10695, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jean WebsterPattyOFICYNA WYDAWNICZA RYTMWYDAWNICTWO WAZAWARSZAWA 1994Tytuł oryginału angielskiego Just PattyIlustracja na okładce MirallesOpracowanie graficzne Renata Obniska-WolskaNowe opracowanie redakcyjne na podstawie wydania przedwojennego R. Wegnera, PoznańRedaktor Anna WierzbowskaKorekta Anna JordanSkładWydawnictwo WAZA 02-033 Warszawa, ul. Raszyńska 58 m 50aISBN 83-85249-88-5 ISBN 83-86426-05-5WWW »ROZDZIAŁ I Zmiany- To skandal! - wykrzyknęła Priscilla.- Oburzające! — dodała Conny.- To hańba! - oświadczyła Patty. - Rozdzielać nas po trzech latach!- Zwłaszcza, że wcale nie byłyśmy znów tak strasznie nieznośne w ostatnim roku. Mnóstwo dziewcząt ma znacznie więcej na sumieniu.- Tylko że my trochę zanadto rzucałyśmy się w oczy!— przyznała uczciwie Patty.- Za to przez ostatnie trzy tygodnie byłyśmy wyj ą t-k o w o grzeczne — przypomniała Conny.- Ach, gdybyście zobaczyły moją nową współlokatorkę! -jęknęła Priscilla.- Chyba nie może być gorsza od Ireny McCullough.- Właśnie że jest! Jej ojciec jest misjonarzem, a ona wychowywała się w Chinach. Nazywa się Keren Hap-puk Hersey, tak jak najmłodsza córka Hioba*. I nawet na myśl jej nie przyjdzie, że to imię jest po prostu śmieszne.- Irena przytyła w ciągu łata dwadzieścia funtów**— rzekła ponuro Conny. — Waży teraz...- Och, żebyście zobaczyły moją współlokatorkę! -* Jemima, Kesija i Keren Happuk - według Biblii trzy córki Hioba, które urodziły się Hiobowi, gdy skończyły się jego nieszczęścia.** Funt - jednostka wagi obowiązująca w krajach anglosaskich, dawniej także w Polsce, równa wadze 350-560 g.wykrzyknęła Patty. - Nazywa się Mae Mertelle van Arsdale.- Keren wciąż tylko siedzi nad książką i najwyraźniej myśli, że będę chodziła na palcach, żeby jej nie przeszkadzać.- Gdybyście tylko słyszały, co ta Mae Mertelle wygaduje! Oznajmiła mi, że jej ojciec jest bankierem, i chciała koniecznie wiedzieć, kim jest mój. Poinformowałam ją więc, że mój ojciec jest sędzią śledczym i całe życie poświęcił na wtrącanie do więzienia bankierów. Powiedziała wtedy, że jestem źle wychowanym dzieciakiem. - Patty uśmiechnęła się pogardliwie.- Ile ona ma lat?- Dziewiętnaście, a już dwa razy jej się oświadczano.- No proszę, proszę! A dlaczego wybrała właśnie pensję św. Urszuli?- Jej ojciec i matka uciekli z domu i pobrali się, gdy mieli po dziewiętnaście lat, a teraz się boją, czy przypadkiem ona nie odziedziczyła po nich tych samych skłonności. Dlatego wybrali dla niej dobrą, surową pensję klasztornego typu. Mae nie potrafi się nawet uczesać bez pomocy służącej. Będę ją musiała nauczyć, jak się ściele łóżko. Jest strasznie zabobonna na punkcie kamieni księżycowych. Uznaje tylko jedwabne pończochy i nie cierpi mielonego mięsa. Do Europy jeździ tylko parowcami linii White Star *.Patty chaotycznie rzucała te informacje. Wysłuchawszy jej ze współczuciem, przyjaciółki dorzuciły garść własnych żalów.- Irena waży sto pięćdziesiąt dziewięć funtów i sześć uncji** bez ubrania - mówiła Conny. - Przywiozła ze sobą dwa kufry naładowane słodyczami. Po-* White Star - na początku XXw. jedna z najdroższych, luksusowa liniapasażerskich statków transoceanicznych.