10578, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MALCOLM JAMESON Lilie �yciaProb�wka z trzaskiem spad�a na ziemi�. Doby�a si� z niej smuga gryz�cej pary.Parks nie zwr�ci� na to uwagi i chwytaj�c si� kraw�dzi sto�u j�kn��: - Co� si� sta�o zmoim rozk�adem jazdy! Ten atak powinien by� przyj�� dopiero za godzin�...Nowy paroksyzm dreszcz�w nie da� mu dalej m�wi�.Maxwell nie wstaj�c z miejsca przyjrza� mu si� bacznie, a potem spojrza� na zegar.By�a dopiero druga. Nast�pny zastrzyk mieli dosta� o trzeciej. Tymczasem atak Parksawzmaga� si� coraz wyra�niej. R�ce mu dr�a�y i wykr�ca�y si� w konwulsyjnych skurczach, iwyst�pi�y ju� straszne drgawki, tak charakterystyczne dla zab�jczej wenusja�skiej gor�czkib�otnej. Twarz Parksa nie by�a ju� twarz� ludzk�, lecz jak�� makabryczn� parodi� rys�wcz�owieka - dzik�, �mierteln� mask� o nieprzytomnym spojrzeniu zezuj�cych i ob��ka�czorozszerzonych oczu.Maxwell westchn��, wsta� i odsun�� krzes�o. Wkr�tce go czeka to samo, co terazdzieje si� z Parksem. Bez po�piechu podszed� do szafki aptecznej i wyj�� dwie l�ni�cestrzykawki. Si�gn�� do zapasu lek�w i nape�ni� obydwie. Parakobryna niewiele pomaga�a, alenie znano, jak dot�d, lepszego �rodka. Po�o�y� strzykawki przy ��cianie p�aczu� - �elaznejsztabie starannie przymocowanej do grubych s�upk�w - i odszed� do Parksa, kt�ry j�cza� izwija� si� na swoim sto�ku.- Chod�, staruszku powiedzia� �agodnie.Niech ju� to b�dzie za nami.Parks da� si� zaprowadzi� na miejsce, a d�uga praktyka dokona�a reszty. Po chwiliMaxwell wprowadzi� ig�� i naciska� t�ok, a Parks �ciska� sztab�, jak gdyby chcia� j�rozp�aszczy�. Maxwell wci�gn�� g��boko powietrze. Teraz kolej na niego. Zawin�� r�kaw isam sobie wt�oczy� do �y�y bursztynowy p�yn.Przez pi�� nieko�cz�cych si� minut trwali obaj, przywar�szy do sztaby, wij�c si� iszlochaj�c z b�lu, podczas gdy piekielne lekarstwo obiega�o ich cia�a - jakby zamiast krwip�yn�o w nich roztopione �elazo czy te� �r�cy �miertelnie kwas. A potem wszystko min�o.Morderczy uchwyt rozlu�ni� skurczone palce, napi�cie mi�ni znik�o, a charczenie sta�o si� napowr�t oddechem.- Nie... przetrzymam... tego... ju�... wi�cej - wymamrota� Parks przez zaci�ni�te z�by.- Owszem, przetrzymasz - odpar� pos�pnie Maxwell. - Zawsze tak m�wimy... wszyscyto m�wi�... a jednak robimy zastrzyk. Znasz przecie� alternatyw�?- Znam - rzek� t�po Parks. - Bez parakobryny zamiast powrotnych atak�w drgawkitrwaj� bez przerwy i ko�cz� si� zawsze ob��dem. Alternatyw� jest sznur, skok z wysokiegopietra albo gwa�towna trucizna.- Dobrze, wi�c teraz wracajmy do pracy. Co by�o w tej prob�wce?- Materia� do�wiadczalny 1104. Zreszt�, to wszystko jedno. Zu�y�em ju� ca�y zapaskory balsamowca. Nie mamy materia�u na powt�rzenie pr�by. Chyba �e Hoskins przemycinow� parti�.- W takim razie nie m�wmy o tym. Chod�my na sal� Mo�e preparat 1103 da� jakiewyniki.Parks poszed� za nim w milczeniu odzyskuj�c stopniowo w�adz� nad sob�. Nast�pnymrazem wyprzedzi bieg zegara. Parakobryna nigdy nie b�dzie przyjemna, ale �atwiej j�wstrzykn�� wtedy, gdy cz�owiek panuje nad sob�, ni� po rozpocz�ciu si� ataku.Przegl�d sali zwykle przyni�s� rozczarowanie. Ma�pa w klatce ofiar miota�a si�ohydnie w ostatnich konwulsjach. Za par� minut b�dzie ju� martwa jak nieruchomy stosszczepionych �winek morskich w s�siednich przegrodach. Ostatnio wypracowana formu�atak�e nie da�a wynik�w. I dwie trzecie ludzko�ci dalej b�d� cierpia�y, gdy� jak dot�d niewynaleziono na gor�czk� b�otn� lepszego �rodka od parakobryny.Maxwell zajrza� do dalszych klatek. Mieli jeszcze troch� ma�p i �winek morskich,wi�c mo�na by�o wypr�bowa� par� dodatkowych lek�w. Cz�owiek musi by� bardzowytrwa�y, gdy prowadzi tak istotne badania. Cho�by i tysi�c kolejnych niepowodze� jest bezznaczenia. Trzeba je z g�ry przewidzie�.- My�l� - zacz�� - �e powinni�my teraz...- P�jd� otworzy� drzwi - przerwa� mu Parks us�yszawszy dyskretne pukanie. - Mo�eto Hoskins.Tak, to by� Hoskins, mi�dzyplanetarny przemytnik. D�wiga� ci�k� torb� i u�miecha�si� kwa�no.- Z�e wiadomo�ci, panowie - rzek� k�ad�c sakw� na ziemi. - Nic ju� wi�cej z Wenusnie przyjdzie. Potrojono patrole wok� planety i zaostrzono kontrol� lotnisk. Tony'egoprzy�apano i skonfiskowano mu statek razem z kontraband� dla was. Oczywi�cie wsadzili godo ciupy, a �adunek spalili. To znaczy, �e nie dostaniecie ju� wi�cej kory balsamowca anipluskiew drzewnych, tuangituangi, melon�w ani w og�le nic. Szan Dhi rzuci� swoj� prac�,wi�c jestem bez nabywcy. Likwiduj� interes. Trudno.- Nie masz nic dla nas? - zapyta� os�upia�y Parks. Zaciekle trzyma� si� swej teorii, �eszczepionk� przeciwdrgawkow� uzyska� mo�na tylko z jakiego� organicznego surowcapochodz�cego z Wenus, odzie by�o pierwotne �r�d�o choroby. Tylko tam mogi� powsta�naturalni wrogowie wirusa. Ostatnio jednak zawleczono z Wenus na Ziemi� inne jeszczechoroby i w�adze musia�y zaostrzy� zakaz przywozu. A bez przemytniczych dostawsurowc�w organicznych Parks i Maxwell mieli r�ce ca�kiem zwi�zane.- Mam tylko to - rzek� Hoskins otwieraj�c torb�. - Wprawdzie co innego, ni� wy�ciezamawiali, ale trafi�o mi si� i mog� to odst�pi�. Pochodzi ze �wi�tyni Tombow�w, kt�r� SzanDhi kiedy� obrabowa�. W�a�ciwie powinno to i�� do muzeum, ale towar jest trefny i wmuzeum zanadto si� wypytuj�. Chcieliby�cie to wzi��?Zanurzy� r�k� do torby i wydoby� stamt�d figurk�. By� to ciekawy okaz kawowegonefrytu, uwa�anego przez dzikich Tombow�w za �wi�ty kamie�, i jak na ich wyr�b, bardzostarannie wykonany. Figurka przedstawia�a jedno ze starych b�stw tombowskich zasiadaj�cena tronie okr�g�e i pocieszne, z t�ustymi r�czkami z�o�onymi na brzuchu. Z szyi zwisa� sznurczego�, co wygl�da�o na du�e per�y. Na g�owie b�stwo mia�o wianuszek bagiennych lilii.Lilie ros�y tak�e wok� ca�ego tronu i nefryt, z kt�rego je wyrze�biono, pomalowany by� nazielono jakim� lakierem. Blado��te lilie barwione by�y w podobny spos�b.- Szan Dhi powiada, �e to jest tombowski bo�ek zdrowia i pochodzi z wielkiej�wi�tyni na bagnach Angra, gdzie szczepy Angra odbywaj� swe orgie.- Uff! - wzdrygn�� si� Parks. Ci, co widzieli �w tombowski obrz�d, m�wili, �e nie jestto widok zach�caj�cy. - Nie, nam to si� chyba nie przyda.- Czy ja wiem? - rzek� z namys�em Maxwell. - Bo�ek zdrowia, powiadasz? Hm.Przychodzi mi na my�l, �e wi�kszo�� Tombow�w nie ulega gor�czce b�otnej, a przynajmniejnie chorowa�a na ni�, p�ki nie przybyli tam nasi osadnicy. Mo�e nale�y to zbada�. Ile to makosztowa�?- Nic - odpar� Hoskins. - Byli�cie bardzo dobrymi klientami. We�cie to na pami�tk�.Ale tego - si�gn�� zn�w do torby - nie m�g�bym odda� za darmo.Wydoby� spor� gar�� pi�knych, opalizuj�cych kulek. By�y wielko�ci pingpongowychpi�eczek i wygl�da�y zupe�nie jak ba�ki mydlane - mieni�ce si�, delikatne i kruche. Ale gdyMaxwell wzi�� jedn� do r�ki, okaza�a si� niebywale twarda, cho� lekka jak pi�rko, i zrobionajakby z nieprawdopodobnie zwartego kryszta�u.- Co to jest?- Chyba jakie� klejnoty - odpar� Hoskins. - Pochodz� z tej samej �wi�tyni. Szan Dhipowiada, �e otacza�y szyje du�ego b�stwa w�a�nie jak naszyjnik, a z��czone by�y ze sob�p�czkami trawy. Ten ma�y bo�ek nosi takie same.Maxwell marszcz�c czo�o przygl�da� si� kulkom. Hoskins ��da� tysi�ca za ca�y sw�jzapas. By�o to sporo pieni�dzy, lecz c� znaczy�y pieni�dze dla ludzi skazanych na straszn�,powoln� �mier�? Kulki musia�y mie� jaki� zwi�zek z tombowskimi obrz�dami zdrowia, adziki Tombow, chocia� wstr�tna bestia, by� znany ze swego zdrowia. Tylko ci z Tombow�w,kt�rzy przyj�li cywilizacj�, marnieli i wymierali. By�o rzecz� w�tpliw�, czy same klejnotymia�y jak�� warto�� lecznicz�, ale pochodzi�y z �wi�tyni. Stanowi�y wi�c jaki� symbol iprawdopodobnie trop do wykrycia w�a�ciwej tajemnicy.Maxwell otworzy� szuflad� i wsypa� do niej b�yszcz�ce kulki.- Wypisz czek, Parks. Zabawi� si� w detektywa.Parks, wci�� jeszcze oszo�omiony paroksyzmem choroby, w milczeniu skin�� g�ow�.A kiedy Hoskins wyszed�, wyj�li kulki z szuflady i obejrzeli w skupieniu. Nast�pnie podzielilisi� prac� i przyst�pili do niej natychmiast.Zastosowano wszelakie pr�by, z ujemnym na og� wynikiem. Osobliwe kulki by�ykwasoodporne, a twardo�� mia�y taka, �e w �aden spos�b nie dawa�y si� zgnie��. Maxwellwszak�e zdo�a� jedn� z nich przepi�owa� na p�: okaza�a si� pusta, tylko kiedy pi�a przebi�acienk� skorupk�, rozleg� si� ostry syk uwi�zionych w jej wn�trzu gaz�w, uchodz�cych napok�j. Parks szybko pochwyci� pr�bk� smrodliwego produktu, wynik za� analizy zdumia� goniebywale. Gazy organiczne na Wenus mia�y nadzwyczaj skomplikowan� budow�drobinow�.- S�uchaj! - krzykn�� po chwili Maxwell odrywaj�c oko od mikroskopu. - Mam tutajpr�bk� opi�ek. Wcale nie krystaliczne. Maja z ca�� pewno�ci� kom�rkow� budow�. Kulkistanowczo nie s� minera�em, ale te� nie s� tkank� ro�linn� czy zwierz�c� - w ka�dym razietak�, jak� znamy. Po prostu...- Po prostu wenusja�skie - doko�czy� Parks z westchnieniem. Wszystko, co �y�o naWenus, zawsze by�o �amig��wk� dla badacza. Nie istnia�a tam wyra�na granica mi�dzy flor� ifaun�, a w niekt�rych wypadkach i jedna, i druga zaz�bia�y si� ze �wiatem minera��w.Rozw�j i przemiany tasiemca na Ziemi by�y niczym proces rozrodczy ameby rozpaczliwieproste w por�wnaniu z cyklami �yciowymi na Wenus. Parks zna� pewien gatunek mr�wkiwodnej - by wskaza� tylko jeden przyk�ad - kt�ra ulega�a zap�odnieniu drog� przywarcia dosk�ry w�gorza, nast�pnie za� dostawa�a si� na brzeg i tam sk�ada�a jaja. Z owych jajwyrasta�y rozleg�e k�py mchu. Dziwaczne, bezpi�re ptaki �ywi�y si� tym mchem. Wprzewodzie pokarmowym ptak�w rozwija�y si� w nast�pstwie paso�yty. Po wydaleniupaso�yty zmienia�y si� w pe�zaj�ce mr�wki, mr�wkom wyrasta�y skrzyd�a i lecia�y nad oceanw poszukiwaniu w�gorzy. A wszystko to stanowi�o typowy dla Wenus, zawi�y uk�ad...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]