10007, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Andrzej ZimniakZr�by w�adzyOtworzy�em drzwi obite grub� warstw� d�wi�koch�onnego tworzywa i�wszed�em. Profesor, kwadratowy �ysy m�czyzna o�stalowych oczach, siedzia� za masywnym biurkiem zawalonym papierami. Rozmawia� w�a�nie przez telefon, sk�adaj�c komu� uni�enie podzi�kowania i��yczenia, lecz dostrzeg� mnie po chwili i�zaprosi� nieznacznym gestem do zaj�cia miejsca. Gdy sko�czy�, zaproponowa� mi kaw�, po czym zam�wi� j� u�sekretarki. Nie wiedzia�em, po co mnie wezwa�, on za� zdawa� si� smakowa� t� chwil� mojej niepewno�ci, kt�r� niezbyt dobrze maskowa�em oboj�tnym wpatrywaniem si� w�rozrzucone po biurku o��wki. Wreszcie, nie spuszczaj�c ze mnie ci�kiego wzroku, odezwa� si� niskim g�osem- Panie kolego - tu zaci�gn�� si� papierosem - jak id� pa�skie badania?Oho - pomy�la�em - troch� za du�o teatru i�oficjalnego stylu jak na zwyk�� rozmow�. Tylko o�co mu chodzi?- Doskonale, panie profesorze - stara�em si�, aby m�j g�os brzmia� swobodnie - w�a�nie rozpocz��em pr�by nad elektrycznymi w�a�ciwo�ciami w��kien nerwowych w�obni�onych temperaturach. S�dz�...- Taak - przerwa� mi profesor cichym, lecz nie dopuszczaj�cym sprzeciwu g�osem. - Rozpocz�� pan, s�dzi pan. To te� ciekawe. Ale - i�tu ton jego g�osu podni�s� si� nieznacznie - mnie teraz interesuj� wyniki ju� otrzymane. Chcia�em zauwa�y�, �e w�a�nie up�ywa p� roku pana a�stypendium. S�ucham pana.Wej�cie by�o ostre, nie spodziewa�em si� w�a�ciwie takiego ataku. Straci�em wi�c nawet t� uprzednio wymuszon� swobod�, i�o to pewnie staremu chodzi�o. Pierwsza runda by�a przegrana.- A�wi�c, panie profesorze, zaraz po okresie wst�pnego instalowania si� rozpocz��em pr�by, to jest bada�em procesy chemicznej transmisji impuls�w przez nerwy w�r�nych temperaturach.- I..?- Stwierdzi�em, �e ju� w�okolicach zera stopni Celsjusza zanikaj� one zupe�nie, a�kilka pr�b w�temperaturach ni�szych nie wykazywa�o wzrostu aktywno�ci, co by�o, to znaczy, co przewidzieli�my uprzednio.- Ej; panie kolego, zn�w ten brzydki �argon naukowy profesor pokr�ci� z�niesmakiem g�ow�, a�ja pomy�la�em z�satysfakcj�, �e taki �ysy to ju� nied�ugo po�yje. - Pan mo�e by� w�okolicach Koziej W�lki, ale nie zera stopni. Ale wracajmy do meritum sprawy. M�ody cz�owiek na pana miejscu, z�pana aspiracjami, mo�e sobie pozwoli�, aby spo�r�d dziesi�ciu eksperyment�w jeden, no powiedzmy dwa by�y nieudane lub negatywne. A�pan przychodzi po p� roku pracy i�m�wi mi, �e owszem, par� do�wiadcze� panu nie wysz�o, a�inne s� w�planie. To jest sygna�, �e trzeba si� powa�nie zastanowi�.By�em coraz bardziej zdenerwowany, maska wystudiowanej oboj�tno�ci dawno ze mnie opad�a. Czu�em w�ustach sucho�� j�zyka, a�nieprzyjemna chrypka przeszkadza�a w�m�wieniu. - Ale�, panie profesorze, w�tej nowej dziedzinie ka�dy wynik...- Byle jaki wynik nie jest dobry w��adnej dziedzinie stary wszed� mi w�s�owo. - Licz� si� dobre wyniki, i�tylko takie - doda� z�naciskiem. - A�samymi hipotezami daleko nie zajedziemy. W�zwi�zku z�brakiem wynik�w w�dotychczas badanym przez pana kierunku - zacz�� zn�w spokojnym niskim g�osem - proponuj� zmian� tematyki. B�dzie to dla pana jeszcze jedna szansa wykazania si�.- Panie profesorze, ja w�a�nie zacz��em najwa�niejsze do�wiadczenia!- W�naszym Instytucie - g�os szefa grzmia� teraz dono�nie po wszystkich k�tach gabinetu - nie przeprowadza si� do�wiadcze� niewa�nych. Wszystkie bez wyj�tku s� wa�ne zako�czy� konfidencjonalnym szeptem, jakby zdradza� tajemnic� pa�stwow�. - To by�oby wszystko, panie kolego - zn�w zahucza� gromko - za pi�� minut mam zebranie, przepraszam, ale musz� ju� i��. Aha, proponuj�, aby zaj�� si� pan preparatami u�atwiaj�cymi przej�cie w�stan hibernacji. Doktor Agira wprowadzi pana w�zagadnienie. �ycz� powodzenia i�wydajniejszej ni� dotychczas pracy spojrza� niemal weso�o; wstaj�c. Nie da� mi �adnych szans.Przez grub� szyb� okienn�, nastawion� przez kogo� na maksimum przepuszczalno�ci, wpada�o czerwone �wiat�o wieczoru i�za�amywa�o si� ob�ymi krwistymi refleksami w�szkle ustawionej aparatury. Przypatrywa�em si� bezmy�lnie tym barwnym plamom o�karminowych wn�trzach i���kn�cych obrze�ach, pe�zaj�cym po kolbach i�ch�odnicach w�rytmie zachodz�cego s�o�ca. Wype�niony aparatur� pok�j ton�� w�mroku, tylko w�odleg�ym k�cie pracowa� przy swoim biurku Stef. Jego lampa jawi�a mi si� jako przewodnie �wiate�ko u�kresu ciemnego szlaku, wiod�cego w�r�d nieokre�lonych kszta�t�w i�niezrozumia�ych zdarze�. Stef odwr�ci� si�, jakby moja zmaterializowana my�l dotkn�a jego ramienia. - Hallo. En! - zawo�a� do mnie. Dlaczego En? Nie mog�em sobie przypomnie�, kto pierwszy tak mnie nazwa�. Potem przyj�o si�. - Nie s�ysza�em, jak wchodzi�e�. Co masz tak� grobow� min�? - gada� weso�o, podchodz�c z�r�kami w�kieszeniach. - Oho, widz�, �e nie na �arty przej��e� si� Starym. A�w dzisiejszych czasach...- Za��da� zmiany tematu - przerwa�em jego potok s��w. Twarz mu spowa�nia�a, ale wida� by�o, �e usilnie szuka dla mnie jakiego� pocieszenia. Poklepa�em go po ramieniu.- Nie jest tak �le, stary - m�j g�os zabrzmia� nawet dosy� swobodnie. - Dam sobie rad�, nie martw si� o�mnie. Dzi� id� si� zabawi�, nie mam ju� ochoty na prac�, a�jutro na przek�r wszystkiemu i�wszystkim sko�cz� ten eksperyment, by� mo�e kluczowy dla ca�ego problemu.- To jest m�skie podej�cie do sprawy - Stef u�miechn�� si� zadowolony, �e nie musi wyst�powa� w�roli pocieszyciela. - Jutro mam troch� luzu przy moich pr�bach, pomog� ci.Wyszed�em w�szaro�� korytarza, r�wnie� g�sto zastawionego aparatur� i�sprz�tem pomocniczym. Na chropowatej betonowej �cianie przymocowany by� telefon. Nakr�ca�em kolejno numery kilku moich przyjaci�ek lub znajomych, lecz �adna z�tych, kt�re zg�osi�y si�, nie mia�a wolnego wieczoru. Z�y, odwiesi�em s�uchawk�. Przyjdzie mi upi� si� samemu - pomy�la�em, lecz jednocze�nie narasta� wewn�trzny bunt. I�nagle, wtedy po raz pierwszy, dozna�em tego niesamowitego uczucia.G�ow� przebiega�y mi naprzemienne fale gor�ca i�zimna lub raczej - zg�szczonej rozrzedzonej materii. I�cho� zjawisko trwa�o kr�tko, zdawa�o mi si� pod koniec, �e czaszka staje si� elastyczna niby balon nape�niony wod�, a�deformuj� j� w�jednostajnie identyczny spos�b dwa szeregi przemykaj�cych z�obu stron, swobodnie zawieszonych walc�w. Na p�aszczyzn� zamazanego. pola widzenia wpe�z�y �wietliste punkty, rozla�y si� szeroko jak kr�gi na wodzie i�wsi�k�y w�obraz.Dolegliwo�ci ust�pi�y, pozosta� jedynie lekki b�l w�skroniach. Nadal sta�em oparty o�chropowat� �cian� tu� przy telefonie. Na szcz�cie nikt nie