1064, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
GRZEGORZ ZALEWSKIZ�ODZIEJE NA WOLNO�CISFABULARYZOWANA, PSYCHOPEDAGOGICZNA ANALIZA ZACHOWA� NIELETNICH, AGRESYWNYCH PRZEST�PC�WW CZASIE TYGODNIOWEJ WYPRAWY G�RSKIEJRecenzja naukowa:prof. dr hab. Wenancjusz Panek, prof. dr hab. Kazirnierz Pospiszyl, prof. dr hab. Julian Radziewicz,DTP, projekt graficzny ok�adki, redakcja techniczna: Wojciech SiwakRedakcja i korekta: Trans HumanaCopyright by Grzegorz ZalewskiCopyright by Trans Humanaprzy Stowarzyszeniu Absolwent�w i Pracownik�w Wydzia�u Pedagogiki i Psychologi iFilii Uniwersytetu Warszawskiego w Bia�ymstokuI S-328 Bia�ystok, ul �wierkowa 20, tel. (085) 45-74-23, tel./fax.: 4S-73-95Wszystkie prawa zastrze�oneAll rights reservedNo part of this publication covered by the copyright hereonmay be reproduced in any form without the per�mission of the pul>lisherISBN 83-86696-19-2Bia�ystok 1996Wydanie publikacji dofinansowane przezKomitet Bada� Naukowych DNSiA-2-71/DOT-2/l5/9GDruk: ORTHDRUK, Sp. z o.o., Bia�ystok, u(. Sk�adowa 9Spis tre�ciWprowadzenie ............................................................. SRozdzia� 1 ................................................................... 7Rozdzia� 2 ................................................................. 23Rozdzia� 3 ................................................................. 40Rozdzia� 4 ................................................................. 56Rozdzia� _5 ................................................................. 71Rozdzia� 6 ................................................................. 86Rozdzia� 7 . . .. . ......... . . .. . . . . .. .. ... ........... . .. .. ..... . ... . ... . . ... 103Rozdzia� 8 ...............................................................112Rozdzia� 9 ............................................................... 129Rozdzia� 10 .............................................................: 144Literatura ................................................................. 1573WprowadzenieW latach 1990-199? czteroosobowy zesp� psycholog�w i pedagog�w (dr Gra�yna Olszewska-Baka, dr Grzegorz Zalewski, mgr Roman Baka i mgr Piotr Chlebowski) realizowa� program resocjalizacyjno-terapeutyczny w Zak�adzie Poprawczym i Schronisku dla Nieletnich w Bia�ymstoku. Po rozdzieleniu zada� na cztery osoby, rozpocz��em prac� z wyselekcjonowan� grup� agresywnych, nieletnich przest�pc�w. Moje zadanie polega�o na ukierunkowaniu aktywno�ci wychowank�w na cele spo�ecznie akceptowane. Zamiast dotychczasowych destrukcyjnych zachowa�, takich jak rozboje, kradzie�e, picie alkoholu, w�chanie kleju itp. powinni byli nauczy� si� zachowa� konstruktywnych. Oducza�em ich agresji ucz�c wy��cznie obrony przed zachowaniami agresywnymi; zainteresowa�em ich sportem, turystyk�, medytacj�. Rozmawiali�my o najbardziej intymnych sprawach. Zorganizowa�em im trzy tygodniowe wyprawy w Beskidy.W tej ksi��ce prezentuj� niekt�re do�wiadczenia, zdobyte podczas pracy z nieletnimi przest�pcami. Zrezygnowa�em z przedstawienia dziennika zdarze�, poniewa� ta forma prezentowania fakt�w by�aby nu��ca i monotonna. Zdecydowa�em si� na sfabularyzowan�, skondensowan� wersj� wydarze�, abstrahuj�c� od - moim zdaniem - ma�o istotnych fakt�w i opisuj�c� trzy wyprawy w g�ry jako jedn�. Imiona i pseudonimy ch�opc�w, kt�rzy rozpocz�li ju� doros�e �ycie i prosili o zapewnienie im anonimowo�ci, zosta�y zmienione. Najwa�niejsze wydarzenia przedstawiam w ustalonym przeze mnie porz�dku, zapewniaj�c im jednocze�nie wieloaspektow� interpretacj� psychopedagogiczn�. W ten spos�b powsta�a ksi��ka, kt�r� mo�na by okre�li� jako "metodyk� pracy z nieletnimi, agresywnymi przest�pcami w warunkach wolno�ciowych". Jednocze�nie - jak w swojej recenzji stwierdzi� prof. .fulian Radziewicz ksi��ka utrzymana jest w konwencji prac Janusza Korczaka, Marii Grzegorzewskiej, Aleksandra Neilla, Celestyna Freineta, czy nawet Antoniego Makarenki i Wasyla Such�rnlinskiego.Ksi��ka sk�ada si� z dziesi�ciu rozdzia��w i obejmuje okres sze�ciu dni. Rozdzia�y nie maj� tytu��w, co wi��e si� z jednolitym potraktowaniem ci�gu zdarze�.Jako t�o tej relacji naszkicowa�em psychologiczno - literacki obraz wsp�czesnego spo�ecze�stwa, kt�ry niespodziewanie sta� si� jego karykatur .Rozdzia� 1Wyszed�em z ch�opcami z Zak�adu Poprawczego. Stra�nik otworzy� nam drzwi i u�miechn�� si� do nas na po�egnanie. Przez tydzie� b�dzie mia� o�miu wychowank�w mniej do pilnowania. Warto by�o u�miechn�� si�.Us�yszeli�my za sob� trzask zamykanych drzwi wej�ciowych i powoli schodzili�my po schodach nak�adaj�c plecaki na ramiona. Nie by�o powodu do po�piechu; ch�opcy wiedzieli, �e nikt ju� nie zabierze im przepustek, a ja spodziewa�em si�, �e czeka mnie ci�ka praca w czasie pobytu z wychowankami w g�rach. Zza krat dochodzi�y do nas krzyki, �miechy, wrzaski i wycia pozosta�ych wychowank�w, kt�rzy nie mieli jednak do nas �alu o to, �e musz� zosta�. By� koniec maja i prawie wszyscy wiedzieli, �e wyjad� na wakacje. �egnali nas w typowy spos�b. Co prawda niekt�rzy nie mogli w czasie wakacji wraca� do rodzin, bo te praktycznie nie istnia�y; trudno nazwa� rodzin� matk� alkoholiczk� i ojca w wi�zieniu lub samotn� matk� - prostytutk�, czy wreszcie ojca, kt�ry za�o�y� now�, wzgl�dnie "normaln�" rodzin� i wita syna przyje�d�aj�cego na �wi�ta uderzeniem w twarz oraz s�owami typu: (.'..-,ego tu pr~yjechale�, .skurwaelu? Twoja matka, wariatka, le�y pr.ecie~ ner cmerttar~u. 7'am_jest tej twoje miejsce.Czekali na nich jednak z otwartymi r�kami w�a�ciciele r�nych przest�pczych melin. Z takim ma�olatem stary zgred m�g� zawsze bezpiecznie i�� "na robot�", bo w razie wpadki ma�olat bra� ca�� win� na siebie, a recydywista nie przyznawa� si� do niczego i z regu�y mia� alibi. Ch�opakowi nic nie grozi�o - do siedemnastego roku �ycia m�g� robi�, co chcia�. Najwy�szy wymiar kary ju� otrzyma�; by� przecie� wyrokiemGrzegurr. Zalewskis�du umieszczony w /akl:ul~m I'y~rawcrvm, teoretycznie na czas nieograniczony,, Ir:lktyurm~~ ilu ir;mn uknircr.cm.l sr.ko�y podstawowej lub zawodowej, clurur;y ul~wlvwv prrc:hy4val na prrclustce. W razie "wpadki" poliLj:l.uclwor.llu Esu wylnulnym samochodem do miejsca odbywania kary I'u rakim r.~l;rlrcnlu por.yc,j;r wychowanka w nieformalnej struktur-x~: %,;Iklmlu rnucr,nie rusln.W mojcl gluwie myli o zhliiaj�cych si� wakacjach nak�ada�y si� na mli~rnmc,jc u wyclwwankach; przez m�j umys� przep�ywa� typowy struIlll~:ll �WIIIdO1110SC1. Szli�my chodnikiem w kierunku bramy i ostatnich krul ('icply my dociera� do nas jednakowo, chocia� oni byli nieletnimi lrr~sl�pc,mi, a ja trzydziestokilkuletnim doktorem psychologii, trener~�m pulo, :r prr,ede wszystkim cz�owiekiem, kt�remu oni chwilowo zaulull Wicdr.ialcm, ye inni wychowawcy te� wyjd� lub wyjad� z ch�opc,lmm:l wycieczki i cz�� z nich z pewno�ci� im ucieknie; wiedzia�em, ie r. wakacj i du�a grupa wychowank�w nie wr�ci i dopiero p�n� jesieni:l przywiezie ich policja. By�em te� pewien, �e z mojej grupy nikt nie ucieknie. Pracowa�em z nimi ju� ponad rok. Znajdowa�em si� te� w komfortowej sytuacji w por�wnaniu z innymi wychowawcami, poniewa� dyrekcja Zak�adu stworzy�a mi warunki do autentycznej pracy psychoterapeutycznej. Sam opracowa�em sobie program pracy, kryteria doboru wychowank�w, jak te� ich liczb�. Moje post�powanie by�o uzasadnione tym, �e realizowa�em fragment programu badawczego, zaproponowanego przez trzy osoby. Sugerowano mi co prawda, �e powinienem zaj�� si� grup� agresywnych, nieletnich przest�pc�w, bo kolega pracowa� ju� z nie�mia�ymi neurotykami, a kole�anka usi�owa�a modyfikowa� zachowania po�redniej grupy, ale ja wiedzia�em, �e nie potrafi� nawi�za� i utrzyma� kontaktu z najbardziej agresywnymi psychopatami. Dobiera�em sobie grup� wed�ug jakich� nieznanych mi pocz�tkowo kryteri�w, kieruj�c si� psychologiczn� intuicj� i pod�wiadomo�ci�. Teraz ju� wiem, �e szuka�em wychowank�w podobnych do mnie osobowo�ciowo. Byli oni co prawda agresywni i niebezpieczni, ale r�nili si� od agresywnych psychopat�w chocia�by tym, �e nie grypsowali w mojej obecno�ci, tylko starali si� pos�ugiwa� poprawnym j�zkiem. To nie ja musia�em dostosowywa� si� do nich, tylko oni dostosowywali swoje s�ownictwo do j�zyka jakim pos�ugiwa�em si� ja i inni ludzie �yj�cy na wolno�ci.Z�odzieje na wolno�ciNie ba�em si� agresywnych psychopat�w, ale nie lubi�em ich. Zniech�ca�a mnie ich g�upota, bezmy�lne zn�canie si� nad s�abszymi i bezczelno��. Na pocz�tku mojej pracy jeden z nich wychodz�c z jadalni bekn�� mi prosto w twarz. Dw�ch stoj�cych obok wychowawc�w nie zareagowa�o na takie zachowanie; powsta�a sytuacja, w kt�rej musia�em si� jako� znale��. By�em w dresie, kt�ry nie kr�powa� moich ruch�w i chcia�em tego wychowanka z�apa� za d�ugie w�osy, rzuci� na pod�og� i przytrzyma� go w takiej pozycji. Co� mnie powstrzyma�o. Mo�e nie chcia�em tego robi� na oczach kilkudziesi�ciu wychowank�w opuszczaj�cych w�a�nie jadalni�, a mo�e nie chcia�em znale�� si� w nietypowej i niezr�cznej sytuacji. Nie ba�em si� go na pewno, bo od jedenastu lat trenowa�em judo, chodzi�em po g�rach, du�o p�ywa�em i biega�em; by�em od niego silniejszy i sprawniejszy. Spojrza�em temu wychowankowi g��boko w oczy, a nast�pnie odwr�ci�em wzrok i zacz��em rozmawia� z jednym z wychowawc�w. Sytuacja ta nie by�a jednak p�niej komentowana ani przez wychowank�w, ani przez wychowawc�w. Wszyscy j� zbagatelizowali albo nawet nie zauwa�yli. Niepotrzebnie si� przejmowa�em. Po kilku tygodniach ten sam zakapior zg�osi� si� do mnie na zaj�cia. Zachowywa� si� zupe�nie inaczej; by� bardzo grzeczny i mia� pokorny wyraz twarzy. Od zaufanych ch�opc�w dowiedzia�em si�, �e chce nauczy� si� walczy�, aby pokona� najsilniejszego wychowanka w Zak�adzie. Po kilku dniach rozmowy z nim zauwa�y�em, �e coraz mniej si� rozumiemy. Kt�rego� dnia przebrali�my si� w kimona, wyszli�my na mat� i rozpocz�li�my treningow� walk� judo. Jak zwykle walczy�em bardzo skoncentrowany; judo by�o mo... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl