10238, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiry� Bu�yczowJeniec mi�o�ciZnany uczony i wynalazca Lew Chrystoforowicz Minc mieszka� w Wielkim Guslarze w domu nr 16 przy ulicyPuszkina. By� to cz�owiek uczynny i dobry, kt�ryza sw�j �wi�ty obowi�zek uwa�a� pomaganie ludzko�ci. Z tej s�abostki profesora korzystali przede wszystkims�siedzi, kt�rzy z kolei byli lud�mi przyziemnymi,nie lubili zastanawia� si� nad przysz�o�ci� i cz�sto rozmieniali talent profesora na drobne. Istniej� na to liczneprzyk�ady.Gawri�owom zgin�a kotka. Gawri�owa, ca�a we �zach, jak w dym do profesora. Lew Chrystoforowicz oderwa�si� od prac nad niewidzialno�ci� i do wieczoraskonstruowa� jedyny w �wiecie "indykator kot�w", kt�ry m�g� odnale�� to zwierz� na podstawie jednegojedynego w�oska. Kotka znalaz�a si� w parku kulturyi wypoczynku na wysokim drzewie, z kt�rego zdj�� j� lub zwabi� okaza�o si� niemo�liwe. W�wczas LewChry�toforowicz od razu i na miejscu, w parku, zbudowa�z ga��zek, patyk�w i siatki na motyle przebiegaj�cego w pobli�u m�odego entomologa unikalny "zdejmowaczkot�w z drzew". A ch�opcu na pociech� podarowa�sporz�dzon� z pude�ek po zapa�kach i przepalonej �ar�wki "niezawodn� pu�apk� na rzadkie motyle". I takniemal codziennie...Szczeg�lnym uznaniem zacz�li s�siedzi otacza� swojego profesora od czasu, kiedy Lew Chrystoforowicz spe�ni�pro�b� emeryta �o�kina, kt�remu p�k�a sztucznaszcz�ka. Kaza� wyrzuci� sztuczn� szcz�k� na �mietnik i smarowa� dzi�s�a umy�lnie w tym celu przez siebiewynalezionym �rodkiem na porost z�b�w, przygotowanymz ekstraktu krokodylego ogona. Po dw�ch dniach �o�kinowi wyros�y liczne sto�kowate z�by, w ka�dym razie oniebo lepsze od protezy.Korneliusz Uda�ow zapyta� kt�rego� dnia swoj� �on�:- Kseniu, nie odnosisz przypadkiem wra�enia, �e zaczynam troch� �ysie�?Uda�ow wy�ysia� ju� dawno i wszyscy zd��yli si� do tego przyzwyczai�.- Jeste� �ysy od dziecka - przeci�a jego w�tpliwo�ci Ksenia, przerywaj�c na moment jak�� kuchenn� robot�.- Mo�e wybra� si� do Lwa Chrystoforowicza? - zapyta� Uda�ow.- Tobie on nie pomo�e - powiedzia�a Ksenia.- Niby dlaczego? �o�kinowi przecie� nowe z�by wyros�y.- Nie tobie to jest potrzebne! - rozz�o�ci�a si� Ksenia. - Jej to jest potrzebne!- Komu?- Tej, kt�rej twoja �ysina nie urz�dza.- Twoja zazdro�� - powiedzia� Uda�ow - przekracza granice.- To szpiedzy przekraczaj� granic� - odpar�a Ksenia, ocieraj�c �z� z oka. - A moja zazdro�� siedzi w domu isp�dza samotne wieczory.Zarzuty by�y nies�uszne, ale Korneliusz, �eby nie denerwowa� �ony, natychmiast zrezygnowa� ze swegopomys�u. Ksenia t� jego ust�pliwo�� uzna�a za przyznaniesi� do winy i zdenerwowa�a si� jeszcze bardziej. A kiedy Uda�ow powiedzia�, �e jutro, w sobot�, wybiera si� naca�y dzie� na ryby, Ksenia zagryz�a wargido krwi i zacz�a wpatrywa� si� w wielk� fotografi� za szk�em, na kt�rej stali r�ka w r�k� Korneliusz i Ksenia wdniu �lubu.Nic wi�c dziwnego, �e gdy tylko Uda�ow poszed� do pracy, Ksenia pobieg�a do profesora.- Lwie Chrystoforowiczu! - zawo�a�a b�agalnym tonem. - Ratuj! Nie mam ju� do tego drania si�y!- Czym mog� s�u�y�? - zapyta� uprzejmie profesor odrywaj�c si� od pisania artyku�u naukowego.- Ju� d�u�ej nie mog� - powiedzia�a Ksenia. - Je�li nawet naprawd� ten dra� jedzie na ryby, to i tak podejrzeniamnie dusz�. Jestem nadzwyczaj zazdrosna.Najch�tniej zamkn�abym go w pokoju i nigdzie nie puszcza�a.- A co z jego prac�? - zdziwi� si� Lew Chrystoforowicz. - Co z jego obowi�zkami wobec spo�ecze�stwa?- On ma obowi�zki wobec rodziny! - uci�a Ksenia. - A poza tym zamyka�abym go tylko w dni wolne od pracy iwieczorami.- W�tpi�, aby to by�o mo�liwe - powiedzia� Minc. - W dodatku ta rzecz nie nale�y do moich kompetencji.- Nale�y - zaoponowa�a Ksenia. Rozsiad�a si� na wolnym krze�le, splot�a r�ce na brzuchu i ca�ym swymwygl�dem da�a do zrozumienia, �e nigdy si� st�dnie ruszy. - My�l, od tego jeste� profesor, �eby ratowa� rodzin�.- Nie mam poj�cia, jak to zrobi� - roz�o�y� r�ce Minc. - M�czyzn� w �rednim wieku trudno jest utrzyma� wdomu.- No to sparali�uj go przej�ciowo - powiedzia�a Ksenia:- Nieludzkie. - Minc zerkn�� z ukosa na rozpocz�ty artyku�. Pali� si� do pisania, ale Ksenia Uda�owa na pewnonie da si� sp�awi� bez za�atwienia sprawy.Lew Chrystoforowicz rzuci� okiem na szaf�; w kt�rej przechowywa� prob�wki i kolby z najrozmaitszymipreparatami chemicznymi i biologicznymi, pomy�la� chwil�i niczego nie wymy�li�. I w�a�nie wtedy Ksenia powiedzia�a:- Chcia�abym czasem, �eby m�j Uda�ow by� malutki. Nosi�abym go w torebce i nigdy si� z nim nie rozstawa�a...Kocham go, �obuza...- Malutki... - Minc podszed� do szafy. Pojawi�a si� szansa powrotu do pracy nad artyku�em. Rzecz w tym, �eministerstwo le�nictwa zwr�ci�o si� niedawnodo profesora z pro�b� o pomoc w zwalczaniu plagi wilk�w. Minc, jak zawsze, zastosowa� niecodziennerozwi�zanie. Opracowa� mianowicie preparat zmniejszaj�cywilki do rozmiar�w konika polnego. W ten spos�b mo�na by�oby zachowa� pog�owie wilk�w i jednocze�nieuratowa� stada owiec od zguby - wszak wilk wielko�cikonika polnego �adnemu bydl�tku krzywdy nie potrafi zrobi�. Niestety, ten wynalazek nie znalaz� nale�negozastosowania, gdy� Mincowi nijak nie udawa�osi� osi�gn�� trwa�ego dzia�ania preparatu...Profesor zdj�� z p�ki flakonik z ��tymi granulkami, odsypa� kilka pigu�ek na papierek i poda� Kseni.- Licz� na pani rozs�dek - powiedzia�. - Prosz� stosowa� ten �rodek jedynie w okoliczno�ciach wyj�tkowych,kiedy spostrze�e pani realne zagro�enie dlaszcz�cia rodzinnego. Je�li szanowny ma��onek pani za�yje granulk�, na dwadzie�cia cztery godziny stanie si�malutki. A potem bez szkody dla zdrowia wr�cido poprzedniej postaci. Zrozumia�a pani?- Dzi�kuj�, profesorze! - powiedzia�a Ksenia z uczuciem, bior�c papierek z granulkami. - Dzi�kuj� w imieniuw�asnym, w imieniu dzieci, w imieniu wszystkichkobiet naszej planety. Teraz im poka�emy!Minc jednak nie s�ysza� ostatnich, nie przemy�lanych s��w kobiety, bo ju� bieg� do biurka. Profesor by�ogarni�ty �lepot� w�a�ciw� niekt�rym geniuszom.Zapomina� o potencjalnym niebezpiecze�stwie, kt�re nios�y ludziom jego odkrycia, je�li dostawa�y si� w r�celudzi niedojrza�ych jeszcze do spo�ytkowaniatych wynalazk�w. Minc nie wiedzia�, �e nawet owe skromne prezenty, kt�re uczyni� swoim s�siadom, prawienigdy nie prowadzi�y do ostatecznej pomy�lno�ci.Wszak ch�opiec entomolog, kt�remu podarowa� "niezawodn� pu�apk� na rzadkie motyle", zacz�� z jej pomoc�kra�� wi�nie ze szkolnego sadu i w rezultacie dosta�okropne lanie od w�asnego ojca, a kotka, odnaleziona i zdj�ta z drzewa, �ci�gn�a ze sklepowej lady wielki ,sznycel wieprzowy, wskutek czego wybuch�awielka awantura. Co si� za� tyczy Kseni Uda�owej, to by�a ona typow� przedstawicielk� plemieniawsp�czesnych kochaj�cych kobiet i jako taka r�wnie� niemy�la�a o konsekwencjach...Uda�ow wr�ci� z pracy wcze�niej ni� zwykle, bo chcia� si� przespa� do wypraw� na ryby. Montowa� w�dki isprawdza� �y�ki, kiedy Ksenia wnios�a do pokojutalerz zupy, w kt�rej rozpu�ci�a granulk�, i powiedzia�a s�odkim g�osem:- Po�yw si�, do�wiadczalny ch�opie.Ksenia by�a w szcz�liwym, ale nieco jakby w nerwowym nastroju. Wierzy�a Mincowi i by�a pewna, �e gdybylekarstwo mia�o m�owi zaszkodzi�, profesor bygo jej nie da�. A jednak sprawdzi�a jego dzia�anie: godzin� wcze�niej spas�a jedn� granulk� kociakiem, kt�ryzrobi� si� mniejszy od karalucha i gdzie�si� zapodzia�.Ksenia przygotowa�a star� torebk�, wy�o�y�a jej p�askie dno wat� i wrzuci�a tam kawa�eczek zamszu, sprawdzi�azameczek i postawi�a torebk� na komodzie.- Kto ja jestem? - zdziwi� si� Uda�ow.- Do�wiadczalny ch�op.- Aha - zgodzi� si� Uda�ow, kt�ry przywyk� nie zwraca� uwagi na s�owa �ony. - Obudzisz mnie o pi�tejtrzydzie�ci?Ksenia postanowi�a da� m�owi ostatni� szans� poprawy.- Kornelku - powiedzia�a. - Mo�e od�o�ysz swoje ryby do nast�pnej niedzieli? We�miemy dzieciaki i p�jdziemyjutro do Antoniny. Na d�wi�k imienia ciotkiAntoniny Uda�owem a� rzuci�o.- Poczekaj - nie da�a mu odpowiedzie� Ksenia. - Przecie� nie byli�my u Antoniny chyba ju� z p� roku. Obrazisi�. A jak nie chcesz, to chod�my do Siemicwietow�w.Uda�ow tylko pokr�ci� g�ow�. Nie chcia�o mu si� traci� s��w po pr�nicy.- To mo�e do kina, co?- Id� - odpar� Uda�ow kr�tko i w ten spos�b podpisa� na siebie wyrok.Ksenia postawi�a przed nim talerz, a sama stan�a obok sto�u ze �cierk� w r�ku, �eby z�apa� m�a, kiedy b�dziespada� z krzes�a... Uda�ow by� g�odny,wi�c nie zwlekaj�c chwyci� za �y�k� i zacz�� je�� zup�.- A gdzie chleb? - zapyta�. - Zapomnia�a� o chlebie.- Zaraz - odpar�a Ksenia, ale nie ruszy�a si� z miejsca, bo ba�a si� zostawi� m�a samego w pokoju.- Przynie� - zirytowa� si� Uda�ow i w tej samej chwili zacz�� si� zmniejsza�.- Oj - powiedzia�, nie rozumiej�c jeszcze, gdzie podzia� si� talerz z zup� i dlaczego jego g�owa znajduje si� podsto�em.Ksenia chwyci�a go �cierk� pod boki, wydoby�a z ubrania i z rado�ci� poczu�a, jak Korneliusz kurczy si� jej podr�kami niczym balonik, z kt�rego uchodzipowietrze. Korneliusz wida� przyszed� do siebie, bo zacz�� si� szarpa� i opiera�, ale mia� tyle si�y co piskl�wypad�e z gniazda, wi�c Ksenia bez wi�kszegotrudu wepchn�a go razem ze �cierk� do torebki, a potem wysypa�a na bia�� wat�.Korneliusz wci�� jeszcze nie bardzo wiedzia�, co si� z nim sta�o. Wyda�o mu si�, �e znalaz� si� w g��bokiejciemnej piwnicy na ostrych, elastycznych,grubych �d�b�ach przypominaj�cych wyp�owia�� s�om�. Potem daleko w g�rze zobaczy� zbli�aj�c� si� ogromn�twarz, dziwnie znajom�, jakby z koszmarnego snu.Twarz u�miechn�a si�, otworzy�a ogromne usta, w kt�rych w niejakim trudem m�g�by zmie�ci� si� ca�yUda�ow, i zadudni�a przera�liwym g�osem:- Dobrze ci tam, kiciu?I w�wczas Uda�ow zrozumia�, �e twarz nale�y do jego �ony, a w�a�ciwie nie do �ony, tylko do jakiej� olbrzymki...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]