10511, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stephen KingNocna ZmianaPrzełożył Michał WroczyńskiPrzedmowaBardzo często na przyjęciach (staram się ich unikać jak ognia) podchodzš do mnie lu-dzie i ciskajšc mi rękę z szerokim umiechem, wyznajš konspiracyjnym szeptem: Wie pan,zawsze chciałem pisać.W tego rodzaju sytuacjach staram się zachowywać uprzejmie.Ostatnio na takie dictum odpowiadam z podobnym radosnym uniesieniem: A wiepan, ja zawsze chciałem być neurochirurgiem.Moi rozmówcy spoglšdajš wtedy na mnie ze zdumieniem. Ale to nieważne. Ostatniospotykam coraz więcej ludzi, którzy z kolei budzš moje zdumienie.Chcesz pisać, to pisz.Jedynš metodš, żeby nauczyć się pisać, jest pisanie. W neurochirurgii, niestety, meto-da ta się nie sprawdza.Stephen King zawsze chciał pisać, i pisze.Napisał Carrie, Miasteczko Salem, Lnienie i wiele wymienitych opowiadań,które możesz przeczytać w tym zbiorze; a prócz tego ogromnš liczbę innych jeszcze historii,ksišżek, fragmentów, wierszy, esejów i różnych, trudnych nieraz do zaklasyfikowania kawał-ków; wiele z nich nienadajšcych się zgoła do publikacji.Ponieważ w taki włanie sposób to się robi.Ponieważ inaczej się tego nie da zrobić. Żadnš miarš.Sam przymus pracowitoci i wola pisania nie wystarczajš. Żadnš miarš. Musisz miećapetyt na słowa. Wilczy apetyt. Musisz czuć smak słowa. Musisz przeczytać milion słównapisanych przez innych.Czytać z piekielnš zawiciš lub z pełnym znużenia lekceważeniem.Lekceważenie rezerwujesz głównie dla tych, którzy skrywajš swojš indolencję podrozwlekłymi konstrukcjami niemieckiej składni, szafujš natrętnymi symbolamii bezsensownymi fabułkami, tworzš papierowych bohaterów i bzdurne ideologie.Dopiero wtedy zaczynasz poznawać samego siebie na tyle, żeby móc poznać innych.Jaka czšstka ciebie tkwi w każdym człowieku, którego spotykasz.No i dobrze. Przymus pisania plus ukochanie słowa, plus empatia; i z tego wszystkie-go dopiero, w wielkich zresztš bólach, może narodzić się jaki obiektywizm.Obiektywizm, ale nie do końca.W tej kruchej, ulotnej chwili, kiedy piszę owe słowa na mojej niebieskiej maszynie dopisania i jestem włanie na siódmym wersie od góry drugiej strony maszynopisu, znam do-kładnie posmak i znaczenie tego, co chcę przekazać, choć nie mam pewnoci, czy mi się touda.Ponieważ siedzę w pisarstwie dwukrotnie dłużej niż Stephen King, stać mnie na niecowięcej obiektywizmu odnonie do mojej twórczoci niż jego względem swojej.Ale obiektywizm przychodzi z tak ogromnym bólem i tak irytujšco powoli.Wypuszczam ksišżki w wiat, trudno mi jednak wyrzucić je z serca. Sš jak niesfornedzieci, które, mimo że dałem im takie fory, nieustannie płatajš mi przeróżne figle. Najchętniejwszystkie ponownie cišgnšłbym do domu i jeszcze raz solidnie przemaglował. Stronę postronie. Przerył i oczycił, wyszczotkował i wypolerował. Starannie uporzšdkował.Stephen King w wieku trzydziestu lat jest dużo, dużo lepszym pisarzem niż ja, gdymiałem jego lata, nawet osišgnšwszy czterdziestkę, nie doszedłem jeszcze do tego co on.I dlatego czuję do niego odrobinę zawici.Mylę też, że znam z tuzin demonów czyhajšcych w chaszczach obok drogi, którš po-dšża, ale gdybym nawet go przestrzegł, i tak nie odniosłoby to skutku. Albo on je zmiecie,albo one zmiotš jego.Proste. Nic dodać, nic ujšć.To już tak daleko zaszlimy?A zatem przymus, głód słowa, empatia; wszystko to w sumie daje obiektywizm. Aleco dalej?Narracja. Opowiadanie. Cholera jasna, opowiadanie!Opowiadanie jest czym, o co należy pieczołowicie dbać. Dzieje się to we wszystkichwymiarach - fizycznym, umysłowym, duchowym - i we wszystkich możliwych kombinacjachtych wymiarów.I to bez wtršceń odautorskich.Co to jest wtršcenie odautorskie? Proszę bardzo: Jezu Nazareński, mamo, popatrz,jak licznie to napisałem!.Inny przykład takiej ingerencji to już groteska. Zacytuję jeden z moich ulubionychprzykładów, wybrany z ubiegłorocznego Wielkiego Bestselleru: Powiódł oczyma wzdłużprzodu jej sukienki.Wtršcaniem odautorskim może być również tak niedorzeczna fraza utworu, żeczytelnik nagle uwiadamia sobie, iż to tylko lektura, i odkłada opowiadanie. Odkłada je zezgrozš.Ingerencjš tego rodzaju będzie także wpleciony w narrację miniwykład. Moimzdaniem jest to najcięższy grzech, jakiego autor może się dopucić.Klimaty można tworzyć bardzo zgrabnie, można budować konstrukcje kompletniezaskakujšce czytelnika, a przy tym nie łamać uroku. W tej ksišżce jest opowiadaniezatytułowane Ciężarówki, w którym Stephen King, w pełnej napięcia scenie oczekiwaniaw przydrożnym zajedzie dla kierowców ciężarówek, opisuje ludzi: Był akwizytorem i całyczas tulił do piersi torbę z oferowanym towarem, niczym pogršżonego we nie psiaka.Moim zdaniem to bardzo zgrabne sformułowanie.W innym opowiadaniu demonstruje doskonały słuch, wyczulony na autentycznydialog. Małżeństwo jest w długiej podróży. Jadš bocznymi drogami. Ona mówi: Wiemo tym, Burt. Wiem, że jestemy w Nebrasce. Ale gdzie dokładnie, do cholery, jestemy?.A on odpowiada: Przecież to ty masz atlas samochodowy. Zajrzyj. Nie umiesz czytać?.Fajne. Wydaje się takie proste. Jak neurochirurgia. Nóż ma ostrze. Więc bierzesz godo ręki. I tniesz.Narażajšc się na zarzut obrazoburstwa, powiem, że niewiele mnie obchodzi, jakšprzestrzeń dla swojego pisania wybiera Stephen King. Fakt, że obecnie bawi go opowiadanieo duchach, czarach i potworach gnieżdżšcych się w piwnicy, jest dla mnie sprawš najmniejistotnš; istotne jest to, że w tej dziedzinie nikt nie może mu dorównać.W ksišżce tej będzie wiele takich czajšcych się stworów i oszalałych, gronychmaszyn, które przerażajš mnie i ciebie również przerażš - będzie tyle straszliwych dzieci, żez powodzeniem wypełniłyby bez reszty cały wiat Disneya w każdš lutowš niedzielę. Aleprzede wszystkim liczy się narracja.Każdy musi jš docenić.Zapamiętaj jedno: Dwa najtrudniejsze elementy w pisarstwie to poczucie humorui poczucie tajemnicy. U kiepskiego pisarza humor zamienia się w pień pogrzebowš,a tajemnica jest miechu warta.Ale jeli pisarz wie, jak się z tym problemem uporać, może pisać o wszystkim.Stephen King nie zamierza ograniczać się wyłšcznie do pisania na tematy, któreobecnie głównie go interesujš.Jednym z najlepszych i wzruszajšcych opowiadań w tej ksišżce jest Ostatni szczebelw drabinie. Perełka. Nie ma w nim żadnych tajemniczych szelestów ani oddechu innychwiatów.I jeszcze ostatnie słowo...On nie pisze dla waszej przyjemnoci. Pisze, żeby sprawić jš sobie. Ja również piszędla własnej przyjemnoci. Tylko wtedy praca sprawia człowiekowi ogromnš frajdę.Zamieszczone w tej ksišżce opowiadania przyniosły zarówno samemu Stephenowi Kingowi,jak i mnie, dużo, dużo radoci.Dziwnym zbiegiem okolicznoci, w dniu, kiedy piszę te słowa, powieć StephenaKinga pt. Lnienie oraz moja, zatytułowana Condominium znalazły się na liciebestsellerów. Wcale nie konkurujemy ze sobš o twoje względy. Konkurujemyz niedorzecznymi, pretensjonalnymi i sensacyjnymi ksišżkami, publikowanymi przezgłonych pisarzy, którzy nie zadali sobie nawet trudu, żeby nauczyć się fachu.Na koniec pragnę podkrelić, że jeli chodzi o opowiadania i o przyjemnoć płynšcšz ich lektury, Stephena Kinga nigdy dosyć.Skoro przeczytałe wszystko, co tu napisałem, znaczy, że masz dużo czasu, co z koleiprzemawia za tym, że przeczytasz również opowiadania zawarte w tej ksišżce.JOHN D. MACDONALDSłowo od autoraPorozmawiajmy ze sobš - ty i ja. Porozmawiajmy o lęku.Piszę te słowa w pustym domu; za oknem wiat zmywany jest zimnym, lutowymdeszczem. Panuje noc. Czasami, kiedy wiatr wieje tak jak teraz, tracimy całš naszš moci energię. Mamy zatem doskonałš okazję, żeby odbyć szczerš rozmowę o lęku.Porozmawiajmy bardzo racjonalnie o tym, jak poruszać się na krawędzi szaleństwa... a nawetjuż po drugiej stronie.Nazywam się Stephen King. Jestem dorosłym człowiekiem, mam żonę i troje dzieci.Kocham ich i żywię nadzieję, że z wzajemnociš. Moja praca polega na pisaniu, i tę pracęlubię najbardziej. Powieci Carrie, Miasteczko Salem i Lnienie odniosły na tyle dużysukces, że mogę już bez reszty powięcać się pisaniu, co jest nad wyraz przyjemne. Cieszę sięniezłym zdrowiem. W zeszłym roku udało mi się przerzucić z papierosów bez filtra, które topaliłem od osiemnastego roku życia, na papierosy o niskiej zawartoci nikotyny, i mamnadzieję, że zdołam w końcu zupełnie zerwać z nałogiem. Mieszkam z rodzinšw przyjemnym domu usytuowanym na brzegu stosunkowo mało zanieczyszczonego jezioraw stanie Maine; zeszłej jesieni obudziwszy się pewnego ranka, ujrzałem na trawniku natyłach domu jelenia, który stał obok piknikowego stolika. Prowadzę przyjemne życie.A jednak... porozmawiajmy o lęku. Nie musimy ani podnosić głosów, ani na siebiewrzeszczeć - porozmawiajmy racjonalnie - ty i ja. Porozmawiajmy o tym, jak czasami dobrastruktura rzeczy rozpada się przerażajšco nagle.Nocš, kiedy idę spać, przede wszystkim zwracam uwagę na to, żebym po zgaszeniuwiatła był dokładnie przykryty kołdrš. Nie jestem już dzieckiem, ale... nie lubię spać z nogšwystajšcš spod kołdry. Gdyby spod łóżka wychynęła nagle jaka zimna łapa i chwyciła mnieza kostkę, wrzeszczałbym. Wrzeszczałbym tak strasznie, że obudziłbym umarłych. Takierzeczy, naturalnie, się nie zdarzajš i wszyscy o tym doskonale wiemy. W opowiadaniach,które zamierzam przedstawić, występujš rozmaite stwory: wampiry, demonicznikochankowie, stworzenia żyjšce w szafach oraz wszelkie inne potwornoci. Nic z tego nie jestprawdziwe. Stwór, który czai się pod moim łóżkiem, żeby złapać mnie za nogę,w rzeczywistym wiecie ni...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]