10488, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maska Czerwonego MoruCzerwony M�r ju� od dawna sro�y� si� w kraju. Nigdy wszak�e zaraza nie by�a tak okropna i zgubna. Zaczyna�a si� i ko�czy�a krwi�-krwi groz� i czerwieni�. Wyst�powa�y ostre b�le i nag�e zawroty, po czym krew tryska�a wszystkimi porami i przychodzi�a �mier�. Szkar�atne plamy na ciele, przede wszystkim za� na licu ofiary, by�y oznakami moru pozbawiaj�cymi j� pomocy i przychylno�ci ludzkiej; ca�y za� pocz�tek, przebieg i koniec choroby odbywa� si� w przeci�gu p� godziny.Ale ksi��� Prospero by� szcz�liwy, przezorny i nieustraszony. Gdy dzier�awy jego wyludni�y si� na po�y, spo�r�d dam i rycerzy swojego dworu wezwa� do siebie tysi�c najkrzepszych i najpogodniejszych i wraz z nimi schroni� si� w niedost�pnym odludziu przedzierzgnionego w warowni� klasztoru. By� to przybytek przestronny i okaza�y, tw�r odr�bnego, lecz dostojnego smaku ksi�cia. Mocny, wysoki mur opasywa� go dooko�a. W murze widnia�y �elazne bramy. Dworzanie, wszed�szy do zamku, przynie�li panwie i ogromne m�oty i pozabijali na g�ucho wrzeci�dze. Postanowili nie wypuszcza� ani nie wpuszcza� nikogo, chc�c w ten spos�b zapobiec por�wnie nag�ym podrywom rozpaczy od wewn�trz, jak i zap�dom w�ciek�o�ci od zewn�trz. Klasztor by� sowicie zaopatrzony we wszystko. Poczyniwszy �rodki ostro�no�ci, mogli dworzanie ur�ga� zarazie. �wiat zewn�trzny niech sam ma staranie o sobie. By�oby g�upstwem trapi� si� i zastanawia� przed czasem. To� ksi��� pomy�la� tak�e o wszelakich rozrywkach. Byli wi�c tam trefnisie, improwizatorowie, tancerze i grajkowie-i pi�kne by�y tam kobiety i wino. By�o w zamku wszystko, a na domiar zupe�ne bezpiecze�stwo. Zewn�trz za� by� Czerwony M�r.W pi�tym czy sz�stym miesi�cu tego odosobnienia, gdy poza obr�bem zamkowych mur�w najw�cieklej sro�y�a si� zaraza, zaprosi� ksi��� Prospero swych tysi�c przyjaci� na niezwykle �wietny bal maskowy.Rozkosznym widowiskiem by�a ta maskarada. Lecz wprz�d opowiem o komnatach, w kt�rych si� odbywa�a. By�o ich siedem-i�cie kr�lewska amfilada! W innych pa�acach, gdy podwoje na o�cie� s� otwarte, tworz� amfilady d�ugi i prosty szereg, tote� jest �atwo przejrze� je na przestrza�. Tutaj urz�dzenie by�o najzupe�niej odmienne, co zreszt�-znaj�c upodobania ksi�cia do niezwyk�o�ci-�acno dawa�o si� przewidzie�. Rozmieszczenie komnat by�o tak bez�adne, i� nie wi�cej ni� jedn� mo�na by�o od razu ogarn�� spojrzeniem. Co dwadzie�cia lub trzydzie�ci �okci nast�powa� nag�y zakr�t, a za ka�dym zakr�tem nowa czeka�a niespodzianka. W prawo i w lewo, po�rodku ka�dej �ciany, w�skie i wysokie okno gotyckie wychodzi�o na zamkni�ty kru�ganek, kt�ry pod��a� r�wnolegle do zakr�t�w. Okna te by�y z kolorowego szk�a, kt�rego barwa dostraja�a si� do odcienia, g�ruj�cego w urz�dzeniu komnaty. Jako� wysuni�ta najdalej ku wschodowi mia�a obicia b��kitne, okna za� �wietlisto modre. W sprz�tach i makatach nast�pnej przewa�a�a purpura, tote� szyby by�y purpurowe. Trzecia by�a ca�a zielona i mia�a zielone okna. W czwartej urz�dzenie i o�wietlenie mieni�o si� amarantem, w pi�tej biel�, w sz�stej fioletem. Si�dma komnata by�a wybita czarnym aksamitem, co przys�ania� ca�y jej strop i zwiesza� si� ze �cian, spadaj�c w ci�kich fa�dach na kobierzec z takiej�e tkaniny i tej samej barwy. Atoli kolor okien nie zgadza� si� z obiciem. Mia�a bowiem szyby szkar�atne-o g��bokim, krwawym nalocie. Wszelako w �adnej z siedmiu komnat, �r�d mn�stwa z�otych ozd�b, rozsianych doko�a lub zwieszaj�cych si� ze sklepie�, nie by�o lampy ni �wiecznika. �wiat�o lamp i �wiec nie znajdowa�o do nich przyst�pu; natomiast w kru�gankach, co wi�y si� wzd�u� amfilady, ustawiono pot�ne tr�jnogi z gorej�cymi panwiami, kt�rych promienie wnika�y przez barwiste szyby i skrawymi blaski zatapia�y komnaty. Uda�o si� w ten spos�b osi�gn�� mn�stwo kra�nych i czarownych harmonii. Ale w zachodniej , czyli czarnej komnacie �una ognia, padaj�ca przez krwawo zabarwione szyby na ponure obicia, wywo�ywa�a wra�enie wprost upiorne i tak� groz� obleka�a twarze, i� z ca�ego towarzystwa odwa�ali si� tam wchodzi� tylko nieliczni �mia�kowie. W komnacie tej, pod zachodni� jej �cian�, sta� olbrzymi hebanowy zegar. G�ucho, pos�pnie, jednostajnie tykota�o wahad�o jego w jedn� i drug� stron�; kiedy wszak�e wskaz�wka ko�czy�a sw�j obieg na tarczy i mia�a wybi� godzina, w�wczas z br�zowych p�uc zegara rozlega� si� d�wi�k g��boki, czysty, dono�ny i nadzwyczaj melodyjny, lecz tak dziwnie g�dziebny i uroczysty, i� ze schy�kiem ka�dej godziny grajkowie orkiestry mimowolnie przestawali na chwilk� rz�poli� i zas�uchiwali si� w d�wi�ki, bezwiednie zatrzymywali si� w swych pl�sach tancerze i przelotny niepok�j rozradowane ogarnia� towarzystwo. Jak d�ugo rozbrzmiewa�o granie zegara, najlekkomy�lniejsi bledli, starsi za� i stateczniejsi podnosili r�k� do czo�a, jak gdyby w b��dnej jakiej� zadumie czy rozmarzeniu; lecz skoro tylko ostatnie zamiera�y pog�osy, p�ochy �miech naraz przelatywa� w t�umie: grajkowie spogl�dali na siebie, u�miechaj�c si� za swego niedorzecznego zmieszania, i szeptem przyrzekali sobie, i� nast�pny odzew nie wywo�a ju� w nich takiego wra�enia; atoli po up�ywie sze��dziesi�ciu minut (kt�re mieszcz� w sobie trzy tysi�ce sze��dziesi�t sekund pierzchliwego czasu) granie zegara odzywa�o si� ponownie i ponownie nast�powa�o takie samo zadrganie i zaniepokojenie i taka sama nastawa�a zaduma.Pomimo to bawiono si� wytwornie i ochoczo. Bo te� ksi��� niezwyk�e posiada� upodobania. Mia� subtelne poczucie barw i zestroj�w. Lekcewa�y� decora bezdusznej poprawno�ci. Zamiary jego by�y zuchwa�e i ogniste, a pomys�y barbarzy�skim skrzy�y si� przepychem. Utrzymywano podobno, i� podlega� ob��dowi. Towarzysze jego wiedzieli, i� tak nie by�o. Chc�c atoli o tym si� upewni�, trzeba by�o wej�� z nim w styczno��, s�ucha� go i na� patrze�.Od niego to przede wszystkim, dla u�wietnienia zabawy, wysz�a my�l, by owe siedem komnat w ruchome przystroi� opony, on te� rozstrzyga� przodowniczym swym smakiem o wygl�dzie masek. Jako� istotnie odznacza�y si� nieskie�znan� pomys�owo�ci�. Zachwyca�y strojno�ci� i powabem, lekkim dowcipem i widziadlanym marzeniem. By�y tam arabeskowe postacie, u kt�rych wszystko popad�o w nie�ad. By�y senne zjawy, jak gdyby pocz�te z wyobra�ni szale�ca. By�o tam wiele pi�kna, wiele rozpasania, wiele cudactwa, nieco okropno�ci, nie brak�o nawet tego, co mog�o wzbudza� niesmak. Tote� skro� owych siedmiu komnat falowa� bezlik sn�w. Sny te przewija�y sie z sali do sali, przyjmuj�c od nich zabarwienie, za� huczna muzyka orkiestry zda�a si� niby wt�rem ich krok�w. I oto rozleg�y si� uderzenia hebanowego zegara, ustawionego w aksamitnej sali; i wszystko milk�o w okamgnieniu okrom zegara. Sny zastyg�y