10165, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Irena JurgielewiczowaNiespokojne godzinyLektura szkolna klasa 11PORANEKOto Kasia.Siedzi w poci�gu przy oknie. W przedziale g�sty mrok, pasa�erowie drzemi�. Kiedy wagon z hukiem wje�d�a na zwrotnice lub stukot k� gwa�townie zmienia rytm, poruszaj� si� niepewnie, to jedna, to druga g�owa unosi si�, zgi�te ramiona prostuj�. Potem zapadaj� w sen znowu. Czas podr�y nie ma dla nich znaczenia, wa�ne b�dzie dopiero to, co si� stanie, kiedy dojad�. Dla Kasi czas podr�y ma znaczenie ogromne, jest szczelnie Wype�niony: marzeniami i rozrachunkiem. To ostatnie � wbrew woli i ch�ciom.Na szcz�cie, odcinek drogi, kt�r� poci�g teraz przemierza, nie jest zelektryfikowany i za szyb� lec� iskry. Nadlatuj� gromadami, w po�piechu, zas�aniaj� ciemno�� �wiec�c� sieci�, znikaj� i nic opr�cz zg�szczenia zaokiennej nocy nie �wiadczy, �e by�y. Potem nadlatuje iskra pojedyncza, wielka i jaskrawa, i zaraz znowu od do�u i od g�ry ca�e ich snopy. Rzedn�, porz�dkuj� si�, s� liniami �wietlnego telegrafu, kt�ry wysy�a w �wiat pilne depesze; najpilniejsza z nich jest do niej, do Kasi. Nie rozszyfruje si� jej s��w, nie odkryje si�, przez kogo zosta�a nadana, wiadomo tylko, o czym m�wi.O przysz�o�ci. O ludziach, kt�rych si� spotka, i o zrodzonych z tych spotka� przyja�niach, o drogach, kt�rymi b�dzie si� sz�o, maj�c przed oczami daleki horyzont, o sprawach, kt�re zwi��� i wydob�d� na jaw dodr� wol� i wszystkie si�y, o uczuciach, kt�rych pragnie si� dozna�, bo cho� nieznana jest jeszcze ich natura, to ju� si� wie, �e nie ma bez nich prawdziwego �ycia. O �wiecie, ogromnym i wspania�ym, w kt�rym trzeba znale�� swoje w�asne, dobre miejsce.To b�dzie pi�kne, ta przysz�o��. Dlaczeg� mia�aby by� inna, je�eli zbuduje si� j� w�asnymi r�kami? Z�y los, przykre niespodzianki i zawody s� dla innych, dla tych, kt�rzy nie umiej� dokona� w�a�ciwego wyboru, nie wiedz�, czego chc�. Dobrze jest wi�c patrze� w lec�ce iskry. Nie, nie tak. Dobrze by�oby w nie patrze�, gdyby...Mama by�a smutna, jak wyje�d�a�am. Stara�a si� to ukry�, zatrze� wra�enie dziwnej rozmowy, kt�ra Kasi� tak wzburzy�a. Nie w pe�ni si� to udawa�o, do ko�ca by� mi�dzy nimi cie�, co�, co dzieli�o. Szkoda.Iskier jest teraz mniej, poja�nia�y, jakby mniej si� �arz�. A mo�e t�o si� zmieni�o? Tak, zmieni�o si�, jes-t granatowe, nabra�o przejrzysto�ci, nie przylega do szyby tak dok�adnie, jak przedtem. Czy�by �wita�o? W przedziale ci�gle ta sama duszna ciemno��, ludzie �pi�.�wita, �wita na pewno. Kasia czuje wzruszenie, niewiele razy w �yciu prze�ywa�a �wiadomie ten tajemniczy czas, kiedy noc stoi jeszcze nad ziemi�, ale ju� si� wie, �e s�abnie, �e jeszcze troch�, a �wiat si� ods�oni, b�dzie znowu wiadomy, tr�jwymiarowy. Trzeba si� przyjrze�, jak to si� dzieje, jak to jest.Iskry poblad�y jeszcze bardziej, za oknem niebiesko, zaro�la przy torach wynurzaj� si� i nikn� jak zjawy. Stukot k� staje si� nerwowy, poci�g zwi�ksza szybko��, jakby wobec rodz�cego si� dnia dotarcie do celu nabra�o nowego znaczenia. Zatacza �uk, wagon pochyla si�, w ca�ym ciele co� jak strach, a r�wnocze�nie dobrze, �e tak p�dzi, �e tak z najlepsz� wol� i ufno�ci� �pieszy si� do tego, co nied�ugo ma nast�pi�. Za dwie godziny b�d� w Warszawie. W Warszawie! Z�by tylko nie rozmin�� si� z Hank� na peronie.Gwi�d�e. D�ugo, przejmuj�co, jakby si� skar�y�. Nie, jakby wo�a� kogo�, kto zosta� daleko, daleko, smutny i zagubiony w tej rozwartej przestrzeni. Nic si� na to nie poradzi, nie mo�na nic poradzi�, a jednak si� wo�a.Spojrzenie mamy, kiedy wczoraj wr�ci�a do domu. Od samego progu. Nie zdj�a palta, stoi i patrzy na otwart� walizk�, jakby nie mog�a rozpozna�, co to za przedmiot.� Pakuj� si�! � m�wi weso�o Kasia, mama my�li pewno o czym� swoim, o bibliotece; niech si� oderwie, niech uczestniczy w tym, co tutaj, w tych przygotowaniach. � Przecie� dzisiaj jad�! � �mieje si� Kasia. � Zapomnia�a�?Matka wolno zdejmuje palto, potem kapelusz.� Nie, nie zapomnia�am.Wiesza szalik, r�kawiczki chowa do kieszeni, zazwyczaj nie jest taka systematyczna. I nie k�adzie r�k na kaloryferze. Przechodzi przez pok�j, wymijaj�c pantofle, rozrzucone na pod�odze ko�o walizki. Kasia nie spuszcza Z niej oczu, wierzy jeszcze, �e to tylko taka niedobra chwila, �e to zaraz minie, musi min��.� Mamo?...� Co?Ch�odne s��wko, kt�re tylko z pozoru jest pytaniem, mama nie oczekuje na nie odpowiedzi, nie wyczuwa wcale jej, Kasi, przykrego zaskoczenia. A mo�e nie chce wyczu�? Dlaczego? Ostatnio cz�sto jest nieswoja, to zrozumia�e, ale dzisiaj, dzisiaj, tego ostatniego popo�udnia, nie powinno tak by�, pakowanie si� to ju� wst�p do podr�y, wst�p, w kt�rym gor�cy udzia� mamy rozumie si� sam przez si�, nigdy inaczej nie by�o.� Mamo! � okrzyk jest pr�b� przywo�ania matki do rzeczywisto�ci. Nieudan�.� Ojciec ju� wr�ci�? � pyta mama, ci�gle z tym samym wyrazem twarzy.� Tak. Wyszed� na chwil�, zaraz b�dzie.� Ada� jest?� Sk�d! � odpowiada wzgardliwie Kasia i wzrusza ramionami. Wie, �e mama nie lubi takiego tonu i gestu, ale nie chce go sobie odm�wi�, jest rozgoryczona.� Odrobi� lekcje?� Nie mam poj�cia.Milczenie. Kasia podnosi oczy, usta matki dr��, jak zawsze, kiedy dozna przykro�ci. Kasia czuje gwa�towny �al nie tylko za matk�, �e co� jej jest, i za siebie, za siebie tak�e!... mama nie powinna jej psu� dzisiejszego dnia!Niebo oddzieli�o si� od ziemi, stoi nad burymi polami, szare i bez blasku. Ch�opskie zagrody, opustosza�e, nieme, jakby nikt w nich nie mieszka�. Ko�o toru domek dr�nika, lampy si� jeszcze pal�. Dlaczego lampy, kt�re si� pal� o �wicie, s� takie smutne?A je�eli Hanka nie dosta�a depeszy? W razie czego i tak sobie poradz�. Ulica Pi�kna jest w �r�dmie�ciu, zapytam kogo�, jak si� tam jedzie. Ale chcia�abym, �eby Hanka by�a na dworcu, chcia�abym!� Nie wiem, czy Hanka si� ciebie spodziewa. Pisa�am do niej, co u nas zasz�o.� Oczywi�cie, �e si� spodziewa, przecie� wys�a�am depesz�. Tatko da� mi pieni�dze, jak tylko wr�ci� z biura.� Ach, no tak...S�owa maj� oznacza�, �e skoro ojciec tak zdecydowa�, to nie ma o czym m�wi�, wszystko w porz�dku. Ale czuje si�, �e naprawd� mama my�li inaczej, �e teraz nie tylko do Kasi ma �al, do ojca tak�e.� Tatko strasznie si� cieszy, �e jad�! � m�wi Kasia z intencj�, broni�c swego sojusznika.� Tatku, daj fors�, lec� na poczt� nada� depesz�.� Mowy nie ma.� Oszala�e�?Ojciec marszczy brwi, niby to si� gniewa za takie zuchwalstwo. Ale lubi to, lubi! Zaraz si� u�miechnie, o ju�...� Nie dam �adnej �forsy�, dop�ki nie z�o�ysz tu przede mn� uroczystej przysi�gi.� Jakiej?� Pierwsza kartka � zaraz po przyje�dzie.� Dobra! Przysi�gam.� I potem � codziennie.� Codziennie?... S�owo daj�, �e przesadzasz!� I �adne takie: �Pozdrowienia z Warszawy, ca�uj� was sto tysi�cy razy�. Chc� wiedzie�, co ogl�dasz i co robisz.� Uf! Ale niech b�dzie � zgodzi�a si� wielkodusznie. � Daj pr�dko, bo mi zamkn� poczt�.� Plan zapakowa�a�?� Wiadomo. Och, tatku, jak ja si� ciesz�!� Ja te�. � Jak serdecznie tatko przygarn�� j� ramieniem! � Id� ju�, masz dwadzie�cia minut.� Obieca�am mu, �e codziennie b�d� wysy�a� kartk� � m�wi Kasia do matki, jeszcze raz szukaj�c pojednania. � Codziennie!Mama pr�buje si� u�miechn��, pierwszy raz od chwili, kiedy wesz�a. Czuje si� ulg�, za s�ab� jednak, by na niej poprzesta�.� Mamo!� Ciesz� si�, �e b�dziesz z Hank�...To unik, odwr�cenie uwagi, mama wie dobrze, o co chodzi. Nie ma ch�ci na zasadnicz� rozmow�, w og�le ich nie lubi, woli, �eby si� domy�li� samemu. Dzisiaj jednak Kasia nie ust�pi, chce mie� spok�j i czyste sumienie, wszystko powinno by� wyja�nione porz�dnie i do ko�ca.� Ale w og�le... to si� nie cieszysz, �e jad�, prawda?� Kochanie... Czy nie lepiej zaj�� si� pakowaniem?� Przecie� to wy wszystko z Hank� u�o�yli�cie! � przypomina Kasia. � Nie tylko tatko, ty tak�e.Mama odwraca g�ow�, nie do�� szybko, �eby nie zauwa�y� dr�enia ust. M�wi cicho, z wyra�nym przymusem:� Du�o si� od tej pory zmieni�o.� Nie z mojej winy.Cisza, a potem dziwne pytanie, kt�re z punktu budzi wzburzenie:� Uwa�asz, �e to jest decyduj�ce?...� Naturalnie! � odkrzykn�a wtedy matce. � Naturalnie! � powiedzia�a jeszcze raz, z g��bokim przekonaniem. A jednak pytanie brzmi tak, jakby nadal wymaga�o odpowiedzi, i Kasia jej udziela, coraz pe�niejszej, coraz lepiej uzbrojonej w argumenty. Dlaczego mam ponosi� konsekwencj� tego, co zrobi� Adam? � m�wi do matki bezg�o�nie, patrz�c w zasnut� szarym�witem szyb�. � Dlaczego? Cieszy�am si� na ten wyjazd od trzech miesi�cy! Tatko uwa�a, �e mi si� nale�y, �e zas�u�y�am... Jestem w zupe�nym porz�dku!�Uwa�asz, �e to jest decyduj�ce?�... � powtarza pytanie matka.Ach, mamo! � my�li Kasia ze znu�eniem. � Nie mo�na tak, wcale ciebie nie rozumiem.� No i zrobi� si� nam dzie�.Drgn�a zaskoczona. To ten stary kolejarz. Spa� ca�y czas z g�ow� w powieszonym na haku p�aszczu, a teraz wysun�� si� z tego namiotu i mru�y zaczerwienione oczy. Do �wiadomo�ci Kasi dotar�o s��wko �nam� i j�o szerzy� przyjemne ciep�o, kt�rego zawsze doznawa�a poczuwszy ��czno�� z lud�mi. Ze znu�onej rozwa�aniami pami�ci wydoby� si� u�miech mamy i jej dobrotliwe s�owa: �Nie trap si� ju�, c�ru�...� Tak zako�czy�a si� ich rozmowa. Kasia powesela�a.� Ale nie ma s�o�ca � odezwa�a si� do kolejarza.� B�dzie � os�dzi� optymistycznie, popatrzywszy w okno. � Chmury si� dziel�.W ��tej, m�tnej jasno�ci, kt�ra z wolna nasyca�a niebo, tworzy�y si� �wiec�ce, poziome smugi. Kasia wsta�a, i opar�szy si� o podokienny dr��ek,...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]