10354, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jacek InglotWidmo wolno�ci"Grr�wno!"Alfred Jarry"Ubu Kr�l, czyli Polacy"Alojzy N. zwolni� nieco, usi�uj�c wymin�� stoj�cy mu na drodze autokar; kiedy obchodzi� go z lewej, zatrzyma�si� naraz przed wyci�gni�tym oskar�ycielskopalcem.- Gdzie si� pan podziewa�, do cholery! Wszyscy s� ju� obecni - m�ody cz�owiek o przylizanej fryzurze cofn��palec i wskaza� nim drzwi autokaru. - W�a��epan wreszcie!Alojzy N. przyjrza� mu si� uwa�nie - nie m�g� mie� wi�cej jak trzydzie�ci lat, blondyn o bia�ej karnacji sk�ry,pachn�cy lekko jakimi� zagranicznymiperfumami. Bardzo przypomina� Alojzemu czwarty obiad... nie, raczej pi�ty podwieczorek. Zerkn�� w g�r�, down�trza autokaru; wype�niali go ludzie w r�nymwieku i p�ci obojga, co uzna� za objaw wielce obiecuj�cy. Najwyra�niej si� dok�d� wybierali, co akurat by�oAlojzemu bardzo na r�k�.- Przepraszam - wysapa�. - Gdzie mog� usi���?- Ko�o mnie jest wolne miejsce - m�odzian wskoczy� na stopie� i owi�d� go za sob�, daj�c po drodze znakkierowcy, �e mog� ju� jecha�. Kiedy autobuswykr�ca� na wiod�c� do przelotowe alei obwodnic�, Alojzy zauwa�y�, jak zza rogu wypad�o tych dw�ch wbia�ych kitlach, rozgl�daj�c si� gor�czkowo. Przezmoment nawet chcia� im pomacha� na po�egnanie, ale doszed� do wniosku, �e nie nale�y przesadza�. Usiad� nawolnym fotelu obok blondyna - chwil� si� w nimwierci�, po czym zdecydowa� si� zdj�� marynark�. Zabra� j� nocnemu sanitariuszowi, cz�owiekowi dosy�mikremu, st�di pi�a go pod pachami. Najwa�niejszejednak, �e znowu by� wolny. Wolny i g�odny.- Moniek jestem - przedstawi� si� operatywny blondyn. - A gdzie kolega ma koszyk? W co b�dzie zbiera�grzyby?- No w�a�nie, ehm, chyba zapomnia�em - odpar� Alojzy. - M�w mi Alek.- Bardzo �adne imi� - zachwyci� si� Moniek. - A co do koszyka, to si� nie przejmuj, mo�emy zbiera� razem domojego. Jak Ja� i Ma�gosia - doda� z odcieniempewnej figlarno�ci. Alojzy nie mia� nic przeciwko temu - Moniek wygl�da� na zdrowego faceta o normalnejprzemianie materii, cho� z lekk� tendencj� do tycia;za par� lat m�g� straci� wiele ze swoich walor�w.Rozejrza� si� uwa�nie po s�siadach; wygl�dali mu na urz�dnik�w, przewa�ali panowie w wieku mocno �rednimi takowej� tuszy, odcie� sk�ry zdradza�, �ew�troby ich znajdowa�y si� w stanie sporego zu�ycia; by�o te� kilka m�odszy os�b, z punktu widzenia Alojzegobardziej interesuj�cych. Siedzieli na ko�cuautobusu, skupieni wok� m�odej, roze�mianej blondynki, stanowi�cej najwyra�niej dusz� towarzystwa.Wygl�da�o to na pracownicz� wycieczk� na grzyby - zchwil� opuszczenia rogatek miasta stateczni hierarchowie wyci�gn�li z kieszeni p�askie piersi�wki i przepijali dosi� dyskretnie. M�odsi baraszkowali zblondynk�, podmacuj�c j� coraz �mielej, czemu si� wcale nie sprzeciwia�a.- Podoba ci si� Anastazja, co? - zapyta� z pewn� nutk� zawodu w g�osie Moniek. - Wszyscy si� w niej kochaj�, aprzecie� wieszcz powiada "Kobieto, puchumarny..." Nie ma to jak prawdziwa, m�ska przyja��.- Owszem - odpar� Alojzy niezobowi�zuj�co. Anastazja strasznie mu przypomina�a trzecie �niadanie. Do tejpory wspomnienie tej zaiste wspania�ej ucztyprze�ladowa�o go po nocach, szczeg�lnie utrwalone po ma�o ciekawych pierwszym i drugim obiedzie.No c�, wszystko na tym �wiecie dzieje si� na zasadzie pr�b i b��d�w, pomy�la� z pewn� melancholi�.Nastr�j w autobusie powoli stawa� si� coraz swobodniejszy, w miar� jak ubywa�o drogi i autokar zag��bia� si� wsielski wiejski krajobraz. Piersi�wkigdzie� znikn�y, pojwi� si� za to grubszy kaliber, polonez i stoliczna. W charakterze zak�sek kr��y�y tacki zrolmopsami - Alojzy uprzejmie odm�wi� pocz�stunku,nie chc�c sobie psu� apetytu. Po tak d�ugim po�cie spodziewa� si� zje�� w nied�ugim czasie co� ekstra. Nale�a�otylko zajecha� na miejsce.Alojzy lubi� las, cho� do tej pory zdarzy�o mu si� dwa razy spo�ywa� jedynie w parku. �ono przyrody dzia�a�ona� inspiruj�co, nie m�wi�c o tym, �e �wie�epowietrze zaostrza�o apetyt. Co prawda zapomnia� zabra� ze szpitala skalpel, jako �e opuszcza� go w niejakimpo�piechu, mia� jednak nadziej�, �e znajdzieod biedy chocia� kawa�ek szk�a. Ju� kiedy�, przy pi�tym podwieczorku, w�a�nie w parku, u�y� z braku laku szk�ai nawet nie�le mu posz�o. To dziwne, alenajlepiej wychodzi�y mu historie ad hoc, ca�kowicie improwizowane.- Wszyscy lubimy niespodzianki - mrukn�� do siebie i wygodnie rozpar� si� w fotelu.- Co� m�wi�e�? - obr�ci� si� ku niemu Moniek.- E, takie tam. Fajna wycieczka...- O, tak, b�dzie jeszcze fajniej. Nigdy nie by�e�, co? No tak, przecie� pracujesz dopiero trzy dni. Jak to si� sta�o,�e ci� jeszcze nie pozna�em?- Eee, by�em bardzo zaj�ty - rozmowa zaczyna�a brzmie� ma�o ciekawie; Alojzy nawet nie wiedzia�, za kogow�a�ciwie bra� go ten wypachniony m�odzian.- Komputery to bardzo interesuj�ce zaj�cie - rozmarzy� si� Moniek. - Te� bym chcia�...- Dla chc�cego nic trudnego - stwierdzi� Alojzy N. Sk�din�d �wi�cie w to wierzy�.- Powinni�my si� zaprzyja�ni� - zaoferowa� si� Moniek. - Nasze wydzia�y maj� ze sob� w przysz�o�ci �ci�lewsp�pracowa� - po�o�y� mu pieszczotliwier�k� na kolanie. - Mo�e tak by�my wypili brudzia?- Alkohol bardzo szkodzi na w�trob� - zauwa�y� Alojzy N., bardzo w tych sprawach zasadniczy, i lekko si�wychyli�, aby skontrolowa� sytuacj�; wszystkorozwija�o si� tak jak zwykle - niekt�rzy notable, wyra�nie zm�czeni, posn�li w fotelach, inni pogadywali cichomi�dzy sob�, dziel�c si� na wyra�ne grupki- tylko jeden, siedz�cy o par� foteli przed Alojzym jegomo�� nie bra� udzia�u w og�lnych rozrywkach - siedzia�ponury i nieporuszony, gapi�c si� w okno.- A temu co? - zdziwi� si� Alojzy.- Ach, to pan Grzegorz, przypadek nieuleczalny. Od rana do wieczora zastanawia si�, jak tu si� najlepiej ustawi�,co skutecznie zak��ca mu sen, prac�i wypoczynek. Co by� powiedzia� na lekkiego szampana?- Tfu, to� to �wi�stwo! - Alojzy a� wzdrygn�� si� z obrzydzenia. Drugi obiad by�a amatork� win francuskich;przez ca�y tydzie� nie m�g� si� potem pozby�wstr�tnego, metalicznego smaku.- Nie to nie - powiedzia� Moniek obra�onym tonem i sam sobie nala�. - Nie wiesz co dobre.- Nieprawda - Alojzy mia� w �yciu tych kilka moment�w naprawd� boskiego kulinarnego uniesienia.Spodziewa� si�, �e to i owo czeka go te� w przysz�o�ci.Mo�e nawet jeszcze dzisiaj.Zerkn�� do ty�u - sytuacja na tylnym siedzeniu rozwija�a si� systematycznie; Anastazja, w�a�ciwie ju� rozebrana,pozwala�a si� obca�owywa� gdzie ktochcia�. Pozosta�o przy niej pi�ciu najgorliwszych absztyfikant�w, kt�rzy k��bili si� wok�, przeszkadzaj�c jedendrugiemu.- Ale� to ohydne - powiedzia� z niesmakiem Moniek. Wypi� ju� prawie ca�� butelk� i, lekko zar�owiony,wyra�nie nabiera� bojowo�ci. - Ach, c� za �wi�stwojest kobieta!- No, niezupe�nie, w pewnych okoliczno�ciach mo�e by� u�yteczna, zw�aszcza pewne organy.- No pewnie, pochwa i macica - odparowa� zgry�liwie Moniek.Co prawda Alojzy N. akurat nie te narz�dy mia� na my�li. - A gdzie warto�ci duchowe?W tym momencie kierowca prze��czy� radio na wewn�trzne g�o�niki i us�yszeli fragment komunikatu: Zab�jcajest powszechnie znany pod pseudonimem "W�trobiarz",jako �e ka�dej ofierze wycina w�trob� i spo�ywa j� na miejscu. Do tej pory zabi� w te spos�b siedem os�b -pytanie, kiedy b�dzie nast�pna. By� mo�e ju�dzisiaj....- Wy��czy� to! - wrzasn�� kt�ry� z m�odzie�c�w, nie mog�cy si� wida� przy radiu skupi� na wdzi�kachAnastazji. Ustawili si� w�a�nie w "poci�g" - dziewczyna,szeroko rozkraczona na siedzeniu, obs�ugiwa�a ka�dego po kolei. Alojzy widzia� bia�e ty�ki, miotaj�ce si�mi�dzy jej nogami. Tak, moralno�� dzisiejszejm�odzie�y pozostawia�a wiele do �yczenia.- S�ysza�e�? - Moniek najwyra�niej stara� si� go odci�gn�� od rozwartej Anastazji. - Przymkn�li go dziesi�� lattemu, zna�em jego trzeci� ofiar�, toby�a dziewczyna z mojego akademika. Zaci�gn�� j� do parku, udusi� i wyci�� skalpelem w�trob�, kt�r� potem nasurowo wpieprzy�. I �eby j� sobie chocia�usma�y� z cebulk�...- Surowe mi�so jest bardzo zdrowe, a w�troba ma wiele witamin - zauwa�y beznami�tnie Alojzy N. Na�ledztwie, kiedy go ju� z�apali, powiedzia� policjantomto samo. W ko�cu to �wi�ta prawda.- W�trobiarz my�li pewnie podobnie - westchn�� Moniek. - A swoj� drog� ciekawe, gdzie on teraz jest? Musia�zwia� dzisiaj wcze�nie rano, akurat jakwyje�d�ali�my.- Wiesz, napi�bym si� chyba tego szampana - powiedzia� szybko Alojzy.- Nic ju� nie ma - m�odzian zajrza� do pustej butelki, wyra�nie ucieszony wzbudzonym zainteresowaniem. - Alemo�e ci za�piewam?- Co takiego?- Nasz� pie��, hymn urz�dnik�w pi�tego departamentu, u�o�ony na cze�� pana Grzegorza - wskaza� tu nazas�pionego ponuraka. Wsta�, zbli�y� si� do inkryminowanegoi patrz�c mu w oczy zaintonowa� donio�le:Takim jest i takim bede,czym jest dziwkarz czy te� pede,SOCJALISTA czy FASZYSTA,- Jam w tym serze jako glista! - zarycza� zgodnym ch�rem ca�y autokar, nawet absztyfikant opuszczaj�cyw�a�nie szczodre �ono Anastazji. Po czym powr�conodo swoich zaj��. Dochodzi�o po�udnie i g��d Alojzego wzm�g� si� niezmiernie, ale te� i wygl�da�o na to, �edoje�d�aj� na miejsce - wioski i miasteczkaznikn�y, zast�pione przez g�sty b�r, poprzetykany gdzieniegdzie jeziorami.- Przed wieczorem skoczymy mo�e do Kr�lewca - poinformowa� go Moniek. - Bardzo si� �adnie rozwijaj�,mieszka tam teraz p� miliona Chi�czyk�w z Hongkongu.Bardzo rozrywkowe, pi�kne i wolne miasto.- Mo�e by�. Nie mam nic przeciwko Chi�czykom - Alojzy wiele s�ysza� o egzotycznych walorach smakowychwschodniej kuchni.Zawsze chcia� wiedzie�, jaki to ma wp�yw na w�trob�.- Co? - z fotela przez nimi wychyli� si� m�ody cz�owiek o ziemistej, wr�cz zielonej cerze. - Nigdy - wrzasn��. - Z��t�, br�zow�, czarn� i semitk�!Co� nim gwa�townie targn�o, schyli� si� w d� i dobieg�y ich odg�osy pracowitego wymiotowania.- A temu co zn...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]