10057, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tytuł oryginału DADDYOpracowanie graficzne Studio Graficzne Fototype"Redaktor BOŻENNA JAKOWIECKACopyright Š 1989 by Danielle SteelFor the Polish edition Copyright Š 1995 by Wydawnictwo Mizar Sp. z o.o.Published in cooperation with Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.ISBN 83-7082-835-3Wydawnictwo Mizar Sp. z o.o. Skład: Fototype" w Milanówku Warszawa 1995. Wydanie n Druk: Wojskowa Drukarnia w ŁodziRozdział pierwszynieg padał wielkimi, lepkimi płatkami. Tak jak w ksišżce z obrazkami, którš kiedy Sara czytała dzieciom. Siedziała przy maszynie. Wyglšdała przez okno. Patrzyła, jak nieg pokrywa trawnik, jak zwisa z drzew. Zupełnie zapomniała o opowiadaniu, które układała w głowie od samego rana. Ten widok za oknem był tak cholernie malowniczy. Taki liczny. Wszystko wokół było takie piękne. Bajkowe życie w bajkowym wiecie. Nawet ludzie wydawali jej się jak wyjęci z bajki. A ona nigdy nie chciała być taka jak oni. Teraz jest jednš z nich. Była jednš z nich od lat. I pewnie zawsze będzie.Buntownicza Sara MacCromick, zastępczyni redaktora naczelnego w pimie Purpura". Dziewczyna, która skończyła Radcliffe w tysišc dziewięćset szećdziesištym dziewištym na szczycie listy w swojej klasie i wiedziała, że jest inna. W końcu stała się jednš z nich. W cišgu jednej nocy. Może więcej niż jednej. Naprawdę zajęło jej to dwadziecia lat.Teraz jest Sara Watson. Paniš Oliverowš Wendell Watson. Mieszka w Purchase, w stanie Nowy Jork, w pięknym domu, który po czternastu latach walki z kredytem hipotecznym może uznać prawie za swój. Ma troje dzieci i psa. Ostatni chomik zdechł rok temu. Ma też męża, którego kocha. Kochany, słodki Ollie. Dostał dyplom w Harvard Business School, gdy kończyła Radcliffe. Zakochali się w sobie, kiedy ona była na drugim roku. Stanowił jejcałkowite przeciwieństwo. Był konserwatystš, a ona miała szalone pomysły. Wierzył w to, co próbowano wtedy zrobić w Wietnamie. Przez jaki czas nienawidziła go za to. Nawet przestała się z nim spotykać zaraz po dyplomie. Upierała się, że zbyt się od siebie różniš.Zamieszkała w SoHo w Nowym Jorku. Próbowała pisać i naprawdę niele jej szło. Dwa razy wydrukowano jej tekst w The Atlantic Monthly", a raz, o mój Boże Przenajwiętszy, w samym New Yorkerze". Była dobra i wiedziała o tym. Oliver mieszkał na przedmieciu z dwoma przyjaciółmi we wspólnym mieszkaniu przy Wschodniej Siedemdziesištej Dziewištej. Dzięki tytułowi magistra dostał całkiem niezłš pracę w agencji reklamowej na Madison Avenue. Chciała go za to znienawidzić, znienawidzić za ten jego konformizm, lecz nie potrafiła. Nawet wtedy wiedziała, że bardzo go kocha.Marzył przy niej o mieszkaniu na wsi, o seterach irlandzkich, o czwórce dzieci, niepracujšcej żonie, a wtedy z niego żartowała. Wówczas umiechał się tym swoim niewiarygodnym chłopięcym umiechem, a jej serce biło coraz mocniej. Ale nawet wtedy, nawet wtedy udawała przed sobš, że tak naprawdę to pragnie mężczyzny o długich włosach, artysty... rzebiarza... pisarza... kogo twórczego.Oliver był na swój sposób twórczy i błyskotliwy. Ukończył chwalebnie Harvard, a to wszystko, co działo się w latach szećdziesištych, wcale go nie zmieniło. Kiedy brała udział w marszach protestacyjnych, wycišgał jš z aresztu, kiedy kłóciła się z nim wręcz go wyzywała, on spokojnie i logicznie wyjaniał jej, w co wierzy. I był tak cholernie porzšdny. Miał takie dobre serce. Pozostawał jej najlepszym przyjacielem, nawet wtedy, gdy jš złocił.Spotykali się czasami w Village lub na przedmieciu, żeby się czego napić lub co zjeć. Opowiadał jej, czym się zajmuje, i pytał, co ostatnio napisała. Wiedział, że jest dobra, ale nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie może być jednoczenie twórcza i zamężna.Małżeństwo jest dla kobiet, które szukajš oparcia. A ja chcę sama o siebie zadbać, Oliverze Watson! odpowiadała.I wtedy umiała zadbać o siebie. Pracowała jako modelka dla galerii w SoHo i jako niezależna dziennikarka. Robiła na tym pienišdze. Czasami. A teraz często zastanawiała się, czy potrafiłaby zarabiać, wypełniać własne formularze podatkowe, sprawdzać ważnoć polisy ubezpieczeniowej. Po osiemnastu latach małżeństwa stała się tak bardzo od niego zależna. To on zajmował się wszystkimi drobnymi sprawami w jej życiu i większociš spraw dużych. Tobyła wegetacja w hermetycznie zamkniętym wiecie, na którego straży stał zawsze ochraniajšcy jš Ollie.Liczyła na niego we wszystkim i coraz częciej jš to przerażało. A gdyby mu się co stało? Czy poradziłabym sobie sama? Czy utrzymałabym dom, zarobiła na siebie i dzieci? Próbowała czasami z nim o tym porozmawiać, ale on miał się tylko i mówił, że nigdy nie będzie musiała się martwić. Nie zbił fortuny, lecz szło mu niele. Jego poczucie odpowiedzialnoci zmusiło go do wpłacenia dużych sum na polisę na życie.Na Madison Avenue było mu dobrze. W wieku czterdziestu czterech lat został trzecim po Bogu w firmie Hinkley, Burrows i Dawson", w jednej z największych agencji reklamowych w kraju. Zdobył dla niej cztery największe kontrakty. Był cenny dla firmy i szanowany przez kolegów. Należał przy tym do najmłodszych wiceprezesów w reklamie. Sara była dumna z niego i przerażona jednoczenie. Co ona tu robi, w małym licznym Purchase? Patrzy na padajšcy nieg, czeka na powrót dzieci do domu i udaje, że pisze opowiadanie. Opowiadanie, które nigdy nie będzie napisane, nigdy ukończone, niczego nie zmieni... tak jak to było z innymi, które próbowała napisać przez ostatnie lata.Postanowiła wrócić do pisania w przeddzień swoich trzydziestych dziewištych urodzin. Dla niej była to ważna decyzja. Te urodziny wypadły okropnie. Nawet gorzej niż czterdzieste, kiedy to mówiła przygnębiona, że trzeba się pogodzić z nieuchronnym losem. Zresztš na czterdzieste urodziny Oliver zabrał jš na miesišc do Europy. Starsze dzieciaki były na koloniach, a teciowa zaopiekowała się Samem. Miał wtedy dopiero siedem lat i Sara po raz pierwszy zostawiała go samego.Przyjazd do Paryża... Dla niej jakby otworzyły się bramy raju. Nie było dzieci, psów, zebrań komitetu rodzicielskiego, obiadów i koncertów na cele charytatywne. Nikogo... Tylko ich dwoje... Cztery niezapomniane tygodnie w Europie. Paryż... Rzym... podróż samochodem przez Toskanię... krótki postój na włoskiej Riwierze... a potem kilka dni na wynajętej łódce... żeglowanie między Cannes i Sain-Tropez... jazda do Eze i Saint--Paul-de-Vence... kolacja w Colombe d'0r... na koniec kilka szalonych dni w Londynie. W czasie podróży bezustannie goršczkowo gryzmoliła. Zapełniła siedem notatników. A gdy wróciła do