1078, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ken FollettPapierowe pieni�dzeTomCa�o�� w tomachZak�ad Nagra� i WydawnictwZwi�zku NiewidomychWarszawa 1994T�umaczy� -Jerzy Choci�owskiT�oczono pismem punktowymdla niewidomychw Drukarni PZNWarszawa, ul. Konwiktorska 9Pap. kart. 180 g kl. III_B�1Przedruk z WydawnictwaWojciecha PogonowskiegoWarszawa 1990Pisa�a K. PabianKorekty dokona�y:L. Wi�ckowskai K. KrukNota autoraNiniejsza ksi��ka jest fikcj�literack�. Nazwiska, postaci, sceneria, wydarzenia s� b�d�wytworem wyobra�ni autora, b�d�zosta�y zbeletryzowane.Jakiekolwiek podobie�stwo doos�b autentycznych, �ywych lubzmar�ych, do przebiegu lubmiejsca zdarze� jest ca�kowicieprzypadkowe.Wst�pPowie�� ta zosta�a napisana wroku 1976, tu� przed "Ig��", iuwa�am j� za najlepsz� z moichksi��ek, kt�re nie odnios�ysukcesu. Nawet jej wydawca ukry�si� pod pseudonimem ZacharyStone, tak jak to by�o wprzypadku "Afery z Modiglianim".Rzeczywi�cie, obie powie�ci s�do siebie podobne. Brak w nichg��wnego bohatera, za towyst�puj� grupy postaci, kt�rychlosy s� ze sob� powi�zane ikt�re ��czy wsp�lny punktkulminacyjny.Tyle �e w "Papierowychpieni�dzach" te wi�zy s� mniejprzypadkowe. Chodzi�o mi bowiemo pokazanie, w jaki spos�bkorupcja ogarnia �wiatprzest�pczy, elity finansowe idziennikarskie, i stwarzawzajemne powi�zania. Zako�czenie,prawd� powiedziawszy, jestprzygn�biaj�ce - nieomaltragiczne w zestawieniu z "Afer�z Modiglianim". Lepszego zatemmateria�u do por�wna� mo�edostarczy� "Ig�a". (Czytelnik,kt�ry woli ciastka odprzepis�w, winien opu�ci� tenwst�p i przej�� niezw�ocznie dorozdzia�u pierwszego.) Fabu�a"Papierowych pieni�dzy" nale�ydo najbardziej misternych, jakiekiedykolwiek obmy�li�em, niskaza� sprzeda� tej ksi��kiprzekonuje mnie, �e dobrepomys�y sprawiaj� wi�ksz�satysfakcj� autorom ni�czytelnikom. Akcja "Ig�y",przeciwnie, jest niezwykleprosta, da si� zapisa� w trzechakapitach, co te� uczyni�em,przyst�puj�c do pracy. W "Igle"wyst�puje zaledwie trzech czyczterech bohater�w, w"Papierowych pieni�dzach"kilkana�cie postaci. I chocia�w�tki ulegaj� tu znacznejrozbudowie tudzie� licznymkomplikacjom, "Papierowepieni�dze" zaj�y tylko po�ow�obj�to�ci "Ig�y". Jako pisarzstara�em si� zawsze broni� przedasekuranctwem, ale w"Papierowych pieni�dzach", jakwida�, to mi si� nie uda�o. Wrezultacie rysunek wielu postacijest �ywo i ostro naszkicowny,sprawia te� wra�enie, �e autornie anga�uje si� w ich osobiste�ycie, a tego w�a�nie czytelnikdomaga si� w bestsellerach.Mocn� stron� tej powie�ci jestjej forma. Akcja dotyczy jednegodnia z �ycia londy�skiejpopo�udni�wki. (Pracowa�em dlatakiej gazety w latach1973_#1974.) Ka�dy rozdzia�obejmuje wydarzenia jednejgodziny, zamkni�te w trzech czyczterech scenach. Ukazuj� oneto, co dzieje si� przy pulpitachdziennikarskich, oraz to, coprzynosi rzeczywisto��, o kt�rejgazeta pisze (lub zapomina napisa�). "Ig�a" odznacza si�konstrukcj� jeszcze bardziej zwart�, chocia�, o ile miwiadomo, nikt tego nie zauwa�y�.Mamy tu sze�� cz�ci, z kt�rychka�da podzielona