10775, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zygmunt Jazukiewicz Mamo, Mamo, ile krok�wMamo, mamo, ile krok�w mam zrobi�?- Dwa s�oniowe w prz�d.Alf wyczu� stop� pr�g biblioteki. Droga prowadzi�a do drzwi gabinetu,kt�ry z kolei przylega� do sypialni rodzic�w. Tam od dw�ch tygodni le�a�amatka. Alf by� w szkole, kiedy przywieziono j� ze szpitala. Musia�a terazle�e� w zupe�nym spokoju, w ciemno�ciach, bez kontaktu z kimkolwiek.- To i tak cud, �e prze�y�a. Taki wypadek... - us�ysza� Alf wtedyuwag� Rebeki, wysch�ej starej panny, kt�ra prowadzi�a u nich dom.Ojciec w�a�ciwie nie odpowiedzia�. By�o to raczej chrz�kni�ciepo��czone z nag�ym wzruszeniem ramion. Ojciec wcale nie wygl�da� naszcz�liwego po powrocie mamy. Od czasu wypadku zupe�nie zamkn�� si� wsobie. Kiedy� prowadzili z Alfem d�ugie rozmowy albo je�dzili na ryby.Teraz wieczorami ojciec przesiadywa� w bibliotece, wychodzi� wcze�nie ranoi ca�e dnie sp�dza� w Instytucie. Wraca� o dziewi�tej wieczorem i wtedyRebeka nareszcie wychodzi�a, uwalniaj�c Alfa spod swojej niezno�nejkurateli.Od paru dni nawet zwyczajowa godzina dziewi�ta przesta�a obowi�zywa�.Ojciec si� sp�nia�. Najpierw o p�l godziny, potem o godzin�. Zrazu Rebekaczeka�a, ale potem ura�ona zacz�a wychodzi�, zostawiaj�c Alfa samego. Toznaczy - samego z mam�, bowiem stale wyczuwa� jej milcz�c� obecno��.Pok�j rodzic�w wraz z holem, bibliotek� i gabinetem ojca znajdowa� si�na pi�trze. Alfowi nie wolno by�o tam wchodzi�. Ojciec m�wi� o spokoju ikwarantannie, jednak Alf odczuwa� to jako krzywd� i niesprawiedliwo��.Dlaczego nie m�g� rozmawia� z mam�, dotkn�� jej r�ki? Mia� tyle dopowiedzenia! Chocia�by o go��biach, kt�re za�o�y�y gniazdo na tarasie.W�a�nie wyklu�y si� m�ode. Albo o tym, �e dosta� w szkole nagrod� zapomys� programu dla nowego typu komputera.Dlatego Alf wykorzysta� natychmiast te chwile, w kt�rych po razpierwszy zostawiono go samego. Wszed� na g�r�, do ciemnego holu. Drzwibiblioteki by�y otwarte, wi�c zawo�a� i matka odpowiedzia�a. Chwil�rozmawiali, ale nie pozwoli�a mu wej�� dalej. Odt�d codziennie czeka�niecierpliwie na wyj�cie Rebeki i p�dzi� na g�r�. Kiedy rozlega� si�zgrzyt klucza w drzwiach, schodzi� pospiesznie na d�.Nie pami�ta�, kto pierwszy zaproponowa� zabaw� w kroki. Zasada by�aprosta: matka zadawa�a pytanie i je�eli uzna�a, �e odpowied� jest trafna,zezwala�a Alfowi na zrobienie kilku krok�w w kierunku sypialni. Je�eliodpowiedzia� �le - cofa� si�. Musia� si� cofn�� tak�e wtedy, kiedypotr�ci� jaki� sprz�t, o co nie by�o trudno, bo w holu, bibliotece igabinecie ojca panowa�a ciemno��. W dodatku ojciec cz�sto przestawia�krzes�a i drabin� s�u��c� do zdejmowania ksi��ek z rega��w.Jak dot�d najwi�kszym osi�gni�ciem Alfa by�o dotarcie do drzwigabinetu. Nast�pnego dnia musia� zaczyna� od pocz�tku. Taka by�a regu�agry. A przecie� pami�ta� tak dobrze czas, kiedy przebiega� te pokoje wpe�nym �wietle dnia. W kilka sekund: �wiec�ca posadzka holu, mi�kka ciemnaziele� dywanu w bibliotece, gabinet ze smug� s�o�ca, w kt�rej sta� kurzpodniesiony ze starych papier�w. A w progu sypialni czeka�a ju� matka.Rozpuszczone jasne w�osy sp�ywa�y wzd�u� framugi. Tylko wczesnym rankiemAlf m�g� je ogl�da� w takim stanie. Przez ca�y dzie� by�y starannieupi�te.Prosta droga szcz�liwych porank�w zamieni�a si� w drog� nocy; kr�t�,ciemn� i trudn�. Na drodze tej towarzyszy� mu strach przed ojcem, kt�ryprzecie� surowo zabroni� wchodzenia na pi�tro.Dzisiaj postanowi� sobie, �e dotrze do sypialni. Mia� szcz�cie: holprzeszed� w kilka minut. Ale wiedzia� ju�, �e pytania b�d� coraztrudniejsze. Us�ysza� narastaj�cy szum. Zacz�� pada� deszcz, kroplezaszele�ci�y w ogrodzie.- Dlaczego deszcz pada kroplami, a nie strugami? - spyta�a matka.Wzruszy� w ciemno�ci ramionami. Dzisiaj chyba traktuje go ulgowo.- Bo para si� skrapla, a krople spadaj� zanim powstanie struga. Ilekrok�w mam zrobi�?- Jeden du�y. A gdyby mog�y powsta� strugi na niebie, to jak by pada�?Alf przypomnia� sobie w�a ogrodowego.- Tak samo! Ile krok�w?- Jeden ma�y. Dlaczego?Zaczepi� o jakie� mi�kkie obicie. Fotel. Na szcz�cie nie by�o �adnegoodg�osu. Co z tym deszczem? Nigdy si� nad tym nie zastanawia�. Mo�epowietrze? Wiatr? Czu�, �e nie o to chodzi.- Co� rozrywa strug�. Mo�e op�r powietrza, albo si�a bezw�adno�ci.- Dobrze, mniejsza o to. Dwa du�e do przodu. Nigdy mi niepowiedzia�e�, dlaczego nie boisz si� ciemno�ci. Ja si� zawsze ba�am.- Czego si� ba�? Przecie� jeste�my w domu. Co innego w lesie, w nocy.Tam to bym si� ba�. Ale nie by�em w lesie, w nocy.Zbli�y� si� do drzwi gabinetu. Czarny prostok�t wej�cia by� owyci�gni�cie r�ki.- Co odbija si� w lustrach ustawionych naprzeciwko siebie?- Powietrze. Ile krok�w mam zrobi�?- G�uptas! A je�eli tam nie ma powietrza?- To nie wiadomo, co. Nie mo�na tego zobaczy�.- Ale mo�na pomy�le�. Czy w lustrze mo�e co� si� nie odbija�.- Nie mo�e. Ale mo�e odbija� si� nic. Je�eli jest zupe�nie ciemno, totak jakby by�o nic. To nic odbija si� w lustrze. Ile krok�w?- Trzy du�e. Co by� zrobi�, jakby� teraz zobaczy� ducha?- Przecie� duch�w nie ma. Zreszt� jeszcze daleko do p�nocy.- Nie przysz�o ci na my�l, �e duch nie musi mie� zegarka?- Co to za duch, kt�ry nie wie, kt�ra godzina?- Wi�c jednak mo�e si� pokaza�.Alf wyczu� w g�osie matki ton zniecierpliwienia, czy niepokoju.Nas�uchiwa�, czy nie odezwie si� silnik samochodu. Ojciec sp�nia� si� owiele bardziej ni� zwykle. Z sypialni powia�o ch�odem. Jednak ba� si�.Nigdy nie pomy�la�, co b�dzie, je�eli ojciec nie wr�ci na noc. Wycofa�si�? Gra� dalej i przegra�? Matka boi si�, �e on dojdzie, ale nie chce�ama� regu�. Wi�c zrezygnowa�? Zn�w zej�� na d�, do pustego, smutnegopokoju i nas�uchiwa� nadej�cia ojca? A potem zobaczy� tylko jego plecy naschodach kiwni�cie r�k�? I us�ysze�: " Jak tam w szkole?", "Dobranoc". Alfpoczu� gorycz i �al. Dosy�! Musi co� zrobi�. Teraz, ju�) To nie mo�e taktrwa�. Nie, ani chwili d�u�ej I Zaczerpn�� powietrza, jak przed skokiem dowody i rzuci� si� w kierunku drzwi sypialni, potr�caj�c stolik. Natrafi�wyci�gni�t� r�k� na wy��cznik i zapali� lamp�. W tej samej chwili zastyg�w przera�eniu. Sypialnia by�a pusta. Obok ��ka sta� l�ni�cy biel� iniklem aparat wielko�ci lod�wki.- Nie powiniene� tego robi�, synku... - powiedzia� aparat smutno.Ojciec wr�ci� wreszcie, zupe�nie przemoczony. Zasta� Alfa na dole.- Jeszcze nie �pisz? Mia�em k�opot z samochodem. Nie wchodzi�e� nag�r�?- Nie, tato. Ale rozmawiali�my sobie z mam�.- Co?!- Powiedzia�a, �e dobrze si� czuje. Zadawa�a mi r�ne zagadki.Ojciec otworzy� usta, jakby chcia� co� powiedzie�, ale westchn�� tylkoi odwr�ci� si� do wieszaka w przedpokoju. Bardzo powoli zdejmowa� z siebiep�aszcz. Parasol nie chcia� utrzyma� si� w stojaku i ci�gle siada� napod�og�.- Wiesz, s�ysza�em, �e ostatnio ryby dobrze bior�. Mo�e pojedziemy wsobot�?- Pojedziemy, tato. Dobranoc.Alf ruszy� w kierunku swojego pokoju. Ojciec sta� z r�k� opart� napor�czy schod�w i patrzy� w g�r�. By� zm�czony i jakby zmala�y. Schodywznosi�y si� przed nim niczym trasa g�rskiej wspinaczki ponad si�y.powr�t
[ Pobierz całość w formacie PDF ]