domu... nic... Nic z tego nie chciało się ułożyć, ani w opowiadanie, ani w artykuł czy choćby wiersz... Tylko siedziała, gapišc się na notesy i czystš kartkę papieru w maszynie. Maczterdzieci jeden lat, a czuje się tak, jakby całe życie było już za niš. Oliver się z niej mieje, gdy mu o tym mówi. \Na Boga, Sarrie, nie zmieniła się ani trochę od naszego pierwszego spotkania.I on rzeczywicie w to wierzy. Jest w tym trochę prawdy, ale nie do końca. Ona, a i ci wszyscy, którzy chcialiby być krytyczni, mogliby zauważyć różnicę. Błyszczšce ciemnorude włosy, kiedy opadajšce na plecy pasmami miedzianego blasku, straciły swš barwę. Teraz było w nich kilka smug srebra, lecz bardziej przejmowały się tym dzieci niż ona. Ciemnoniebieskie oczy pozostały takie same. Tętniły życiem i humorem. Aksamitna cera była wcišż gładka i tylko gdzieniegdzie pojawiły się maleńkie lady przemijania czasu. Oliver twierdził zresztš, że dodajš jej twarzy uroku. Była ładnš kobietš, tak jak kiedy licznš dziewczynš, wysokš i smukłš o dobrej figurze i delikatnych dłoniach. Jej poczucie humoru pokochał od razu, podobnie jak jej miech, odwagę, wciekły upór, by trzymać się tego, w co wierzy. Kiedy była młoda, niektórzy uważali, że jest nie do zniesienia. Ale nie Ollie. On nigdy. Lubił jej sposób mylenia, mówienia o czym, lubił też to, co mówiła. Ich zwišzek opierał się na wzajemnym szacunku i trosce o siebie. W łóżku też im było ze sobš dobrze. Zawsze było, teraz też. Czasami Oliver mylał nawet, że po dwudziestu latach jest lepiej. I w pewien sposób było lepiej. Znali się nawzajem doskonale. Stali się gładkim drewnem, dotykanym i pieszczonym tysišce razy przez kochajšce dłonie. Sprawiła to czułoć prawdziwego oddania.Dokładnie dwa lata zajęło Oliverowi przekonywanie jej, żeby się pobrali. Po burzliwych dniach w SoHo, w wieku dwudziestu trzech lat została paniš Oliverowš Watson. Opierała się i wahała przez cały czas. Odmówiła udziału w tradycyjnym lubie. Zostali zwišzani węzłem małżeńskim w ogrodzie przy domu jego rodziców w Pound Ridge, a jej rodzice i młodsza siostra przyjechali z Chicago. Sara, ubrana w jasnoczerwonš suknię i ogromny kapelusz prawdziwe cacko, wyglšdała raczej na dziewczynę z okładki niż na pannę młodš. Bardzo szczęliwi, pojechali w podróż polubnš na Bermudy. Pogoda była ohydna, ale nie zauważyli tego. miali się i leżeli w łóżku do pónego popołudnia, przychodzili tylko do jadalni na posiłki. Potem z popiechem wracali do pokoju, chichoczšc jak dzieci.Trzy tygodnie póniej Sara była w znacznie gorszym humorze. Mieszkali w małym mieszkaniu przy Second Avenue, w budynku pełnym stewardes i młodych kierowników, którzy zamieniali życiecałego domu w nieprzerwane przyjęcie. Kiedy Oliver wracał z pracy, wyglšdała jakby umarł jej najbliższy przyjaciel. Ale nie chodziło o przyjaciela, tylko o co innego. Była zaskoczona brakiem okresu zaraz po podróży. Tak bardzo ufała swemu gumowemu kapturkowi, że była absolutnie pewna, iż nie jest w cišży. Przecież nosiła go nieprzerwanie dzień i noc, od stopni ołtarza do postawienia walizek po powrocie. Co jednak poszło nie tak i była w cišży. Chciała jš usunšć. Oliver przeraził się, że mogła o tym w ogóle pomyleć. Ale Sara była bardziej od niego przerażona, że może mieć dziecko ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]