10192, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Philippe Delerm Pierwszy �yk piwai inne drobne przyjemno�ciPrze�o�y� Wawrzyniec BrzozowskiTytu� orygina�u i podstawa przek�aduLa premier� gorgee de bierre et autres plaisirs miimscides.Editions Gallimard, Paris 1997Copyright � by Editions Gallimard, Paris 1997 Copyright O for the Polish edition by Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004Copyright � for the Polish translation by Wawrzyniec Brzozowski & Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004Redakcja i korekta Przemys�aw PilarskiProjekt ok�adki i stron tytu�owych Jacek StaszewskiWydanie pierwsze Warszawa 2004Wydawnictwo Sic! s.c.ul. Che�mska 27 m. 2300-724 Warszawatel./faks: (22)840 07 53e-mail: biuro@wydawnictwo-sic.eom.pl�amanie komputerowe: Borgis. 02-795 Warszawa ai. Kazury 2c m. 6, tel./faks- (22i 648 65 62Druk i oprawa: Drukarnia Naukowo-Techniczna SA 03-828 Warszawa, ul. Mi�ska 65. teL: i22) 32! 3S 40Uprzejmie informujemy, �e tekst�w niezam�wionych nie odsy�amy i nie przechowujemyNOZ W KIESZENIOczywi�cie nie kuchenny ani spr�ynowy - dobry dla opryszka. Ale te� nie zwyczajny scyzoryk. Powiedzmy, opinel nr 6 albo i laguiole1. N�, kt�ry nale�e� m�g�by do teoretycznego, wzorcowego dziadka. Taki n�, kt�ry wsun��by on w kiesze� swych sztruksowych spodni w kolorze czekoladowym, maj�cych szerokie pr��ki. N�, po kt�ry si�gn��by z nadej�ciem po�udnia i jeden po drugim nadziewa�by na czubek plasterki kie�basy, a potem niespiesznie obra�by nim jab�ko, naciskaj�c palcami ca�� d�ugo�� ostrza. Wreszcie, kiedy wypi�by ju� kaw� z grubo�ciennej szklanki, zamkn��by n� szerokim, uroczystym gestem - i ka�dy by wiedzia�, �e czas wzi�� si� do pracy. N�, kt�ry zdawa� ci si� istnym cudem, kiedy by�e� ma�y - n� do strza� i �uku, do wystrugania miecza z r�koje�ci� z kory - taki n�, jaki rodzice uznaliby, niestety, za zbyt niebezpieczny, by mia�y go dzieci.Ale w�a�ciwie po co ci ten n�? Min�y czasy dziadka, dawno nie jeste� ch�opcem. Wi�c bezrobotny, wirtualny n� - i do tego jeszcze �a�osne alibi:- Jasne, �e si� przydaje w wielu sytuacjach... Na przyk�ad na spacerze czy podczas pikniku... Mo�na nim majsterkowa�, jak nie masz narz�dzi...Nie przyda ci si� nigdy, wyra�nie to czujesz. Ale przyjemno�� nie na tym polega: rzecz w absolutnej rozkoszy, p�yn�cej z sobkostwa - pi�kny, bezu�yteczny przedmiot z przyjaznego drewna lub te� ozi�b�ej macicy per�owej. I ten sekretny znak na klindze, czytelny tylko dla wtajemniczonych: d�o� zwie�czona koron�, parasol albo s�owik - na r�koje�ci pszczo�a... O tak, mi�y jest snobizm, gdy idzie o �w symbol prostego �ywota. W epoce telefaks�w to pierwotny luksus. Przedmiot, kt�ry jest tylko sob�, ja�owym przedmiotem. Bezu�ytecznie wypycha ci kiesze� - si�gasz po niego od czasu do czasu, lecz nigdy po to, by si� nim pos�u�y�. Wyjmujesz go, by dotkn��, by na niego spojrze�; czujesz ob�udn� satysfakcj�, gdy go otwierasz i kiedy zamykasz. W tej szczodrej chwili ukryta jest przesz�o��. Na moment stajesz si� siwow�sym, sielankowym dziadkiem i zarazem malcem, kt�ry nad wod� wdycha zapach czarnych bz�w. Przez ten kr�tki czas, kiedy otwierasz i zamykasz ostrze, przestajesz by� w �rednim wieku - jeste� na pocz�tku i na ko�cu drogi. Na tym w�a�nie polega tajemnica no�a.PACZUSZKA Z CIASTKAMIW NIEDZIELNE PRZEDPO�UDNIEKa�de - ma si� rozumie� - inne. Jedna napoleonka, pty� z kremem kawowym, dwie tartoletki z truskawkami i torcik migda�owy. Poza jednym czy dwoma, z g�ry wiadomo, co komu przeznaczone - a kt�rym to �akomczuszki nape�ni� ekstra swoje brzuszki? Wyliczasz nazwy bez wahania. Pos�uszna pani za lad� chwyta kolejno szczypcami przedmioty twego po��dania; nawet nie okazuje zniecierpliwienia, kiedy kartonik musi zmieni� - napoleonka nie wchodzi. To wa�ne - ta tekturowa, kwadratowa tacka o zaokr�glonych, podwini�tych brzegach. To ona tworzy solidny fundament delikatnej konstrukcji, nara�onej na wiele zagro�e�.- To wszystko!Tak wi�c pani ekspedientka spowija kartonow� tack� w piramidk� r�owego papieru, a potem przewi�zuje j� br�zow� wst��eczk�. Kiedy wydaje reszt�, trzymasz paczuszk� od spodu, ale ledwie przekroczysz drzwi cukierni, chwytasz j� za wst��eczk� i niesiesz, z lekka od siebie odsuwaj�c. Tak to ju� jest - niedzielne ciastka nosi si� jak wahade�ko. Kroczysz wi�c naprz�d - r�d�karz male�kich ceremonii - nie pusz�c si� zbytnio, ale i bez fa�szywej skromno�ci. Czy nie o�miesza ci� aby od�wi�tna powaga, godne trzech kr�li dostoje�stwo? Ale sk�d�e. Je�li w niedziel� chodniki maj� smak pr�niactwa, rozko�ysana piramidka te� ma w tym swoj� rol� - podobnie jak tu i �wdzie stercz�ce z koszyk�w pory.Z paczuszk� ciastek w r�ce przypominasz profesora Tournesola - postawa w sam raz, by odda� honory eksplozji po mszy i falom, kt�re si� wylewaj� z kawiarni, trafik i bistr... Te rodzinne niedziele... Ma�e niedziele niegdy�, ma�e niedziele dzisiaj... Na ko�cu br�zowej wst��eczki czas ko�ysze si� jak kadzielnica. Odrobina kremu przylgn�a do czubka kawowego ptysia.POMOC PRZY �USKANIU GROSZKUTo prawie zawsze zdarza si� w tej pustej przedpo�udniowej godzinie, gdy czas przestaje sk�ania� si� ku czemukolwiek. Brz�k kubk�w i okruchy �niadania zapad�y w niepami��, daleko jeszcze do bulgoc�cych zapach�w obiadu - w kuchni jest tak spokojnie, jakby jej nie by�o. Na sto�owej ceracie prostok�t gazety, stosik str�czk�w groszku, obok salaterka.Nigdy ci� nie ma, kiedy si� zaczyna. Przypadkiem przechodzisz przez kuchni�, id�c do ogrodu, lub te� wybierasz si� sprawdzi�, czy nadesz�a ju� poczta.- Mog� ci pom�c?Niem�dre pytanie, jasne, �e mo�esz. Mo�esz usi��� przy codziennym stole i od razu z�apa� ten koj�cy, nonszalancki rytm, wyznaczany jakby wewn�trznym metronomem. �uskanie groszku nie jest trudne. Wystarczy nacisn�� kciukiem kraw�d� zielonego str�czka, a on z oddaniem si� otwiera. Niekt�re jednak, te niezbyt dojrza�e, zachowuj� wi�ksz� pow�ci�gliwo�� - ale gdy natniesz je paznokciem, wtedy ziele� p�ka i czujesz tu� pod z�udnie suchym pergaminem sk�rki wilgotno�� zwartej tkanki. A potem wy�uskujesz groszki jednym poci�gni�ciem palca. Ostatni jest taki male�ki, a� chcia�oby si� go schrupa�. Nie jest niestety smaczny, bo z lekka gorzkawy - ale ma w sobie t� �wie�o��, jaka panuje w kuchni ko�o jedenastej. W kuchni zimnej wody i obranych jarzyn. Tu� obok zlewu kilka nagich marchewek wci�� l�ni wilgoci� na �cierce - w�a�nie ko�cz� si� suszy�.Rozmowa toczy si� z wolna - muzyka s��w zdaje si� p�yn�� gdzie� z wn�trza, znajoma, spokojna. Chwilami unosisz wzrok, ko�cz�c swoj� kwesti�. Spogl�dasz na osob�, kt�ra siedzi obok - ona jednak nie podnosi g�owy, wymaga tego obowi�zuj�cy kodeks. M�wicie o pracy, zm�czeniu, o �yciowych planach - nie o sprawach duchowych. Nie po to jest �uskanie groszku, by znale�� odpowied� - �uskanie groszku jest po to, by pozwoli� si� nie��, troszk� mo�e nie w por�. Pi�� minut by starczy�o, ale tak mi�o jest spowalnia� czas, rozci�ga� poranek - r�kawy zakasane, str�czek po str�czku �uskany... Przyjemnie zanurzy� r�ce w salaterce pe�nej st�oczonych kuleczek, w seledynowej toni - a� dziwisz si�, �e masz suche d�onie. D�uga, b�oga cisza, a potem:- Trzeba by jeszcze po pieczywo skoczy�.ZDECYDOWA� SI� NA PORTOOd samego pocz�tku nie jest to zbyt szczere:- Wi�c mo�e kieliszeczek porto...W twoim g�osie s�ycha� nieznaczne wahanie i pow�ci�gliwa jest twoja uprzejmo��. Cho� oczywi�cie nie liczysz si� w poczet ponurak�w, kt�rzy nie korzystaj� z hojnych dar�w przedobiednich trunk�w, niemniej twoje: �Wi�c mo�e kieliszeczek porto" tr�ci bardziej ust�pstwem ni�li entuzjazmem. Prosz� bardzo, odegrasz sw� rol�, ale bez rozg�osu, mezza voce to b�d� ma�e, ukradkowe �yczki.Porto. Tego si� nie pije, to si� z wolna cedzi. Nie tylko aksamitna g�sto�� jest tego przyczyn�, ale i odgrywane przez ciebie sknerstwo konesera. Inni dali si� uwie�� triumfalnej, zmieszanej z lodem goryczce whisky lub martini z d�inem - ty za� tkwisz w letniej aurze dobrej, starej Francji, w aromatach owoc�w z ogrodu proboszcza, w niemodnej s�odyczy - ledwie tyle w tym mocy, by na policzkach panny wywo�a� rumie�ce.Na dnie czarnej butelki oba �o" z porto sublimuj� trunek, kt�ry z g�ow� wzniesion� dumnie niczym gentilhombre, w g��bi mrocznej zatoki z godno�ci� kr��y, jak bogobojny szlachcic surowych obyczaj�w, za to l�ni�cy z�otem. Ale potem, w kieliszku, czer� jest ju� tylko wspomnieniem. Poprzez s�odycz lawy - bli�szej w barwie granatom ni�eli rubinom - przezieraj� tamte wydarzenia krwawe, s�oneczka s�odkiej zemsty, klasztory, zab�jcze sztylety... Tak, tak -wszystkie te gwa�ty, tyle �e u�pione ceremonia�em kieliszka, rozwag� skromnych �yczk�w. Przegotowane s�o�ce, wyg�uszone gromy. Przewrotny smak, matowy aromat, w kt�rym tonie wszelkie rozpasanie i wszystko, co b�yszczy. Porto. Z ka�dym �yczkiem pozwalasz, aby powraca�o do ciep�ego �r�d�a. To przyjemno�� na opak - zupe�nie nie w por�, kiedy to trze�wo�� bywa k�opotliwa. Za ka�dym razem, gdy nu�asz koniuszek j�zyka w czerwonym i czarnym, g�stnieje ci�ki aksamit. Ka�dy �yk to po prostu k�amstwo.ZAPACH JAB�EKSchodzisz do piwnicy. Dopada ci� natychmiast. Pe�no tu jab�ek - na matach, na odwr�conych skrzynkach. Nie pomy�la�e� o tym. Wcale nie mia�e� ochoty tak bardzo si� wzruszy�. Ale jest ju� za p�no. Fala ci� porywa. Jak mog�e� tak d�ugo obywa� si� bez tamtego dzieci�stwa - troszk� cierpkiego, pe�nego s�odyczy?Pomarszczone owoce musz� by� wspania�e. To fa�szywa sucho��: w ka�dej zmarszczce czai si� aromat konfitur. Ale wcale nie masz na nie apetytu. Wiesz, �e ulotna wo� utraci moc w chwili, gdy zmieni si� w znajomy smak. Stwierdzi�, �e jab�ka pachn� moc...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]