nieruchomo w miejscu. Lecz ju� zamieraj� d�wi�cznej g�d�by echa-to� trwa�y tylko chwil�-i polatuje za nimi p�ochy, na wp� st�umiony �miech. I zn�w grzmi muzyka, sny o�ywaj� i jeszcze rozkoszniejszym ko�ysz� si� pl�sem, p�awi�c si� w kolorach mn�stwa barwistych okien, przez kt�re wpadaj� promienie tr�jnog�w. Jeno do najdalej na zach�d po�o�onej komnaty wej�� ju� nie wa�y si� nikt; gdy� noc jest p�na i p�omieni�ciej s�czy si� �wiat�o przez krwawo zabarwione szyby; i czer� pos�pnych opon przera�a; kto za� sw� stop� na czarnym postawi kobiercu, tego g�uchy szmer zegara uroczystsz� z pobli�a przejmuje powag�, ni� tych, kt�rzy w odleglejszych zabawiaj� si� salach.Za tym g�stsza w innych salach t�oczy�a si� ci�ba i gor�czkowo bi�o t�tno �ycia. Zapami�tale szala�a orgia, a� na zegarze j�a bi� p�noc. I, jak rzek�em, ucich�a muzyka i usta�y taneczne pl�sy; zn�w zastyg�o w niepewno�ci wszystko. Dwunastu wszelako uderzeniami zabrzmie� mia� tym razem dzwon zegara; i zdarzy�o si� oto, i�, wiecej snad� maj�c czasu, rozwa�niejsi z biesiadnik�w w g��bszych pogr��yli si� zadumach. I snad� z tej samej przyczyny zdarzy�o si� r�wnie�, �e nim zapad�o w cicho�� ostatnie echo ostatniego d�wi�ku, wielu z obecnych mia�o sposobno�� dostrzec jak�� zamaskowan� posta�, kt�rej poprzednio nikt nie zauwa�y�. Kiedy za� wie�� o niej wsz�dy ju� obieg�a szeptem, w�wczas �r�d ca�ego towarzystwa podni�s� si� pomruk i wszcz�o si� sarkanie, w kt�rym przejawia�o si� zrazu zdumienie i niezadowolenie-p�niej l�k, groza i odraza.Rzecz prosta, i� niepowszednie musia�o by� to zjawisko, skoro �r�d opisanego przeze mnie t�umu widziade� takie wstrz�saj�ce wywar�o wra�enie. Wprawdzie swoboda, z jak� tego wieczora obmy�lano sobie maski, by�a prawie nieograniczona, atoli owa posta� pozwoli�a sobie za wiele i wy�ama�a si� nawet z niezmiernie zreszt� lu�nych karb�w godziwo�ci, uznawanych jeszcze przez ksi�cia. Nawet najlekkomy�lniejsi maj� w sercu struny, co drgaj� za dotkni�ciem. Nawet strace�cy, co szydz� zar�wno z �ycia, jak ze �mierci, maj� rzeczy, z kt�rych szydzi� nie wolno. Jako� w ca�ym towarzystwie g��bokie nurtowa�o poczucie, i� nieznajomy w stroju i w zachowaniu przebra� miar� przyzwoito�ci i dowcipu. Czech�o grobowe upowija�o od g�owy do st�p posta� jego wysok� i chud�. Mia� na twarzy mask�, kt�ra z tak� dok�adno�ci� odtwarza�a zastyg�e rysy trupa, i� naj�ci�lejsze badanie niezdolne by�o rozproszy� z�udzenia. A jednak i to wszystko, bez oklask�w wprawdzie, ale i bez oburzenia by�aby przyj�a hulaszcza zgraja. Lecz nieznajomy posun�� si� w swym zuchwalstwie tak daleko, i� przybra� na si� wygl�d Czerwonego Moru. Szat� mia� ubroczon� w krwi-za� szerokie czo�o i ca�a twarz jego usiana by�a szkar�atnymi znamiony.Gdy wzrok ksi�cia Prospera pad� na t� piekieln� zjaw� (co jakby w poczuciu swej roli snu�a si� �r�d tancerzy wolno i uroczy�cie), spostrze�ono, i� drgn�� zrazu ca�y z obrzydzenia czy grozy, lecz wnet potem skro� jego sp�omieni�a si� gniewem.-Kto �mie?-pyta� chrypliwie stoj�cych obok dworzan-kto �mie naigrywa� si� z nas tym blu�nierczym b�aze�stwem? Wzi�� go i zedrze� mu mask�, by�my wiedzieli, co za cz�ek z rozkazania naszego zawi�nie o �wicie na blankach!We wschodniej, czyli b��kitnej sali sta� ksi��� Prospero wymawiaj�c te s�owa. D�wi�cznie, dono�nie rozleg�y si� one s...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]