10751, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rafa� D�bskiWilczy do�ek,czyli jak zosta� smokiemZ ciemnego wn�trza pieczary wydobywa� si� gryz�cy dym. T�usty, pe�zn�cy nisko przy ziemi,nios�cy zapach siarki i smo�y. Ca�e otoczenie jaskini, w tym tak�e droga, pokryte by�o czarn�,tward� substancj�.Sir Edward z�o�y� d�onie przy ustach.- Bywaj!Natychmiast musia� uj�� wodze, gdy� zaniepokojony rumak zata�czy� pod nim.- Bywaj! - zawo�a� jeszcze raz.W ciemnym wn�trzu da� si� dostrzec niewyra�ny blask. Po chwili ukaza� si� niepozornycz�owiek dzier��cy w lewej r�ce �uczywo, a w prawej ogromny miecz, kt�rego koniec wl�k� si�po ziemi.Sir Edward pomy�la�, �e nie ma sensu pos�ugiwa� si� broni�, kt�rej nie da si� unie��swobodnie. On sam musia�by si� zdrowo wysili�, �eby machn�� takim mieczem, a co dopiero tenchudy szczur.Chudzielec, jakby odgaduj�c jego my�li rzek�:- Postur� mam mo�e pod��, ale nie zwa�ajcie, panie, na pozory. Tu niespodziewanie lekkouni�s� rami� z broni� i zawin�� z furkotem ci�k� g�owni�, jakby mia� w r�ku �wiczebny kij, a niebojow� kling�. Sir Edward splun�� od uroku, co widz�c mieszkaniec jaskini roze�mia� si�chrapliwie. Zaraz jednak spowa�nia� i powiedzia� z naciskiem:- Skoro�cie ju� wle�li w moj� dziedzin�, panie, powstrzymajcie si�, prosz�, od plucia bookropnie tego nie lubi�. Jak ka�dego zreszt� chamstwa.Sir Edward chcia� potraktowa� bezczelnego pustelnika ostro, ale w czas przypomnia� sobie ktotu do kogo przyby� i kto od kogo czego, w jakim j celu... Zaraz, kto od czego, dla kogo... Nie poco i dla kogo...- Czy�by�cie si�, panie zapl�tali w konstrukcji gramatycznej? - zainteresowal si� gospodarz.Sir Edward poczerwienia�.- Skoro ju� jestem twoim go�ciem - warkn�� - postaraj si� powstrzyma� od czytania w moichmy�lach, bo okropnie tego nie lubi�. Jak ka�dego zreszt� chamstwa!- Celna riposta, panie - pustelnik skin�� z uznaniem g�ow� - w dodatku b�d�ca parafraz� mojejwcze�niejszej wypowiedzi...- I nie u�ywaj s��w, kt�rych znaczenia nie rozumiem - zirytowa� si� znowu rycerz. - Tego te�nie lubi�!- Jaki wymagaj�cy panek - mrukn�� pustelnik.- Co tam mruczysz?- Modlitwy, panie - odpar� bezlito�nie pustelnik. - Pozw�lcie za mn� do mego mieszkania.Zacz�� pada� rz�sisty deszcz, wi�c rycerz ch�tnie skorzysta� z zaproszenia.Wn�trze jaskini urz�dzone by�o skromnie. Ot, �awa z tarcic s�u��ca za st� i �o�e, kilka byle jakzbitych zydli, na �cianach masa suszonych zi�, naczynia zawieraj�ce jakie� substancje. W kotlenad sporym paleniskiem bulgota�o smrodliwie.- Co tam warzysz?Pustelnik rzuci� miecz pod �cian�, zatkn�� w kunie �uczywo.- Asfalt, panie-Co?- To takie co�, �eby mo�na wylewa� tym trakty, na razie przynajmniej g��wne. To znakomicieu�atwi podr�owanie i postawi na nogi handel. W�a�nie tym jest wylany dojazd do mojej pieczary.- Znowu jakie� diabelstwo! �ykom �ycie u�atwi, a porz�dne rycerstwo na psy zejdzie przeztakie wynalazki!Pustelnik wzruszy� ramionami.- Z czym przybywacie, panie?Rycerz rozejrza� si�.- Nie dasz mi nic do picia?- Nie.- Zdech�a u ciebie go�cinno��!Pustelnik pokr�ci� g�ow�.- To nie tak, panie. Wod� pijacie?- Tfu - skrzywi� si� sir Edward.- No w�a�nie, a ja nic innego nie mam.- Dobrze. S�uchaj zatem, chocia�, na honor, nie cierpi� gada� o suchym pysku! Zdarzy�o mi si�ot� z�o�y� c�rze wielkiego pana, a damie mego serca, pewne �lubowanie...- To bardzo nierozwa�ne - wtr�ci� gospodarz.- Mo�e. Ale zdarzy�o si�. Czy mo�esz mi nie przerywa�? Nie lub tego. Jak zreszt�...- ... ka�dego chamstwa - doko�czy� pustelnik - Sk�de� to znam.- W�a�nie. S�uchaj wi�c. �lubowa�em tak d�ugo wstrzyma� si� od kiebiecego cia�a, a� wytropi�i pokonam stworzenie naprawd� i do imentu z�e, tak� esencje z�a...- Co za idiotyczny pomys�! - nie wytrzyma� pustelnik.- Tak?! - zaperzy� si� rycerz. - To spr�buj wymy�li� w naszych czasach co� oryginalnego! Colepsze i �atwiejsze �lubowania wytarte ju� jak gacie knechta. Graala mo�e mia�em poszuka�?Pustelnik obrzuci� go przenikliwym spojrzeniem.- By�oby �atwiej...- Co chcesz przez to powiedzie�?- P�niej, panie, p�niej... M�wcie dalej.- Jako takow� esencj� astrolog kr�lewski wskaza� smoki, z�e i przwrotne, a przy tymprzyst�pne ludzkiej mocy. Tak wi�c stan�o, i� smoka �eb lubo �yw� poczwar� wybrance ofiaruj�.Com si� zje�dzi�, i�em zni�s� nim powiedziano mi jak smoka odszuka�, jakie warunki wype�ni� izanim pokierowano mnie do ciebie opiekunie smoczy...- Glejt ksi���cy na polowania macie? - przerwa� mu pustelnik - Bo� na k�usowanie niezezwol�.- Oto jest - rycerz poda� pergamin opatrzony wielk� piecz�ci�. Pustelnik przebieg� go szybkooczami.- Op�ata wniesiona?Sir Edward wydoby� bez s�owa drugi dokument. Pustelnik otworze szeroko oczy.- Zwolnienie z p�atno�ci? Ho, ho, musicie mie�, panie, mo�nych protektor�w.Sir Edward u�miechn�� si� skromnie.- To nieistotne. Wa�ne, bym poczwar� ubi�, jako �e okrutnie zaczyni mi doskwiera� moje�lubowanie.- Oj, obawiam si�, �e przyjdzie wam zosta� zakonnikiem.- Co?! Co powiedzia�e�?!- �e przyjdzie wam zosta�...- S�ysza�em! Chc� wiedzie�, dlaczego?- Oszukano was. Smoki bez w�tpliwo�ci �adnej wrednymi nad wyraz stworzeniami s�, ale jakouczynione przez Boga, nijak esencj� z�a by� nie mog�.- Jak�e to?!- Na ostatnim soborze w Lateranie biskupi orzekli, i� nawet diabe� czy inne demony, w tym ismoki, stworzeni zostali pod�ug natury dobymi i stali si� �li sami przez si�. Tak i diab�a samegonie lza nazwa� sencj� z�a, jak widzicie.- Inaczej mi gada� astrolog! - rzek� gro�nie rycerz. - Jemu wierz�, nie tobie. Smoka chc�!- Smok wam nie pomo�e, padli�cie ofiar�...- Pomo�e! Smoka chc�!- Wierzajcie mi...- Smoka!!! - rykn�� sir Edward- Ale�cie uparci, panie. Jak widz� nic was nie odwiedzie od zamiaru?- Nie! Baby... Tfu! Smoka mi trza! A porz�dnego!- Jak chcecie, nie b�d� si� wi�cej sprzeciwia�. Musicie si� wida� przekona� sami. Wyboruwielkiego nie ma, jako �e smok�w coraz to mniej, ile co� tam dla was znajd�. Jest tu, i owszem, wokolicy smok jeden nazwiskiem Horynycz...Rycerz zmarszczy� brwi.- Horynycz? - zapyta� nieufnie. - Czy to brytyjskie nazwisko?- Nie, to imigrant. U nas ju� od dawna s�aba koniunktura na rodzimym rynku, cho�by dlatego,�e zmniejszono dotacje z uwagi na wyprawy krzy�owe pustosz�ce skarbiec, a i ludzie zacz�libardziej garn�� si� do handlu czy bankowo�ci, przestaj� lubi� ryzyko. Zreszt� nasze smoki zarazchc� zamek na pomieszkanie dosta�, par� wsi, dziewic, regularnych podwy�ek, dodatkuszkodliwego. A z zagranicy zdarzaj� si� znakomici fachowcy, tani, przy tym nie gryma�ni. Cho� itych przyma�o...- Nie wa�ne - machn�� r�k� sir Edward - a ten, jak mu tam...- Horynycz. Pochodzi z dalekiego kraju, nieznanej i dzikiej Rusi.- W�a�nie. Z�y on chocia�?- To bestia! - wykrzykn�� pustelnik. - Potw�r straszliwy, dyplomowany. Odebra� najlepszewykszta�cenie, wie wszystko co wredny smok wiedzie� powinien, a nawet wi�cej. Oczywi�cie,je�li ten was nie zadawala, mog� poleci� innego, ale trzeba do niego przeprawi� si� przez g�ry.To te� gastarbaiter, tyle �e z Bliskiego Wschodu, niejaki Mustafa ibn D�inn, naprawd� paskudnaposta�. Przykula� si� swego czasu za kr�lem Ryszardom z Ziemi �wi�tej.Sir Edward westchn��.- Niech ju� b�dzie ten Rusek, skoro do niego najbli�ej.- S�uszny wyb�r, panie, jednak pozw�lcie sobie zwr�ci� uwag�, �e naprawd� na niewiele wamsi� to zda, bowiem, jak ju� m�wi�em...- Zamilcz - warkn�� rycerz. - Wiem ja co jest na rzeczy nie chce ci si� szuka� nowego smoka,gdy tego ubij�! Le� z ciebie. Jakowe� podejrzane eksperymenta robi� wolisz, ni� to, za co cip�ac�!Pustelnik wzruszy� ramionami. "Czekaj cio�ku" mrukn�� cichutko pod nosem i zanim rycerzzd��y� si� oburzy�, powiedzia� g�o�no:- Wiecie, �e glejt opiewa na jedno polowanie?- Przecie�, �e wiem! Wyra�nie to tam napisano.- Umiecie czyta� - zdziwi� si� opiekun smok�w. Sir Edward obrazi� si�.- Sk�d ci przychodz� do g�owy takie g�upoty, prostaku? Jestem porz�dnym i uczciwym wojem.Nie przystoi mi zna� tego, co jeno klechom i �ykom dozwolone. Przy nie �w glejt sporz�dzono iodczytano.- Wybaczcie, panie, moje niewczesne podejrzenia, ale �wiat si� zmienia.- Jeszcze, a� tak nie zwariowa�!- Wybaczcie zatem. Wracaj�c do sedna sprawy, wiecie, �e drugiego zezwolenia nieotrzymacie. Edykt kr�lewski z...- Wiem, wiem. Jeden rycerz mo�e otrzyma� tylko jedno pozwolenie w �yciu. Je�li mi si� nieuda, z pewno�ci� nie b�dzie to ju� wa�ne. Nie dla trupa.- Jednak moim obowi�zkiem jest zaznajomi� was ze wszystkimi aspektami...- Gdzie ten smok, pustelniku?! Wska� mi drog� i diabli z tob� i twoimi przestrogami! Nie mazamiaru tego wys�uchiwa�.- Jak sobie chcecie...* * *Na kamieniu, przed pieczar� bardzo podobn� do tej, kt�r� zamieszkiwa� pustelnik wygrzewa� si�niepozorny, �ysawy cz�owieczek w podniszczonej mocno opo�czy.Kiedy sir Edward podjecha� bli�ej, cz�owieczek otworzy oczy.- Witajcie, wielmo�ny panie. Szukacie kogo�, je�li wolno spyta�?Sir Edward odchrz�kn��.- Smoka Horynycza.- S�ucham.- Smoka Horynycza! - powt�rzy� g�o�niej, my�l�c, �e rozm�wca nie dos�ysza�.- S�ucham zatem.- Jak to s�ucham?! - sir Edward odni�s� wra�enie, �e kto� tutaj czego� nie rozumie.Niekoniecznie �ysy.- Pos�uchajcie, panie, chcecie gada� z Horynyczem?- Nie inaczej.- Wi�c s�ucham!- Chcesz mi wm�wi�, �e to ty, �garzu?! - w�ciek� si� rycerz- Nie jestem �adnym �garzem, wielmo�ny! Nazywam si� Siepan Iwanowicz Horynycz, smokdyplomowany.- Ale ja chc� si� spotka� ze smokiem, nie z cz�owiekiem!- Jestem smokiem.- Nie!- Mam pokaza� bakalaureat?Sir Edward wstydzi� si� przyzna�, �e nie wie, co to jest ten bakalaureat. Pewnie znowu jaki�diabelski wymys�!- Ale smok powinien by� wielkim jaszczurem ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]