jest na sze��rozdzia��w (z wyj�tkiemostatniej, bo ta zawiera ichsiedem). Pierwszy rozdzia�ka�dej cz�ci opowiada oszpiegu, drugi o jegoprze�ladowcach i dalej podobnie,a� do sz�stego, w kt�rymomawiane s� konsekwencjemi�dzynarodowej sytuacjimilitarnej, jakie wy�oni�y si�wskutek tego, co wydarzy�o si�wcze�niej. Czytelnicy takichrzeczy nie dostrzegaj� - bo i poco? - ale przypuszczam, �eregularno�� i swego rodzajusymetria s�, w ich mniemaniu,kryterium dobrze napisanejksi��ki.Inn� cech� wsp�ln�"Papierowych pieni�dzy" i "Ig�y"jest galeria ciekawych postacidrugoplanowych: dziwek,z�odziei, niedorozwini�tychdzieci, kobiet pracuj�cych isamotnych starc�w. Odst�pi�em odniej w kolejnych powie�ciach, bynie odrywa� czytelnika odg��wnych bohater�w. Terazzastanawiam si�, czy nieprzedobrzy�em.Co do powi�za� �wiataprzest�pczego z finansjer� idziennikarzami - nie mam ju� tejpewno�ci, jak� mia�em w roku1976. Niemniej s�dz�, �e ksi��kaw jakim� sensie zachowa�a prawd�o Londynie lat siedemdziesi�tych- razem z wizerunkiem policjantai oszusta, bankiera iprostytutki, reportera ipolityka, jak te� w opisiesklep�w i slums�w, ulic iTamizy.Kocham tamten Londyn i mamnadziej�, �e wy te� gopokochacie.Sz�sta rano1By�a to najszcz�liwsza noc wmoim �yciu - pomy�la� TimFitzpeterson, gdy otworzy� oczyi spojrza� na le��c� obokdziewczyn�, wci�� pogr��on� we�nie. Nie poruszy� si�, by jejnie zbudzi�, lecz spogl�da� nani� ukradkiem w zimnym �wietlelondy�skiego �witu. Le�a�a naplecach, beztroska jak dziecko.Tim przypomnia� sobie swoj�Adrienne, kiedy by�a malutka,ale natychmiast pozby� si� tejmy�li.Dziewczyna mia�a rude w�osy,kt�re przylega�y do g�owy jakczapeczka, ods�aniaj�c male�kieuszy. Mia�a drobne rysy: nos,brod�, ko�ci policzkowe ifiligranowe z�by. W nocyprzes�oni� jej twarz szerokimi,niezgrabnymi d�o�mi, naciskaj�c�agodnie palcami wg��bienia oczui policzki, rozchylaj�c kciukamijej mi�kkie wargi, jakby chcia�sprawdzi� namacalnie jej pi�kno,niby �ar bij�cy od ognia.Lewa r�ka dziewczyny le�a�aswobodnie na ko�drze, kt�razsun�a si�, ods�aniaj�c jejszczup�e, delikatne ramiona ijedn� malutk�, prawie p�ask�pier�.Le�eli w pewnym oddaleniu odsiebie, ale czu� ciep�o jej udatu� przy swoim. Oderwa� od niejwzrok i spojrza� na sufit,poddaj�c si� na chwil� radosnemuwspomnieniu nocnych rozkoszy, poczym wsta�.I spojrza� na ni� jeszcze raz.Spa�a spokojnie. W jasnym�wietle dnia wygl�da�a tak samopon�tnie jak wczoraj, mimopotarganych w�os�w i resztekkunsztownego makija�u. TimFitzpeterson wiedzia�, �e ranekb�dzie dla niego mniej �askawy.Dlatego nie budzi� dziewczyny;chcia� si� przejrze� w lustrze,zanim ona go zobaczy.Przeszed� nago z salonu do�azienki po wyblak�ym zielonymdywanie. Przez chwil� rozgl�da�si� po mieszkaniu, tak jakby jewidzia� po raz pierwszy. By�obeznadziejnie ma�o atrakcyjne.Dywan dopasowany by� do r�wniewyblak�ej zielonej sofy zesp�owia�ymi poduszkami w kwiaty.Sta�o tam jeszcze proste,drewniane biurko, jakie mo�nazobaczy� w ka�dej instytucji,przedpotopowy czarno_bia�ytelewizor, szafa na akta orazp�ka z podr�cznikami prawa,ekonomii i kilkoma tomami"Hansarda", zawieraj�cymiprotok�y z posiedze�parlamentu. Dawniej posiadaniegarsoniery w Londynie wydawa�omu si� czym� bardziej szykownym.W �azience wisia�o ogromnelustro, kupione przez �on� Tima,zanim zrezygnowa�a z �ycia wmie�cie. Czekaj�c, a� nape�nisi� wanna, przegl�da� si� izastanawia�, jak m�czyzna w�rednim wieku m�g� wzbudzi�po��danie pi�knej,dwudziestopi�cioletniejdziewczyny. Owszem, dopisywa�omu zdrowie, ale nie by� taksprawny fizycznie, jakm�czy�ni, kt�rzy �wicz� iregularnie odwiedzaj� salegimnastyczne. By� niski, kr�py,a na piersi, biodrach ipo�ladkach zebra�o si� sporozb�dnego t�uszczu. Jak naczterdzie�ci jeden lat wygl�da�nie�le, tyle �e nie mia� w sobienic, co mog�oby poci�ga� cho�bynajbardziej zmys�ow� kobiet�.Lustro zasz�o par� i Timzanurzy� si� w wannie. Opar�g�ow� i zamkn�� oczy. Spa�nieca�e dwie godziny, a mimo toczu� si� rze�ko. Wychowywano gow prze�wiadczeniu, �e z�esamopoczucie, dolegliwo�cicielesne, nie m�wi�c ochorobach, s� skutkiem zarywanianocy, dancing�w, cudzo��stwa imocnego alkoholu. Wszystkie tegrzechy razem wzi�te ju� powinnyby�y sprowadzi� gniew bo�y.Ale nie, zap�at� za wyst�pekby�a czysta rozkosz. Namydlaj�csi� powoli, Tim wspomina�miniony wiecz�r. Pocz�tek niewydawa� si� zach�caj�cy - jednaz tych okropnych kolacji zkoktajlem grejpfrutowym,przesma�anym stekiem i popijaw�dla trzystu cz�onk�w jakiej�bezsensownej organizacji.Przem�wienie Tima dawa�o jeszczejedn� sposobno�� zapoznania si�z obecn� strategi� rz�du, leczby�o wywa�one emocjonalnie, dlapozyskania sympatii audytorium.Potem jeden z koleg�w -b�yskotliwy m�ody ekonomista -nam�wi� go, by poszli gdzie� nadrinka.Wyl�dowali w nocnym lokalu,kt�ry normalnie by�by pozazasi�giem finansowych mo�liwo�ciTima, gdyby kto� nie op�aci� zaniego wst�pu. Zacz�� si� takdobrze bawi�, �e zam�wi� butelk�szampana i ju� na swoj� kart�kredytow�. Do��czyli tak�e innigo�cie: dyrektor wytw�rnifilmowej, znany Timowi raczej zes�yszenia, dramaturg, kt�regonigdy nie widzia� na oczy,lewicuj�cy ekonomista, kt�rypodawa� r�k� z kwa�nym u�miechemi unika� rozm�w na tematyzawodowe, oraz dziewcz�ta.Tim rozochoci� si� podwp�ywem szampana i estradowychwyst�p�w. Dawnymi czasy, wtakiej chwili, zabra�by Juli� dodomu, aby j� brutalnie posi��� -lubi�a, kiedy to si� zdarza�o.Teraz ju� nie przyje�d�a�a domiasta, a on przesta� chodzi� donocnych lokali.Dziewcz�ta nie zosta�y imprzedstawione. Spr�bowa� zatemrozmowy z siedz�c� obok niego,szczup��, rudow�os� dziewczyn� wd�ugiej, jasnej sukni. Wygl�da�ana modelk�; okaza�o si�, �e jestaktork�. Spodziewa� si�, �eb�dzie nudna, i on te� jej niezaciekawi. Wiecz�r zapowiada�si� ca�kiem interesuj�co:dziewczyna by�a Timemzafascynowana.Poch�oni�ci za�y�� rozmow�,nie zwracali uwagi na reszt�towarzystwa, a� kto�zaproponowa� zmian� lokalu. Timbezzw�ocznie o�wiadczy�, �ewraca do domu. Wtedy dziewczynachwyci�a go za rami� ipoprosi�a, by tego nie robi�.Tim po ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl