102, 1. (1 - 399)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TYTUL: CHRZE�CIJA�STWO JAKO RZECZYWISTO�� MISTYCZNA A MISTERIADAWNYCH CZAS�W AUTOR: Rudolf SteinerOPRACOWAL : Karol Kusmirek (kusmir@kki.net.pl)-------------------------------------------------------------------------SPIS RZECZY- Przedmowa do drugiego wydania.- Wst�p.- Misteria i wiedza tajemna misteri�w.- Mistyka Platona.- Wiedza tajemna misteri�w a mit.- Historia dawnego Egiptu.- Ewangelie.- Wskrzeszenie �azarza.- Apokalipsa.- Jezus na tle swojej epoki.- Istota chrze�cija�stwa.- Chrze�cija�stwo a wiedza m�drc�wpoga�skich.- �w. Augustyn a Ko�ci�.- Uwagi.PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA"Chrze�cija�stwo jako rzeczywisto�� mistyczna" - tak nazywa�autor t� prac�, w kt�rej przed o�miu laty zebra� tre�� swychwyk�ad�w z roku 1902.Tytu� ten ma podkre�la� szczeg�lny charakter ksi��ki. Autorstara� si� nie tylko przedstawi� w niej mistyczn� tre��chrze�cija�stwa w rozwoju dziejowym, lecz r�wnie� opisa�, jakchrze�cija�stwo wyros�o z mistycznego poznania. Kierowa�a nimmy�l, �e dzia�a�y tu czynniki duchowe, kt�re pozna� mo�najedynie na drodze mistycznego pog��bienia. Tylko tre�� ksi��kisama mo�e przekona� czytelnika, �e autor nie nazywa "mistycznym"jakiego� pogl�du, zwi�zanego raczej z nieokre�lonymi doznaniamiuczuciowymi, ni� z "uj�ciem czysto naukowym". Ale w szerokichko�ach tak w�a�nie rozumie si� dzisiaj "mistyk�", nic wi�cdziwnego, �e wiele os�b uwa�a j� za dziedzin�, kt�ra nie ma nicwsp�lnego z "prawdziw� wiedz�". W niniejszej ksi��ce autor u�ywas�owa "mistyka" dla oznaczenia pewnej rzeczywisto�ci duchowej,kt�ra poznaje �r�d�a �ycia duchowego. Kto odrzuca poznaniep�yn�ce z tego rodzaju �r�de�, nie b�dzie w og�le wiedzia� copocz�� z tre�ci� tej ksi��ki. Tylko ten, kto uznaje, �e w"mistyce" mo�e panowa� taka sama jasno��, jak w opisieprzyrodniczym, b�dzie m�g� zainteresowa� si� ksi��k�, w kt�rejmistyczna tre�� chrze�cija�stwa opisana jest te� w spos�bmistyczny. Bo nie tylko o tre�� ksi��ki tutaj chodzi, leczr�wnie� -i przede wszystkim- o to, na jakich metodachpoznawczych opiera� si� autor w swej pracy.W dzisiejszych czasach mn�stwo ludzi odczuwa jeszcze wielk�niech�� do tego rodzaju metod poznawczych. Uwa�aj� je zasprzeczne z prawdziw� naukowo�ci�. Tak s�dz� nie tylko ci,kt�rzy w zakresie "prawdziwej nauki przyrodniczej" uznaj� tylkopogl�dy utrzymane w ich w�asnym duchu, lecz r�wnie� i ci, kt�rzypragn� rozwa�a� istot�chrze�cija�stwa jako wyznawcy. Autor niniejszej pracy opiera si�na pogl�dach, w my�l kt�rych dzisiejsze osi�gni�cia wiedzyprzyrodniczej wymagaj� wzniesienia si� do prawdziwej mistyki.Z pogl�d�w tych wynika, �e inny stosunek poznania jest w�a�nieniezgodny ze wszystkim, co przynosz� osi�gni�cia naukprzyrodniczych. W�a�nie zjawiska przyrody nie daj� si� ogarn��tymi metodami poznania, kt�re wielu ludzi przekonanych, �e stoj�na gruncie �cis�ej naukowo�ci, uwa�a za jedynie dopuszczalne.Tylko ten kto rozumie, �e mo�na w pe�ni oddawa� sprawiedliwo��naszej wsp�czesnej, tak bardzo podziwu godnej wiedzyprzyrodniczej, a jednocze�nie mie� uznanie dla prawdziwejmistyki tylko ten nie odrzuci niniejszej ksi��ki.Id�c drog�, kt�r� nazywamy tutaj "poznaniem mistycznym",pragniemy pokaza�, jak �ywe chrze�cija�stwo stworzy�o sobiepodstawy w misteriach czas�w przedchrze�cija�skich. Wykazujemy,�e owa "mistyka przedchrze�cija�ska" by�a gleb�, z kt�rejchrze�cija�stwo wyros�o jako samoistna ro�lina. Przy takimuj�ciu mo�na zrozumie� chrze�cija�stwo w jego samoistnejodr�bno�ci, pomimo, �e si� wyprowadza jego rozw�j z dawnejmistyki. Je�eli si� z tym jednak liczymy, mo�emy �atwo popa�� wb��d i nie widzie� tej odr�bno�ci chrze�cija�stwa, s�dz�c �e jestono jedynie dalszym etapem rozwojowym mistykiprzedchrze�cija�skiej. Wielu wsp�czesnych my�licieli pope�niaten b��d, por�wnuj� oni tre�� chrze�cija�stwa z pogl�dami czas�wprzed chrystusowych i s�dz�, �e pogl�dy chrze�cija�skie to tylkodalszy etap rozwojowy tamtych. Ksi��ka nasza ma wykaza�, �echrze�cija�stwu potrzebna by�a dawna mistyka tak, jak glebapotrzebna jest ro�linie.opisuj�c powstanie chrze�cija�stwa pragniemy w�a�nie podkre�li�,a nie zatrze� jego odr�bno��.Niechaj wolno b�dzie autorowi wspomnie� z g��bokim zadowoleniem,�e takie w�a�nie uj�cie istoty chrze�cija�stwa spotka�o si� zuznaniem ze strony my�liciela, kt�ry swymi wybitnymi pracami wdziedzinie �ycia duchowego ludzko�ci wzbogaci� i pog��bi�kultur� naszych czas�w. Edouard Schure, autor dzie�a "Wielcywtajemniczeni" tak dalece zgadza� si� z pogl�dami niniejszejksi��ki, �e sam prze�o�y� j� na j�zyk francuski /Le MystereChretien et les Msteres Antigues, Paris, Liberairie Academigue,1908/. Przy tej okazji pozwol� sobie wspomnie� �e pierwszewydanie niniejszej pracy zosta�o przet�umaczone nie tylko nafrancuski lecz r�wnie� i na inne j�zyki europejskie, co �wiadczy,�e w naszych czasach budzi si� t�sknota do rozumienia istotychrze�cija�stwa w duchu naszej ksi��ki.Opracowuj�c obecne drugie wydanie autor nie odczuwa� potrzebydokonania jakichkolwiek istotnych zmian. Om�wi� tylko niecoszerzej niekt�re zagadnienia, poruszane ju� przed o�miu laty.Stara� si� r�wnie� uj�� niejedno dok�adniej i bardziejwyczerpuj�co. Nawa� pracy sprawi�, �e od chwili, gdy wyczerpanezosta�o pierwsze wydanie do ukazania si� drugiego up�yn�oniestety sporo czasu.Rudolf SteinerPisano w maju 1910r.-------------------------------------------------------------------K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O NI E C -------------------------------------------------------------------WST�PNauki przyrodnicze wywar�y g��boki wp�yw na nowoczesne �ycieumys�owe. Coraz bardziej trudniej dzi� m�wi� o potrzebachduchowych i o "�yciu duszy", nie licz�c si� z poj�ciami iwynikami wiedzy przyrodniczej. Oczywi�cie, wielu jest jeszczeludzi, kt�rzy zaspakajaj� te potrzeby, nie przejmuj�c si�zbytnio wp�ywem nauk przyrodniczych na nasze �ycie umys�owe. Ci,kt�rzy wyczuwaj� t�tno dzisiejszych czas�w, nie mog� sobie nato pozwoli�. Poj�cia zaczerpni�te z nauk przyrodniczych z corazwi�ksz� szybko�ci� zdobywaj� sobie umys�y, a serca pod��aj� zanimi, cho� nie tak ochoczo, chocia� nieraz z l�kiem iniepewno�ci�. Nie tylko o to chodzi, �e og� ulega tym pogl�dom,lecz o to, �e w przyrodniczym sposobie my�lenia tkwi jaka� si�a,kt�r� czujnym umys�om wpaja prze�wiadczenie w tych my�lach kryjesi� co�, nad czym cz�owiek wsp�czesny nie mo�e przej�� doporz�dku dziennego. Pewne wypaczenia tych my�li zmuszaj� nierazdo s�usznych zastrze�e� wobec ca�ego kierunku. Ale to nie jestrozwi�zanie spraw w czasach, kiedy przyrodniczy spos�b my�leniaogarnia coraz szersze ko�a i przyci�ga ludzi z przedziwn�,czarodziejsk� jakby si��. Nic tu nie zmienia faktu, �eposzczeg�lne jednostki rozumiej�, jak cz�sto prawdziwa wiedzawznosi si� sama przez si� ponad "p�askie wyobra�enia o sile imaterii", g�oszone przez materializm. Nale�a�oby chyba raczejzwr�ci� uwag� na tych, kt�rzy g�osz� �mia�o, �e w�a�nie na tychpoj�ciach przyrodniczych oprze� si� powinna nowa religia ichocia� owe poj�cia przyrodnicze mog� si� wyda� powierzchownei p�ytkie cz�owiekowi, kt�remu nie jest obce g��bsze �ycieduchowe ludzko�ci, to jednak musi si� on z nimi liczy�, ku nimbowiem zwraca si� w naszych czasach powszechna uwaga i mamywszelkie powody s�dzi�, �e w najbli�szej przysz�o�ci zwraca� si�b�dziemy coraz bardziej. Ale s� i tacy, u kt�rych potrzeby sercamusia�y ust�pi� wobec wymaga� umys�u. S� to ludzie, kt�rzyrozumowo nie s� w stanie oprze� si� pogl�dom przyrodniczy;przyt�acza ich ci�ar dowod�w. Pogl�dy te jednak nie zaspakajaj�religijnych potrzeb ich serca.. Stwarzaj� zbyt beznadziejneperspektywy. Czy� dusza ludzka, pe�na podziwu dla dobra, prawdyi pi�kna, ma w ko�cu znikn�� bez �ladu jak ba�ka mydlana, boby�a tylko chwilowym wytworem m�zgu? Pytanie to przyt�acza wieledusz niby jaka� zmora. Ale tak samo przyt�acza je �wiatopogl�dprzyrodniczy, poniewa� narzuca si� z ogromn� si�� autorytetu.Ludzie tacy dop�ki tylko mog� staraj� si� nie widzie� rozd�wi�kuwe w�asnej duszy, albo te� pocieszaj� si� t�umacz�c sobie, �edusza ludzka nie zdo�a nigdy osi�gn�� jasno�ci w tych sprawach.My�l� w spos�b przyrodniczy na ile wymaga tego do�wiadczenie ilogiki; nie wyzbywaj� si� jednak uczu� religijnych wpojonychprzez wychowanie i wol� wszystko, co dotyczy tych zagadnie�pozostawi� w zamgleniu i ciemno�ci. Tak wi�c nie ulegaw�tpliwo�ci: �wiatopogl�d przyrodniczy jest najpot�niejsz� si��w nowoczesnym �yciu umys�owym. I je�eli si� m�wi o duchowychpotrzebach ludzko�ci, nie mo�na przej�� na nim do porz�dkudziennego. Ale trzeba te� stwierdzi�, �e �wiatopogl�dprzyrodniczy zaspakaja nasze potrzeby duchowe w spos�b na raziepowierzchowny i p�ytki. Beznadziejno�� ogarnia cz�owieka na my�l,�e musi uzna� nast�puj�cym rozumowaniem: "My�l jest pewn� form�si�y. Chodzimy za pomoc� tej samej si�y, dzi�ki kt�rej my�limy.Cz�owiek jest organizmem, kt�ry przeobra�a r�ne formy si�y wsi�� my�lenia, organizmem, kt�rego funkcje podtrzymuj� przypomocy tego, co nazywamy "po�ywieniem" i kt�ry wytwarza to, conazywamy "my�lami". C� za cudowny proces chemiczny, kt�ry danequantum po�ywienia potrafi przekszta�ci� w bosk� tragedi�Hamleta! S�owa te czytamy w broszurze Roberta Ingersollazatytu�owanej: "Nowoczesny zmierzch bog�w". Co prawda ma�o ktowyra�a g�o�no uznanie dla tego rodzaju my�li, ale nie o tochodzi. Wa�ne jest, �e niezliczone rzesze ludzi odczuwaj� jak��konieczno�� ustosunkowania si� do �wiata w duchu powy�szych s��w,mimo �e nie zawsze zdaj� sobie z tego spraw�.Niew�tpliwie wszystko to by�oby beznadziejne, gdyby istotnie zwiedzy przyrodniczej musia�y nieuchronnie wynika� takieprzekonania, jakie g�osi wielu z jej dzisiejszych rzecznik�w.Najbardziej beznadziejne by�oby to ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl