10094, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mika WaltariTrylogia: Wrogowie rodzaju ludzkiegoCz. 2. Rzymianin MinutusPrzekład: Kazimiera ManowskaWydawnictwo: Ksišżnica, Katowice 1997KSIĘGA PIERWSZAANTIOCHIAMiałem siedem lat, gdy weteran Barbus uratował mi życie. Pamiętam dobrze, że okłamałem Sofronię, mojš niańkę, aby wyrwać się nad brzeg Orontesu. Wartki pršd i wiry rzeki tworzyły kuszšcy widok, więc wycišgnšłem się na przybrzeżnym pomocie i oddałem obserwacji. Barbus podszedł do mnie i przyjanie spytał:Chcesz się nauczyć pływać, chłopcze?Odpowiedziałem, że chcę. Rozejrzał się dookoła, złapał mnie za kark i poladki i wrzucił do wody, po czym podniósł przeraliwy wrzask. Wzywajšc na pomoc Herkulesa i zwycięskiego Jupitera rzymskiego, cisnšł na pomost łachman służšcy mu za płaszcz, i skoczył za mnš.Przybiegli zaalarmowani jego krzykiem ludzie. Wszyscy widzieli i jednogłonie potwierdzali, że z narażeniem własnego życia wyrwał mnie z odmętów rzeki, wycišgnšł na brzeg i wytarzał na ziemi, żebym wyrzygał wodę, której się opiłem. Kiedy Sofronia, szlochajšc i rwšc włosy z głowy, dotarła na miejsce wypadku, Barbus wzišł mnie w swe mocne ramiona i zaniósł aż do domu, choć się wyrywałem, bo jego brudna odzież i mierdzšcy winem oddech napawały mnie obrzydzeniem.Ojciec nie chwycił mnie w objęcia, natomiast ugocił winem Barbusa i uwierzył w jego opowiadanie, że zelizgnšłem się z pomostu i wpadłem do rzeki. Niczego nie prostowałem, nauczyłem się milczeć w obecnoci ojca. Zresztš byłem oczarowany skromnš relacjš Barbusa jak to w czasach swej służby w legionach w pełnym rynsztunku przepływał Dunaj i Ren, a nawet Eufrat. Ojciec pił z nim wino ze zdenerwowania i sam zaczšł opowiadać, że w młodoci, w latach nauki w szkole filozoficznej na Rodos, wygrał zakład, przepływajšc z wyspy aż na kontynent. Obaj doszli do zgodnego wniosku, że nastał dla mnie najwyższy czas na naukę pływania. Ojciec podarował Barbusowi nowe szaty; wkładajšc je weteran miał okazję zademonstrować liczne blizny. Okazało się, że najwięcej szram znajduje się na plecach; według jego relacji powstały one w Armenii, kiedy dostał się do niewoli u Partów; najpierw go wówczas wychłostano, a potem zwyczajem rzymskim przybito do krzyża w ostatnej chwili odratowali go wierni druhowie.Barbus pozostał w naszym domu. Odprowadzał mnie do szkoły i przyprowadzał do domu, jeli nie był za bardzo pijany. Przede wszystkim kształtował we mnie rzymskoć, bo urodził się i wychował w Rzymie, za pełne trzydzieci lat odsłużył w piętnastym legionie. Co do tej ostatniej sprawy ojciec się upewnił, bo mimo swego roztargnienia i trudnego charakteru nie chciał trzymać w swym domu jakiego dezertera.Dzięki Barbusowi oprócz pływania nauczyłem się też jazdy konnej. Na jego żšdanie, kiedy skończyłem czternacie lat, ojciec kupił mi konia, abym mógł wstšpić do młodzieżowej gwardii konnej Antiochii. Wprawdzie cesarz Gajusz Kaligula własnoręcznie wykrelił nazwisko mego ojca z listy stanu ekwitów w Rzymie, ale w Antiochii przysporzyło mu to więcej zaszczytu niż wstydu, bo wszyscy dobrze pamiętali, jaki zdradliwy potrafił być Kaligula, jeszcze będšc dzieckiem. Zamordowano go potem w Rzymie, w Cyrku Wielkim, kiedy usiłował podnieć do godnoci senatora ulubionego konia.W tym czasie mój ojciec wbrew swej woli osišgnšł takš pozycję w Antiochii, że obywatele miasta chcieli go włšczyć w poczet poselstwa, które miało złożyć cesarzowi Klaudiuszowi gratulacje z powodu objęcia władzy. Niewštpliwie odzyskałby wtedy utracony tytuł ekwity. Ale ojciec kategorycznie sprzeciwił się wówczas wyjazdowi do Rzymu, owiadczył, że chce być człowiekiem cichym i pokornym i wcale nie tęskni za jakimkolwiek tytułem. Póniej dopiero wyszło na jaw, że miał po temu swoje ważne powody.Z przybyciem Barbusa do naszego domu przypadkowo zbiegł się rozkwit majštku ojca. Miał on zwyczaj mówić z goryczš, że brak mu szczęcia, ponieważ wraz z moim przyjciem na wiat utracił kobietę, którš naprawdę kochał. I jeszcze w Damaszku przyjšł takš praktykę, że w rocznicę mierci mojej matki szedł na targ i kupował jakiego słabowitego niewolnika. Przez jaki czas trzymał go w domu, a gdy ten odzyskiwał już siły, udawał się do urzędu i opłacajšc odpowiedni podatek wyzwalał go. Wyzwoleńcom nie nadawał nazwiska Manilianus, ale Marcin, i wyposażał ich na tyle, żeby mogli wyuczyć się i pracować w swoim zawodzie. W ten sposób wyzwolił Marcina, handlarza jedwabiem, i innego Marcina, rybaka. Marcin fryzjer niele zarabiał, prowadzšc wytwórnię modnych damskich peruk. Najbardziej jednak wzbogacił się Marcin górnik, który namówił mego ojca do nabycia kopalni miedzi w Cylicji.Ojciec często się żalił, że nie może zrobić bodaj najmniejszego miłosiernego uczynku, żeby nie osišgnšć jakiego pożytku lub rozgłosu. Trwajšc przy swoim, jak sšdzę, skrytym postanowieniu, udzielał najróż-norodniejszej pomocy ludziom zarówno przydatnym, jak i nieprzydatnym i był o wiele bardziej hojny dla obcych niż dla mnie, własnego syna.Po siedmiu latach spędzonych w Damaszku osiedlił się w Antiochii. Ponieważ znał wiele języków, był człowiekiem poważanym i szanowanym, przeto przez jaki czas pracował na stanowisku doradcy prokonsula, specjalizujšc się w problematyce żydowskiej, z którš zetknšł się już swego czasu, gdy podróżował po Judei i Galilei. Jako człowiek z natury łagodny i dobroduszny zawsze zalecał rozwišzania ugodowe zamiast przedsięwzięć skrajnych. W ten sposób zyskał sobie przychylnoć mieszkańców Antiochii. W jaki czas po skreleniu go przez cesarza z listy ekwitów został wybrany do rady miejskiej; stało się tak nie dzięki jego energii czy silnej woli, lecz dlatego, że każda partia spodziewała się co skorzystać na tym wyborze.Kiedy Kaligula zażšdał, aby jego boski wizerunek postawić w wištyni w Jeruzalem i w każdej synagodze na prowincji, ojciec szybko zrozumiał, że realizacja tego żšdania grozi wybuchem zbrojnego powstania i poradził Żydom, żeby nie udzielali negatywnej odpowiedzi, która zdenerwowałaby cesarza, ale grali na zwłokę. A więc Żydzi antiocheńscy dali do zrozumienia senatowi rzymskiemu, że pragnš sami ponieć koszty budowy drogiego im pomnika cesarza Gajusza w synagodze, ale że wydarzyły się nieszczęcia w trakcie prac przygotowawczych, bo znów wystšpiły złowróżbne znaki. Kiedy za cesarz Gajusz został zamordowany, ojciec zyskał ogromne uznanie i przypisano mu dar przewidywania. Ja jednak nie sšdzę, aby cokolwiek wiedział na temat przygotowywanego zabójstwa. Po prostu zgodnie ze swym zwyczajem chciał zyskać na czasie, by zapobiec zamieszkom, które przyniosłyby miastu straty.Ale ojciec potrafił też być uparty. Jako członek rady miejskiej ostro sprzeciwiał się fundowaniu ludowi igrzysk z udziałem dzikich zwierzšt i gladiatorów, a nawet przedstawień teatralnych. Korzystajšc z porad wyzwoleńców zbudował krużganki handlowe, które nazwano jego imieniem. Z dzierżawy tych sklepów uzyskał wysokie przychody, tak więc oprócz rozgłosu osišgnšł sukces finansowy.Wyzwoleńcy nie mogli zrozumieć, dlaczego ojciec traktuje mnie tak surowo i chce, bym się zadowolił prowadzonym przez niego prymitywnym trybem życia. Na wycigi obdarowywali mnie pieniędzmi, pięknymi szatami, ozdabiali moje siodło i uprzšż dla konia oraz jak mogli najstaranniej skrywali przed ojcem moje wybryki. Byłem młody i głupi, chciałem przodować we wszystkim, a już szczególnie pragnšłem wyróżniać się wród arystokratycznej młodzieży. Wyzwoleńcy uważali to za dobry prognostyk dla ich osobistych pozycji i dla sławy mego ojca.Dzięki Barbusowi ojciec zrozumiał koniecznoć opanowania przeze mnie łaciny. To, czego zdołał nauczyć mnie Barbus, było raczej łacinš legionowš, z pewnociš niewystarczajšcš dla Rzymianina. Zasadził mnie więc do czytania dzieł Wergiliusza i Tytusa Liwiusza, a Barbus całymi wieczorami opowiadał o wzgórzach Rzymu, o osobliwociach i tradycjach miasta, o bogach i wodzach aż wzbudził we mnie goršcš tęsknotę za Rzymem. Przecież nie byłem Syryjczykiem, tylko rodowitym Rzymianinem z rodu Manilianusów i Mecenasów. Moja matka była Greczynkš, więc nie zaniedbałem nauki języka greckiego, a gdy miałem piętnacie lat, znałem już wielu poetów. Przez dwa lata moim nauczycielem był Timajos, którego ojciec kupił po niepokojach na Rodos. Oczywicie chciał go wyzwolić, ale Timajos kategorycznie się temu sprzeciwił, twierdzšc, że nie ma żadnej różnicy między niewolnikiem a człowiekiem wolnym, ponieważ wolnoć jest w sercu każdego człowieka.Do cna zgorzkniały Timajos oprócz poezji uczył mnie filozofii stoickiej, a naukę łaciny straszliwie ignorował, ponieważ jego zdaniem Rzymianie byli barbarzyńcami; nosił do Rzymu ukryty żal za odebranie wolnoci jego ojczystej wyspie. Rodos było państwem suwerennym do czasu, gdy jego przywódcy ukrzyżowali kilku obywateli Rzymu i w ten sposób przekroczyli granice tolerancji senatu rzymskiego.Nie zwracałem szczególnej uwagi na filozofię Timajosa, jako że mój mistrz nie postępował bynajmniej wedle własnych nauk i chętnie korzystał z dobrego stołu i wygodnej pocieli. W naszym domu miał tak wielkie przywileje jako niewolnik, że z pewnociš nigdy by ich nie zakosztował jako wolny sofista na Rodos przecież nie był ani natchnionym poetš, ani sławnym filozofem.W zabawie w młodzieżowš gwardię konnš Antiochii uczestniczyło nas dziesięciu. Rywalizowalimy między sobš w dokonywaniu karkołomnych wyczynów i swawolnych wybryków. Złożylimy wzajem przysięgę i obralimy pewne drzewo jako miejsce ofiar. Pewnego razu wracajšc z ćwiczeń postanowilimy przegalopować przez miasto i dla zdenerwowania kupców każdy z nas miał zerwać jeden z wieńców, jakie zawieszano nad drzwiami sklepów. W popiechu zerwałem przepasany czarnš wstęgš wieniec żałobny z lici dębowych. Powinienem był uznać to za zły znak wieszczy; przyznaję, że się przestraszyłem, ale mimo tego zawiesiłem ten wieniec na naszym drzewie ofiarnym.Każd... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl