10129, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
OSCAR WOCKNITTCONAN I KARZ�CA D�O�TYTU� ORYGINA�U CONAN AND THE PUNISHING HANDPRZEK�AD EWA SK�RSKACZʌ� PIERWSZAPROLOGW Kr�lestwie Kresowym nasta�a jesie�. Jak to zwykle bywa na p�nocy, rozpada�y si� d�ugotrwa�e, si�pi�ce deszcze. Na pocz�tku pierwszego miesi�ca jesieni �awice szarych chmur p�yn�y ci�ko ku wschodowi, nie pozwalaj�c s�abym s�onecznym promieniom dotkn�� zamienionej w grz�skie b�oto ziemi�Olgar, z �aski Mitry wolny rolnik, podni�s� g�ow� i splun�� w stron� zasnutego szarym ca�unem nieba.� Nergal by wzi�� tak� pogod�! A m�wi�a mi matka: �I po co ty synku jedziesz do takiej dziury? Na co ci ta za darmo rozdawana ziemia? O, u nas, w Hyperborei, od�ogi bierz � nie najlepszy tu grunt, to prawda, bo troch� kamienisty i zmarzni�ty, ale przecie� z ciebie ch�opak krzepki�� Siedzia�bym teraz, d�uba� szpadlem w �gruncie�, i za ko�nierz nic by mi nie ciek�o� Tfu! � Olgar splun�� jeszcze raz, westchn�� i powr�ci� do wyci�gania z mlaskaj�cego b�ota ��tawej, nadgni�ej rzepy.Za jego plecami, niedaleko pobliskiego skraju lasu, zachlupota�y po b�ocie czyje� ostro�ne kroki. Olgar odwr�ci� si�.� Kogo tam diabli nios�?Szarpn�� si� gwa�townie, si�gn�� do dyndaj�cego u pasa kind�a�u, i wtedy jego twarz skamienia�a z przera�enia.� O Mitro, obro� twego grzesznego s�ug�! � wrzasn�� ch�op, wypu�ci� n� i rzuci� si� biegiem przez rozmi�k�e pole w stron� ma�ego domku, w kt�rego oknie pali�o si� przytulne �wiate�ko.Za nim, z okropnym trzaskiem, przedziera�o si� przez g�ste poszycie Co�. Sz�o, a raczej bieg�o na dw�ch ca�kiem ludzkich nogach, mia�o wprawdzie dwie r�ce, ale zako�czone pot�nymi ��tymi szponami, a na grubej szyi ko�ysa� si� prawie wilczy �eb. �Prawie�, bo oczy stworzenia by�y b��kitne i ludzkie. Obraz potwora, rodem chyba ze �wiata demon�w, uzupe�nia�a kr�tka jasnobr�zowa sier��, kt�ra pokrywa�a je od st�p do �ba.Biednemu Olgarowi nie uda�o si� dobiec do rodzinnej chaty. Wilko�ak dogoni� go po�rodku pola i wskoczy� mu na plecy. Ch�op by� silny i przebieg� z ci�kim cielskiem na plecach jeszcze z pi�� krok�w, kwicz�c jak szlachtowana �winia.Wilko�ak jednak nie mia� zamiaru poprzesta� na przeja�d�ce. Krzywe szpony rozdar�y pier� cz�owieka, lewa �apa pochwyci�a poruszaj�cy si� rytmicznie worek i szarpn�a� Wycie nagle ucich�o, Olgar, szczodrze polewaj�c �liskie b�oto w�asn� krwi� run�� na ziemi�. Istota nie utrzyma�a si�, spad�a ze swojej ofiary i �lizgaj�c si� przejecha�a par� metr�w po mokrej brei, mocno �ciskaj�c w �apie zdobycz. Zatrzyma�a si� wreszcie, otrz�sn�a jak pies i z rozkosz� zanurzy�a d�ugie k�y w tym, co jeszcze niedawno by�o sercem Olgara. Gdy wilko�ak upora� si� z tym malutkim kawa�kiem mi�sa, uni�s� �eb ku niskiemu pochmurnemu niebu i zawy�. Ale nie przeci�gle i t�sknie jak wyj� wilki, lecz triumfalnie, zwyci�sko. Potem stan�� na czterech �apach i�Jego cia�o rozmi�k�o jak nagrzana glina, zatrzeszcza�y ko�ci, d�onie zgi�y si�, palce skurczy�y, r�ce sta�y si� prawdziwymi wilczymi �apami, g�owa wyci�gn�a si� do przodu, wyr�s� ogon� Na miejscu cz�ekokszta�tnego stworzenia sta� ogromny wilk o zapadni�tych bokach, jasnobr�zowej sier�ci gdzieniegdzie poprzetykanej srebrem, niczym nie r�ni�cy si� od swoich le�nych braci. Tylko oczy pozosta�y niezmienione � b��kitne i zimne, jak dwa sople. Zwierz� spokojnie wzi�o si� za po�eranie le��cego przed nim paruj�cego mi�sa, czasem dla wygody przytrzymuj�c je szerok� �ap�.Drzwi domku otworzy�y si� gwa�townie na o�cie� i na progu pojawi�a si� dorodna kobieta w prostej p��ciennej sukience.� Olgar, przesta� wy� pod oknem, drugi raz ju� mnie tym nie przestra� O Mitro! � wrzasn�a gospodyni. Krzycza�a d�ugo, spazmatycznie, a� do chwili gdy ogromny wilk skoczy� i przewr�ci� j�. Zapad�a cisza, zak��cana jedynie chrz�stem �amanych ko�ci i szumem nieustannie padaj�cego deszczu.Wreszcie wilk najad� si� do syta, obliza�, rozejrza� dooko�a i leniwym truchtem sytego zwierza, kt�ry donik�d si� nie spieszy, przeci�� pole i skry� si� w lesie. Nad spustoszonym domostwem zacz�y lata� kruki. Czarnoszare ptaki, kt�re nie wiadomo sk�d si� wzi�y, kr��y�y coraz ni�ej�Wilko�ak przemkn�� przez mokry las, po czym wyskoczy� na opuszczon� por�b� i przebieg� po niej jeszcze kawa�ek. Por�ba przylega�a do szerokiego traktu, wiod�cego do Pajgorii, a na poboczu pas�y si� trzy osiod�ane konie, pilnowane przez dwoje ludzi. S�dz�c po ich stroju i broni, nale�eli do osobistej dru�yny jakiego� brythu�skiego szlachcica.Konie podnios�y �by, gdy wilk, wyskakuj�c bezszelestnie z wysokiej trawy podbieg� do nich, ale nie zacz�y z przera�eniem r�e�. Nie przestraszyli si� r�wnie� �o�nierze.Wilko�ak zamar� po�rodku traktu, napi�� mi�nie, zadr�a� i znowu zacz�� si� przemienia�. Tym razem przybra� posta� cz�owieka � niewysokiego, zgrabnego m�odego m�czyzny, z jasnymi prostymi w�osami, prostym nosem, w�skimi ustami i b��kitnymi oczami. Przez policzek bieg�a blada blizna.Jeden z �o�nierzy poda� m�czy�nie zawczasu przygotowane odzienie � bogaty str�j my�liwego.� Polowanie by�o udane, panie? � zapyta� z szacunkiem. Blade wargi wilko�aka skrzywi�y siew u�miechu.� Bardzo � rzuci� kr�tko, sznuruj�c kamizel�.Wkr�tce potem wszyscy trzej skoczyli na siod�a i k�usem pojechali w stron� Pajgorii.� Co za ohyda! � powiedzia� ze wstr�tem niem�ody dziesi�tnik stra�y pogranicznej, przykrywaj�c derk� na wp� zjedzone cia�o kobiety i staraj�c si� przy tym nie patrze� w d�. Jego podw�adny, kt�ry mia� widocznie s�absze nerwy i bardziej wra�liwy �o��dek, wymiotowa� oparty o �cian� domu. Dw�ch innych �o�nierzy zajmowa�o si� cia�em m�czyzny le��cego po�rodku na wp� oczyszczonego pola, a raczej tym, co z niego zosta�o. Pozostali �o�nierze z patrolu przetrz�sali okolic� w poszukiwaniu jakichkolwiek �lad�w.� No, co tam?! � krzykn�� w chwil� p�niej dziesi�tnik do �o�nierzy zajmuj�cych si� drugim cia�em.� Koszmar, Erhardzie. W dodatku kruki te� zrobi�y swoje� Kr�tko m�wi�c, potworny widok! � us�ysza� w odpowiedzi.Erhard z jawn� niech�ci� podszed� do nich, uni�s� p�aszcz przykrywaj�cy cia�o, zblad� i pospiesznie narzuci� go z powrotem.� Co powiesz, Emercie? � zapyta� pos�pnie �o�nierza. Emert smutno pokr�ci� g�ow�.� Dostali�my rozkaz, aby sprawdzi�, co si� dzieje u tego osiedle�ca, bo jego s�siedzi, ci tam � wskaza� r�k� wzg�rza. � s�yszeli krzyki i wycie, dobiegaj�ce od strony tej chaty, a sami bali si� p�j��. Zamkn�li si� w swoim domu i nie wysuwali nosa. Mia�em nadziej�, �e to kolejna rodzinna awantura z biciem psa, ale� Wszystko wygl�da tak, jak w innych przygranicznych osadach. Na wp� zjedzone trupy, �lady ogromnych wilczych �ap i bosych st�p, nie nale��ce do zabitych� Mimo woli przypominaj� si� cz�owiekowi stare bajdy o wilko�akach.� Daj spok�j � splun�� Erhard. � Wilko�ak�w nie ma.� Sk�d ta pewno��? Kto w taki razie zabi� Olgara i jego �on�? Przecie� nie zwyk�a psina! � upiera� si� przy swoim Emert. � To musia� zrobi� jaki� drapie�ny zwierz!� Mo�e to sprawka hyperborejskich czarownik�w? � zasugerowa� nie�mia�o dziesi�tnik, patrz�c na przykryte p�aszczem cia�o. Sam jednak nie za bardzo wierzy� w to, co m�wi. � Ej, Jil! Martoks! Wykopcie gr�b za domem! Albo nie� Lepiej spali� t� chat� razem z trupami.Emert skin�� g�ow�.� Masz racj�. I tak nikt nie zechce si� tu osiedli�.� Ej tam, zmiana rozkazu! � dar� si� Erhard. � Wnie�cie cia�a do domu i podpalcie! Jak my�lisz, Emercie � odwr�ci� si� do podw�adnego � d�ugo to si� jeszcze b�dzie ci�gn��?Pozostali �o�nierze ju� wnosili do domu such� s�om� ze stogu.� Ech, dow�dco � westchn�� Emert. � Dop�ki nie zabijemy wilko�aka�� Co ty z tym wilko�akiem! Dobra � machn�� r�k� dziesi�tnik, patrz�c na p�on�cy weso�o dom. � Na konie, ch�opaki! Nic tu po nas!� Dow�dco, dow�dco! � do siedz�cego ju� w siodle Erharda podbieg� zasapany m�ody �o�nierz. � Poszed�em po �ladach. Prowadz� do traktu i tam si� urywaj�. Przy drodze musia�y si� niedawno pa�� trzy konie, ale potem wyjecha�y na drog� i �lady zadeptano. My�l�, �e pojechali w stron� Brythunii.� Zuch � pochwali� podw�adnego Erhard. � Ale to nam niewiele m�wi� Jazda!Po chwili jad�ca k�usem kawalkada skry�a si� za wzg�rzami. Dom Olgara dopala� si� w samotno�ci.Dziesi�tnik Erhard nie podejrzewa� nawet, �e ju� nied�ugo we�mie czynny udzia� w rozwik�aniu zagadkowych zab�jstw i to nie sam, a w towarzystwie s�ynnego w��cz�gi � Cymmerianina zwanego Conanem.I� Na Croma! � warkn�� Conan, gdy z nieostro�nie zahaczonej ga��zki wla� mu si� za ko�nierz wodospad zimnej wody. W dodatku przez ca�y czas si�pi� ten wstr�tny deszcz! Czy tam, na g�rze, wszyscy poszaleli?! Jak d�ugo mo�na podlewa� t� przekl�t� ziemi�, na kt�rej i tak nigdy nic porz�dnego nie uro�nie?Niewielka karawana, do kt�rej barbarzy�ca naj�� si� jako eskorta, wioz�a z Numalii rozliczne cenne (i nie tylko) przedmioty dla kr�la Kres�w oraz jego poddanych. Co prawda, �kr�l� to za du�o powiedziane. W Kr�lestwie Kresowym od dawien dawna panowa� taki ba�agan i zam�t, �e nawet Mitra, gdyby nabra� na to ochoty, nie zdo�a�by rozezna� si� w zawi�o�ciach polityki tego malutkiego pa�stewka.Jak Conan zdo�a� si� zorientowa�, zachodni� cz�� tego tak zwanego kr�lestwa zajmowa�y oddzielne klany, bez ustanku walcz�ce pomi�dzy sob� i w og�le nie uznaj�ce �adnego kr�la. Na wschodzie za� trwa�a odwieczna walka o tron pomi�dzy miejscowymi ksi���tami i rzadko kiedy by�o wiadomo, kto aktualnie zajmuje ruder�, zwan� g�rnolotnie �kr�lewskim pa�acem�. Zreszt�, czy to nie wszystko jedno�?Conanowi po dw�ch ostatnich pobytach w Kr�lestwie Kresowym pozosta�y do�� nieprzyjemne wspomnienia z tego pos�pnego i zapomnianego przez bog�w kraju. Przeje�d�aj�c po raz pierwszy przez zachodnie ziemie, Cymmerianin niechc�cy trafi� na pot�n� wojn� domow�. Stan�� wtedy w obronie dziewczyny, uratowa� jej �ycie i przywr�ci� sprawiedliwo��, a w ka�dym razie, tak mu si� wydawa�o. ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]