10633, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bogdan JodkowskiZnudzony KomputerPatrik Chrul przygl�da� si� depeszy z najwy�szym zdumieniem. Przez dwadzie�ciaosiem lat �y� sobie spokojnie nie staja� si�, jak dot�d nigdy, obiektem zainteresowania�adnego urz�du czy instytucji. Trwa� w banalnej monotonii i by� z tego zadowolony. Nie mia�wi�kszych ambicji ani potrzeb. Nie wygrywa� w zawodach sportowych, konkursach, quizach,zgaduj-zgadulach i olimpiadach i cho� by� ch�opakiem do�� bystrym nie m�g� uwa�a� si� zamistrza intelektu. Jego kr�tkie �ycie nie zmusi�o go do wi�kszego wysi�ku umys�owego. By�najnormalniejszym z normalnych, najzwyklejszym ze zwyk�ych przedstawicielemdziesi�ciomiliardowej spo�eczno�ci swego globu. Tre�� depeszy uzna� pocz�tkowo za g�upi�art i w pierwszym odruchu chcia� cisn�� j� do kosza. W tym samym momencie uzna� jednak,�e jest to doskona�y pretekst do opuszczenia, cho� na kr�tki czas, swego miasteczka, codotychczas czyni� z najwy�sz� niech�ci�. U�miechn�� si� i przebieg� jeszcze raz oczyma teksttelegramu wypisany przepi�knym z�oconym pismem na prawdziwym czerpanym papierze.Nadawc� by� nieznany mu, o troch� �miesznej nazwie, Instytut RehabilitacjiCz�owieka Przeci�tnego w Manilii.�Wielce szanowny Panie! - czyta� Patrik.Z przyjemno�ci� zawiadamiamy Pana, �e zosta� Pan wybrany m�czyzn� roku wnaszym dorocznym konkursie �Doceniajmy szarego obywatela�.B�dzie Pan zapewne zdziwiony, i� nie zosta� powiadomiony wcze�niej � w��czeniuGo do naszego konkursu; wyja�niamy jednak, �e konkurs ten jest przeprowadzany przeznaszych pracownik�w na podstawie danych zebranych w urz�dach i instytucjach, w kt�rychPan pracuje, i z kt�rych us�ug Pan korzysta, oraz ankiet przeprowadzonych z Pana s�siadami,znajomymi i lud�mi, kt�rych Pan zapewne nie zna, lecz kt�rych ocena Pa�skiej SzanownejOsoby potwierdza zasadno�� wyboru Pana �M�czyzn� Roku�.Je�eli zdecyduje si� Pan przyj�� nagrod�, a b�dzie to dla nas zaszczyt i wielka rado��,to prosimy Pana o przyjazd do naszego instytutu w dniu 22 czerwca 21...roku�.Ni�ej widnia� powt�rzony adres: Instytut Rehabilitacji Cz�owieka Przeci�tnegoManilia 0-7 451216. Koperta zawiera�a r�wnie� potwierdzenie rezerwacji miejsca wpr�niowcu na dzie� przed uroczysto�ci�, oraz pokoju w hotelu.Te dwa ostatnie dokumenty by�y najlepszym dowodem tego, �e zawiadomienie owygranej by�o prawdziwe. Patrik waha� si�, ow�adni�ty troch� mieszanymi uczuciami. Zjednej strony czu� si� dumny, �e zosta� zwyci�zc� konkursu, kt�ry, jak wynika�o z tre�ciekspresu musia� mie� niew�tpliwie �wiatowy zasi�g. Satysfakcj� t� psu�a jednak �wiadomo��,�e uznano go Wielkim Przeci�tniakiem. Cho� by� nim w istocie, nie lubi� si� do tegoprzyznawa�. Nawet przed samym sob�!Decyzj� jednak podj��. Zawiadomi� o wyje�dzie rodzic�w. Z uzyskaniem zwolnieniau szefa nie mia� specjalnych k�opot�w, tak wi�c dwudziestego pierwszego czerwca z ranawsiad� do ekspresu i po godzinie by� w Warszawie. Metrem dojecha� do DworcaPr�niowc�w.Z zainteresowaniem rozejrza� si� po supernowoczesnym wn�trzu g��wnego holu.Podszed� do wielkiej tablicy informacyjnej wisz�cej nad stanowiskami obs�ugi podr�nych.Odszuka� pr�niowiec do Hongkongu. M�g� oczywi�cie skorzysta� z us�ugi komputera, alepod tym wzgl�dem by� raczej tradycjonalist�. Do odjazdu zosta�o mu jeszcze czterdzie�ciminut, wpad� wi�c do bufetu na drugie �niadanie.Jedz�c cieszy� si� niespodziewan� swobod� i nie �a�owa� ju� swej decyzji owyje�dzie. Gdy sko�czy�, zjecha� wind� na dziewi�ty peron. Stan�� przed �luz� oznaczon�rzymsk� tr�jk�. Dyskretnie obejrza� wsp�pasa�er�w i stwierdzi�, �e jego towarzysze podr�ybyli narodowo�ciowo bardzo zr�nicowani. Najliczniejsz� grup� stanowili jednak,powracaj�cy chyba do domu, po�udniowo-wschodni Azjaci. Ich weso�y, d�wi�czny �miechrozbrzmiewa� po ca�ym peronie. Po odczekaniu pi�ciu, mo�e siedmiu minut wrota �luzotworzy�y si� i wyplu�y przyjezdnych z zachodniej Europy. Spikerka o mi�ym g�osiepotwierdzi�a przyjazd i kierunek dalszej jazdy pr�niowca. Patrik, wraz z innymi podr�nymi,wszed� do �rodka przestrzennej kabiny. Mia� miejsce oznakowane numerem trzydzie�ci sze��.Zasiad� wygodnie w g��bokim fotelu i z zadowoleniem przyj�� fakt, �e nie b�dzie mia��adnego s�siada. Lubi� podr�e w samotno�ci, gdy� mia� wtedy mo�liwo�� swobodnej iniczym nie skr�powanej kontemplacji. Ten sam mi�y g�os przekaza� informacj� o zbli�aj�cymsi� odje�dzie. Patrik wpatrywa� si� w zegar odliczaj�cy sekundy. Gdy zap�on�a cyfra �zero�poczu� nag�y przyrost wagi cia�a.Rosn�ce przyspieszenie wcisn�o go w fotel. Nie by� przyzwyczajony do takich zmianszybko�ci, ale przykre uczucie szybko znikn�o. Pr�niowiec osi�gn�wszy pr�dko�� podr�n�pru� do nast�pnego przystanku, kt�rym by� Chark�w. Po dwudziestu zaledwie minutach foteleobr�ci�y si� o sto osiemdziesi�t stopni. Pr�niowiec zacz�� zwalnia� i zn�w ci��enie wdusi�oPatrika w fotel. Pi�� minut postoju w Charkowie, nowi podr�ni i pojazd ruszy� dalej. Trasaprowadzi�a przez Taszkient, Kabul, Naii Diii, Kalkut� i Hanoi. Po czterech godzinach odmomentu wyjazdu z Warszawy osi�gn�li Hongkong.Tu na dworcu musia�, niestety, uciec si� do pomocy komputera, kt�ry wskaza� munajlepszy spos�b dostania si� do Manilii. Magnetoplanem dosta� si� na lotnisko i zaraz mia�odlot do stolicy wyspy. By� ju� porz�dnie g�odny i zm�czony gdy znalaz� si� wzarezerwowanym przez Instytut hotelu.Zjad� dobry obiad i przespa� si� troch�. Mia� ch�� pow��czy� si� troch� po mie�cie, alespojrzawszy na bezchmurne niebo, z kt�rego wprost la� si� �ar, zrezygnowa� i poszed� nabasen. Dopiero wieczorem wyszed� na rozjarzone kolorowymi neonami ulice.Oszo�omiony egzotyk� metropolii u�wiadomi� sobie jak wiele straci� siedz�c przeztyle lat w zapad�ej dziurze, w kt�rej si� urodzi�. Tutaj �ycie zaczyna�o si� o p�nej porze.Sklepy, magazyny wype�nia�y si� klientami. Niezliczone lokale otwiera�y drzwi nao�cie� i zaprasza�y do wn�trza. Kina n�ci�y ogromnymi reklamami. �liczne ciemnow�osedziewcz�ta w kusych, prawie przezroczystych szatkach ociera�y si� o niego tak, �e ca�� si��woli broni� si� przed ogarniaj�cym go zawrotem g�owy. �Ty ba�wanie! - m�wi� sobie wmy�lach - Ile straci�e� przez swoje lenistwo�. Powzi�� mocne postanowienie, �e ruszy w �wiatpo otrzymaniu nagrody z instytutu. Ciekawe co to mog�o by�? Mo�e wycieczka na Marsa?Albo wok�ziemska podmorska podr� �Nautilusem�. W tej chwili duma ze zwyci�stwa wkonkursie zacz�a bra� g�r� nad niezadowoleniem z uznania go Wielkim Przeci�tniakiem.Poczu� si� ju� znacznie swobodniejszy. Przesy�a� u�miechy dziewcz�tom bynajmniej nie bezwzajemno�ci. By� przecie� zupe�nie przystojnym facetem.Nast�pny dzie� sp�dzi ju� bardziej planowo! Musi zawrze� jak�� ciekaw� znajomo��!W znakomitym nastroju wr�ci� do hotelu. W�a�nie min�a p�noc. Pad� na tapczan i zasn��kamiennym snem.Rano zbudziwszy si� spojrza� na zegarek i zakl�� ze zgrozy. Dochodzi�o p� dodziesi�tej, a o dziesi�tej mia�a rozpocz�� si� uroczysto��! Zadzwoni� do recepcji i kaza�wezwa� taks�wk�. Wzi�� prysznic i ubrawszy si� migiem zjecha� wind� na d�. Taks�wka ju�na niego czeka�a. Dochodzi�a dziesi�ta gdy dojechali do instytutu. Patrik zdziwi� si�, gdy�wspania�y gmach plac�wki naukowej zdawa� si� by� pusty. Dopiero teraz u�wiadomi� sobie,�e przecie� jest sobota, a wi�c dzie� wolny od pracy. Pewnie pracownicy instytutu izaproszeni go�cie czekali ju� zebrani w jakim� gabinecie w �rodku. Troch� onie�mielonyprzekroczy� rozsuwane fotokom�rk� drzwi. Rozleg�y hol by� pusty. Jeszcze bardziejzdumiony zacz�� rozgl�da� si� wok� szukaj�c tablicy informacyjnej, gdy nagle zniewidocznego g�o�nika wyp�yn�� ku niemu niezwykle niski, basowy, a jednocze�nie jakbyhipnotyzuj�cy g�os.- Witamy Pana, panie Patriku Chrul. Nasz Instytut znajduje si� na si�dmym pi�trze.Prosimy bardzo!A wi�c wielki gmach by� kompleksem r�nych o�rodk�w naukowo-badawczych! Wtej chwili dostrzeg� tablic�, kt�rej odczytanie potwierdzi�o jego domys�y. Nieodpowiedziawszy na powitanie wszed� do windy i nacisn�� si�demk�. Poczu� ucisk na�o��dku i po kilku sekundach znalaz� si� na g�rze.Wyszed� na przestronny, ozdobiony ogromn� ilo�ci� kwiat�w i palm korytarz. I tujednak nikt na niego nie czeka�. Dotkn�o go to troch�. Nie lubi� gdy go lekcewa�ono! W tymmomencie zn�w us�ysza� tajemniczy bas:- Czekamy na pana w pokoju siedemset dwadzie�cia cztery.Przeszed� wolno po puszystym, imituj�cym traw� i t�umi�cym wszelkie krokidywanie. Zatrzyma� si� przed wskazanymi drzwiami, ale te rozsun�y si� bezszelestnie, wi�cwszed� do �rodka i nagle zosta� zaatakowany aksamitnym, d�wi�cznym lecz jednocze�niepe�nym najwy�szej w�ciek�o�ci okrzykiem:- Co to ma wszystko znaczy�, do diab�a!Patrik os�upia�. Zanim doszed� do siebie drzwi za jego plecami zamkn�y si�. Ujrza�wysok�, niezwykle przystojn� dziewczyn�, kt�ra gwa�townie poderwa�a si� z fotela. Mia�aszczup��, delikatn� buzi�, oliwkow� cer� i d�ugie czarne w�osy. Jej br�zowe oczy wyra�a�ygniew i rozczarowanie. Chrul otworzy� usta, ale nie zd��y� nic powiedzie�, gdy� dziewczynapodesz�a do niego i z trudem t�umi�c wzburzenie zawo�a�a:- Kim jeste� i po co ci�gn��e� mnie tutaj sze�� tysi�cy kilometr�w!? Co to za g�upie�arty? Siedz� ju� p� godziny i nikt nie raczy� si� zjawi� i wyja�ni� co jest grane! Ty towys�a�e�? - wyci�gn�a z torebki kopert� podobn� do tej, kt�r� otrzyma� Chrul i podsun�a mupod nos.- Chwileczk�. Zaraz dowiemy si� o co chodzi - odsun�� jej d�o�. - Ja te� otrzyma�emtakie zaproszenie-poda� jej swoj� kopert�. Wyj�a z niej list i szybko przebieg�a po nimoczyma.- Ach, przepraszam - powiedzia�a i westchn�a cichutko.Patrik rozejrza� si� wko�o. Znajdowali si� oboje w prostok�tnej sali, kt�rej �cianywy�o�one by�y porowat�, pofa�dowan�, b��kitn� mas�. W gabinecie opr�cz niewielkiegostolika, otoczonego pier�cieniowatym...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]