** Uncja - 1/16 części funta angielskiego, równa 28,35 g.6chowała je we wszystkich zakamarkach pokoju. Chrupanie czekolady jest ostatnim dźwiękiem, jaki słyszę wieczorem, i pierwszym — rano. Nigdy słowem się nawet nie odezwie, nic tylko zajada i żuje. Mam wrażenie, jakbym mieszkała z krową. A inne sąsiadki! Też miła paczka! Po drugiej stronie mieszka Kid McCoy, która sama jedna robi więcej hałasu niż pół tuzina kowbojów. Tuż obok mieszka nowa uczennica, Francuzka, wiecie, ta szczupła, ładna dziewczyna z czarnymi warkoczami.- Wygląda zupełnie sympatycznie! - zauważyła Patty.- I byłaby sympatyczna, gdyby tylko można się z nią porozumieć, ale ona umie powiedzieć po angielsku pewnie nie więcej niż pięćdziesiąt słów. Razem z nią mieszka Harriet Gladden, rozlazła i ponura jak homar, którego właśnie mają wrzucić do garnka, a na samym końcu korytarza jest pokój Eweliny Smith. Chyba same wiecie, jaka z niej skończona idiotka.- Och, to rzeczywiście okropne! - zgodnie wykrzyknęły Patty i Priscilla.- To wszystko wina panny Lord! - rzekła Conny. -Dostojna Wdowa nigdy by nas nie rozdzieliła, gdyby się nie wmieszała do tego Lordunia.- I właśnie mnie musiała się ona trafić! - jęknęła Patty. - Wy macie Madamoiselle * i pannę Waddams, obie takie dobre, słodkie, łagodne owieczki, a biedne dziewczęta ze wschodniego skrzydła skazane są na tę okropną pannę Lord.- Pst! - ostrzegła ją Conny. - Nadchodzi!Nauczycielka łaciny, wchodząc do pokoju, zatrzymała się w drzwiach. Conny wyzwoliła się z plątaniny sukienek, sterty książek i poduszek, którymi zarzuco-* Madamoiselle (franc.) — panna. (Tu dziewczęta używają jako imię własne młodej nauczycielki języka francuskiego.)ne było łóżko, i grzecznie wstała. Patty zsunęła się na podłogę po białej żelaznej poręczy, a Priscilla zeskoczyła z kufra.- Dobrze wychowane panienki nie skaczą po meblach.- Tak jest, panno Lord - grzecznie odparły chórem, niewinnie wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami. Wiedziały, że nic jej tak nie irytuje, jak taka pozorna układność.Panna Lord krytycznym wzrokiem obiegła pokój. Patty wciąż jeszcze była w kostiumie podróżnym.- Proszę włożyć mundurek, Patty, i skończyć rozpakowywanie. Jutro rano kufry mają być zniesione na dół.- Tak jest, panno Lord...- A wy - zwróciła się do Priscilli i Conny - dlaczego nie wyszłyście z innymi dziewczętami do ogrodu, aby korzystając z pięknej jesiennej pogody, zaczerpnąć świeżego powietrza?- Ależ nie widziałyśmy się z Patty tak długo, a teraz, kiedy nas rozdzielono... - zaczęła rzewnie Conny.- Jestem przekonana, że wiele na tej zmianie skorzystacie. Wy, Patty i Priscilla, rozumiecie dobrze, że wasze sukcesy w college'u, podobnie zresztą jak w całym życiu, zależą przede wszystkim od waszego sprawowania tutaj i postępów w nauce. Patty jest słaba z matematyki, a Priscilla z łaciny. Conny powinna poprawić swój francuski. Zobaczymy, co potraficie, jeśli tylko naprawdę zechcecie spróbować.Krótko skinęła dziewczętom głową i wyszła.- Jesteśmy chętne i pojętne i kochamy swych nauczycieli! - zaśpiewała ironicznie Patty, wyjmując granatową spódniczkę i bluzkę marynarską z wyszytymi na rękawie złotymi literami „Sw. U.".Podczas kiedy Patty się przebierała, Priscilla i Conny zabrały się do przenoszenia jej rzeczy z kufrów do biurka, gdzie wrzucały wszystko jak popadło, staran-8nie układając tylko w górnej szufladzie. Przepracowana, młoda nauczycielka, której niewdzięcznym zadaniem było przeglądanie w każdą sobotę rano sześćdziesięciu czterech biurek i sześćdziesięciu czterech szaf, nie była na szczęście podejrzliwa i nie szperała zbyt pilnie po kątach.- A Lordunia niepotrzebnie robi tyle gwałtu o moje wyniki w nauce - rzekła pochmurnie Priscilla, stojąc z naręczem sukien. - Z wyjątkiem łaciny, ze wszystkiego jestem dobra.- Uważaj, Priscillo! Depczesz po mojej nowej sukience do tańca! - wykrzyknęła Patty, wystawiając głowę z wycięcia w bluzce.Priscilla machinalnie zeszła z błękitnego szyfonu, po czym dalej rozwodziła swe żale.- Jeżeli im się zdaje, że obecność najmłodszej córki Hioba wpłynie korzystnie na moje wypracowania domowe...- Ja po prostu nie mogę się uczyć, dopóki nie zabiorą Ireny McCullough z mojego pokoju - zawtórowała jej Conny. - Przypomina mi zupełnie bryłę lepkiego ciasta.- Zaczekajcie, aż poznacie Mae Mertelle!Patty siedziała na środku pokoju, wśród rozrzuconych rzeczy, i przekazywała przyjaciółkom sensacyjne wiadomości o swojej nowej lokatorce.- Przywiozła pięć długich sukni wieczorowych, a wszystkie pantofle ma na wysokich obcasach. Ale to jeszcze nic. - Tu Patty zniżyła głos do konfidencjalne-go szeptu. - Ona nosi gorset! Wielkie nieba! Wciąga powietrze i sznuruje się. 1 ma też flakonik z czymś takim czerwonym. Widziałam, jak sobie tym różowała twarz.- Och, to nie do wiary! - szepnęły ze zgrozą Conny i Priscilla.Patty zacisnęła wargi i pokiwała głową.- Słuchajcie, zbuntujemy się! - wykrzyknęła Pris-cilla. — Zmusimy Dostojną Wdowę, żeby nas umieściła z powrotem w naszych dawnych pokojach w RajskiejAlei.- Ale jak? - zapytała Patty, marszcząc czoło.- Powiemy jej, że nie zgadzamy się na te zmiany!- Nie ma co, świetny pomysł! - zakpiła Patty. -Przecież ona po prostu kazałaby Martinowi zaprząc konia i zawieźć nas na stację na pociąg o szóstej trzydzieści. Wtedy w końcu zrozumiałybyście, że Dostojnej Wdowy nie weźmie się na takie chwyty.- Groźby na nic się tu nie zdadzą - przyznała Con-ny. - Musimy się odwołać do jej uczucia... uczucia...- Człowieczeństwa - dokończyła Patty. Conny wyciągnęła rękę i pomogła jej wstać.- Wiesz, Patty, mówisz całkiem rozsądnie. Chodźmy do niej od razu, póki jeszcze nie opuściła nas odwaga. Ręce macie czyste?Wszystkie trzy dzielnie ruszyły do gabinetu pani Trent i zapukały do drzwi.- Spróbuję sztuki dyplomacji — szepnęła Patty, biorąc za klamkę, gdy usłyszały już zaproszenie z wewnątrz pokoju. - Wy, dziewczęta, przytakujcie tylko wszystkiemu, co powiem.Rzeczywiście, Patty użyła całej dyplomacji, na jaką było ją stać. Wzruszająco rozprawiała o długiej przyjaźni, jaka je łączyła, oraz o tym, jak bolesne było dla nich rozdzielenie, po czym gładko zmieniła temat i zaczęła mówić o nowych koleżankach.- Są to niewątpliwie bardzo miłe dziewczęta - zakończyła grzecznie — tylko, widzi pani, to dla nas nieodpowiednie towarzyszki. Strasznie trudno skupić u-wagę na odrabianiu lekcji, jeśli nie mieszka się z koleżanką, która jest pokrewną duszą.Szczere, poważne spojrzenie Patty miało oznaczać, że lekcje były jedynym celem jej istnienia. ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]