10098, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bruno Apitz"Nadzy w�r�d wilk�w"Bruno Apitz urodzi� si� w r. 1900 w Lipsku, w rodzinie robotniczej. W czternastym roku �ycia zosta� cz�onkiem Socjalistycznego Zwi�zku M�odzie�y Robotniczej, w siedemnastym - 'aresztowano go po raz pierwszy za udzia� w manifestacji antywojennej, w dziewi�tnastym - ponownie za udzia� w strajku. Maj�c lat dwadzie�cia siedem wst�puje do Komunistycznej Partii Niemiec i rozpoczyna prac� literack� - przedtem dorywczo uprawia� r�ne zawody: by� robotnikiem, sprzedawc� w antykwariacie, aktorem. Po doj�ciu Hitlera do w�adzy jedena�cie lat sp�dza w wi�zieniach i obozach - z czego osiem w Buchenwaldzie. Obecnie mieszka w NRD i zajmuje si� wy��cznie prac� literack�.Sk�adaj�ce si� na przedwojenny dorobek pisarski B. Apitza powie�ci i dwie sztuki teatralne ze wzgl�du na sw� wymow� polityczn� nie doczeka�y si� druku i wystawienia. Po wojnie pocz�tkowo pisa� przewa�nie na u�ytek teatru i radia. W roku 1955 rozpocz�� prac� nad stanowi�c� szczytowe osi�gni�cie w jego "tw�rczo�ci powie�ci� "Nadzy w�r�d wilk�w" (ukaza�a si� w 1958, w r. 1960 w wersji filmowej). Powie�� ta zosta�a przet�umaczona na wiele j�zyk�w."Nadzy w�r�d wilk�w" to jedno z najwybitniejszych osi�gni�� w ogromnym i wci�� jeszcze mimo up�ywu lat rozrastaj�cym si� dziale literatury, skr�towo zwanej "obozow�". Wyj�tkowo�� tego utworu polega na tym, �e ukazuje on ob�z od strony mniej znanej, od strony dzia�aj�cej na terenie obozu mi�dzynarodowej tajnej organizacji ruchu oporu.Trzon akcji stanowi przemycenie do Buchenwaldu w transporci� wi�ni�w z O�wi�cimia dziecka, z warszawskiego getta. Czu�o�� dla bezbronnej istotki, zdolno�� do po�wi�ce� silniejsze s� ni� strach przed torturami i �mierci�. W przejmuj�cej historii ma�ego Stefana autor daje wyraz swemu przekonaniu o niezniszczalno�ci najlepszych cech natury ludzkiej nawet w najbardziej nieludzkich -warunkach.Bruno Apitz"Nadzy w�r�d wilk�w"Czytelnik - Warszawa 19761Drzewa na szczycie Ettersbergu ocieka�y wilgoci� i wrasta�y nieruchomo w milczenie okalaj�ce g�r� i izoluj�ce j� od okolicy. Opad�e, wyniszczone przez zim� listowie butwia�o na ziemi, pob�yskuj�c wilgoci�.Wiosna dociera�a tutaj, jak gdyby oci�gaj�c si�. Wydawa�o si�, �e ostrzegaj� j� tabliczki umieszczone mi�dzy drzewami:"Teren podlegaj�cy komendanturze obozu koncentracyjnego Buchenwald, uwaga, gro�ba �mierci! W wypadku przekroczenia strefy strzela si� bez uprzedzenia!" Pod tym napisem - jako symbole - czaszka i skrzy�owane piszczele.Wieczny deszcz, nasi�k�y mg��, lepi� si� r�wnie� do p�aszczy pi��dziesi�ciu SS-man�w, kt�rzy tego. marcowego popo�udnia 1945 roku stali na chronionej daszkiem, betonowej platformie. Platforma ta, zwana stacj� Buchenwald, stanowi�a zako�czenie szyn kolejowych wiod�cych od Weimaru na szczyt g�ry. W pobli�u znajdowa� si� ob�z.Na obszernym, opadaj�cym ku p�nocy placu apelowym ustawili si� wi�niowie na apel wieczorny. Blok przy bloku, Niemcy, Rosjanie, Polacy, Francuzi, �ydzi, Holendrzy, Austriacy, Czesi, badacze Pisma �wi�tego, kryminali�ci... nieprzejrzany t�um ustawiony w dok�adnie wyr�wnany kwadrat.Przez szeregi wi�ni�w przebiega� tajemniczy szept. Kto� tam przeni�s� do lagru wiadomo��, �e Amerykanie przekroczyli Ren ko�o Remagen...- S�ysza�e� ju� o tym? - zapyta� Runki stoj�cego obok niegow pierwszym szeregu bloku 38 Herberta Bochowa. Bochow skin�� g�ow�. - Podobno utworzyli przycz�ek.Stoj�cy w drugim rz�dzie za nimi Schupp wtr�ci� si�:- Remagen? To jeszcze daleko.Nie otrzyma� odpowiedzi. Z namys�em popatrzy� na kark Bochowa. Na poczciwej, wiecznie zdumionej twarzy elektryka obozowego Schiippa - usta mia� z�o�one w ciup, a oczy patrzy�y zza okr�g�ych okular�w w czarnej oprawie - malowa�o si� podniecenie. R�wnie� inni wi�niowie tego bloku szeptali mi�dzy sob�, dop�ki przyciszonych rozm�w nie przerwa� Runki sykiem: - Uwaga! - Blocfuhrerzy, SS mani ni�szych stopni, zbli�ali si� z g�ry i szli na poszczeg�lne podlegaj�ce im bloki. Szept zamar�, a podniecenie skry�o si� za skamienia�ymi twarzami.Remagen!To by�o naprawd� jeszcze daleko od Turyngii.A jednak front na zachodzie ruszy� w zwi�zku z decyduj�c� zimow� ofensyw� Armii Czerwonej, kt�ra poprzez Polsk� wtargn�a do Niemiec.Nic w twarzach wi�ni�w nie wyra�a�o, jak bardzo ich ta wiadomo�� poruszy�a.Milcz�co stali na Yordermann i Seitenrichtung *, wzrokiem �ledz�c blockfiihrer�w, kt�rzy przechodz�c wzd�u� blok�w liczyli wi�ni�w. Spokojnie, jak co dzie�.Na g�rze przy bramie lageraltester Kramer odda� list� ze stanem og�lnym rapportfuhrerowi i zgodnie z przepisem stan�� osobno - przed ogromnym kwadratem. R�wnie� jego twarz by�a nieprzenikniona, chocia� my�la� o tym samym, co dziesi�tki tysi�cy towarzyszy stoj�cych za nim.Dawno ju� poszczeg�lni blockfuhrerzy wr�czyli swoje meldunki rapportfuhrerowi Reinebothowi i ustawili si� w lu�nym szeregu przy bramie. Mimo to min�a jeszcze godzina, zanim liczby ostatecznie si� zgodzi�y. Wreszcie Reineboth przyst�pi� do mikrofonu: "Gotowe - baczno��!"R�wnanie w prz�d i w bok. (Wszystkie obja�nienia w ksi��ce pochodz� od t�umacza.)Ogromny kwadrat znieruchomia�."Czapki - zdj��!"Jednym ruchem zerwali wi�niowie brudne czapki z g��w. Przy kutej w �elazie bramie sta� Kluttig, drugi lagerfiihrer, i przyjmowa� meldunek od Reinebotha.Opieszale podni�s� prawe rami�.Od lat tak by�o.Nowina jednak�e nie dawa�a Schuppowi spokoju. Nie potrafi� milcze�; zasycza� k�tem ust wprost w kark Bochowa: - Ci na g�rze b�d� nied�ugo mieli pe�ne portki... Bochow ukry� u�miech w zmarszczkach nieruchomej twarzy. Reineboth zn�w przyst�pi� do mikrofonu. "Czapki - w��!"Jeden ruch. Brudne �achy spada�y z rozmachem na g�owy, byle jak, krzywo, do przodu, do ty�u, na bok - i wi�niowie upodobnili si� do komediant�w. Poniewa� wojskowy dryl dawa� tu komiczny efekt, Reineboth przywyk� rzuca� w mikrofon rozkaz:"Poprawi�!"Dziesi�tki tysi�cy r�k poprawia�o czapki. "Do��!"Zn�w jedno uderzenie d�oni o szew spodni. Teraz czapki musia�y znajdowa� si� ju� dok�adnie na w�a�ciwym miejscu. Kwadrat sta� nieruchomo.SS celowo wobec wi�ni�w ignorowa�a jak gdyby fakt trwania wojny. Tutaj dzie� po dniu mija�, a czas jak gdyby stan�� w miejscu. Ale podsk�rnie, pod pokryw� monotonii rwa� strumie�. Dopiero przed paroma dniami Ko�obrzeg i Grudzi�dz "w bohaterskim boju uleg�y przemocy wroga..."Armia Czerwona!"Sforsowanie Renu pod Remagen..." Alianci!Obc�gi zaciskaj� si� coraz bardziej!Reineboth mia� jeszcze co� do zakomunikowania:"Wi�niowie z Bekleidungskammer do Bekleidungskammer! Fryzjerzy blokowi do �a�ni!"Rozkaz ten nie by� nowin� dla wi�ni�w. Zn�w, jak tylekro� w ostatnich miesi�cach, przyby� do obozu nowy transport. Na wschodzie ewakuowano obozy koncentracyjne O�wi�cim, Majdanek... Przepe�niony Buchenwald musia� ich jednak przyj��. Jak rt�� w termometrze narasta�a liczba przybywaj�cych niemal co dzie�. Gdzie tych ludzi podzia�? Aby gdzie� pomie�ci� cugangi , trzeba by�o ustawi� prowizoryczne baraki na odleg�ym zboczu obozu. Tysi�ce upychano w by�ych stajniach. Podw�jny pas drutu kolczastego wok� tych stajni i to, co te druty otacza�y, nazywa�o si� odt�d Ma�ym Lagrem.Ob�z w obozie, odosobniony i rz�dz�cy si� w�asnymi prawami. Gnie�dzili si� tu ludzie wszystkich europejskich narodowo�ci, ludzie, o kt�rych nikt nie wiedzia�, gdzie niegdy� by� ich dom, ludzie, kt�rych my�li nikt nie potrafi� odgadn��, ludzie, kt�rzy m�wili j�zykami rozumianymi przez ma�o kogo. Ludzie bez nazwisk i twarzy.Spo�r�d tych, kt�rzy wyruszyli z innych oboz�w, po�owa zmar�a lub zosta�a rozstrzelana w marszu przez SS-ma�sk� eskort�. Zw�oki ich pozostawa�y na drogach. Listy transportowe nie odpowiada�y ju� konkretnym cyfrom, pomiesza�y si� numery wi�niarskie, zapanowa� ba�agan. Kto nale�a� do �ywych, a kto do umar�ych? Kto wiedzia� cokolwiek o nazwiskach i pochodzeniu tych ludzi?"Rozej�� si�!"Reineboth wy��czy� mikrofon. Olbrzymi kwadrat o�y�. Blokowi dawali komendy. Blok za blokiem odchodzi�. Wielki t�um ludzki rozp�ywa� si� w d� placu apelowego w kierunku barak�w. Na g�rze blockfiihrerzy znikali za bram�.W tym samym czasie wtacza� si� na stacj� poci�g towarowy z nowym transportem. Zanim zd��y� si� zatrzyma�, kilku SS-man�w zacz�o biec wzd�u� wagon�w, �ci�gaj�c karabiny z ramion. Odsun�li rygle i rozsuwali drzwi wagon�w. {Obozowy magazyn odzie�owy.Nowo przybyli wi�niowie - niem. Zugang }.- Wy�azi�, brudne �winie! Wy�a��e, wy�a�!Wi�niowie stali �ci�ni�ci, rami� przy ramieniu, w cuchn�cej ciasnocie wagon�w. Nag�y przyp�yw tlenu odurzy� ich. W�r�d wrzasku SS-man�w przepychali si� teraz przez wyj�cia, padaj�c jeden na drugiego i przewracaj�c si�. Pozostali SS-mani zegnali ich w nieforemn� kup�. Wagony, jak p�kaj�ce wrzody, wyrzuca�y sw� zawarto��.Jako jeden z ostatnich wyskoczy� z wagonu polski �yd, Zachariasz Jankowski. SS-man trzepn�� go kolb� karabinu po r�ce, gdy pr�bowa� ci�gn�� za sob� walizk�.- �ydowska �winio, przekl�ta!Jankowskiemu uda�o si� z�apa� walizk�, kt�r�. SS-man cisn�� w niego w�ciekle.- Chowasz tam chyba ukradzione diamenty, ty �winio?Jankowski, taskaj�c za sob� walizk�, schroni� si� w �rodek ludzkiego t�umu.SS-mani wdrapali si� do wagon�w i zacz�li wymiata� reszt� przy pomocy kolb. Chorych i wycie�czonych zrzucali jak worki. Pozostali tylko martwi, kt�rych podczas d�ugiej jazdy uk�adano w opr�nionym z trudem k�cie. Jeden z trup�w w pozycji na wp� siedz�cej �mia� si�.W ka�dym prawie bloku wisia�y na �cianach lub przy stole blokowego, zazwyczaj do�wiadczonego d�ugoletniego wi�nia, mapy. Wycinano je z gazet w�wczas, kiedy to faszystowskie hordy maszerowa�y przez Mi�sk, Smole�sk, Wia�m� w kierunku Moskwy, a p�niej przez Odess� i Rost�w na Stalingrad.Blockfiihrerzy - wredni, lubuj�cy si� w biciu SS-mani - tolerowali wywieszanie map, a niekiedy nawet, gdy byli w dobrym humorze i s�ycha� by�o zwyci�skie fanfary, prztykali zarozumiale palcem w rosyjskie miasta, m�wi�c:- No, a gdz... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl