10828, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Andrzej FalkiewiczNie-Ja Edwarda StachuryCopyright � by Andrzej FalkiewiczWydawnictwo �Tower Press�Gda�sk 20013Tower Press 2000Copyright by Tower Press, Gda�sk 20004Punkt wyj�ciaTak m�wi� w m�odzie�czym wierszu z tomu Du�o ognia: �Do traw mi�kkich / jak na tratwymnie wleczesz / �agodnie / Wysoko�� zmierzchu ci sprzyja / ave lilija�.Tak m�wi� w roku 1963 o Ga�czy�skim: �Id�c na wsch�d i widz�c, jak si� przede mn�chmury najni�sze i coraz wy�sze r�owi� kolorem tym, a brzegi ich w zgrabnym, p�ynnymz�ocie, czy mam si� nie odwr�ci�, kiedy to z ty�u s�o�ce w�a�nie zachodzi? Czy mam niepopatrze�?Musz� si� odwr�ci� i popatrze� chwil�, pokiwa� g�ow�, a potem i�� dalej. I jeszczeraz odwr�ci� si� i sk�oni� si� s�o�cu ju� nikn�cemu i temu, kto napisa�: �i uchwyci� towszystko r�kami / uca�owa� to wszystko ustami / i tak zaj�� jak s�o�ce zachodzi��.A tak ko�czy� sw� dzia�alno�� pisarsk�:�yciekwiat �adu w pe�nym rozkwiciemieni�ca si� nieustann� nowo�ci�,nigdy nie wi�dn�ca r�o �wiata w wie�cukr�lestwa niebieskiegonajdrobniejsza, najnieznaczniejsza polna stokrotkooczywisto��rzeczywisto��zjawa realnaca�a jaskrawo��cudne manowcewidok nad widokikropka nad ypsylonembia�a lokomotywa na czarnym w�gluaeternum mobilecz�owiekcz�owiek ca�ycz�owiek ka�dydziecko samo siebie rysuj�cenie do pokalania dziewiczo��nie do pokonania bezbronno��bezwysi�kowo��, naturalno��, spontaniczno��,wolno��, zdrowie, pi�kno, szcz�cieksi�yc ksi�yc�w a s�o�ce s�o�c�ywy ogie�niewidzialne w postaci widzialnejWszystkoS� to ostatnie linijki jego ostatniego utworu, Oto. Potem nast�pi� List do pozosta�ych:�Umieram / (�) za nowy dzie�, / za cudne manowce / za widok nad widoki, / za zjaw� realn�,za kropk� nad ypsylonem, / za tajemnic� �mierci�.W zacytowanych fragmentach uderza to, �e wszystkie s� podobnie powiedziane, czy r a c ze j w�a�nie n a p i s a n e � podobnie d�wi�cznie odegrane na poetyckim instrumencie i podobnieodegrane w znaczeniu: gra�, udawa�. Pierwszy od ostatniego dzieli wi�cej ni� dwadzie�cialat, ca�e tw�rcze �ycie tw�rcy, a jednak w obu dano nam do s�yszenia t� sam� litanijn�melodi�, dano nam do wierzenia� w�a�nie. Co dano nam do wierzenia?5By� pisarzem euforycznym, sensatem wzruszenia, tub� zachwycenia �wiatem, piewc� urodyrzeczy � urody tak urodziwej i rado�ci tak radosnej, �e nic poza nimi si� nie mie�ci�o, �edla niego samego nie starcza�o w tym miejsca. St�d wra�enie pewnej powierzchowno�ci,pewnej zdawkowo�ci jego poetyckich deklaracji, kt�re nie pozwala�o podziela� w pe�ni jegopodziwu. Mo�e powinni�my by� mniej zabiegani, bardziej uwa�ni na zewn�trzn� urod��wiata, jak to zreszt� wci�� powtarza�, bardziej czuli na literacki jej wyraz w dobrze napisanymtek�cie � ale c� robi�, tacy nie jeste�my. Od biedy jeszcze wierzymy komu�, kto do�wiadczarozterki; nie wierzymy czystemu zachwytowi.Naczeln� cech� jego poetyki by�a przesada. W s�owniku, kt�rym pos�uguj� si� krytycy,przesada jest nisko notowana � lecz czym w istocie jest przesada? Jest sk�onno�ci� do skrajno�ciuczuciowych, pokus� ostateczno�ci w sferze uczu� (t� sam� cech�, kt�ra w sferze my�lizapewnia my�leniu wyrazisto�� i precyzj�). Przesada kaza�a mu: a) robi� poezj�, poezj�przede wszystkim i nade wszystko, w wierszach i prozie, i b) s�u�y�a do zamawianiarzeczywisto�ci;zagadywa�a to w �wiecie i w nim samym, co by�o nie takie, jak chcia�.Poprzednie zdanie nie podoba mi si� przez sw� trywialno��. Ale je zachowam. Pozwalabowiem zrozumie�, jak sam pisz�cy rozumia� dla siebie prac� poety (a) i nazywa typ konfliktu,kt�ry sw� tw�rczo�ci� rozwi�zywa� (b), rozwi�zywa� lub raczej w�a�nie � rozgadywa�(bez sytuacji konfliktowej nie ma sztuki, lecz z tego nie wynika, �e sztuka karmi si�rozwi�zywaniemkonflikt�w. Przeciwnie, prosperuje dzi�ki ich rozgadywaniu; nie tyle rozwi�zuje,co r o z p o � � c i e r a konflikty).Przez dwadzie�cia par� lat intensywnie w�drowa� po �wiecie, jego zachwyt nad urod� rzeczypowo�ywa� wci�� nowe niewyszukane, obce dzisiejszym naszym uszom d�wi�czno�ci(my, smakosze d�wi�ku, seriali�ci i punktuali�ci poezji!), t� � niestety � du�� ilo�� s��wpochwalnych,rzeczy bardzo ozdobnych, kt�re nie wstydzi�y si� koligacji z barokowymi poetami,z Ga�czy�skim, nawet Rodziewicz�wn�. By� poet�, kt�ry by� poet� � a nie: nim bywa� �pisarzem, kt�ry wiedzia�, �e �wszystko jest poezj��. Zawsze w tego pisarza wierzy�em, alekiedy w �Miesi�czniku Literackim� drukowa� swe wypowiedzi z cyklu Wszystko jest poezj�,te bardzo liczne stronice zape�niane g�stym jasnoszarym petitem, wiedzia�em, �e to dobrenadal, co jaki� czas sprawdza�em, czy dobre, i cieszy�em si�, �e dobre, lecz nie by�em w stanieczyta� tego w ca�o�ci. W czasach, kiedy czytywa�em go uwa�nie, czytywa�em po to, �ebywiedzie�, co w trawie piszczy, chcia�em zrozumie�, czego mi�ego lub niemi�ego mog� oczekiwa�po m�odych. A potem zacz�li�my si� starze� razem � i byli�my ju� prawie w tym samymwieku � i je�li wtedy czyta�em go uwa�niej, to po to, aby zastanowi� si�, jak i kiedyprzestanie by� m�odym cz�owiekiem. By�o to ju� konieczne, a jednak wydawa�o si�nieprawdopodobne.Dla mojego pisania o nim wa�ne przede wszystkim to, �e on si� te� zastanawia�. �wiadczyo tym dramatycznie � cho� rzadko kiedy wprost � tom opowiada� Si�. To jest ta Conradowskasmuga cienia oddzielaj�ca trzydziestk� od czterdziestki, kt�r� pewni ludzie przechodz�nie wiedz�c o tym, pewni maj� pierwsze k�opoty z sercem i kr��eniem; kt�rej pewni ludzie, zpowodu k�opot�w z kr��eniem lub raka, nie przechodz�, pewni za� przechodz� lub nieprzechodz��wiadomie, za spraw� dokonanego wyboru. Carl Gustav Jung, uczony swymi pomys�aminazewniczymi wci�� budz�cy spory, ale kt�rego kompetencja w dziedzinie spraw duchowychjest bezsporna, m�wi, �e w tym okresie �ycia nast�puj� w nas pierwsze ca�o�ciowe,niekiedy bardzo burzliwe rozstrzygni�cia wewn�trzne. Dla mojego pisania o Stachurze wa�ne,�e dokona� tego rozstrzygni�cia i przesta� by� m�odym cz�owiekiem. �eby powiedzie� odrazu, ubiegaj�c dalszy wyw�d: przyczyn� mojego pisania jest Fabula rasa. Ca�kowite spe�nieniejego �ycia i tw�rczo�ci. Mo�e najwybitniejszy utw�r, jaki powsta� w Polsce� no nie b�d�dra�ni� i nie powiem od ilu lat. Jeden z wybitniejszych utwor�w w �wiatowej literaturze �nazwijmy to tak � konfesyjnej.6Co� bardzo dla mnie wzruszaj�cego w jego przypadku. By� ciekawym pisarzem i nigdytemu nie przeczy�em, ale jednocze�nie by� kim� (m�j ��wiat my�li�, odmienny styl �ycia ibycia), z kim nawet nie chcia�oby si� zasi��� do wsp�lnego piwa. I nagle, jednym rzutem dosta�si� tam, gdzie ja nigdy jako pisz�cy nie znajd� � chocia� te� do tamt�d szed�em, a nawettam by�em.W�a�nie dlatego mog� pokusi� si� o przedstawienie jego drogi, jego pobytu i � niestety �powod�w opuszczenia tamtego miejsca. Interesowa� mnie b�d� g��wnie cztery utwory: Si�,Fabula rasa, Fabula rasa (apendyks) i Oto.7Si�, czyli droga, sam koniec drogiNajwa�niejsze wydaje mi si� nie to, co ksi��ka m�wi explicite, ale to, co implicite zawartejest w jej budulcu i konstrukcji � w tych po raz pierwszy tak ostentacyjnie manifestowanych irozrzutnych �poszukiwaniach formalnych�. Na przyk�ad te angielsko-polskie rozm�wki wLekcyji j�zyka angielskiego niemal jak z Urody na czasie, na przyk�ad te, znowu Buczkowskie,kola�uj�ce zestawienia i przetworzenia dokument�w w Nocnym popo�udniu czy w SanLuis Potosi. Podobno darzy� Leopolda Buczkowskiego niezmiennym podziwem i nawetpielgrzymowa�do Konstancina, ale nigdy dotychczas nie czyta�em tego podziwu tak wyra�niezapisanego w jego tekstach. Podziw ten ca�kowicie zaprzecza tym �cis�ym zwi�zkom, jakieusi�owa� stworzy� mi�dzy w�asnym �yciem a w�asn� sztuk�. Tak jakby naraz straci� to poczuciejedno�ci i zacz�� my�le� arkuszami wydawniczymi prozy.Dalej. Pomys� � ale� tak, pomys� � stworzenia czego� w rodzaju pozbawionego przecink�wmonologu wewn�trznego przy okazji porz�dkowania plecaka w S�odyczy i jadzie. On,kt�rego interpunkcja by�a zawsze zgodna ze szkolnym programem nauczania j�zyka polskiego,i w�a�nie dlatego � przezroczysta. On, kt�ry prawdopodobnie na pewno mia� w plecakuba�agan � jak�e sk�adnie na u�ytek czytelnika z�o�y� z niego autorski mikrokosmos.Pisarz, kt�ry tak �mia�o, a jednak niewymuszenie pos�ugiwa� si� j�zykiem, kt�ry we wczesnymtomie opowiada� Faluj�c na wietrze umia� napisa� takie s�owa: ��ni�o mi si�, �eby omnie nie zapomnieli wszyscy. �ebym wyparowa� w najg��bsze zapomnienie z pami�ciwszystkich g��w. (�) �ni�o mi si�: szcz�cie z wami, cicho ze mn�� (w Czystym opisie).Albo takie s�owa: �Wi�c powiedzieli mi w pewnym domu o pi�knej nazwie �Pr�g�, �e wizjamojego �wiata jest troch� za szczup�a. Co mog�em na to odszepta�? Daj wam, Bo�e. Dajwam, Panie Bo�e. A raczej nie. Bro�, Bo�e. Nie �ycz� ja nikomu ci�kiego szale�stwa� (wopowiadaniu Faluj�c na wietrze) � i nawet nie chodzi o to, co te s�owa znacz�, ale jak s�powiedziane,jak �agodnie przystaj� w literze na gramatyczne rygory �ami�c jednocze�nie naszeleksykalne i sk�adniowe przyzwyczajenia� Ot� taki pisarz w tomie opowiada� Si� po razpierwszy uciek� si� do pomys��w.Dalej. Czy to w og�le jest tom opowiada�? Tom opowiada�, ale z jednym narratorem, zIch-Erz�hlerem Micha�em K�tnym, kt�remu autor w przypisie przyznaje autorstwo pewnychj�zykowych pomys��w (?! � jeszcze jeden pomys�). Wi�c mo�e powie�� w pierwszej osobie?Nie, temu przecz� bezosobowo w��czone zapisy (takie jak wspomniana Lekcyja). I dlaczegow og�le to wymy�lone imi� i nazwisko? Przecie� dwa wczesne tomy opowiada�, Jeden dzie�i Faluj�c na wietrze, obywa�y si� bez nich, Edmund Szerucki i Janek Pradera pojawiaj� si�dopiero w p�niejszych powie�ciach, w Ca�ej jaskrawo�ci i Siekierezadzie. I dlaczegowymy�loneimi� i nazwisko w ksi��ce, kt�ra m�wi o �ko�cu biografii i bibliografii�; kt�ra nawetprawdziwemu nazwisku... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl