10.O HOROSKOPACH, CAŁE MNÓSTWO TEKSTU

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
O BZDURZE HOROSKOPÓW
Mówienie,
że horoskopy są oczywistym oszukaństwem
ma taki sam skutek,
jak powtarzanie społeczeństwu,
że palenie szkodzi zdrowiu.
Niekiedy głupota zwycięża zdrowy rozsądek i mądrość. Takim przypadkiem są horoskopy.
Bezsensowność i fałszywość horoskopów można wykazać na trzech niezależnych od siebie płaszczyznach:
religijnej, naukowej i logicznej.
Horoskopy a religia
„Niechaj się stawią, by cię ocalić, owi opisywacze nieba, którzy badają gwiazdy, przepowiadają na każdy
miesiąc, co ma się z tobą wydarzyć. Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego
życia z mocy płomieni” (Iz 47,13-14).
O płaszczyźnie religijnej wystarczy powiedzieć, że każdy, kto czyta i wierzy w horoskopy, uważa
Chrystusa za oszukańca. I odwrotnie: każdy, kto uważa, że Jezus jest Prawdą i mówi prawdę, będzie uważał
horoskopy za oszukaństwo.
Dlaczego?
Otóż Chrystus zapewnia, że nawet włosy na naszej głowie są policzone (por. Mt 10,30) i nic bez
woli kochającego Boga nie może się nam stać. Tak więc – albo wierzę, że jest Boża Opatrzność, że poprzez
modlitwę, pracę nad sobą mogę i powinienem wypraszać dla siebie i innych łaski, albo wierzę, że Pan Bóg
tu nie ma nic do powiedzenia, a to, co mnie spotka w przyszłym tygodniu, z kim się pogodzę, a z kim
pokłócę zależy od ułożenia bezrozumnych planet na tle bezdusznych gwiazd w momencie mego urodzenia.
Jednego z drugim absolutnie pogodzić się nie da. Wiara w horoskopy jest grzechem przeciw wierze.
Często dochodzi tu do chorobliwego uzależnienia się od wiary w zabobony czy przeznaczenie.
Niejednokrotnie nawet ludzie wierzący szukają pociechy, odpowiedzi na nurtujące ich pytania nie u Boga i
w zdrowym rozsądku, ale w horoskopach i u wróżek. Osoby te są zniewolone przez przesądy. Podejmując
jakąś decyzję, sprawdzają najpierw horoskop na dany dzień lub układają karty Tarota. Zawierając nową
znajomość, pytają spod jakiego jest ktoś znaku, itp.
Przypomina mi się tu pewna historia. W czasie odpoczynku między kolejnymi etapami pielgrzymki
w grupie osób ktoś zapytał: “Spod jakiego jesteś znaku?” Nie chcąc robić złej atmosfery i pouczać tego
“wierzącego”, odpowiedziałem: “Ja, jako chrześcijanin, spod znaku Krzyża, a ty?”. Pytający chyba
zrozumiał, bo więcej nigdy ze znakami zodiaku nie wychylił się, przynajmniej do mnie.
Św. Augustyn ocenia grzechy astrologów bardzo ostro, gdyż mieszają oni niektóre elementy nauk
ścisłych z domysłami, wykazują ewidentnie złą wolę, za którą stoją wpływy demonów. Demony kryją się za
szacownymi ludźmi, sprawiającymi wrażenie naukowców. Współczesne pomieszanie okultyzmu z
elementami nauki nie jest więc czymś nowym. Św. Augustyn poświęca całą rozprawę tematowi
wróżbiarstwa kierowanego przez demony: “Siedzą i liczą gwiazdy, przestrzenie, bieg, obroty, badają ruchy,
opisują, wyciągają wnioski. Wydają się wielkimi uczonymi. Ta cała wielkość i uczoność to obrona grzechu.
Będziesz cudzołożnikiem, bo taka jest twoja Wenus; będziesz zabójcą, bo taki jest twój Mars. Zatem
zabójcą jest twój Mars, a nie ty. Wenus jest cudzołożna, a nie ty. Bacz, żebyś ty nie został potępiony zamiast
Marsa czy Wenus” (Św. Augustyn,
Enarrationes in Psalmos
, 140,9).
Zwróćmy uwagę na ważny aspekt astrologicznych przepowiedni – naruszają one prawdę o wolnej
woli człowieka i możliwości zasługiwania przed Bogiem. Co więcej, wiara w horoskopy jest po części
zrzuceniem odpowiedzialności za własne grzechy, słabości czy też niepowodzenia na przyrodę
nieożywioną.
Biblia
wypowiada się stanowczo przeciwko uprawianiu astrologii. Ojcowie Kościoła uznają ją
za formę podporządkowania się złym duchom.
Jeśli jesteś zwolennikiem horoskopów i wróżb, to pamiętaj, iż twoje życie nie jest zaplanowane przez
bezduszne gwiazdy! Nie jest igraszką złudzenia! Udowodnił to Bóg, posyłając swojego Syna, by nas zbawił
i uszczęśliwił (por. J 3,16). Jezus chce i może rozwiązać twój największy problem, ale nie uczyni tego na
siłę. Zamiast do gwiazd, zwróć się do Niego. Twoje życie nie zależy od planet i gwiazd, ale od Boga i twojej
z Nim współpracy.
Rządzą planety czy pogańscy bożkowie?
Zwróćmy jeszcze na koniec uwagę, iż mówiąc o wpływie planet, tak naprawdę mówimy o
pogańskich bożkach. Nazwy planet wzięto z mitologii. Nadano im imiona pogańskich bóstw. Np. czwarta
planet od słońca, której skorupa zawiera dużo pierwiastka żelaza i na ziemskim niebie wygląda jak
czerwona plamka, dostała imię pogańskiego boga wojny – Marsa. Podobnie najjaśniejsza na ziemskim
niebie planeta otrzymała imię bogini płodności i urody – Wenus. Podobnie jest z innymi planetami.
Charls Strohmer, który porzucił astrologię po ośmiu latach jej praktykowania, zauważa, iż mimo
naukowego bełkotu, odwoływania się do wyliczeń tyczących położenia planety, astrologowie nie mówią o
wpływie danej planety (która ma taką a taką masę, gęstość, budowę wewnętrzną, właściwości grawitacyjne,
itp.), ale w gruncie rzeczy mówią o wpływie danego bóstwa, od którego imienia dana planeta nosi nazwę!
Widać więc dobitnie, iż astrologia (nie mylić z astronomią!) nie jest żadną nauką – mimo że sprawia tego
pozór! Dlatego wspomniany autor wysuwa wniosek, iż pod każdym publikowanym horoskopem winna
znajdować się uwaga: “poniższe rady oparte są na mitologii”.1[1]
Tak więc ci, którzy stawiają horoskopy, jak i ci, który w nie wierzą (niekiedy za nie płacą) odwołują
się do pogańskich bożków. Przyznają, iż to one wywierają wpływ na ich życie. A jak wiemy, poza Bogiem
jedynym, Stwórcą całego wszechświata i Prawodawcą nie ma żadnych innych bożków. Pomijając nawet
aspekt religijny, to kompromitacja, że w XXI wieku tylu wykształconych (zdawałoby się) ludzi wierzy w
pogańskich bożków i ich wpływy na swoje życie.
Magia – ubliżaniem i kpiną z Prawdziwego Boga
1
[1]
Ch. Strohmer, Czego nie powie ci horoskop, Warszawa 1998, s.32.
Wiara w horoskopy jest drwiną z kochającego i wszechmocnego Boga. Problem jest szerszy, bo
dotyczy wszystkich przesądów i zabobonów. Wiara w nie jest ubliżaniem Panu Bogu. Dlaczego tak
zdecydowana ocena? Proszę zwrócić uwagę, iż właściwa postawa stworzenia wobec Stwórcy wyraża się
ufnością i zawierzeniem. Jeżeli chcę u Boga coś osiągnąć, padam na kolana i modlę się z dziecięcą ufnością,
iż Pan Bóg widzi moją potrzebę i nie pozostawi mej prośby bez odpowiedzi. Wówczas pokazuję Bogu, że
uznaję swą zależność od Niego. Pokazuję Mu, że to w Nim szukam pomocy, ratunku, a nie w swoim
sprycie, cwaniactwie, układach, itp.
Zgoła inaczej jest z przesądami, których odmianą są horoskopy. Tu pokazuję Panu Bogu, że On mnie
nie obchodzi. Jest mi niepotrzebny. Bo szczęście zapewni mi kominiarz i mój guzik, nieszczęście ominę,
gdy będę unikał czarnych kotów, witania się w progu, itp.
Na tym tle horoskopy rysują się jako zabobonna wiara, iż to, co mnie spotka jutro czy w przyszłym
miesiącu, zależy nie od kochającego Boga w niebie, nie od moich modlitw i wysiłków, ale od
bezrozumnych planet i gwiazd, które w momencie mego urodzenia tak a nie inaczej się ustawiły.
Wiara w horoskopy jest grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu Bożemu i nie dać się jej
pogodzić z chrześcijaństwem. Jest pozostałością dawnych pogańskich kultów astralnych, które
Biblia
jednoznacznie potępia.
Horoskopy a nauka
Aby uzmysłowić sobie, jak wielki poziom nienaukowości wykazują horoskopy, odwołajmy się do
kilku faktów. Astrolog, który wyznacza horoskopy, czyni to z układu planet. Położenie każdej z nich na tle
odpowiednich gwiazdozbiorów w momencie urodzenia człowieka ma – wg astrologów – wpływać na całe
dalsze życie. Uwierzyć w to może ktoś, kto w ogóle nie ma najmniejszego pojęcia o otaczającym nas
wszechświecie. Otóż odległości między planetami mierzy się w milionach i miliardach kilometrów.
Najbliższe Ziemi Wenus i Mars są odległe – w zależności od położenia na orbicie – o ok. 50-500 milionów
kilometrów. Rodzi się pytanie: jak planeta odległa ode mnie o np. 100 milionów kilometrów może
spowodować to, że w danym tygodniu zawrę ciekawą znajomość czy też odniosę sukces w pracy? Ale to
jeszcze nic. Astrologia powołuje się na dalsze planety np. Neptuna i Plutona, które są odległe od Ziemi o ok.
4-7 miliardów kilometrów.
Ale i to jeszcze nie wszystko. Astrologowie odwołują się również do gwiazd. Podobno i one mają
wpływać na nasze życie. Czy ich układ może decydować, co nas spotka? Aby odpowiedzieć na te pytania,
wystarczy uzmysłowić sobie, iż najbliższa gwiazda (poza Słońcem) jest odległa od Ziemi o 4,3 lat
świetlnych. Cyfra ta, podana sucho, być może nie robi większego wrażenia. Ale gdy uświadomimy sobie, iż
promień świetlny w ciągu 1 sekundy przebywa odległość prawie 300 000 km, czyli przez 1 sekundę około 7
razy okrąży Ziemię na równiku i mimo tej zawrotnej prędkości musi biec do nas od tej gwiazdy ponad 4
lata, wówczas odległość ta zaczyna działać na naszą wyobraźnię. Dla ciekawych podaję, iż jest to 40 681
440 000 000 km. Statek kosmiczny, który podróżowałby z prędkością 50 km/s musiałby podróżować do
najbliższej gwiazdy ok. 25 800 lat. Pragnę przypomnieć, iż jest to najbliższa gwiazda. Gwiazdy, na które
powołuje się astrologia, są znacznie dalej od Ziemi. Ich odległości są rzędu 100 czy 1000 lat świetlnych. Tę
odległość nasz statek pokonałby dopiero po ok. 2 580 000 lat, każdej sekundy przemierzając 50 km!
Ponadto gwiazdę oddaloną od Ziemi o 1000 lat świetlnych widzimy taką, jaką była 1000 lat temu.
Co więcej, widzimy ją tam, gdzie była 1000 lat temu. Gdyby przestała istnieć, my na naszym niebie jeszcze
przez tysiąc lat będziemy ją obserwować. Oczywiście, to wszystko astrologom nie przeszkadza, by stawiać
ludziom, podobno bardzo naukowe, horoskopy i przez ludzką naiwność nabijać sobie portfele.
Horoskopy a logika
W myśl astrologii, by horoskop był dokładny, astrolog musi wziąć pod uwagę położenie wszystkich
planet w dniu mego urodzenia. Dzieje się tak, ponieważ – jak twierdzi sama astrologia – każda planeta za
coś w życiu odpowiada. Gdyby astrolog jakąś planetę pominął, automatycznie horoskop byłby niedokładny.
I tak przez tysiące lat astrolodzy byli dobrze sytuowanymi i wpływowymi ludźmi. Niektórzy z nich
zajmowali uprzywilejowane miejsce na dworach królewskich i cesarskich. Władcy (choć nie tylko) często
się ich radzili. Astrolodzy niezmiennie powtarzali: “Królu, wziąłem pod uwagę położenie wszystkich planet
i wyszło mi, że powinieneś zrobić to i to”. Nawet w przypadku błędnego horoskopu, które zdarzały się
najczęściej, astrolog dzięki sprytowi i zabobonnemu lękowi władców, spadał na cztery łapy.
Ta sielanka trwała do XVIII wieku. Wówczas okazało się, że istnieje więcej niż sześć powszechnie
znanych planet. Odkryto bowiem Urana. Tak więc w myśl twierdzeń samych astrologów, iż należy znać
położenie wszystkich planet, by horoskop był dokładny, miliony wcześniejszych horoskopów należy uznać
za warte jedynie wyrzucenia do kosza. Ale astrologowie nie rezygnują: “Rzeczywiście” – mówią –
“wcześniej znano tylko sześć planet, ale my mamy już teleskopy, odkryliśmy siódmą z nich i nasze
horoskopy są już naprawdę dokładne”. Zdawałoby się, iż nikt nie da się oszukać. Ale niestety, ludzie dalej
chodzili do wróżek i astrologów, dalej się ich radzili, często za to słono płacąc.
Przyszedł wiek XIX, odkryto siódmą planetę Układu Słonecznego – Neptuna. Historia się
powtórzyła. Astrologowie, by ratować swe zakłamane posady, odkurzyli stare oszukaństwo, twierdząc, że
już teraz to na pewno wszystkie planety i ich horoskopy są super dokładne. Historia się powtórzyła, niestety,
nie tylko ze śpiewką astrologów, ale również z naiwnością ludzką. Ludzie wcale nie mniej korzystali z ich
usług.
Nadszedł rok 1930. Odkryto dziewiątą planetę – Plutona. I znów gorące zapewnienia astrologów
okazały się stekiem kłamstw. No, ale w wieku XXI, gdzie nauka i ludzki rozumu tyle osiągnęły, nikt chyba
– kolejny już raz – na tę samą śpiewkę nie da się złapać. Jakież jest moje zdziwienie, gdy widzę niemalże w
każdym czasopiśmie horoskop na pół czy całą stronę. Mało tego, całe strony wytapetowane są ogłoszeniami
typu: “Wróżka prawdę ci powie, tylko zadzwoń 0-700...”. Mamy już wręcz specjalizację na rynku
horoskopów: horoskop od miłości, biznesu, nauki, itp. W miastach, szczególnie większych, ogłoszenia:
“Wróżka przyjmuje od... do ...”, “Tarot wyjawi największe twoje problemy”. Być może już niedługo
ogłoszenia będą oferowały bardziej kompleksowe usługi typu: “Oczy, które widzą przyszłość; ręce, które
leczą; uszy, które skaczą”, itp.
Wniosek? Skoro opłaca się reklamować, to tylko dlatego, że znajduje się dziś armia naiwnych, która
w oszukaństwa i zabobony jest w stanie nie tylko uwierzyć, ale i za nie zapłacić. Buntowałem się, gdy ktoś
mówił: “Głupich nie trzeba siać – sami rosną”. Jednak chyba miał dużo racji. Bowiem często ludzie z
tytułami, zdawałoby się wykształceni, wierzą i korzystają z takich zakłamanych usług. A przecież wystarczy
tylko trochę logicznie pomyśleć…
Ale mi się sprawdza…
Warto w tym miejscu odnieść się do wielu głosów mówiących o sprawdzeniu się tego czy innego
horoskopu. Niejednokrotnie przywołuje się postać francuskiego żyda Nostradamusa, czyli Michela de
Nostre-Dame (1503-1566), który w roku 1550 wydał kalendarze astrologiczne zwane
Centuries
Astriologiques
. Zawarte tam czterowiersze dzięki swej wieloznaczności, ogólnikowości i nieokreśloności
można w każdej epoce dopasować do wielu wydarzeń i zjawisk twierdząc, iż Nostradamus miał na myśli
akurat to, co nam pasuje.
Zwróćmy uwagę, iż horoskopy gazetowe także układane są w formie ogólników, często całkowicie
sprzecznych ze sobą. Redakcja jednej z gazet na dany tydzień pisze, iż spotka cię rozczarowanie związane z
pracą i bliską osobą, inna zaś tępo zapewnia, że podjęta przez ciebie praca spełni twe oczekiwania. Przy
takiej dozie ogólnikowości zawsze coś się komuś spełni na zasadzie prawdopodobieństwa. Przemilcza się
przy tym fakty tysięcy chybionych horoskopów stawianych różnym ludziom bądź dotyczących wydarzeń,
które miały się rzekomo rozegrać w przyszłości. Np. wybitny matematyk włoski Girolamo Cardano (1501-
1576), wynalazca zawieszenia i przegubu, wału, bez których dziś trudno wyobrazić sobie rozwój
motoryzacji, prekursor teorii liczb urojonych, był też zwolennikiem astrologii. Postawił sobie horoskop, w
którym przewidział datę swej śmierci. Gdy wyznaczony dzień nadszedł, a nic nie wskazywało na śmierć...
Cardano popełnił samobójstwo!
Istnieją dziś tzw. zawodowi astrologowie. Przyznają oni, iż horoskopy gazetowe są karykaturą
prawdziwej astrologii, która, stawiając horoskopy, traktuje każdego człowieka indywidualnie. Otrzymałem
przed laty książkę wydaną w roku 1991. Zawodowy astrolog – Leon Zawadzki, o którym na obwolucie
napisano, iż jest “profesjonalnym astrologiem, doradcą, powiernikiem. Tworzy kierunek, który sam nazywa
astrologią świątynną”, w swej książce
Końca świata nie będzie
opisuje, ileż to już wydarzeń przewidział. Ze
s. 33 dowiadujemy się, iż praktycznie przewidział wybuch w Czarnobylu, ze s. 34-35 – zamach na premier
Indii Indirę Gandi. Co prawda nasz profesjonalista troszkę się zagalopował, gdyż pisał: “Jeszcze przed
końcem stulecia zobaczymy Indie zwaśnione i w końcu niefortunnie podzielone”. Jak wiemy, stulecie
minęło, a Indie, choć targane konfliktami od dziesiątków lat, nie podzieliły się.
Co prawda już stronę dalej wieszcz zauważa, iż w tym czasie miał miejsce zamach na premier
Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Odpiera zarzut swych przyjaciół, którzy pytali go, dlaczego nie
ostrzegł. Wszak kto by uwierzył jakiemuś polskiemu astrologowi? Ale wszystkie te wydarzenia dotyczyły
faktów zaistniałych po wydaniu książki. Czytając ją czekałem, czy astrolog świątynny zechce pokusić się o
ujawnienie jakichś konkretnych wydarzeń z przyszłości. Wśród mnóstwa ogólników na s. 39-40 pojawia się
długo oczekiwany konkret. Czytamy tam: “Ale jeśli już tak bardzo jesteśmy żądni sensacji, to proszę: w
roku 1993 zostanie po raz pierwszy od 1945 r. użyta broń jądrowa w wojnie lokalnej na Bliskim
Wschodzie…”; dalej padają ogólniki. Poczekałem cierpliwie, aż minie rok 1993 i co?… NIC! Astrolog
świątynny, profesjonalny, zawodowy i jak by go jeszcze nie nazwać, chybił z kretesem.
Kłopotliwe pytania!
Co więcej, prawdziwa nauka i logika stawia astrologii wiele pytań, na które nie umie ona
odpowiedzieć, np.:
Dlaczego bliźnięta urodzone w tym samym czasie i na tej samej szerokości geograficznej mają tak
odmienne losy?
Dlaczego do postawienia horoskopu bierze się pod uwagę planety i Księżyc, a pomija się np. komety,
planetoidy krążące między Marsem a Jowiszem czy też cztery największe księżyce Jowisza (niektóre
większe od naszego)?
Dlaczego druga planeta ma odpowiadać za powodzenie, miłość czy urodę, podczas gdy jej nazwa jest
ustalona z mitologii i z naukowego punktu widzenia Wenus ma taki sam wpływ na miłość i urodę, jak
fazy księżyca na rozwój kolarstwa w Mongolii?
Skoro wyliczenia astrologów są tak dokładne i pewne, to dlaczego w historii ludzkości miliony
horoskopów okazały się zwykłymi niewypałami i kompromitacją?
Co zrobią astrologowie, gdy się okaże, iż odkryto dziesiątą planetę Układu Słonecznego, której do tej
pory nie uwzględniają, podobno bardzo dokładne, horoskopy?
Dlaczego horoskop układa się z datą i godziną urodzenia człowieka, a nie np. jego poczęcia, 3. miesiąca
ciąży, wyjęcia z inkubatora w przypadku wcześniaków, itp.?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl