10135, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tony DanielsMilcz�cy towarzysz robotaOto kolejne zdumiewaj�ce i fascynuj�ce opowiadanie Tony �ego Danielsa, kt�rego Oboj�tna, cicha wojna r�wnie� znajduje si� w niniejszej antologii. Opowiadanie robi niezwyk�e wra�enie, bo jest te� niezwyk�e i dziwne. Autor zabiera nas w podr� po lasach P�nocno-zachodniego Terytorium Pacyficznego i a� do wn�trza ziemi, z �ycia w �mier� i z powrotem w niesamowity, nowy rodzaj egzystencji.Termostatycznie preintegrowana pami�� strumie� alfaM�czyznamarca 1980 rokuG�ry Kaskadowe, stan Waszyngton, USAponiedzia�ekRyolitowe sny. Maude zbiera pr�bki popio��w przy pe�ni ksi�yca. Blade chmury andezytowe. Fale trz�sie� ziemi. Ci�nienie gor�cej pary wodnej. Mikroskopia oznacza wiek popio��w jako bardzo stary. To nie magma. Jeszcze nie. Maude znowu w �piworze m�czyzny.- Victorze, nie jestem pewna, czy post�pujemy s�usznie. To nie mog�oby si� wydarzy� w trudniejszym dla mnie momencie.- To s� harmoniczne wstrz�sy, Maude. Mog� oznacza� co� naprawd� wa�nego.Maude, brudna i roze�miana, kopuluje z cz�owiekiem w otoczeniu instrument�w sejsmograficznych.- �wi�ta Helena wkr�tce wybuchnie, prawda, Victorze? - szepcze.Silne harmoniczne uderzenia z g��bi planety. Magma unosi si� ku g�rze.- Ty to wiesz, Victorze? Czujesz to. Jak ty to robisz?- Tak.maja 1980 rokuniedzielagodzina 8.23M�czyzna spogl�da w g�r�.Dym z p�nocnego zbocza, spod B�bla. �nieg topi si� i sp�ywa strumieniami. B�bel ro�nie. Na niebie blady ryolitowy ksi�yc.- Victorze, obraz si� zaciera.- Zaczyna si�, Maude. To pocz�tek. Rodzi si�.B�bel rozsadzony na miliony kawa�k�w. P�nocny stok zawala si�. Kilotony ska� wulkanicznych. Dym jarz�cy si� w powietrzu. Siedemset pi��dziesi�t stopni Celsjusza i neonowy dym.- Mia�e� racj�, Victorze. Sprawdzi�y si� wszystkie twoje przewidywania. To b�dzie niesamowicie pot�ne i gro�ne.Maude rumieni si�, chocia� nie ma pewno�ci. Ale ju� wtedy jest w ci��y.wrze�nia 1980 roku�roda, ��roda Popielcowa �Przez ca�y dzie� ryolitowe wiatry. Maude ma skurcze. Przychodzi rzucawka.- Victorze, nie mog� uwierzy�, �e to si� dzieje.Krew na jej ustach tam, gdzie je przygryz�a. ��te, przera�one oczy.- Och, Victorze, staram si�.B�bel puchnie pod naciskiem od wewn�trz. Skr�ca si� z b�lu.- Dwie�cie dwadzie�cia na sto czterdzie�ci, panie doktorze.- W��czamy si�. Szybko!- Jeszcze nawet nie sko�czy�am.Parcie, j�ki. Co� jest nie w porz�dku.Dziewczynka, koloru soku z je�yny. Ale� to krew.- Victor, jeszcze nawet nie sko�czy�am doktoratu.Maude ca�a dr�y. Stukot upadaj�cych narz�dzi.- Jezu Chryste, podajcie ci�nienie krwi!- Siedemdziesi�t na sze��dziesi�t. T�tno sto dwadzie�cia osiem.- O Bo�e. Przynie�cie zamro�on� plazm� i niskoroztworow� krew grupy 0 RH-.- Panie doktorze? - G�os piel�gniarki nabrzmia� obaw�. Krew p�ynie niepowstrzymanym strumieniem. - Panie doktorze?!Maude, nie!- O, niech to diabli. Potrzebuj� troch� krwi do ustalenia wsp�czynnika krzepliwo�ci. Przyklej to do �ciany. Chc� widzie�, jak krzepnie. Cholera. Ma w �yle p�yn owodniowy. A to co? W�os albo siu�ki dzieciaka, co� w tym rodzaju. A niech mnie.- Victorze? Ach, Victor, ja umieram. - Nas�uchuje. - Jak dziecko?Maude powoli kona. Krew leje si� z ka�dego otworu cia�a. Nos usta odbyt uszy oczy.- A niech to.- Victor, tak si� boj�. �wiat jest ca�y czerwony.Maud broczy krwi�jak �wi�ta.- Zachowaj dane, Victorze, zachowaj dane.- Profesorze Wu, prosz� podej�� do okna. Profesorze Wu? Profesorze?- Victor?B�bel-dziecko-krzyczy.Parking w dole pokrywaj� kolejne pok�ady py�u. Pudruj� samochody. Niebo jest pe�ne �u�lu i popio�u. Czy ten py� nigdy nie przestanie pada�?5 sierpnia 1993 rokuG�ra Olimpijska, stan Waszyngton, USAczwartek, jasny lodowcowy poranek- Podejd� tu, B�belku. Chc� ci� czego� nauczy�.Laramie jest zr�czna, pewnie idzie po �niegu. Budowa cia�a Maude. Jej cie� tak�e jest jak cie� Maude, ciemnobrunatny na tle �niegu na szczycie, firnowych wodospad�w poci�tego szczelinami Lodowca B��kitnego i rzeki wyp�ywaj�cej z niego sze��set metr�wponi�ej. Odpi�a si� od liny, od�o�y�a czekan. W r�kach trzyma kamer� scoopic, z kt�r� nigdy si� nie rozstaje.M�czyzna stuka w odkrywk� d�utowatym zako�czeniem m�otka do mi�kkich ska�.- Widzisz ten piaskowiec? Te ziarna to kwarc, skale� i...- Wiem. Mika.- Dobrze, B�belku.Laramie pochyla si�. Ustawia ostro�� kamery na ziarna piaskowca.- Zielona mika to chloryt, a bia�a to muskowit - m�wi. - Mik� lubi� najbardziej.M�czyzna jest zadowolony, a zadowoli� go nie�atwo.- A te ciemniejsze pasy?Dziewczyna odwraca kamer� w kierunku, kt�ry wskaza�. To bywa irytuj�ce. Ale dzi� jest wyj�tkowy dzie�.- Nie wiem, tatusiu. �upek?- Jasne, �e �upek. Py� i p�upek. Jak my�lisz, co taki uk�ad nam sugeruje?To zaczyna by� nudne. M�czyzna pr�buje rzuci� jej surowe spojrzenie, ale wie, �e efekt jest raczej komiczny, bo nie potrafi si� na ni� gniewa�.- No dobrze. Co? - pyta Laramie.- �upek podlega� olbrzymiemu ci�nieniu. Masz przed sob� ska�� osadow� z dna g��bokiego oceanu, kt�ra zosta�a wci�ni�ta pod brzeg p�yty kontynentalnej, tam podlega�a rozgnieceniu i przemaglowaniu, a potem wynios�o j� w tym miejscu ponownie na powierzchni�.Laramie stara si� skupi� uwag�. Jeszcze bardziej. Uda�o si�.- Dlaczego wydosta�a si� ponownie na powierzchni�?- Nie mamy ca�kowitej pewno�ci. Przypuszczamy, �e sta�o si� tak, poniewa� ska�y osadowe p�yty subdukcyjnej Juan de Fuca by�y du�o l�ejsze ni� bazalty zachodniego kra�ca mikrokontynentu P�nocnych G�r Kaskadowych.M�czyzna zdejmuje r�kawic�, dotyka ska�y.- Wiesz, Laramie, w tym zak�tku planety dzia�y si� dziwne i cudowne rzeczy. Osady oceaniczne na szczytach g�r. Wulkany wci�� aktywne...- ...niezwyk�e obszary w tajemniczy spos�b �cieraj�ce si� ze sob� i wypieraj�ce si�. Wiem, tatusiu.M�czyzna czuje irytacj�, ale i wielk� dum�. Doskonale rozumie, �e nigdy nie uda mu si� zrobi� z c�rki geologa.Ale c� innego si� liczy w �yciu?- Tak, no dobrze, w takim razie ruszajmy na szczyt.lutego 2001 roku�rodaWiek i uskok bazaltu i osad�w. Metamorfoza? M�czyzna si� starzeje. Zbada� ju� ka�dy kamie� P�wyspu Olimpijskiego. Ale zdaje sobie spraw�, �e rozumie jedynie u�amek z tego, co rozpo�ciera si� przed nim i niczego nie chce mu wyja�ni�. Frustracja.Odkrywki. Same odkrywki.A fakty le�� ukryte w g��bi. Teorie to tylko odkrywki, tu i tam cz�ciowo ods�aniaj�ce prawd�, chocia� i tak s� fascynuj�ce.Wspomnienia.Wspomnienia s� odkrywkami �ycia. Tyle zosta�o pogrzebane, ukryte. Maude, ju� tak dawno zmar�a. Laramie, towarzysz�ca mu po raz ostatni w wyprawie. Wkr�tce sko�czy uniwersytet i przeniesie si� do Kalifornii, na podyplomowe studia filmowe. Ju� nie jest jego B�belkiem. Powi�ksza si�, sypie lawinami, grozi wybuchem. Ach, ten czas.Dolina Elwhy ci�gnie si� w g�r� rzeki a� do masywnych pok�ad�w piaskowca pod prze��cz� Low Divide, w kt�rej wyciosano strome szlaki. Po wszystkich tych latach perspektywa wspinaczki na dzia� wodny Quinault nie przedstawia mu si� ju� jako przyjemna okazja, by zmusi� cia�o do wysi�ku i rozprostowa� nogi. M�czyzna zestarza� si�, a wspinaczkajest m�cz�ca. Ale to za dwa dni. Dzisiaj s� przy uj�ciu rzeki Lillian. Rozpracowuj� z�o�e soczewkowate bazaltu, kt�re nani�s� na map� czterna�cie lat temu, ale nigdy odpowiednio nie skatalogowa�.Wi�kszo�� koleg�w uwa�a, �e niepotrzebnie si� trudzi zbieraj�c pr�bki ska� w terenie. Staromodna metoda, przebrzmia�a jak palnik Bunsena, jak proca, jak tygiel alchemika. Nie ma im tego za z�e. Teraz Ziemi� badaj� satelity i systemy zdalnego wykrywania. Czasami, w pogodn� noc, gdy nie chce mu si� i�� do namiotu, widzi ich nik�e �wiate�ka, kre�l�ce �uki na niebie. A niebo jest ich pe�ne. M�czy�nie wydaje si�, �e jest ich tyle, co gwiazd.Czemu nie zdecydowa� si� na �ycie w przestrzeni wirtualnej, otoczony faktami w postaci komputerowych danych?Ska�y go wzywa�y. Kamienie i minera�y nawiedza�y go w snach. Czasem czu� sienie naukowcem, lecz szalonym lunatykiem, pielgrzymem po wyimaginowanych dziedzinach geologii.Ale niekt�rzy nadal wierzyli w s�uszno�� jego postawy. Odnosi�o si� to zw�aszcza do jego student�w i magistrant�w. Odrzucili perspektywy szybszej kariery i poci�gn�li za nim w teren, by ods�ania� odkrywki i bada� pr�bki. Bernadetta, Jamie, Andrew. M�czyzna wie, �e nie maj�poj�cia, ile dla niego znacz�. Ale nie umie im tego powiedzie�. Ani B�belkowi, odje�d�aj�cemu do sztucznej Kalifornii. Gdyby odci�� dop�yw wody z Kolorado i rzek doliny Owens, basen Los Angeles w ci�gu trzech lat sta�by si� z powrotem pustyni�. Z geograficznego punktu widzenia to bardzo niebezpieczny kawa�ek Ziemi.M�czyzna zawsze s�dzi�, �e ten bazalt to wybryk lodowcowy, wniesiony przez wszechw�adny l�d g��boko w domen� ska� osadowych. Ale Andrew zasugerowa�, �e nie jest on pochodzenia oceanicznego, lecz kontynentalnego, plutonicznego. Brak tu skamielin i mikropor�w, a i schemat krystaliczny zdaje si� to potwierdza�.Z powrotem w obozie, przy uj�ciu Lillian. M�czyzna i Andrew wczytuj� si� w dane mikrograwimetryczne.- Idzie tak daleko w g��b - m�wi Andrew.To prawda.- W ten ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]