10495, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aby rozpocz�� lektur�,kliknij na taki przycisk ,kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.Je�li chcesz po��czy� si� z Portem WydawniczymLITERATURA.NET.PLkliknij na logo poni�ej.1GEORGE SANDGRZECH PANA ANTONIEGOTOWER PRESS, 20012TOM PIERWSZYIEGUZONMa�o jest we Francji miejscowo�ci r�wnie ponurych jak miasteczko Eguzon, po�o�one napograniczu Marche i Berry, na po�udniowo-zachodnim kra�cu tej ostatniej prowincji.Osiemdziesi�t, a co najwy�ej sto dom�w, mniej lub wi�cej n�dznego pozoru (z wyj�tkiemdw�ch czy trzech, kt�rych zamo�nych w�a�cicieli nie wymieniamy w obawie ura�enia ichskromno�ci), tworzy dwie czy trzy ulice i otacza rynek miasteczka, s�yn�cego w promieniudziesi�ciu mil z pieniactwa jego mieszka�c�w oraz z trudnego tam dost�pu. Pomimo tejostatniej niedogodno�ci, kt�ra zreszt� zniknie niebawem dzi�ki wytyczeniu nowego go�ci�ca,Eguzon cz�sto odwiedzaj� podr�ni, je�li odwa�nie przebrn� otaczaj�c� je okolic� izaryzykuj� jazd� kariolk� po jego straszliwym bruku. Jedyna ober�a stoi przy jedynym placu,tym obszerniejszym, �e graniczy on ze szczerym polem i zdaje si� oczekiwa� na nowesiedziby przysz�ych mieszczan, za� ober�ysta zmuszony jest niekiedy latem zach�ca� zbytlicznych przybysz�w, by lokowali si� w s�siednich domach, kt�re, przyzna� to trzeba, zwielk� go�cinno�ci� otwiera�a przed nimi podwoje. Eguzon bowiem po�o�one jest w samymsercu malowniczej okolicy usianej okaza�ymi ruinami i czy kto chce zwiedzi� Ch�teaubrun,Crozant, la Prugne-au-Pot, czy wreszcie istniej�cy jeszcze i zamieszka�y zamek Saint-Germain, musi z konieczno�ci przenocowa� w Eguzon, aby nazajutrz rano wyruszy� na jedn�z tych wycieczek.Przed kilku laty, w pewien parny i duszny wiecz�r czerwcowy, nieco po zachodzie s�o�ca,mieszka�cy Eguzon otworzyli szeroko oczy na widok dobrze si� prezentuj�cego m�odzie�ca,kt�ry przeje�d�a� przez rynek z zamiarem opuszczenia miasta. Zbiera�o si� na burz�, zmrokzapada� wcze�niej ni� zwykle, a jednak m�ody podr�ny, po spo�yciu lekkiego posi�ku wober�y i popasaniu tam �ci�le tak d�ugo, ile by�o potrzeba, aby da� wytchn�� koniowi, �mia�oskierowa� si� na p�noc, nie zwa�aj�c na perswazje ober�ysty i zdaj�c si� lekcewa�y�niebezpiecze�stwa, jakie mog�y go czeka� w drodze. Nikt go nie zna�; na pytania odpowiada�tylko zniecierpliwionym wzruszeniem ramion, a na przestrogi � u�miechem. Kiedy stukotpodk�w jego wierzchowca przebrzmia� w oddali, odezwa�y si� g�osy miejscowychpr�niak�w:� Musi to by� m�odzieniec, kt�ry dobrze zna drog� lub te� nie zna jej wcale. Przeje�d�a�t�dy sto razy i zna tu ka�dy kamie� albo nie domy�la si�, jak rzeczy stoj�, i mo�e si� znale��w k�opocie.3� To przybysz nie z tych stron � orzek� rozs�dnie pewien domy�lny cz�owiek � nie chcia�nikogo s�ucha�; ale za p� godziny, gdy zerwie si� burza, zobaczycie, �e tu wr�ci.� Je�li nie skr�ci pierwej karku zje�d�aj�c z mostu des Piles � zauwa�y� trzeci.� Ha, trudno � odrzekli ch�rem obecni � to ju� jego rzecz! Chod�my zamkn�� okiennice,�eby czasem grad nie pot�uk� nam szyb.Rozleg� si� w ca�ym miasteczku huk zatrzaskiwanych w po�piechu drzwi i okien, podczasgdy wiatr, kt�ry zaczyna� ju� wy� w zaro�lach, prze�ciga� w szybko�ci zadyszane s�u��ce,odrzucaj�c im w nos skrzyd�a ci�kich drewnianych okiennic, na kt�re miejscowirzemie�lnicy, zgodnie z tradycjami przodk�w, nie szcz�dzili ani d�biny, ani �elastwa. Odczasu do czasu jakie� g�osy nawo�ywa�y si� poprzez ulic�; krzy�owa�y si� kr�tkie, rzucane odprogu pytania i odpowiedzi:� Wszystko�cie ju� sprz�tn�li?� Gdzie za�! Zosta�o jeszcze ze dwie fury!� A ja mam ze sze�� fur nieskoszonych.� Mnie tam nic nie obchodzi, zwioz�em wszystko do stodo�y.Chodzi�o o siano.Podr�ny, dosiadaj�cy doskona�ego konika z Brenne, pozostawi� za sob� ci�kie chmury iprzy�pieszaj�c tempa pochlebia� sobie, �e wyprzedzi w wy�cigu burz�; ale na raptownymzakr�cie drogi zrozumia�, �e nie uda mu si� unikn�� flankowego uderzenia. Rozwin�� wi�cp�aszcz przytroczony do t�omoczka, zacisn�� pod brod� pasek od czapki i spi�wszy koniaostrogami rozpocz�� nowy wy�cig, spodziewaj�c si� chocia� za dnia przeby� niebezpiecznemiejsce, o kt�rym go uprzedzano. Zawiod�y go jednak rachuby; droga okaza�a si� tak ci�ka,�e zmuszony by� przej�� w st�pa i ostro�nie prowadzi� konia poprzez rozsypane pod nogamig�azy. Kiedy znalaz� si� nad w�wozem rzeki Creuse, chmury powlok�y ju� ca�e niebo,zapanowa�y zupe�ne ciemno�ci i jedynie po g�uchym, jakby dochodz�cym spod ziemi szumiepotoku m�g� os�dzi�, jak g��boka jest przepa��, wzd�u� kt�rej si� posuwa.Lekkomy�lny, jakim si� bywa maj�c lat dwadzie�cia, m�odzieniec nie zwa�a� na przezornewahanie swego wierzchowca i zmusza� go do ryzykownego zst�powania ze stoku, kt�ry zaka�dym krokiem stawa� si� bardziej wyboisty i stromy. Lecz ko� nagle stan��, rzuci� si� w ty�pot�nym ruchem krzy�a; wstrz�s by� tak silny, �e je�dziec zachwia� si� w siodle i przy�wietle b�yskawicy dojrza�, �e znajduje si� na samym skraju prostopad�ej przepa�ci: jeszczejeden krok, a by�by si� niechybnie znalaz� na dnie rzeki.Deszcz zacz�� pada� i w�ciek�a nawa�nica wstrz�sa�a wierzcho�kami starych kasztan�wrosn�cych przy drodze. �w wiatr zachodni spycha� w�a�nie je�d�ca i konia ku rzece iniebezpiecze�stwo stawa�o si� tak oczywiste, �e podr�ny zmuszony by� zsi��� z konia, byuchroni� si� nieco przed wiatrem i m�c lepiej powodzi� wierzchowcem w ciemno�ciach.Fragment krajobrazu, kt�ry zdo�a� dostrzec w �wietle b�yskawicy, wyda� mu si� wspania�y,zreszt� sytuacja, w jakiej si� znalaz�, schlebia�a w�a�ciwemu m�odo�ci upodobaniu doprzyg�d.Nast�pna b�yskawica pozwoli�a mu zapozna� si� lepiej z krajobrazem, skorzysta� za� ztrzeciej, by oswoi� wzrok ze swym bezpo�rednim otoczeniem. Droga by�a do�� szeroka, alew�a�nie owa szeroko�� utrudnia�a posuwanie si� po niej. Sk�ada�o si� na ni� chyba ze sze��ledwie przetartych dr�ek znaczonych tylko �ladami kopyt ko�skich i koleinami woz�w;tworzy�y one ca�� sie� szlak�w krzy�uj�cych si� jakby przygodnie na stoku wzg�rza; �e za�nie by�o tu ani �ywop�ot�w, ani row�w, ani �adnego �ladu ludzkiej r�ki, ziemia wyda�a wi�cswe ogo�ocone zbocza na pastw� przechodni�w, kt�rzy wdrapywali si� na wzg�rze, jak ktom�g�; tak wi�c o ka�dej porze roku ��obiono tam nowe �cie�ki lub powracano dodawniejszych, stwardnia�ych i zaro�ni�tych dr�ek. Po�r�d tych kapry�nych �cie�yn wznosi�ysi� pag�rki nastroszone g�azami lub k�pami krzew�w, czego w ciemno�ciach niespos�b by�orozpozna�, a �e krzy�owa�y si� na r�nej wysoko�ci, trudno by�o przejecha� z jednej na drug�4nie nara�aj�c si� na potkni�cie, kt�re mog�o poci�gn�� we wsp�ln� przepa��, wszystkiebowiem te �cie�ki bieg�y wzd�u� stromej �ciany w�wozu. �ciana za� owa by�a nie tylkopochylona ku przodowi, lecz r�wnie� spadzista z jednego boku; nale�a�o wi�c i�� nie tylkozgi�tym naprz�d, lecz i przechylonym w lew� stron�. Nie�atwo by�o posuwa� si�kt�rymkolwiek z tych kr�tych szlak�w, gdy� latem wszystkie by�y jednako wydeptane,okoliczni mieszka�cy bowiem w bia�y dzie� szli t�dy lub ow�dy, bez wyboru; jednak�e wciemn� noc pomy�ka nie by�a rzecz� oboj�tn� i m�odzieniec, kt�remu dro�sze by�y nogiulubionego konia ni� w�asne �ycie, postanowi� schroni� si� za ska�� do�� wysok�, by os�oni�przed gwa�townym wiatrem siebie i wierzchowca i poczeka�, a� niebo troch� si� przeja�ni.Opar� si� o Kruka i podnosz�c po�� nieprzemakalnego p�aszcza, by ochroni� bok i siod�owiernego towarzysza, pogr��y� si� w romantycznym marzeniu; wbrew przypuszczeniommieszka�c�w Eguzon, je�eli pami�tali jeszcze o nim w tej chwili, nie tylko nie odczuwa�zawodu ani zatroskania, lecz przeciwnie, rad s�ucha� ryku rozszala�ej burzy.Nast�puj�ce po sobie cz�sto b�yskawice pozwoli�y mu niebawem zapozna� si�dostatecznie z otaczaj�c� go okolic�. Na wprost niego droga bieg�a wzd�u� przeciwleg�ej�ciany w�wozu i wspina�a si� r�wnie stromo, jak poprzednio opada�a, i przedstawia�atrudno�ci podobnej natury. Rzeka Creuse, przezroczysta i pot�na, p�yn�a do�� cicho w doleprzepa�ci, po czym z g�uchym, przeci�g�ym wyciem przeciska�a si� pod �ukami starego,zrujnowanego mostu. Za�om przeciwleg�ej skarpy przes�ania� widok, ale z boku otwiera�a si�perspektywa po�ogich, bujnych ��k, po�r�d kt�rych wi�a si� rzeka; na wprost za� naszegom�odzie�ca, na szczycie naje�onego pot�nymi g�azami i poro�ni�tego bujn� ro�linno�ci�pag�rka, wida� by�o wznosz�ce si� strzeliste, poszczerbione wie�e obszernej, na wp�zrujnowanej siedziby. Gdyby jednak podr�nemu przysz�a my�l schronienia si� tam przedburz�, trudno by�oby mu do niej trafi�; nie by�o bowiem wida� najmniejszego �ladu ��czno�ciowego zamku z go�ci�cem, drugi za� w�w�z, przez kt�ry przep�ywa� drugi potok, wpadaj�cydo Creuse, przedziela� oba wzg�rza. Miejsce to by�o niezmiernie malownicze, a sinawyodblask b�yskawic nadawa� mu jakiej� grozy, kt�rej na pr�no by�my tu szukali w �wietlednia. Olbrzymie rury komin�w, obna�one na skutek zwalenia si� dach�w, strzela�y w g�r� kuci�kiej, pe�zaj�cej nad zamkiem chmurze i zdawa�y si� j� rozdziera�. W chwilach gdy nieboprzeszywa�y nag�e b�yski, ruiny rysowa�y si� bia�o na czarnym tle powietrza, natomiast kiedyoczy przyzwyczai�y si� do nawrotu ciemno�ci, tworzy�y mroczn� bry�� na ja�niejszymhoryzoncie. Ogromna gwiazda, kt�rej chmury nie �mia�y zda si� zagarn��, d�ugo b�yszcza�anad dumn� wie�yc� jak klejnot na czole olbrzyma. Wreszcie znikn�a, a potoki deszczu, kt�rychlusn�� ze zdwojon� si��, zas�oni�y podr�nemu ca�y otaczaj�cy go �wiat g�st� zas�on�.Woda, padaj�c na pobliskie ska�y i na ziemi� stwardnia�� od niedawnych upa��w, odbija�a si�od nich tworz�c bia�� pian�; rzek�by�, �e to wiatr podnosi tumany kurzu.M�ody cz�owiek poruszy� si�, chc�c znale�� za ska�� lepsz� os�on� dla konia... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl