10694, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Andrzej WaligórskiDwanacie pracHerkulesa MiziakaI inne dyrdymałyDwanacie prac Herkulesa MiziakaWyrok major Delfickiej- Skšd pan ma takie dziwne imię, panie sierżancie? - spytał kapral Modliszka sierżantaHerkulesa Miziaka, gdy obaj po skończonej pracy usiedli wygodnie na ganeczku wiejskiegokomisariatu. Był pogodny wieczór, pełen babiego lata i grania wierszczy. Na rozległej łšce,rozpocierajšcej się między wioskš i lasem, widniały białe owieczki i łaciate krowy. Postrudze żeglowało stadko kaczek.Lekki i ciepły wiatr niósł z oddali głos kocielnej sygnaturki. To ksišdz Chudzielakzwoływał wiernych na nieszpory.- To imię mam skutkiem nieporozumienia - odrzekł sierżant, nabijajšc swš wysłużonšfajeczkę tytoniem wyprutym z dwóch popularnych i jednego carmena, co gwarantowało jejniepowtarzalny aromat. - Trzeba wam wiedzieć, kapralu, że przyszedłem na wiat podczaswojny, a moim ojcem chrzestnym był Niemiec, bardzo zacny antyfaszysta...- Na pewno ze wschodu! - wykrzyknšł kapral.- Rzecz jasna! - przytaknšł Miziak. - Ot ów Niemiec był pochodzenia, jak się wydaje,słowiańskiego, ponieważ nazywał się Kulas...- U nas w szkole podoficerskiej też był jeden Kulas - wtršcił Modliszka - ale musiałzmienić nazwisko, bo żemy mu na licie obecnoci zawsze przekrelali literę l!- Nie należy przerywać swemu zwierzchnikowi, kapralu! - ofuknšł go sierżant.- Bardzo przepraszam, panie sierżancie, ale wspomnienia ze szkoły podoficerskiej sšmi niezwykle drogie. Mów pan, już się więcej nie odezwę.- No więc ten Niemiec, Kulas, kiedy trzymał mnie do chrztu, był niele pijany, imylał że ksišdz pyta go o nazwisko, a ksišdz pytał jak się ma nazywać dziecko, czyli ja. Nato Niemiec powiada: Herr Kulas.- Sam o sobie mówił Herr? - nie wytrzymał Modliszka.- Sam o sobie, jak to Niemiec, choćby i postępowy. No i zostałem zapisany jakoHerkulas Miziak, co potem naturalnym biegiem rzeczy zmieniono na Herkulesa. Cociekawsze - cišgnšł Miziak - moje losy dziwnym trafem zaczęły układać się według życiorysumego słynnego imiennika...- Tego Niemca?- Nie, tego Greka, Bo musicie wiedzieć kapralu, że Herkules był to słynny bohatergrecki, który ogromnie i bardzo chwalebnie się odznaczył...- No włanie! - wykrzykn Modliszka. - I pan też się odznaczył! Ma pan odznakę zawiernš służbę i odznakę strzelca wyborowego...- Tamten Herkules odznaczył się swoimi czynami, a czy miał jakie odznaczeniaresortowe, o tym historia milczy. Między innymi dzieckiem w kolebce udusił dwa węże.- Jak to? Dzieckiem dusił węże? - przeraził się kapral.- Nie dzieckiem, tylko rękoma, ale jako dziecko.- A pan też udusił?- Udusiłem, ale nie węże, tylko myszy.- Dwie?- Dwie. Wlazły te cholery do mojej kołyski, żeby się migdalić, jakby już nie miałygdzie, a ja złapałem je w ršczki i po myszach.- I co on jeszcze narozrabiał, tamten Herkules?- Długo by opowiadać, kapralu. Powiem wam tylko, że w końcu w przystępie szałuzabił własnš żonę i dzieci.- Może były niegrzeczne... - zastanowił się kapral. - A czy pan też ukatrupił swojšstarš? - spytał z życzliwym zainteresowaniem.- Na szczęcie nie, ponieważ mój życiorys powtarza dzieje Herkulesa niejako wminiaturze. On zabił swojš rodzinę, a ja tylko jš pobiłem.- Miał pan zapewne słuszny powód...- Miałem, ponieważ żona moja, gdy wracałem zmęczony po pracy, opowiadała mizawsze, co mówił w telewizorze pan Kaczyński...- Ożeż ty... - zacz Modliszka, ale natychmiast ugryzł się w język.- Dzieci natomiast nie chciały się wypisać z organizacji młodzieżowej, chociaż jednomiało już 28, a drugie 34 lata...- U nas wolno do trzydziestu pięciu!- Być może, kapralu, tym niemniej widok zwłaszcza mego starszego syna, kompletniełysego, z wielkim brzuchem i w organizacyjnym krawaciku, był dla mnie nie do zniesienia!No i pewnego dnia nie wytrzymałem i pobiłem ca trójkę.- Każdy sšd by pana uniewinnił!- Sšd być może, ale pamiętajcie, że czyn mój był szczególnie karygodny w wietlewykonywanej przeze mnie funkcji stróża ładu i porzšdku. I po tej włanie linii spotkały mnierepresje.- Ale nie wyrzucili pana ze służby?- Na szczęcie nie. Za to towarzyszka major Delficka, Pytia jej było bodajże na imię, zKomendy Głównej, kazała mi w charakterze pokuty i resocjalizacji wykonać dwanaciepiekielnie trudnych prac, odpowiadajšcych plus minus czynom legendarnego Herkulesa.- A jakie to były czyny?- Poszperajcie, kapralu, poczytajcie, poszerzcie swoje horyzonty. Obiecuję wam, żejeżeli w cišgu dwóch tygodni dowiecie się jakich dwanacie prac wykonał Herkules, to wnagrodę opowiem wam o swoich dokonaniach.- A może...? - dodał Miziak, jakby majšc przeczucie, że jego słowa trafiš kiedy nałamy popularnego pisma. - A może i nasi czytelnicy dowiedzš się i przylš nam wykaz pracHerkulesa? Między autorów trafnych odpowiedzi rozlosuję kilka moich zdjęć z autografami!- Do kogo pan mówi, sierżancie? - krzyknšł wystraszony kapral.- Do społeczeństwa - wyjanił skromnie sierżant, zacišgajšc się dwoma popularnymi zdodatkiem jednego carmena.Miziak i lew- No i jak tam, kapralu? - zagadnšł życzliwie sierżant Miziak wkraczajšcego właniedo komisariatu Modliszkę. - Wiecie już, jakie prace miał wykonać Herkules?- Melduję, że wiem! - wykrzyknšł służbicie kapral. - On miał przede wszystkim zabićlwa!...- Nemejskiego! - uzupełnił sierżant.Modliszka sprawdził w notatkach:- Może i nemejskiego... - zgodził się. - Nazwiska nie zanotowałem...- Dobra, walcie dalej!- No więc, po drugie, miał udusić wydrę.- Nie wydrę, lecz hydrę, ale zaliczam wam tę odpowied.- Po trzecie, miał schwytać łanię, po czwarte złapać dzika, po pište wyczycić stajnię utowarzysza Augiasza, po szóste powystrzelać ptactwo, po siódme pokonać kretyńskiegobyka...- Kreteńskiego!- No przecie mówię. Po ósme ukra stado koni, po dziewište cišgnšć pasek z jednejamazonki, po dziesište podprowadzić z pastwiska cudze woły, po jedenaste narwać jabłek ipo dwunaste podwędzić psa, któren pilnował sedesu.- Hadesu, ale poza tym wszystko prawidłowo.- Jezus Maria, panie sierżancie! - zawołał z podziwem kapral. - I pan to wszystkozałatwił?- Co do joty - odrzekł Miziak ze skromnym, męskim umiechem. A ponieważwypełnilicie zadanie, które wam postawiłem przed dwoma tygodniami, więc w nagrodęopowiem wam dzi o mojej rozgrywce z lwem.- To może najpierw po malutkim? - spytał z nadziejš kapral sięgajšc po butelkę dosegregatora, opatrzonego napisem Zwalczanie CIA na terenie gminy.- To z konfiskaty - wyjanił, nalewajšc złocisty płyn do małych, zgrabnychmusztardówek z firmy polonijnej. - Bracia Karamazow znowu pędzš bimber z czeskiegomazutu, który spływa naszš strugš!Ponieważ było już dawno po pracy, wiec sierżant nie protestował. Obaj wypili,chuchnęli i zapalili, Modliszka giewonta, a Miziak swš słynnš mieszankę fajkowš z dwóchpopularnych i jednego carmena.- Ot - zaczšł Miziak, puszczajšc kłšb aromatycznego dymu w ukonš strugę promienisłonecznych - ot trzeba wam wiedzieć, kapralu, że swego czasu nasza gmina zaczęła się naglewyludniać...- A, to pewnie wtedy jak wszyscy polecieli w lubelskie pracować w tych nowychkopalniach węgla, co to za dwa lata wracali, bo się okazało, że ten węgiel odkryto otrzydzieci tysięcy lat za wczenie!- O trzysta tysięcy, ale ja mówię o innym wyludnieniu, o wiele bardziej tajemniczym.Nikt nigdzie masowo nie wyjeżdżał, a ludnoci coraz mniej.- Może zeszła do podziemia? - zaryzykował Modliszka.- Nie, to nie te lata. Podziemie, jeżeli było, to gospodarcze, na niewielkš skalę, że dajnam Boże takš i dzi.- Daj nam Boże! - powtórzył jak echo kapral, żegnajšc się ukradkiem.- Co ja się wtedy nalatałem - kontynuował sierżant - obstawiłem granice gminypospolitym ruszeniem, sam czatowałem nocš na cmentarzu czy kogo ukradkiem niechowajš...- A nie chowali?- Minimalnie. Nadumieralnoć państwowa trzymała się w normie, wyjazdyzagraniczne rzadsze niż kiedykolwiek, a krzywa wzrostu ludnoci spadała na zbity pysk. No iwiecie co w końcu wydedukowałem?- No, kogo pan wydedukował? - spytał ciekawie Modliszka, przekonany że ówzagraniczny wyraz pochodzi od wystrychnięcia przestępcy na dudka.- Wydedukowałem, że to dzieci!- Dzieci likwidowały ludno?- Wprost przeciwnie, ludnoć likwidowała przyrost naturalny, zmniejszajšc iloćswego potomstwa. Zastanowiło mnie to, ponieważ uprzednio rozmnażanie się byłoulubionym zajęciem okolicznych mieszkańców...- Bardzo ulubionym! - przytaknšł kapral. - Czasami wprost nie można ich było od tegooderwać, zwłaszcza od czynów społecznych, chyba że siłš, ale co tu mówić o sile, jeżeli naszkomisariat liczy tylko szeciu ludzi?- Ot i mnie to zastanowiło - kontynuował sierżant - a zarazem skłoniło do działania.Namówiłem kierownika kina, żeby sprowadził podniecajšce filmy...- I co sprowadził? Może Kaligulę? - zainteresował się Modliszka, który znał todzieło z kasety, skonfiskowanej przewodniczšcemu miejscowego PRON-u, mecenasowiFizdoniowi.- Niestety, ten idiota sprowadził Złoty pocišg pana Poręby, bo mylał że to opocišgu seksualnym. Niewiele również zdziałał ksišdz Chudzielak, mówišc podczas kazania,cytuję: Idcie i czyńcie tak, jako czyniš ptakowie niebiescy, a miał na myli wróble, którewiadomo co czyniš. Aluzji jednak nie zrozumiano, tyle że stary Kociorupa po pijanemuusiłował latać, niedaleko zresztš, bo tylko ze stodoły prosto w gnojówkę, a Kaka Pyzdrazniosła jajo.- Jak to Kaka... - ze zrozumieniem przytaknšł kapral.- Jak to Kaka - zgodził się sierżant. - Już mylałem, że się całkiem wyludnimy, aż tunaraz ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]