10381, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Frederik Pohl�wi�teczny program Rocky'ego PythonaNa ekranie telewizora pusta szaro�� zamienia si� w intensywnyb��kit. Widzimy wie�e bajkowego zamku, a w tle ma�e, pierzaste ob�oczki.Zbli�enie. Scena bardzo przypomina czo��wk� program�w Disneya, za�podobie�stwo staje si� jeszcze wi�ksze, gdy z prawej strony nadlatujemigotliwy strumie� gwiezdnego py�u, z kt�rego wy�ania si� posta�Piotrusia Pana wygl�daj�ca dok�adnie jak Jane Fonda. Unosi si� jakkoliber, machaj�c do nas czarodziejsk� r�d�k�. Zbli�enie.JANE: /*Cze��, ja wcale nie jestem Piotru� Pan. Wydoro�la�am. Tylko�wiat zosta� taki sam.*/Teraz, kiedy mamy okazj� dok�adniej jej si� przyjrze�, okazuje si�,�e bardziej ni� Piotrusia Pana przypomina Barbarell�. Ma na sobieskafander w stylu Bucka Rogersa, jednak bez he�mu.JANE: /*Teraz jestem kim� w rodzaju antropologa s�dowego.*/Odlatuje raptownie do tylu i powraca ci�gn�c za sob� lini�horyzontu, kt�ra w miar� zbli�ania zmienia si� z bajkowej w miejsk�.Zamki okazuj� si� ko�cio�ami najr�niejszych wyzna� - metodyst�w,baptyst�w, kongregacjonalist�w, katolik�w. Jane wyci�ga r�d�k�, dotykajednej z wie� i migocz�cy py� zamienia si� w �nieg. Widzimy le��cegdzie� w Nowej Anglii miasteczko. Mog�oby to by� nawet Nasze MiastoThorntona Wildera.JANE: /*Chc� wam pokaza�, czyja to by�a wina. To znaczy, ja ju�wiem, czyja: wasza, wy cholerni �mierdziele. Ale mam zamiar udowodni� toponad wszelk� w�tpliwo��, �eby nie by�o �adnych nieporozumie�.*/Rozlegaj� si� d�wi�ki kol�dy. Kamera zni�a si� i zagl�da przezotwarte drzwi do wype�nionego ko�cio�a. Jane siada na stopniach�wi�tyni, zerka do wn�trza, po czym odwraca si� do nas.JANE: /*Ot, cho�by Bo�e Narodzenie. To znaczy, chcia�am powiedzie�,we�my na przyk�ad Bo�e Narodzenie. Pos�uchajcie tego faceta.*/�piew umilk� i kapcan, wygl�daj�cy nieco jak Robert Morley,rozpoczyna modlitw�.KAP�AN: /*O, Panie, w tym czasie wielkiej rado�ci b�agamy Ci�, aby�zechcia� roztoczy� sw� opiek� nad naszymi synami bra�mi, kt�rzy walcz�za Twoje imi� w odleg�ych krajach. Nie dopu��, aby sta�a im si� jaka�krzywda. Spraw, aby ich m�ne po�wi�cenie doprowadzi�o do kl�ski tych,kt�rzy powstali przeciw Tobie i naszej �wi�tej sprawie. B�agamy o toTwoje przenaj�wi�tsze imi�. */JANE (potrz�sa g�ow�) : /*Jak wam si� podoba? Och, pod wielomawzgl�dami �wi�ta musia�y by� wtedy bardzo przyjemne: te prezenty i wog�le... Ludzie cieszyli si� z zimowego przesilenia i z tego, �e dnistaj� si� coraz d�u�sze, �wi�towali narodziny Ksi�cia Pokoju m�wi�c, �eod te j pory b�d� kocha� wszystkich bli�nich... To znaczy, wszystkich, zwyj�tkiem tamtych.*/Wierni wstaj� z miejsc i zaczynaj� wychodzi� z ko�cio�a. Dwajch�opcy rzucaj� w siebie �nie�kami. Ich matki, zagniewane, aleroze�miane, ka�� im przesta�, lecz oni nie s�uchaj�.JANE: /*Wi�c dlaczego musieli�cie to spieprzy�? My�licie, �enoszenie tych cholernych skafandr�w sprawia nam przyjemno��?*/Przewraca si� jak d�uga, trafiona w g�ow� �nie�k�; rozgl�da si� zrezygnacj� dooko�a.JANE: /*Mog�oby by� gorzej. To m�g� by� na przyk�ad r�czny granat.Najcz�ciej zreszt� tak w�a�nie by�o; pami�tam, jak jedn� lub dwie wojnytemu...