10765, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marcin Jankowski Kamufla�Kontynuujemy HIsTorie dziej�ce si� w telepatycznych warunkach �wiata Hitalii. "Kamufla�" opisuje wydarzenia maj�ce miejsce wkr�tce po akcji "Projektu 'Hitalia'"...Autor pisze o sobie:Mieszkam w Rumii, mam lat 26, jestem absolwentem Wydzia�u Biologii, Geografii i Oceanologii Uniwersytetu Gda�skiego, mam tytu� magistra w dziedzinie oceanografii fizycznej ze specjalizacj� z geologii morza; obecnie robi� doktorat na UG. Zainteresowania zawodowe: geofizyka, geologia, oceanografia satelitarna, modelowanie komputerowe. Zainteresowania pozazawodowe: SF&F, militaria i technika wojskowa, EL-muzyka, wszelkiego rodzaju gry strategiczne (komputerowe i nie tylko); Hitalijczyk w�a�ciwie od samego pocz�tku ;), zadeklarowany Kaktusowiec, czuj�cy szczer� i nieodpart� niech�� do Anarchist�w! ;)W niniejszym cyklu publikowali�my tak�e inne opowiadanie autora: "Przyjaciel dobrego".Naszym podstawowym celem jest zwi�kszeniezdolno�ci zabijania naszych broniRzecznik prasowy dow�dztwa wojsk rakietowych US ArmyBy�a to zabawa w chowanego, rozgrywanana milionach mil kwadratowych [...].Przegrywaj�cy umiera�.Tom Clancy "Czerwony Sztorm"Okr�ty wojenne rzadko kiedy s� �adne. Wojskowe kryteria, wed�ug kt�rych ocenia si� ich przydatno��, zwykle nie bior� pod uwag� estetyki albo umieszczaj� j� na tak dalekim miejscu, �e trudno si� jej dopatrzy� w projekcie. Jednak nawet oceniaj�c wed�ug niewyg�rowanych militarnych norm, "Polyphem" - fregata klasy Blizzard - by�a okr�tem wyj�tkowo brzydkim. Matowo czarny, d�ugi na ponad dwie�cie metr�w kad�ub pozbawiony by� jakichkolwiek �agodnych krzywizn czy �uk�w, a p�yty poszycia, schodz�c si� pod ostrymi k�tami, zniekszta�ca�y sylwetk� statku ci�gami z�batych wyst�p�w. Przyp�aszczona, przypominaj�ca kszta�tem bunkier nadbud�wka z pomostem bojowym wygl�da�a jak niesymetryczny, kanciasty garb na wierzchnim pancerzu. Nawet bli�niacze dysze pot�nych jonowych silnik�w obudowane by�y graniastymi os�onami w kszta�cie piramid, kt�re rozprasza�y strumienie wylotowe w s�abo widoczn� b��kitn� po�wiat�. Poza tym md�ym blaskiem, ostrych linii kad�uba nie podkre�la�o nic - okr�t nie mia� zapalonych cho�by kolorowych ognik�w �wiate� pozycyjnych. Z pewnej odleg�o�ci fregata przypomina�a gigantyczn� zabawk� origami, z�o�on� z czarnego papieru, sun�c� w przestrzeni.Za cen� tej brzydoty i nieefektowno�ci konstruktorzy okr�tu osi�gn�li jednak co� innego - niemal absolutn� niewykrywalno�� przez radary, czujniki podczerwieni i sensory elektrooptyczne. Korzystaj�c ze swoich w�a�ciwo�ci stealth, "Polyphem" m�g� niezauwa�ony jak cie�, pojawi� si� i znikn��. M�g� by� milcz�cym i niewidocznym obserwatorem lub szpiegiem, ale m�g� by� te� niewidzialnym zab�jc� - w�r�d wielok�tnych pokrywy na pancerzu by�y tak�e os�ony dzia� plazmowych, laser�w i wyrzutni rakietotorped. Ma�a i s�abo uzbrojona w por�wnaniu z gigantycznymi, kilometrowej d�ugo�ci lotniskowcami i kr��ownikami rakietowymi by�a na sw�j spos�b gro�niejsza od nich - niezauwa�ona mog�a pojawi� si�, uderzy� z zimn�, wyrachowan� precyzj� i znikn��, zanim zaatakowany zdo�a� w og�le zareagowa�.Teraz jednak "Polyphem" tylko nas�uchiwa� i obserwowa�. Zawieszony w zimnej pustce, daleko poza najdalszymi �ladami atmosfery, �ledzi� czujnikami obracaj�c� si� pod nim planet� i setki milion�w kilometr�w sze�ciennych otaczaj�cej j� pr�ni. Awionika i komputery fregaty filtrowa�y i przetwarza�y sp�ywaj�ce dane, wysy�aj�c je na ekrany Centrum Informacji Bojowej. Tutaj z chaosu najr�niejszych sygna��w, zamienionych na liczby i symbole powstawa� porz�dek - syntetyczny, sp�jny obraz otaczaj�cej okr�t przestrzeni.Komandor Edward Hevit, dow�dca "Polyphema" poprawi� si� w fotelu. Przed sob�, na g��wnym ekranie, mia� widok na o�wietlon� s�o�cem, popstrzon� rzadkimi chmurami p�nocn� p�kul� planety. �wiat�o odbija�o si� od oceanu i �ama�o barwnymi pasami widma na kraw�dzi atmosfery. Przez ponad dwadzie�cia lat sp�dzonych w kosmosie Hevit nigdy nie znudzi� si� tym widokiem - zawsze fascynowa�a go gra �wiate� i barw na tle atramentowej czerni pr�ni. Tym razem jednak feeria kolor�w nie cieszy�a go jak zwykle, lecz wr�cz przeciwnie, przypomina�a o powracaj�cym ci�gle niepokoju. W locji druga planeta s�o�ca HIT-1, kt�ra majestatycznie obraca�a si� tysi�c dwie�cie kilometr�w pod "Polyphemem", by�a oznaczona kodem "00" - co pozwala�o si� spodziewa� spalonej twardym promieniowaniem bry�y �u�lu, gazowego olbrzyma albo kuli wrz�cej magmy; tymczasem w jej widmie spektralnym l�ni�y linie chlorofilu, tlenu, azotu i wody, a szerokopasmowa kamera bez trudu wychwytywa�a z oceanu sygna� "substancji ��tych" - rozk�adaj�cej si� materii organicznej. A locje uk�adano na podstawie danych z wojskowych bezza�ogowych satelit�w eksploracyjnych... Gdyby ta "pomy�ka" by�a jedynym problemem, komandor Hevit pewnie przeszed�by nad ni� do porz�dku dziennego - Armia zawsze mia�a tajemnice i nie m�wi�a ca�ej prawdy - ale by�y jeszcze dane z nas�uchu radioelektronicznego i czujnik�w sigint."Polyphem" ko�czy� w�a�nie d�ugi, rutynowy - i nudny - patrol na granicy Zewn�trznych Sektor�w, kiedy kodowanym ��czem tachionowym przyszed� rozkaz przej�cia na now� pozycj�. Ani sam Hevit, ani tym bardziej za�oga nie by�a zachwycona; ponad miesi�c monotonnego "czesania" przestrzeni zm�czy� personel "Polyphema" i odebranie pi��dziesi�ciu dw�m ludziom perspektywy bliskiej przerwy w turze bojowej nie wp�yn�o pozytywnie na morale. Na domiar z�ego rozkazy by�y denerwuj�co niesp�jne - nakazywa�y wyj�cie z podprzestrzeni w miejscu, kt�re jak wynika�o z map nawigacyjnych by�o odleg�e o prawie osiemset tysi�cy kilometr�w od planety, maj�cej by� punktem docelowym "Polyphema" i ��da�y absolutnej i bezwzgl�dnej ciszy radiowej. W pierwszej chwili Hevit podejrzewa�, �e ma by� niespodziewanym obserwatorem jaki� manewr�w Floty (Dow�dztwo lubowa�o si� w niezapowiedzianych inspekcjach) a tak odleg�y punkt patrolowania jest zabezpieczeniem przed pomy�k� w danych nawigacyjnych (na wypadek gdyby planeta mia�a w�asny pas asteroid�w albo kr��y�a po innej ni� podana orbicie) i dopiero na miejscu prze�y� niezbyt mi�e zaskoczenie. Kiedy tylko "Polyphem" zszed� ze skokowej, okaza�o si�, �e nie jest sam - jego sensory wykry�y ca�� grup� uderzeniow�, ��cznie z dwoma kr��ownikami, rozwini�t� na orbicie jego docelowej planety HIT-1-2. Przypomina�o to przygotowania do bitwy - okr�ty mia�y w��czone wszystkie radary, os�ony energetyczne i systemy bojowe. Zmuszona rozkazami do maksymalnej skryto�ci dzia�ania i ciszy radiowej fregata wy��czy�a silniki i zacz�a swobodnie dryfowa�, prowadz�c tylko nas�uch. Komandor - przekonany, �e si� sp�ni� i ju� widz�cy oczyma wyobra�ni nagan�, kt�r� otrzyma z Dow�dztwa dopiero po dw�ch dniach - zorientowa� si�, �e to co odbiera system commint jego okr�tu, przesta�o przypomina� jakiekolwiek manewry. Na planecie co� posz�o bardzo nie tak - pocz�tkowe standardowe meldunki z powierzchni nagle zacz�y domaga� si� wsparcia i wreszcie alarmowej ewakuacji. Odbiorniki ECM fregaty rejestrowa�y wi�zki steruj�ce systemu bombardowania orbitalnego, na optyce wida� by�o kr��owniki ustawiaj�ce si� na pozycjach zrzutu i kiedy Hevit spodziewa� si� zamienienia HIT-1-2 w kul� zjonizowanego gazu, niespodziewanie wszystko ucich�o. W przeci�gu trzech godzin zesp� zwin�� szyk bojowy i odskoczy� w podprzestrze�. Nie zostawi� jednak HIT-1-2 zupe�nie bez dozoru - na ekranie sytuacji taktycznej nawet teraz l�ni�a karmazynem konstelacja dwunastu punkt�w, kt�re system rozpoznania bojowego fregaty zidentyfikowa� jako Instalacj� Deszczu Satelitarnego z satelitami serii "Zeus". Zanim zaskoczona za�oga "Polyphema" zd��y�a na dobre po�apa� si� w sytuacji, tachionowy komunikator odezwa� si� po raz kolejny - mieli zbli�y� si� do planety i rozpocz�� obserwacje nie daj�c si� wykry� "Zeusom". Komandor w duchu kl�� te rozkazy najplugawszymi s�owy; musia� dokonywa� nawigacyjnych cud�w, �eby nie da� si� odkry� satelitom IDS i jednocze�nie nie traci� planety z pola widzenia czujnik�w. Po czterech dniach kr��enia wok� HIT-1-2: dniach, kiedy za�oga by�a na nogach 20 godzin na dob�, bawi�c si� w kotka i myszk� z radarami IDS - Hevit nadal nic nie rozumia�; z planety nie dochodzi� jakikolwiek sygna� cho� odrobin� r�ni�cy si� od szum�w t�a. Komandor nie wierzy�, �e by�y to tylko �wiczenia - przechwycone komunikaty od zaatakowanych �o�nierzy brzmia�y a� nadto realnie. Nie wyobra�a� sobie, aby - nawet je�li na planecie by�o jakie� �ycie, wbrew temu co m�wi�a locja - istnia� jakikolwiek organizm, ma�y czy du�y, zdolny w tak kr�tkim czasie sprawi� krwaw� �a�nie oddzia�om szturmowym. To znaczy jakikolwiek pozbawiony inteligencji organizm - ale przecie� planeta OFICJALNIE nie by�a zamieszkana... Hevit nie wierzy� w opowie�ci o krwio�erczych obcych dokonuj�cych najazd�w na oddalone kolonie, ale musia� przyzna�, �e z po�r�d wszystkich hipotez, kt�re rozwa�a� w ci�gu tych 96 godzin na orbicie HIT-1-2, ta wcale nie by�a najbardziej nieprawdopodobna.Fregata wysun�a si� z cienia planety, ko�cz�c kolejne okr��enie. Hevit rzuci� okiem na ekran: komputer wskazywa�, �e by�a to 472 fantastycznie po�amana elipsa, jak� "Polyphem" zamkn�� wok� HIT-1-2. Zaczyna�o go to nu�y�.- Rozpoznanie, mamy co�? - pytanie by�o retoryczne, bo ze swego miejsca doskonale widzia� pusty ekran konsoli ECM. Jednak za�oga nie powinna pomy�le�, �e dow�dca przesta� si� interesowa� wykonywaniem rozkaz�w.- Zupe�nie nic, sir. Ani w pa�mie radiowym, ani optycznym, ani w podczerwieni. Na tej planecie dzia�aj�cej elektroniki jest mniej ni� w dobrym zegarku. Zeusy nadal na pozycjach wyczekiwania.Hevit �ykn�� kawy z plastikowego kubka stoj�cego na pod�okietniku fotela. Marzy�, �eby i�� do swojej kajuty, wzi�� prysznic i porz�dnie si� wyspa�. Je�li to potrwa jeszcze dwa dni, za�oga zacznie przysypia� na stanowiskach.Potr�jny, modulowany pisk wyrwa� go z zamy�lenia. Wszyscy w Centrum Informacji...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]