zauwa�y� tej chwilowej niedyspozycji jeszcze brakowa�o, �eby zacz�to mnie cuci�! By�by temat do �art�w w�ca�ym Instytucie.Ruszy�em przed siebie. Czu�em si� dziwnie lekki, nogi jakby same nios�y mnie naprz�d. Przypisywa�em to doskona�ej kondycji fizycznej, co z�kolei wprawia�o mnie w�dobry nastr�j. Zmory dzisiejszego popo�udnia prys�y i�mia�em nadziej�, �e nie b�d� zak��ca�y zbli�aj�cej si� zabawy. Nie wiedzia�em jeszcze, dok�d i�z kim p�jd�, ale mia�em pewno��, �e wiecz�r b�dzie udany.Aksamitny, wilgotny zmierzch opad� ju� na trawiaste boisko, pod kt�rym rozlokowane zosta�y trzewia cyklotronu.Sp�nieni biegacze w�swoich odcinaj�cych si� od t�a bia�ych szortach powracali z�wieczornego treningu. Pod jasn� p�acht� pomara�czowo-zielonego nieba zawis�y nieruchomo ma�e, roz�wietlone od do�u chmury.Wsiad�em do samochodu i�ruszy�em ostro; rozkoszowa�em si� pr�dko�ci�. Odczuwa�em fizyczn� przyjemno��, gdy stalowe cielsko maszyny z��atwo�ci� wnika�o w�masy nap�ywaj�cego naprzeciw ch�odnego, wieczornego powietrza.Czu�em si� zn�w dziwnie lekki, chwilami zdawa�o mi si�, �e, to kto inny prowadzi w�z, �e obce r�ce dotykaj� kierownicy, ` a�ja przygl�dam si� z�boku. Mo�e kto� podsun�� mi papierosa z�marihuan�?P�dzi�em w�kierunku swojego hotelu, kiedy nagle zauwa�y�em z�boku wystawowe okna centrum handlowego. Zahamowa�em gwa�townie i�skr�ci�em na parking. Ale� to jasne! �e te� wcze�niej nie wpad�em na ten prosty pomys�.- Dobry wiecz�r, panno Krystyno - zacz��em, opieraj�c si� o�kas�. Posz�o �atwiej, ni� si� spodziewa�em. Ju� w�pi�tna�cie minut po zamkni�ciu sklepu siedzieli�my w�nocnym barze przy butelce dobrej brandy, a�wok� nas migota�y kolorowe �wiat�a, p�yn�a muzyka i�wytwarza� si� nastr�j weso�ej zabawy. Alkohol pali� mnie w�gardle, po cz�onkach rozchodzi�o si� przyjemne ciep�o. Do�wiadcza�em uczucia poprzedzaj�cego lekki zawr�t g�owy - co� jakby drobne przesuni�cie �wiadomo�ci w�kierunku beztroski.- Wiesz, Kris - nachyli�em si� do siedz�cej obok dziewczyny - dobrze mi z�tob�. Bardzo dobrze. A�teraz wypijmy za zdrowie mojego szefa. Da� mi dzi� wspania�y temat, rokuj�cy nie byle jakie perspektywy- B�dzie mu to policzone - Kris za�mia�a si� g�osem mo�e o�ton za g��bokim jak na filigranow� blondyneczk� o�sarnich oczach i�pe�nych, nieco wysuni�tych do przodu ustach. Z�ka�dym kieliszkiem wydawa�a mi si� pi�kniejsza i�powabniejsza.Potem poszli�my ta�czy�. Czu�em j� tak� drobn�, ciep�� tu� ko�o siebie, opar�a czo�o o�m�j policzek, p�yn�li�my gdzie� w�takt melodii, kt�rej ju� nie s�yszeli�my. I�wtedy zn�w co� zacz�o si� dzia�. Stawa�em si� lekki, nieobecny. Ogl�da�em rzeczywisto�� wok� niby kiepski film, a�mo�e raczej �ni�em? Trzyma�em w�obj�ciach jak�� dziewczyn�, dosy� chyba �adn�, ale zdecydowanie zbyt szczup��. Czu�em si� tak, jakbym ta�czy� z�manekinem po�r�d przetaczaj�cych si� wok� bezkszta�tnych mas ludzkich. Chcia�em przerwa� ten koszmar, ale spostrzeg�em, �e zupe�nie nie panuj� nad w�asnym cia�em. Dalej ci�ko ta�czy�em niby jaka� kuk�a w�kiepskim teatrzyku ga�ganiarzy, ob�apiaj�c coraz mocniej t� chud� dziewczyn�, a�wszystko rejestrowa�em jakby zza p�przejrzystej zas�ony w�dusznym, wilgotnym powietrzu. Dopiero przy stoliku pu�ci�y kleszcze, trzyma...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]