10414, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trescAntoni Czechow � W Moskwie na Placu Tr�backimNa niewielkim placu w pobli�u monasteru Narodzenia Pa�skiego, zwanymTr�backim lub po prostu Tr�b�, co niedziela odbywa si� targ. Kr�c� si� jak rakiw kobia�ce setki ko�uch�w, bekiesz, kaszkiet�w futrzanych, cylindr�w. S�ycha�wielog�osy �piew ptak�w, przypominaj�cy wiosn�. Kiedy s�o�ce �wieci i niebo jestbezob�oczne, �piew staje si� dono�niejszy, zapach siana � mocniejszy; w�wczasprzypomnienie wiosny pobudza wyobra�ni� i ka�e jej buja� hen � daleko. Wzd�u�jednego skraju placu ci�gnie si� rz�d woz�w, a na nich nie b�b, nie siano, niekapusta, lecz szczyg�y, czy�e, kraski, skowronki, czarne i szare drozdy, sikory,�niegu�ki. Ptactwo skacze w lichych, domowej roboty klatkach, spogl�da zzazdro�ci� na wolne wr�belki i szczebioce. Szczygie� kosztuje pi�taka: czy�e s�dro�sze, cena za� reszty ptak�w jest zgo�a nieokre�lona.� Po czemu skowronki?Sprzedawca sam nie wie, ile wart jego skowronek. Drapie si� w g�ow� i ��da,ile mu si� �ywnie podoba � rubla albo trzy kopiejki, zale�nie od wygl�dunabywcy. Ale s� i drogie ptaki. Na zapapranej �erdce siedzi wylinia�y stary kosz wyskubanym ogonem. Jest powa�ny, dostojny i nieruchomy, niczym emerytowanygenera�. Od dawna machn�� �apk� na swoj� niewol�, od dawna spogl�da oboj�tnie nab��kit nieba. Zapewne te� wskutek tej swojej oboj�tno�ci uwa�any jest zaroztropnego ptaka. Nie spos�b sprzeda� go taniej ni� za czterdzie�ci kopiejek.Doko�a klatek t�ocz� si�, cz�api�c po b�ocie, gimnazjali�ci, rzemie�lnicy,m�odzie� w modnych paltotach, mi�o�nicy ptactwa w czapkach niemo�liwiezniszczonych, w spodniach podwini�tych, wystrz�pionych, jakby wygryzionych przezmyszy. M�okosom i rzemie�lnikom przekupie� sprzedaje samiczk� zamiast samczyka,m�odego zamiast starego... Bo oni si� nie znaj� na ptakach. Za to mi�o�nika nieda si� oszuka�; mi�o�nik z daleka ju� czuje i rozumie ptaka.� �adnej odpowiedzialno�ci nie ma w tym ptaku � m�wi taki mi�o�nikzagl�daj�c w dzi�bek czy�ykowi i licz�c mu pi�ra w ogonie. � Teraz �piewa � toprawda, ale c� z tego? W towarzystwie to i ja za�piewam. Nie, bratku! Za�piewajmi bez towarzystwa, w pojedynk�, bratku, za�piewaj, je�eli potrafisz... Daj nomi lepiej tego, co tam siedzi i milczy � tego trusi�. Niu�ka! Wol� ja takich�cichap�k�w...W�r�d woz�w z ptactwem napotykamy r�wnie� wozy z �ywin� innego gatunku.Widzimy zaj�ce, kr�liki, je�e, �winki morskie, tch�rze. Oto przycupn�� zaj�cchrupi�c ze zmartwienia s�om�. Morskie �winki dr�� z zimna, natomiast je�e spodswych kolc�w przypatruj� si� ciekawie publice.� Czyta�em gdzie� � m�wi urz�dnik pocztowy w wyszarza�ym p�aszczu, niezwracaj�c si� do nikogo poszczeg�lnie i patrz�c mi�o�nie na zaj�ca � czyta�em,�e jaki� uczony mia� kota, mysz, kobuza i wr�bla, co jada�y z jednej miski.� To bardzo mo�liwe, panie szanowny. Bo kota bito, a kobuz mia� niechybnieza�y ogon wyszarpany. Nie ma w tym �adnej uczono�ci, prosz� ja pana... M�j kummia� kota, kt�ry � z przeproszeniem � og�rki �ar�. Ze dwa tygodnie �oi� gobiczyskiem, zanim wyuczy�. Zaj�c, jak go wali�, potrafi zapala� zapa�ki. Dziwisi� pan? Ca�kiem zwyczajnie! Bierze do pyska zapa�k� � pstryk, i gotowe! Zwierz�� to samo, co i cz�owiek. Cz�owiek od bicia m�drzeje � i stworzenie te�.W ci�bie uwijaj� si� ch�opkowie z kogutami i kaczkami pod pach�. N�dzny todr�b i wyg�odzony. Kurcz�ta wysuwaj� z kojc�w swe brzydkie, oblaz�e g�owy idziobi� co� w b�ocie. Ulicznicy z go��biami zagl�daj� nam w twarz, usi�uj�crozpozna� w nas go��biarzy.� Co mi tu pan b�dzie gada�! � krzyczy kto� ze z�o�ci�. � Niech pannajpierw obejrzy, a potem gada! Widzia� pan kiedy takiego go��bia? Orze�, niego��b!Wysoki, cienki jak szparag m�czyzna z wygolon� twarz� i bokobrodami � zwygl�du lokaj � schorowany, jak wida�, i pijany, sprzedaje �nie�nobia�egobono�czyka. Bono�czyk jest stary i skoml�cy.� Kaza�a mi sprzeda� to paskudztwo � m�wi lokaj u�miechaj�c si�wzgardliwie. � Zrujnowa�a si� na staro��, nie ma co do ust w�o�y�, wi�csprzedaje swoje psy i koty. Lamentuje, ca�uje w te paszcze szkaradne, a sprzeda�musi: bo n�dza! Faktycznie, dalib�g! Kupcie, prosz� pa�stwa! Na kaw� ju� namzabrak�o!Ale nikt si� nie �mieje. Stoj�cy obok ulicznik przymru�a jedno oko i patrzyna lokaja powa�nie, ze wsp�czuciem.Najciekawszy jest dzia� rybny. Kilkunastu ch�op�w siedzi rz�dem. Przedka�dym z nich wiadro, a w tym wiadrze � niczym czelu�� piekielna. W zielonkawej,m�tnej wodzie mrowi� si� karaski, piskorzyki, uklejki, �limaki, zielone �abki,traszki... Wielkie �uki wodne z po�amanymi n�kami �migaj� po szczup�ejpowierzchni, gramol� si� na karasie i przeskakuj� przez �abki. �abki w�a�� na�uki, traszki pchaj� si� na �abki. �ywotne� to stworzenia! Ciemnozielone liny,jako ryby dro�sze, korzystaj� ze szczeg�lnych udogodnie�; trzymane s� w osobnyms�oju, gdzie wprawdzie nie mo�na p�ywa�, ale nie ma takiej ciasnoty.� Do karasi! Do karasi! T�ga to ryba do hodowli, pa�stwo szanowni, bodajskis�a! Mo�na go ca�y rok trzyma� w kuble � a �yje! Tydzie� min��, jakem tychkarasi w Pieriewie, panie szanowny, na�apa� i na piechot� stamt�d przyni�s�.Karasie po dwie kopiejki, piskorze po trzy, uklejki � dziesi�� sztuk dziesi�tka,bodaj skis�y! Pan szanowny uklejek za pi�taka! A mo�e pan ka�e i robaczk�w?Przekupie� pakuje r�k� do wiadra i kostropatymi palcami wyci�ga delikatn�uklejk� lub karaska wielko�ci paznokcia. Obok wiader roz�o�one s� linki dow�dzisk, haczyk, przypony; na s�o�cu po�yskuj� rubinowo robaki wodne...Doko�a woz�w z ptactwem i wiader z rybkami kr��y staruszek�amator wdrucianych okularach, w futrzanym kaszkiecie, w kaloszach jak dwa pancerniki.Jest to tak zwany tutaj � �typ". Nie ma grosza przy duszy, lecz mimo to targujesi� z przej�ciem, narzuca si� nabywcom ze swoimi radami. W niespe�na godzin�zd��y� zrobi� przegl�d wszystkich zaj�cy, go��bi i ryb, rozpatrzy� je wnajdrobniejszych szczeg�ach, okre�li� ras� ka�dego z tych stworze�, wiek icen�. Jak dziecko interesuje si� szczygie�kami, karaskami i uklejkami.Zagadnijmy go na przyk�ad o drozdy � a dziwak opowie nam takie cude�ka, jakichnie znajdziemy w �adnej ksi��ce. Opowie z zapa�em, w uniesieniu, a na dobitekwytknie nam nieznajomo�� rzeczy. O szczygie�kach i gilach got�w m�wi� bez ko�ca,wytrzeszczaj�c oczy i wymachuj�c gwa�townie r�kami. Na Tr�bie mo�na go spotka�tylko zimow� por�, latem bowiem gdzie� za Moskw� �apie przepi�rki na wabia i�owi ryby na w�dk�.A oto drugi �typ" � bardzo wysoki, bardzo chudy jegomo�� w ciemnychokularach, wygolony, w uniformowej czapce z b�czkiem; podobny do pisarzas�dowego z dawnych czas�w. Jest to r�wnie� mi�o�nik. Ma niez�e stanowisko:zajmuje posad� nauczyciela w gimnazjum. Wiedz� o tym bywalcy Tr�by, tote�odnosz� si� do niego z szacunkiem, witaj� uk�onami i nawet wymy�lili dla niegoosobliwy tytu� �wasza gramatyczno��". Pod wie�� Suchariewsk� grzebie si� tenmi�o�nik w ksi��kach, na Tr�bie za� szuka dobrych go��bi.� Prosimy do nas! � nawo�uj� go go��biarze. � Panie profesorze! Niech waszagramatyczno�� zwr�ci uwag� na przewrotki! Wasza gramatyczno��!� Wasza gramatyczno��! � rozlega si� zewsz�d.� Wasza gramatyczno��! � powtarza gdzie� urwis na skwerze.�Jego gramatyczno��" za�, od dawna, jak wida�, przyzwyczajony do tegotytu�u, powa�ny i surowy, bierze w obie d�onie go��bia, unosi go w g�r�,przygl�da mu si� z zadart� g�ow�, marszcz�c si� przy tym i powa�niej�c corazbardziej � niczym spiskowiec.Tak oto Tr�ba � ten ma�y skrawek Moskwy � gdzie tak tkliwie kocha si�zwierz�ta i gdzie si� je tak m�czy, �yje swym odr�bnym �yciem, wre i t�tni.Ludzie za� interesu i pobo�ni, kt�rzy przechodz� obok przez skwer, nierozumiej�, po co si� gromadzi tutaj ten t�um, ta pstrokacizna czapek, kaszkiet�wi cylindr�w, o czym tu rozprawiaj�, czym handluj�...T�umaczy�: Jerzy Wyszomirski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl