10255, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DAVID FARLANDUCZENNICA CZARNOKSIĘŻNIKANakładem Domu Wydawniczego REBIS ukazujš się również następujšce cykle:FANTASYGlen Cook Czarna KompaniaGlen Cook Imperium GrozyL. E. Modesittjr Magia RecluceTerry Goodkind Miecz PrawdyDavi d FarlandWładcy RunówSuma Wszystkich LudziWilcze BractwoSCIENCE FICTIONlsaac Asimov FundacjaDavid Weber Honor HarringtonTad Williams Inny wiatDAVID FARLANDUCZENNICA CZARNOKSIĘŻNIKAPrzełożył Radosław KotDom Wydawniczy REBIS Poznań 2002KSIĘGA 9DZIEŃ DRUGI MIESIĽCA LICICISZA POMIĘDZY ZAWIERUCHAMIPROLOGKról Croener z Toom kupił raz nawozu, by trawa zieleńsza rosła mu u bramy, alepotem odkrył, ze taniej wychodzi kupić pieskich synów szarej bajzelmamy.- rymowanka opowiadajšca o królu Croenerze, który przed atakiem na Lonnock zapsigrosz zapewnił sobie usługi najemników z InternookuKról Anders przez całš noc bawił goci, wród których było wielu słynnychwojowników z Internooku. Odziani w focze skóry i rogate hełmy przypłynęliniedawno naszarych, wężowych statkach. Brody przesiškły im słonš woniš morza, ogorzałe odbryzyoblicza srożyły się poród splotów rudych i siwych włosów.Inni władcy próbowaliby kupić ich lojalnoć. Wojownicy z Internooku zawsze taniosię sprzedawali. Jednak Anders nie proponował im pieniędzy, tylko wlewał w nichnapitki ikarmił opowieciami o zdradzie Gaborna Val Ordena. Koło północy po zamku niosłosię jużecho łomotu kufli o drewniane blaty i głonych żšdań, by skrócić niegodziwca ogłowę. Wuniesieniu zabili wieprza i nasšczyli warkocze jego posokš, a potem jeszczepomalowali sobietwarze w zielone, żółte i niebieskie pasy. Postanowili, że nie wezmš innejzapłaty za swšwojaczkę, jak tylko łupy, które przypadnš im po zwycięstwie.Za cenę jednej wini i beczki mocnego piwa Anders pozyskał sobie ni mniej, niwięcej, tylko pół miliona wojowniczych mężów.Lady Vars, która na codzień pełniła funkcję kanclerskš u boku królowej Ashovenu,patrzyła z umiechem, jak Anders urabia przybyszów z Internooku. Nie pozwoliłasobienawet na łyk wina. Była kobietš statecznš, pięknš i przebiegłš, co wyraniedawało siędostrzec w jej bystrych, szarych oczach.Gdy usłyszała, jak Anders nakłania goci, by czym prędzej weszli na statki iruszyli naTides, zacisnęła usta. Chociaż starała się zachować pozory neutralnoci,gospodarz nie wštpił,że gotowa jest stanšć mu na drodze. Trudno, jej pech.Korzystajšc z tego, że wojownicy znów zajęli się kuflami, kobieta wyniknęła sięz salii pospieszyła na przystań. Niewštpliwie dziękowała losowi, że uchodzi z tegokrólestwa zżyciem.Jednak Anders wiedział, że na północy wzbiera sztorm. Wyszedł chwilę po ladyVars istanšwszy w bramie swej wieży, nastawił ucha. Słyszał wicher wyjšcy ponadodległymibiałymi pustkowiami, a nocne powietrze pachniało morskš solš i... lodem.Czajšca się w nim bestia ożyła na tę woń i podsunęła proste zaklęcie majšceobudzićpowiew, który wypełni żagle statku posłanniczki i skieruje go prosto na skały.KrólowaAshoven dowie się jaki czas potem o wyrzuconych na brzeg szczštkach i będzieszczerzeopłakiwać lady Vars, ale nie domyli się nawet, jakie to ostrzeżenie przepadłowraz z niš.Może jej następny kanclerz będzie mniej zasadniczy.Król długš chwilę stał w bramie, nasłuchujšc odgłosu kopyt oddalajšcego siębrukowanymi uliczkami konia lady Vars. Gruba warstwa chmur zasłoniła gwiazdy, apłonšcew sali ognie rzucały rudawy odblask na dziedziniec. Gdzie w miecie zawył piesi wkrótcedołšczyła do niego połowa zamkowej psiarni.Anders wyszeptał zaklęcie, które miało położyć kres doczesnym wędrówkom ladyVars, i wrócił do wielkiej sali.Jednooki wojownik imieniem Olmarg spojrzał nań porozumiewawczo. Stał akuratobok stołu i pochylał się nad pieczonym winiakiem. Odcišł ucho i zaczšł jeprzeżuwać.- Uciekła od nas - powiedział z obcym akcentem.- Owszem - przyznał Anders.Kilku innych wojowników spojrzało na niego niezbyt przytomnie. Nie nadawali sięjuż do rozmowy.- Wiedziałem, że tak będzie - stwierdził Olmarg. - Damy z Ashovenu nie gustujšani wwinie, ani w wojaczce. Ale teraz, gdy już sobie poszła, możemy pogadać naprawdęszczerze.Anders umiechnšł się. Jeszcze przed chwilš sšdził, że jego goć jest zbytpijany, bypozbierać myli. - Zgoda.- Pochodzimy z tak mronego kraju, że zimš nie da się żyć inaczej, jak podosłonšmurów warowni, przy ogniu i pod futrami. Odkšd pamiętamy, zawsze skłonni bylimyryzykować. Potrzebna nam ta wojna. I łupy. A przede wszystkim potrzebujemyterenów napołudniu, a nie ma tam bogatszego kraju niż Mystarria. Mylisz, że zdołamy gopodbić?- Z łatwociš- zapewnił go Anders. - Armie Gaborna poszły w rozsypkę, a onmartwisię teraz przede wszystkim raubenami. Gdy Raj Ahten zniszczył Błękitnš Wieżę,zabiłwiększoć darczyńców Gaborna. W Mystarrii cišgle jest wielu rycerzy, ale tylkoczęć z nichpozostała Władcami Runów.Poczekał, aż jego słowa dotrš do gocia. Mystarria była najbogatszš krainšRofehavanu i przez stulecia uchodziła za niepokonanš. Nie tyle ze względu namnogoćfortec, ile liczebnoć i siłę mieszkajšcych tam Władców Runów. Bogaci królowieMystarriimieli za co kupować dreny. Teraz jednak, gdy zbrakło obrońców, królestwo niemiało szansyutrzymać się zbyt długo.- Co więcej - podjšł wštek Anders - większoć sił Gaborna skupiła się nazachodzie,by wyprzeć z granic wojska Baja Antena. Nie pójdzie im łatwo, bo Ahten zrównałczęćwarowni z ziemiš, najsilniejsze za obsadził swoimi ludmi. To będzie krwawabatalia, amożliwe, że już skoczyli sobie do gardeł. Gaborn nie będzie miał jak się bronić.WybrzeżeMystarrii to teraz miękkie podbrzusze tego królestwa.- Może i miękkie, ale czy doć? - spytał Olmarg. - Ich jest dwadziecia razywięcej niżnas. Nawet z twojš pomocš...- Nie tylko z mojš - zapewnił go król. - Beldinook uderzy z północy.- Beldinook? - spytał z niedowierzaniem goć. Beldinook było drugim co dowielkocikrólestwem Rofehavanu. - Naprawdę mylisz, że król Lowicker się ruszy?- Lowicker nie żyje - oznajmił Anders.Kilku wojowników otworzyło usta ze zdumienia.- Jak to się stało? Kiedy? - rzucił kto, a inny opróżnił kufel na czećnieboszczyka.- Usłyszałem o tym dopiero kilka godzin temu - odparł Anders. - Lowicker zostałdzizamordowany przez Gaborna, a jego tłusta córka jest doć zajadła, by szukaćzemsty.- Biedna dziewczyna - mruknšł Olmarg. - Mam wnuka, który nie przepada za swojškobietš. Może powinienem go tam posłać, żeby pocieszył księżniczkę.- Mylałem już o wysłaniu własnego syna - ucišł wštek Anders. Olmarg uniósłkufelw toacie.- Niech zatem zwycięży lepszy.Słyszšc to, żona Andersa wstała od stołu i zgromiła męża spojrzeniem. Przez paręostatnich godzin nie odezwała się ani słowem, tak że całkiem zapomniał o jejobecnoci.- Idę na spoczynek, bo mam wrażenie, że będziecie całš noc snuli plany, jak tuprzerobić wiat na swojš modłę - oznajmiła, uniosła nieco suknie i ruszyłaschodami dosypialni.Na dłuższš chwilę zapadła cisza i tylko popielejšce z wolna polana trzaskały wkominku.- Przerobić wiat... - powtórzył Olmarg. - Podoba mi się ten pomysł! - W jegojedynym oku błysnęła nieposkromiona zachłannoć. Andersa jakby dreszczprzebiegł. Tak,Olmarg był zupełnie pozbawiony skrupułów. - A Gaborn to tylko szczeniak, łatwobędzieprzetršcić mu kark. Jeli zajmę szybko kilka większych miast i wybiję resztęjegodarczyńców, nigdy nie zdoła dać odporu.Król znów się umiechnšł. Olmarg jednym okiem widział lepiej niż inni dwoma.Porzšdek wiata miał ulec zmianie. Owszem, armie Gaborna przewyższały ichliczebnie, alebez Władców Runów, którzy by stanęli na ich czele...- Przerobienie tego wiata nie będzie wcale takie trudne - powiedział Anders. -Jawezmę z niego naprawdę niewiele. Tylko Heredon. - Olmarg uniósł siwš brew.Heredon niebył znowu taki mały, ale wojownik nie rozumiał, dlaczego komu miałoby na nimszczególniezależeć. - Córka Lowickera będzie chciała zachodniš Mystarrię, ty wybrzeże...- I wszystko dwiecie mil od brzegu... - wtršcił pospiesznie Olmarg.- Sto pięćdziesišt mil - zaproponował Anders. - Zostawmy też co innym.- Innym?- Dostałem już listy z Alnick, Ayremoth i Toom. W lad za nimi zjawiš sięniebawemposłowie.- Sto pięćdziesišt - zgodził się Olmarg. - Ale z drugiej strony, co będzie,jeli Gabornnaprawdę jest Królem Ziemi? - spytał po chwili. - Czy damy mu radę? Czy w ogólemożnastawić czoło komu takiemu?Anders rozemiał się, aż echo poszło po sali, a pišce przed kominkiem ogaryuniosłyłby.- To zwykły oszust - powiedział, ale w głębi ducha nie był o tym tak bez resztyprzekonany. Owszem, kryjšca się w piersi bestia dodawała mu sił i wyostrzałazmysły, alenawet wiatr potrzebował sporo czasu, by przebyć setki mil. Tym sposobem Andersniewiedział cišgle, jak zakończyła się bitwa pomiędzy Gabornem a Rajem Ahtenem, ibardzo siętym gryzł. Musiał czekać. Olmarg jednakże wyglšdał na uspokojonego. Odcišłdrugie ucho zpieczystego i znowu zajšł się żuciem.Załatwiwszy sprawy stanu, Anders wspišł się do sypialni. Jego małżonkaszczotkowała włosy.- Jako się nie cieszysz - powiedział, by nie poruszać tematu, który wczeniejwzbudził jej gniew. - A powinna. Tyle dobrych wieci. Martwiłem się, co będziezraubenami w Crowthenie Północnym, a tu proszę, mój kuzyn zdołał się z nimiuporać.- Bo lepy traf sprawił, że pocisk z balisty powalił ich maginię - odparła jegomałżonka. - Nie ma się z czego cieszyć. Przyboczna zaraz wyjadła jej mózg. Wrócšwwiększej liczbie.... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl