry zakładającego błąd polskiego pilota, a nie "w sprawie"?
Dlaczego tuż po katastrofie rosyjskie władze zamknęły teren
i próbowano rekwirować taśmy obecnym na miejscu dziennikarzom?
(film nakręcony przez montażystę TVP, Sławomira Wiśniewskiego,
który zdążył kasetę wyjąć i schować przed milicją – zwraca uwagę stan
samolotu, biorąc pod uwagę, że podobno spadł z kilku metrów,
a wcześniej żadnego wybuchu wewnątrz nie stwierdzono)
Dlaczego system nawigacyjny zainstalowany na lotnisku przez wizytą
D. Tuska i W. Putina został usunięty tuż przed przybyciem
prezydenckiego samolotu?
Dlaczego nie zadziałał system ostrzegający pilotów przed
przeszkodami?
Dlaczego pojawiają się wątpliwości co do poprawnego działania
wysokościomierzy – wszak samolot był dość świeżo po remoncie? (sic!)
Dlaczego stawiając wstępne hipotezy (również śledcze) z góry
pominięto wszelkie wątki związane z błędnym działaniem sprzętu
nawigacyjnego i naprowadzającego, skupiając uwagę opinii
publicznej na czynniku ludzkim w sytuacji, gdy praktycznie każdy
punkt dotyczący kwestii technicznych budzi poważne
wątpliwości?
Skąd ta erupcja "zwykłej ludzkiej" empatii u ludzi KGB, którzy
wcześniej z kamiennymi i zaciętymi minami przyjmowali tragedie
własnych obywateli? (ofiar zamachów bombowych, marynarzy z okrętu
"Kursk")
Dlaczego
a obecnie szef Polsko-
Rosyjskiej Komisji do Spraw Trudnych nagle po śmierci prezydenta we
wszelkich możliwych mediach tak mocno podkreśla, że
L. Kaczyński
nie był rusofobem
a praktycznie – wręcz przeciwnie?
Jeszcze tydzień wcześniej na ten temat milczał, chociaż łatka
zakompleksionego rusofoba była jednym z głównych elementów
"garnituru" wyszykowanego L. Kaczyńskiemu przez mainstreamowe
media w ostatnich latach. Skorygowanie tego obrazu przez osobę
posiadającą taką wiedzę wydawałoby się rzeczą naturalną. Tymczasem
dzieje się to akurat teraz, gdy wokół katastrofy narasta coraz więcej
kontrowersji i przypomina się, delikatnie rzecz ujmując, rozbieżności
między władzami Rosji i L. Kaczyńskim.
Oczywiście odpowiedzi na te pytania nie uzyskamy klikając w
klawiaturę, tak jak nie wyjaśniono wielu wcześniejszych wydarzeń
związanych z sowieckim stylem uprawiania polityki, dysponując
środkami nieco większymi, niż domowy pecet. Z dotychczas zebranych
informacji wyłaniają się natomiast trzy elementy:
w pierwszych dniach po katastrofie strona rosyjska prowadziła akcję
dezinformacyjną, kierując powszechną uwagę wyłącznie na osobę
polskiego pilota,
tymczasem biorąc pod uwagę przebieg jego dotychczasowej służby
oraz cechy osobowości, popełnienie przez niego błędu, w wyniku
którego samolot podchodząc do lądowania znajdował się o ok. 100
metrów niżej, niż powinien wydaje się umiarkowanie
prawdopodobne;
zdaniem strony rosyjskiej wszystkie urządzenia w samolocie przed
katastrofą działały poprawnie – każdy wie, że komputer mający
rozwiązać równanie, po wprowadzeniu nieprawidłowych danych
również działa jak najbardziej poprawnie, tylko wynik operacji się
nieco różni od prawidłowego.
Cui bono oraz kwestia stylu – wątek rosyjski
Jak wspomniałem w poprzedniej notce, nie jest żadnym
objawieniem, że strategia wzmacniania promoskiewskich sił
politycznych w ościennych państwach oraz gotowość do fizycznej
eliminacji ich przeciwników jest dla Rosji rutyną, podobnie jak
poświęcenie życia własnych obywateli dla dobra tego, co w danej chwili
władza uważa za interes polityczny.
Wachlarz środków używanych przez Federację Rosyjską jest dość
szeroki – od wspierania opozycji innego państwa poprzez
bombardowania dokonywane przez nieoznakowane samoloty
(Czeczenia), przez otrucie dioksyną niesprzyjającego Moskwie faworyta
w wyborach prezydenckich oraz gotowość do wkroczenia na terytorium
pozarosyjskie w przypadku niepomyślnych wyników tych wyborów
(Ukraina), po otwarte zbrojne wsparcie dla prorosyjskich separatystów
(Osetia) z innego niezawisłego państwa (Gruzja).
Ktoś powie – no ale Polska jest w NATO i UE. Owszem. W tym
miejscu można przypomnieć sprawę A. Litwinienki, oficera KGB/FSB,
który został otruty polonem w chwili, gdy serio zajął się wyjaśnieniem
okoliczności morderstwa najbardziej znanej rosyjskiej dysydentki –
Anny Politkowskiej – i którego zabójcy, również oficera FSB, Rosja
stanowczo odmówiła wydania brytyjskiemu sądowi (Litwinienko
wcześniej uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii). Warto wspomnieć, że przed
śmiercią zdążył on opublikować (wspólnie z J. Fielsztińskim) książkę
"Wysadzić Rosję", w której zostały zaprezentowane fakty wskazujące na
to, że zamachy bombowe w Moskwie i Wołgodońsku (1999), o które
W. Putin oskarżył Czeczenów były zorganizowane przez FSB, by dać
Rosji pretekst dla zwiększenia terroru na Kaukazie, czyli
de facto
rozpętania tzw. drugiej wojny czeczeńskiej.
Czy dla władz państwa funkcjonującego w taki sposób
doprowadzenie do eliminacji liderów opcji antymoskiewskiej u
kolejnego sąsiada może być czymś "nie do pomyślenia"? Absurdem?
Ciekawe, bo chyba głównym miejscem w sieci, w którym od pierwszych
minut po katastrofie powszechnie i otwarcie dyskutowano wariant
zamachu jako najbardziej prawdopodobny były... (i są do dnia
dzisiejszego) portale i fora rosyjskojęzyczne. Wszak mają to u siebie,
jak wspomniałem, rutynowo.
Inni biernie przyjmowali dywagacje przedstawicieli Moskwy – a to
poczwórne podejście do lądowania, a to nieznajomość rosyjskiego przez
polskich pilotów... (na co dowodem miał być zapis rozmowy wieży
kontrolnej z załogą... innego samolotu z polskim pilotem).
Swoją drogą, w sytuacji, gdy Niemcy budują w pełnej komitywie
z Rosją gazociąg Nord Stream otwarcie godzący w interesy Polski,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]