*/Zamy�la si�, tr�c d�oni� ucho, po czym krzywi si� i potrz�sa g�ow�.JANE: /*Nie, to nie by� granat, tylko �o�nierz, kt�ry zdzieli� mniew g�ow� kolb� karabinu. Opowiem wam kiedy� o tym, ale na razie chc� wamprzedstawi� kilku moich przyjaci�.*/Odpycha na bok znieruchomia�y obraz miasteczka, ods�aniaj�c wn�trzestudia przygotowanego ju� do rozpocz�cia teleturnieju Widzimy o�mium�odych m�czyzn w mundurach, ale mundury te wyra�nie r�ni� si� mi�dzysob�. Jane zdejmuje skafander, pozostaj�c w obcis�ym kostiumie zpierzastym trenem i po�czochach tancerki rewiowej. Wk�ada wysokikapelusz, za� jej r�d�ka zamienia si� w cyrkowy bicz. Rozlegaj� si�d�wi�ki muzyki, a ona strzela z bicza.JANE: /*Zapraszamy do udzia�u w naszej wersji zabawy "Spotkajmy si�"!*/Wskazuje na pierwszego z brzegu m�czyzn�, ubranego w brytyjskimundur z I wojny �wiatowej. Ma zabanda�owan� g�ow� i he�m wsadzony najej czubek.JANE: /*Kawalerze Pierwszy, prosz� nam powiedzie�, dlaczego si� tuznalaz�e�?*/KAWALER PIERWSZY: /*Ja nie jestem �aden kawaler, panienko. W domumam �on� i dwa dzieciaki. W ka�dym razie tak my�l�, �e mam, je�li niedorwa�y ich jeszcze Zeppeliny.*/JANE: /*Chyba nie o to pyta�am, prawda?*/KAWALER PIERWSZY: /*A, �e niby dlaczego tu jestem, tak? No, ze mn�chyba jest to samo, co z tymi innymi facetami, nie? Jeste�my martwi, czyjak?*/JANE: /*Jeste�cie tu dlatego, �e mia�e� naprawd� wa�ne s p o t k a ni e , prawda? Przypominam, �e to nowa, wspania�a wersja telezabawy"Spotkajmy si�". A teraz, moje ogiery, powiedzcie nam, gdzie nast�pi�ywasze Najwa�niejsze Spotkania.*/Wskazuje gestem w ich stron�, a oni kolejno odpowiadaj�.KAWALER PIERWSZY: /*To by� jaki� snajper, panienko.*/KAWALER DRUGI (ubrany w mundur ameryka�skiej piechoty z II wojny�wiatowej i bez jednej r�ki): /*Powiedzieli nam, �e mamy zdoby� t� g�r�.Zdaje si�, �e nazywa�a si� Monte Cassino. */KAWALER TRZECI (ma na sobie mundur Unii z Wojny Secesyjnej, jestczarny i przypomina Eddie'ego Murphyego): /*Ko�o Petersburga, prosz�pani. Wywali�o min�, mnie na niej te�, a oni potem zacz�li do nasstrzela�. */KAWALER CZWARTY (wychudzony jak szkielet, w postrz�pionym mundurzeArmii Czerwonej ) : /*Jezioro �adoga, podczas obl�enia Leningradu.Wpad�em pod l�d i zamarz�em. */KAWALER PI�TY (o orientalnych rysach twarzy, niewielkiego wzrostu,ubrany w co� przypominaj�cego czarn� pi�am�, z jednej strony zupe�niespalon� i ods�aniaj�c� pokryte p�cherzami cia�o): /*Nios�em akuratgranaty, kiedy zrzucili napalm. */KAWALER SZ�STY (ubrany w podbity futrem kombinezon lotniczy armiiUSA z roku 1954; r�wnie� jest bardzo poparzony): /*Zestrzelono mnie nap�noc od Yalu. Uda�o mi si� wyl�dowa�, ale samolot ju� p�on��, a kiedypr�bowa�em wyj��, otworzyli do mnie ogie�. */KAWALER SI�DMY (w mundurze huzar�w Napoleona, siedzi przy jednymstoliku z Kawalerem �smym): /*Ja zamarz�em w Rosji. Wracali�my spodMoskwy, by�o bardzo zimno, a my nie mieli�my nic do jedzenia. */KAWALER �SMY (niewidomy, w mundurze Wehrmachtu) : /*I ja zamarz�em,szanowna pani. Co prawda by�o to ponad sto trzydzie�ci lat p�niej, aleniemal w tym samym miejscu, co ten �abo jad. */JANE: /*Dzi�kuje, ch�opcy. */Zwraca si� do publiczno�ci/*Mogliby�my sprowadzi� ich tu znacznie wi�cej, wiele milion�w, odTermopili poczynaj�c, a na Grenadzie ko�cz�c, ale wiecie jak to jest,kiedy trzeba zmie�ci� si� w bud�ecie. To wcale nie byliby sami�o�nierze, ale tak�e kobiety, dzieci i starcy - pami�tacie Hiroszim�?Albo rze� albigens�w we Francji? "Zabijcie ich wszystkich" powiedzia�swoim oddzia�om katolicki genera�. "B�g b�dzie wiedzia�, kto powinientrafi� do Jego kr�lestwa". A przecie� nie m�wi� o nikim takim jak naprzyk�ad Mongo�owie ani o naszej ulubionej Drugiej wojnie Punickiej.