10. Homeostaza zamiast Inteligentnego Projektanta (czyli jak darwiniści ratują się przed krytyką) (2008), ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NAUKA A BIBLIA
MARTA CUBERBILLER
PRZEGLĄD PRASY KREACJONISTYCZNEJ
HOMEOSTAZA ZAMIAST INTELIGENTNEGO PROJEKTANTA
(czyli jak darwiniści ratują się przed krytyką)
stów nie jest to, czy istnieje ewolucja, ani
czy istnieją mutacje i działa dobór natural
ny. Obie strony sporu zgadzają się przecieŜ, Ŝe muta
cje mają miejsce, a dobór naturalny odsiewa z nich te
lepsze. RóŜnica między oboma obozami dotyczy
tego, czy ten mechanizm wystarcza, by wyjaśnić całe
zróŜnicowanie Ŝycia. Kreacjoniści twierdzą, Ŝe me
chanizm mutacje+dobór wyjaśnia sporo
(mikroewolucję), ale nie wszystko (makroewolucję),
Ŝe w wyjaśnianiu pewnych typów zmian biologicz
nych, typu makro, naleŜy się odwołać do
"mocniejszego" czynnika. W tysiącach ksiąŜek, arty
kułów i publicznych wystąpień uczeni kreacjonistyczni
przekonywali, Ŝe proponowany przez darwinowskich
ewolucjonistów mechanizm wyłaniania się nowości
biologicznych jest niewystarczający.
Myśl ta powoli zaczyna być akceptowana takŜe
i przez zwolenników ewolucjonizmu. Wyrazem tego
trendu jest niedawna ksiąŜka J. Scotta Turnera (The
Tinkerer's Accomplice: How Design Emerges from
Life Itself), wydana w 2007 roku przez renomowane
wydawnictwo Harvard University Press. Jej autor
zwątpił w podstawowy dogmat darwinizmu. Uznał, Ŝe
współczesna biologia ewolucyjna nie ma dobrej od
powiedzi na wiele podstawowych pytań, w tym na
wspomniane wyŜej: jak nieinteligentny proces w
rodzaju doboru naturalnego moŜe utworzyć inteligent
ne istoty? Przekonanie, Ŝe wystarczy do tego mecha
nizm mutacyjnoselekcyjny, jego zdaniem nałoŜyło
biologom klapki na oczy, uniemoŜliwiając dostrzeŜe
nie odpowiedzi. Nie znaczy to jednak, Ŝe Turner
przeszedł na pozycje kreacjonistyczne. Jego niedar
winowska koncepcja jest próbą uratowania istoty
ewolucjonizmu przekonania, Ŝe Bóg albo nie istnie
je, albo nie działa w przyrodzie, co filozofowie nazy
wają materializmem metodologicznym lub naturali
zmem. Jest więc zmianą formy i drugorzędnych cech,
a nie samej istoty ewolucjonizmu.
Koncepcję tę omawia dr Jerry Bergman w
najnowszym numerze kreacjonistycznego półrocznika
Origins, wydawanego przez Geoscience Research
Institute Uniwersytetu Loma Linda w Kalifornii (i nie
naleŜy go mylić z kwartalnikiem Origins, wydawanym
przez angielskie Biblical Creation Society).
Scott Turner przyznaje, Ŝe istnienie projektu
(lub pozornego projektu) w organizmach Ŝywych jest
największym nierozwiązanym problemem współcze
snej biologii. Odrzuca przy tym znaną ideę Dawkinsa
samolubnego genu, gdyŜ sam gen jest tylko polime
rem, niezdolnym nic osiągnąć bez mechanizmów
termodynamicznych, a co dopiero utworzyć nowe
adaptacje.
Jeśli nie geny są odpowiedzialne za powstawa
nie nowości biologicznych, to co? Turner, podobnie
jak kreacjoniści, zwraca uwagę, Ŝe wszystkie organi
zmy ujawniają niezwykłe zharmonizowanie swojej
budowy i funkcjonowania. Kreacjoniści nazywają tę
cechę celowością, będącą skutkiem inteligentnego
projektu. Turner nie chce uŜywać terminologii kre
acjonistycznej. Na jej miejsce wprowadza neologizm,
mówi o projektowości lub projektyczności
(designedness) organizmów Ŝywych. Ta
"projektowość" jego zdaniem nie jest, jak u kre
acjonistów, wynikiem działania twórczej inteligencji,
ale nie jest teŜ wynikiem samego darwinowskiego
mechanizmu, opartego tylko na mutacjach i doborze
naturalnym. Ma to być takŜe skutek działania czynni
ków homeostatycznych. UwaŜa on więc, Ŝe nie bez
pośrednio geny, ale homeostaza – zdolność organi
zmu lub komórki do utrzymania równowagi przy
pomocy sprzęŜeń zwrotnych jest w stanie wyprodu
kować cechy, które kreacjoniści nazywają projektem.
Przykładem, zdaniem Turnera, są czynności
wykonywane przez termity, gdy budują one z mułu
wysokie i cienkie kominy, w których zamieszkują.
PoniewaŜ termity wymagają konkretnej wartości
stęŜenia dwutlenku węgla i wilgotności, to miały one
wyewoluować zdolność do takiego modyfikowania
kominów, by utrzymać w nich optymalne dla siebie
warunki. Turner nie ograniczał się tylko do przykładu
termitów. Wiele ludzkich układów anatomicznych nie
mogłoby, jego zdaniem, powstać wskutek działania
tylko mechanizmu darwinowskiego. W kilku rozdzia
łach ksiąŜki omawia układ krąŜenia krwi, układ kost
ny, embrion, układ trawienny, wzrokowy i mózg.
KaŜdy z tych rozdziałów bardzo szczegółowo przed
stawia cuda złoŜoności ludzkiego Ŝycia i to w bardzo
podobny sposób, jak to robił Michael Behe w niedaw
no wydanej po polsku ksiąŜce „Czarna skrzynka
Darwina.”
Przypomnijmy tu, Ŝe Michael Behe, amerykań
ski biochemik, wskazywał na pewną cechę układów
Ŝywych, na tzw. nieredukowalną złoŜoność, jako ślad
działania inteligencji. Układ nieredukowalnie złoŜony
to taki, w którym utrata choćby jednego elementu
powoduje, Ŝe przestaje on pełnić swoją funkcję. Behe
wnioskował więc, Ŝe układy takie, a jest ich bardzo
duŜo w kaŜdym organizmie, nie mogły powstać na
darwinowskiej drodze, która wymaga stopniowego,
krok po kroku, budowania kaŜdej złoŜoności. Nie
mogły, gdyŜ kolejne wyimaginowane etapy takiej
ewolucji charakteryzowałyby się brakiem przydatno
ści. Dobór naturalny jest ślepy i moŜe wybierać tylko
takie struktury, które juŜ są na danym etapie przydat
ne. Dobór naturalny nie działa inteligentnie i nie
przewiduje, Ŝe jakaś obecnie nieprzydatna struktura
po kilku dalszych modyfikacjach stałaby się przydat
na. Co jest na danym etapie nieprzydatne, jest przez
dobór naturalny bezlitośnie eliminowane. Jeśli jakaś
dobrze funkcjonująca struktura wymaga 30 lub 40
elementów i wystarczy brak jednego, by przestała
działać, to mogła powstać tylko od razu, a nie na
drodze stopniowej ewolucji. Przypadkowe zestawie
nie 30 lub 40 elementów (a niektóre układy nieredu
kowalnie złoŜone, o których mówił Behe, mają nawet
kilkaset elementów!) jest niewiarygodnie mało praw
dopodobne. Gdyby jeszcze istniał tylko jeden lub dwa
takie układy! Ale jest ich bardzo wiele. Wszystkie
miałyby powstać przypadkiem? To tak, jakby ktoś
wierzył, Ŝe jedna i ta sama osoba w kaŜdym losowa
niu totolotka przez kilka lat z rzędu moŜe trafiać
szóstkę.
Dlatego sam Behe uznał, Ŝe istnienie układów
nieredukowalnie złoŜonych najlepiej wyjaśniać inge
rencją inteligentnego czynnika ktoś te układy po
prostu wymyślił, zaprojektował i skonstruował. Kto,
tego Behe juŜ nie mówi, bo naukowo moŜna stwier
dzić tylko fakt zaprojektowania, a nie, kto to zrobił.
Posiłkując się filozofią lub teologią, moŜna pójść
dalej, np. uznać zgodnie z tradycją, Ŝe projektantem
Ŝycia jest Bóg. Ale ludzie mają róŜne poglądy filozo
ficzne i teologiczne i odpowiednio do nich mogą
rozmaicie odpowiadać na pytanie, kim jest Inteligent
ny Projektant. Są nawet tacy, którzy rolę tę przypisują
jakimś cywilizacjom kosmicznym. Ewolucjonizm, jak
widać, mogą odrzucać nie tylko osoby wierzące. Są i
ateiści, którzy podpisują się pod teorią inteligentnego
projektu.
Wróćmy jednak do J. Scotta Turnera i jego
ksiąŜki, omawianej przez Jerry'ego Bergmana. Turner
zna poglądy Behe'ego, ale odrzuca argument o niere
dukowalnej złoŜoności jako błędny, gdyŜ ma on
znajdować Boga w lukach wiedzy. To, Ŝe nie wiemy,
jak powstała dana struktura, nie znaczy mówi Tur
ner Ŝe za jej powstanie odpowiada Bóg. Ta krytyka
poglądów Behe'ego jest jednak błędna. Po pierwsze,
Behe nie twierdzi, Ŝe istnienie układów nieredukowal
nie złoŜonych dowodzi istnienia i działalności Boga
jak napisałam wyŜej, dowodzi ono tylko tego, Ŝe za
ich powstanie odpowiada jakaś inteligencja, nieko
niecznie boska. Po drugie, wniosek o inteligentnym
projektancie nie wynika z luk naszej wiedzy, ale z
samej wiedzy, dotyczącej struktury układów nieredu
kowalnie złoŜonych. Wiemy, Ŝe układy te cechują się
wielką złoŜonością; wiemy, Ŝe brak choćby jednego
elementu spowoduje bezuŜyteczność tych układów;
wiemy ponadto, Ŝe przypadkowe powstanie takiego
układu jest niewyobraŜalnie niskie. To nie brak wie
dzy, ale właśnie szczegółowa wiedza prowadzi do
wniosku o inteligentnym projekcie.
Turner jest profesorem w State University of
New York, jest więc członkiem tzw. mainstream
science, nauki głównego nurtu. Nie moŜe więc, nawet
gdyby chciał, przyznać racji Behe'emu. Ale jednocze
śnie ma on odwagę, by krytykować swoich kolegów
za wiarę, Ŝe wszystkie zjawiska biologiczne moŜna
wyjaśnić przy pomocy paru prostych reguł. I neodar
winizm uznał za przykład tej wiary.
Samo uŜywanie neologizmu "projektyczność"
świadczy o tym, Ŝe zdaniem Turnera tradycyjny neo
darwinizm ma braki i potrzebna jest teleologiczna,
celowościowa perspektywa przy wyjaśnianiu zjawisk
biologicznych. Turner tego zresztą nie ukrywa. Czy
jednak jego własną propozycję "ulepszenia" darwini
zmu moŜna uznać za udaną? Chyba nie. UwaŜa on,
Ŝe dzięki homeostazie pojawiają się cechy tego, co
nazywa "projektycznością". Ale jak mogło przetrwać
Ŝycie, zanim homeostaza wyewoluowała? W jaki
sposób, na jakiej drodze pojawiła się homeostaza?
Na te pytania odpowiedzi juŜ nie znajdujemy.
KsiąŜka Turnera nie wyjaśnia, jak powstały
układy nieredukowalnie złoŜone. Propozycja, Ŝe za
braki neodarwinizmu odpowiedzialne jest nieuwzględ
nianie homeostazy, jest tak samo nie do utrzymania
jak propozycja, Ŝe wystarczy mechanizm mutacyjno
selekcyjny. KsiąŜka stawia więcej pytań niŜ odpowie
dzi. Ale jest cenna, gdyŜ kwestionuje panujący mono
pol darwinizmu i ujawnia jego wiele słabości.
(Jerry Bergman, "New Blind Watchmaker:
Design by Homeostasis" [review: J. Scott Turner, The
Tinkerer's Accomplice: How Design Emerges from
Life Itself, Harvard University Press, Cambridge, MA
2007, 304 p.], Origins 2008, No. 62, s. 6265.)
POD PR ĄD” NR 9/50/ WRZESIEŃ 2008
10
Ź
ródłem sporu ewolucjonistów i kreacjoni
„
„„
„ I D Ź POD PR ĄD”
POD PR ĄD”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]