10878, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Adam CebulaMistrz egzorcyzm�wOpowiadanie to powsta�o dzi�ki dyskusjom, kt�re toczy�em z Packiem o tym, jak� rol�pe�ni� w naszym �yciu i w rozwoju cywilizacji religie, przes�dy i g�upota.My�l�, �e gdyby je doczyta� do ko�ca, us�ysza�bym jego radosny chichot. A mo�e wcale misi� nie zdawa�o, �e sta� za moimi plecami i podszeptywa� kolejne akapity?Na sal� wszed� mnich. Chudy, wysoki. Twarz mia� czarn�, przypominaj�c� czerstwy,razowy chleb. Odziany by� w habit, kt�ry wiele lat temu pewnie by� br�zowy, dzi�nieokre�lonego ciemnego koloru, pokryty �atami, wyra�nie poja�nia�y od s�o�ca naramionach. Mnich podpiera� si� kawa�em drewnianego dr�ga, a spod siermi�nej szaty przyka�dym kroku wystawa�y najprawdziwsze drewniaki. Te, w zetkni�ciu marmurowymi,b�yszcz�cymi i g�adkimi jak lustra p�ytami pod�ogi, klekota�y niepokoj�co. Mnich obrzuci�niech�tnym spojrzeniem towarzystwo w koronkach, at�asach, jedwabiach, b�yszcz�ce z�otymilamowaniami, �ci�gaj�ce wzrok karmazynami, podzwaniaj�ce orderami, i z rezygnacj� natwarzy wypowiedzia� jakie� pozdrowienie. Potem zastyg�, podparty swoj� ga��zi�,najwyra�niej czekaj�c, co dalej, bo sam w tym pa�acowym otoczeniu nie by� w staniewymy�li� �adnego powodu do przebywania tu i teraz. Kilka twarzy ciekawie zwr�ci�o si� kuniemu, kilka wr�cz przeciwnie. By� to kto�, mimo pod�ego ubioru, najwyra�niej i znany,i znaczny. Zrobi�o si� ciszej. Prowincja� tr�ci� biskupa.� To jest ojciec Ubzym. Sprowadzi�em go, by umocni� nasz� wiar�. Ostatnio cz�ciej,przyzna Eminencja, s�yszymy o r�nych kacerzach, braciach kalwinach czy arianistach.Ojciec Ubzym jest nieugi�tym dla wszelkiego rodzaju odst�pstw, surowy dla innych, ale i dlasiebie...� No tak... Zdaje si�, �e k�pieli za�ywa raz ko�o Wielkiej Nocy?� Ale�... wobec zalet umys�u...� Rozumiem...� Nieugi�ty w dysputach. Najwi�ksz� jego zalet� jest sta�o�� umys�u dla naszegoKo�cio�a. Spotyka� si� z r�nymi kacerzami i publicznie potyka� na s�owa. Nigdy nie wyszliz tego z podniesion� g�ow�, Ubzym zawsze wszystkich pokonywa�. Nigdy nie da� si� zwie���adnym podst�pom, jego serce nigdy nie pob��dzi�o i zawsze p�on�o jasnym p�omieniemwiary...� I powiadasz, ojcze prowincjale, �e jest nam niezb�dny?� A Jego Eminencja ma w�tpliwo�ci?� Zasi�gam rady!� Jest niezb�dny!� No... To znajdziemy dla niego jakie� zaj�cie � zgodzi� si� biskup bez widocznegoentuzjazmu.W chwil� p�niej uda� si� do ma�ego pokoiku. Zamkn�� drzwi na zasuw� i podszed� dosto�u, przy kt�rym czeka�a zakapturzona posta�.� I c� powiesz, Dionizy, na nasz nowy nabytek?� Ha, zbo�e obrodzi�o, obfito�� i myszy, i bo�k�w.� Bociek to czy mysz, czy mo�e jeszcze inny jaki stw�r?� Bociek... lub mysz. Czas poka�e. Obawiam si�... �e i to, i to. Mog� by� k�opoty. Touparty, nieprzejednany cz�ek. Sam nie wiem, czy tak prawy, czy...� Rozumiem � doko�czy� Jego Eminencja biskup.� Radzi�bym... Gdyby sprawy zasz�y zbyt daleko... A mo�e zawczasu?� Nie, Dionizy. Nie martwmy si�. Miejmy nadziej�, �e nie zajd�.� S�ucha�em rozm�w z nim. Nikomu nigdy nie przyznaje racji, swoich jest pewien, niedopuszcza �adnej my�li do siebie. Ma g�ow� jak �eliwny garnek. Nic do niej wchodzi ani niewychodzi. Wierzy tylko w to, co w niej powstanie. Wsz�dzie wietrzy zdrad�, demony, diab�a,ci�gle odprawia egzorcyzmy...� Egzorcyzmy, powiadasz? No c�, powiadaj�, �e na ka�dego demona znajdzie si� �wi�tym��, kt�ry go pokona. Nie s�dzisz, �e by�oby zabawne, gdyby okaza�o si�, �e jesti odwrotnie? Dajmy szans� opatrzno�ci...***Jaki� m�czyzna chwyci� j� za r�k�. Spojrza�a. Nie wygl�da� na obwiesia, dostatnioubrany, obgolony, niebrudny. Patrzy� na ni� przenikliwie.� Grzeszysz � powiedzia�.� Co? � zdumia�a si�.� Grzeszysz!� Precz! � Odp�dzi�a si� od natr�ta.� Grzeszysz, kusisz m�czyzn, wyznaj swoje winy, bo twoja dusza grz�nie w mulepiek�a.� Co� ty ob��kany? � M�czyzna cofn�� si�. Pokiwa� g�ow� jakby z rezygnacj�.� Wyznasz swoje winy. Mamy sposoby. Wyznasz wszystkie!***Dziekan redympt�w s�ucha� biada� proboszcza bez wi�kszego zainteresowania. Diabe�...Na diab�a zawsze skutkuje �wi�cona woda. Czarownice? Wsz�dzie s� czarownice. Ju� on bysobie poradzi�! Stanowczo�ci brak! W pewnym momencie jednak zastrzyg� uszami.W opowie�ci pojawi�o si� bowiem co� szczeg�lnego, pad�o imi� Po�wist. Szatan, zb�jnik,czarnoksi�nik? O tym cz�owieku opowiadano w wielu krajach. Wsz�dzie ze zgroz�,z obrzydzeniem, przera�eniem. Po�wist zawraca� w g�owach ludziom prostym. Opowiadanosobie cuda o jego lekach. Za nic prostaczkowie mieli ostrze�enia g�oszone z ambon, �e ktoprzyjmuje mikstury z szata�skich r�k, traci dusz�, �e lepiej �ycie po�wi�ci� ni� da� si�uleczy� z moc� piek�a. Za nic mieli te� ostrze�enia, �e owe leki zwyczajnie nikogo nie lecz�,�e s� oszustwem. Po�wist tymczasem kr��y�, pojawia� si�, znika�, myli� pogonie i dokonywa�nowych zbrodni. Powszechnie wiedziano, �e to on podes�a� wschodnich robotnik�w, kt�rzymieli budowa� Dolny Most. Ci nie znali si� na tutejszym rzemio�le i materia�ach, przez codosz�o do zawalenia si� ca�ego prz�s�a, kt�re pogrzeba�o pod sob� i owych robotnik�w,i jeszcze trzydziestu ludzi. Powiadano, �e zatruwa� studnie, �e porywa� dzieci. Chudy odpost�w jak szczapa dziekan Ubzym, zawsze tyle� surowy co pow�ci�gliwy w swych s�dach,nie dawa� tym wie�ciom do ko�ca wiary. Wierzy� raczej w to, co by�o opisane. A tegowystarczy�o, by Po�wista uzna� za jednego z najniebezpieczniejszych duch�w tego �wiata.Cho�by powstrzymanie po�cigu za trucicielami z Osyno. Przedstawi� si� dwunastustra�nikom, stoj�c na mo�cie z pistoletami w r�ku. I nie przepu�ci� ich mimo, �e mieli pismodo biskupa. Na skutek zw�oki, po mordercach wszelki �lad zagin��. Dziekan na wspomnieniebezczelno�ci owego post�pku a� si� zatrz�s�. Jednak nie odezwa� si� ani s�owem. Ile� to innejniegodziwo�ci na tym �wiecie! Na po�udniu ciemny lud wraca� do poga�skich obyczaj�w, naskutek czego ludzie �ycie tracili. Z�o kr��y�o po �wiecie, uderza�o z coraz to innej strony,a czasem od �rodka. Dziekan spojrza� na siedz�cego przy stole ojca Orione. Informacje si�potwierdzi�y. Bardzo go lubi�, ale niewielka buteleczka, kt�r� znaleziono w poczcie doczcigodnego duchownego, na co dzie� grzebi�cego si� w starych papierzyskach, wyja�nia�adokumentnie, za jak� przyczyn� ten otrzymywa� wci�� kosztowne dzie�a sztuki.Zawarto�� szk�a by�a cz�ci� trucizny. Sama w sobie nieszkodliwa, ale do niczego innegosi� nie nadawa�a. Orione, gorliwie kopi�c w starych ksi�gach, wynalaz� w nich przepisy naco�, co w�r�d bli�nich zawsze mia�o wielkie wzi�cie: zg�adzenie persony z powod�w jakich�niewygodnej, tak by wygl�da�o na naturaln� �mier�.Ubzym nie w�tpi�, �e �wi�tobliwy m�drzec nawet nie czu� wyrzut�w sumienia.C�, rzecz niby nie le�a�a w zakresie jego obowi�zk�w, ale przecie� wchodz�cw posiadanie takiej wiedzy, nie m�g� nie zrobi� z niej u�ytku i nie powiadomi� stosownychw�adz. Przykre zdarzenia, jakie mia�y nast�pi�, by�y ju� przes�dzone.***Z kompletnych ciemno�ci wy�oni� si� poch�d. Czterech ludzi w p�aszczach wlek�omnicha, dwu sz�o przodem, pilnie rozgl�daj�c si�, czy nie nadci�gn� jacy� gapie, zawszegotowi narobi� k�opotu. Ale o tej porze wszyscy ju� spali. S�ycha� by�o tylko ujadaniedalekiego psa. Przebyli podw�rze domu i dotarli do bramy, za kt�r� na ulicy czeka�awi�zienna karoca. Pilnuj�cy jej m�czy�ni sprawnie otwarli drzwi. Pierwszy z dwustrzeg�cych spokoju str��w prawa skin�� g�ow�� Mamy gagatka � potwierdzi� prawie szeptem. Ze �rodka wyskoczy�o jeszcze dwuw czarnych p�aszczach.� �adnie to tak post�powa� ze starszym cz�owiekiem � odezwa� si� kto�, kto wyszed�z czarnego podcienia. Prefekt policji najpierw cicho sykn�� �Bra� go!� � a potem dopieropomy�la�, �e skoro tak bezczelnie wy�azi, to pewnie nie jest sam. W p� zdrowa�ki szybkozm�wionej wiedzia� ju�, �e tamten jest sam. Dziewi�ciu poturbowanych stra�nik�w,pr�buj�cych si� podnie�� z bruku, i ostrze pod szyj� naczelnika policji wprawdzie temuprzeczy�o, bo jak�e jeden cz�owiek czego� takiego m�g�by dokona�, ale nikogo, ktotowarzyszy�by napastnikowi, prefekt nie dostrzeg�.Obcy mia� bardzo ostry pa�asz lub szpad�, niewa�ne co, do�� �e umieszczone umiej�tnie,�widrowa� swymi oczami, jakby decydowa� si�, czy pchn��, czy zostawi� �yciem.� Czego chcesz, panie?� Pyta�em o co�...Policjant wyt�y� sw�j umys� do b�lu. �e co? �e aresztowali mnicha?� Panie, z polecenia Jego Eminencji biskupa...� Nie interesuje mnie z czyjego polecenia. Ale czy to �adnie tak wlec cz�owieka starszegood ciebie, tak na oko ze dwa razy...Ostrze zrobi�o dziurk� w sk�rze pod szyj�. Prefekt u�wiadomi� sobie, �e przypadkowyruch i przebije t� pulsuj�c� �y��, kt�rej ju� potem �aden medyk po�ata� nie potrafi.� Nie�adnie, panie � j�kn��.� Te� tak my�l�. A jak nie�adnie, to co?� Trzeba go wypu�ci�...� To si� rozumie samo przez si�. Ale co jeszcze winien m�odszy, gdy uchybi starszemu?� Nie wiem... Przeprosi�?Straszny nieznajomy u�miechn�� si� i pokiwa� g�ow�. Prefekt zobaczy�, �e chowa swoj�bro�. Pomy�la� o pistolecie pod p�aszczem, ale spojrzawszy na swych poturbowanychpodw�adnych, zrezygnowa�. Oni te� mieli pistolety i sztylety i byli zabijakami, jakich strachspotka�. Nie, z tym fechtmistrzem, nie mia� najmniejszych szans. Pokornie ruszy� w kierunkuzbieraj�cego si� z ziemi mnicha.***Ubzym s�ucha� relacji z ponur� min�. Truciciel si� wymkn��, to... drobiazg. Ale �e kto�o�miela si� przeciwstawia� woli biskupa! Po namy�le przyzna�, �e po prawdzie chodzi o jego,Ubzyma, wol�, ale w �wietle prawa by� to zamach na w�adz� biskupa, ba, na porz�dek prawnyw og�le, na rad� miejsk�, burmistrza i wszystkich!� ��� psy � powiedzia� w�a�nie burmistrz. � Wzi�li sowit� zap�at� i nam teraz bajkiopowiadaj�.� Nie, to by� Po�wist � powi...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]