*/Drapie si� z namys�em po kroczu./*Opr�cz tego, istnieje jeszcze tych kilka drobnostek, kt�re wojnazawsze przynosi�a cywilom. Chyba wiecie, co mam na my�li? *//* Niestety, musicie troch� wysili� wyobra�nie - pami�tacie, co wamm�wi�am o bud�ecie? Nie mogli�my tutaj sprowadzi� wszystkichzag�odzonych dzieci, a ja jedna musze wystarczy� za wszystkie kobiety.Do piwnicy, w kt�rej si� schowa�am, wszed� ten �o�nierz. Zobaczy� mnie,r�bn�� kolb� w g�ow� i ju� rozpina� spodnie, kiedy... */Jane odwraca si� i pogr��ona w my�lach zmierza w kierunku kulis.KAWALER �SMY (z oburzeniem): /*To na pewno by� jaki� Iwan. My,niemieccy �o�nierze, nie dopuszczamy si� gwa�t�w. */KAWALER CZWARTY: /*Oczywi�cie, �e nie. Wy tylko zak�uwacie bagnetamidzieci. */KAWALER �SMY: /*To oszczerstwo! Nigdy nic takiego nie zrobi�em!Najm�odszy nieprzyjaciel, jakiego zabi�em, mia� co najmniej pi�tna�cielat. Jestem tego pewien! */Jane nie s�ucha; zak�ada na g�ow� wysoki kapelusz i zaczyna dumnieprzechadza� si� po scenie, a nast�pnie, nie zwracaj�c uwagi na o�miu"kawaler�w", zaczyna �wiczy� aerobik.KAWALER PIERWSZY: /*Panienko? Przepraszam, �e przeszkadzam, alezdaje si�, �e troch� si� ze sob� nie zgadzamy. */JANE (zatrzymuje si� po prawej stronie sceny i spogl�da na nich zezniecierpliwieniem): /*Och, zamknijcie si� wreszcie! Przecie� nie manajmniejszego znaczenia, kt�ry z was tam by�. I tak najpierw udziaba�mnie t y m , a potem t a m t y m , wi�c i tak umar�am. Poza tym jestempewna, �e wszyscy maczali�cie w czym� takim palce. */KAWALER DRUGI (r�wnie� z oburzeniem): /*Ej�e, co to za bzdury? Mynigdy nic takiego nie robili�my! */JANE: /*Nigdy? */KAWALER DRUGI: /*Mo�e pani si� za�o�y� o te swoj� �liczn� dupk�.Genera� Mark Clark ukrzy�owa�by nas, gdyby si� o czym� takim dowiedzia�.Poza tym, te w�oskie cizie same ch�tnie nam dawa�y. */JANE: /*W zamian za puszk� wo�owiny? */Przygl�da mu si� z namys�em, po czym u�miecha si� i znika ze sceny.Powraca ci�gn�c za sob� wojskow� prycz�, ustawia j� i siada na jej brzegu./*Co ty na to, �o�nierzyku? Pami�taj, �e nie zale�y mi ani na tobie,ani na twojej wo�owinie, ale ty masz karabin. Jak my�lisz, chyba niezdo�a�abym ci� powstrzyma�? */KAWALER DRUGI (gro�nie): /*Co pani chce udowodni�? */JANE: /*A jak ci si� wydaje? Walcz�cy bohatersko m�czyzna ma chybaprawo od czasu do czasu troch� si� odpr�y�, nie s�dzisz? Je�li maszzamiar zgrzeszy�, to na co czekasz? Ja przecie� nie dam ci rady. Pozatym, skoro ju� zabi�e� mi dzieci i spali�e� dom, co znaczy jeszcze jednoma�e barabara? */KAWALER DRUGI: /*Pani si� sama o to prosi! */U�miechaj�c si� wojowniczo rusza w jej stron�, ale nagle zatrzymujesi�, skonsternowany, maca si� po kroczu, potrz�sa g�ow� i spogl�da nani� ze z�o�ci�./*Przy pani to cz�owiekowi od razu wszystko opada! */JANE: (ze wsp�czuciem) : /*Co, za ma�o testosteronu? Czy todlatego, �e ostatnio nikogo nie zabi�e�? */Wszyscy kawal...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]