10904, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HENRY KUTTNERNOCNE STARCIENAJLEPSZE OPOWIADANIA TOM 5Nocne starcie(Clash by Night)De profundis(De Profundis)Dzie�, kt�ry si� nie liczy(Year Day)Kamufla�(Camouflage)Nazywajcie go demonem(Call Him Demon)Sen o pot�dze(Endowment Policy)NOCNE STARCIEWST�PNa dnie, p� mili pod powierzchni� p�ytkiego Morza Wenusja�skiego, spoczywapomarszczona, czarna kopu�a z impervium, kt�ra os�ania Twierdz� Montana. Wewn�trz trwakarnawa�. Monta�czycy �wi�tuj� czterechsetn� rocznic� l�dowania Ziemian na Wenus. Podow� wielk� kopu�� chroni�c� miasto wszystko jest �wietliste, kolorowe i weso�e. M�czy�ni ikobiety w maskach, w b�yszcz�cych celoflexach i jedwabiach, w�druj� szerokimi ulicami,�miej�c si� i popijaj�c mocne wino wenusja�skie. Dno morza, podobnie jak zbiornikihydroponiczne, zosta�o oczyszczone z rzadkich specja��w dla u�wietnienia sto��w szlachetnieurodzonych.Poprzez karnawa� przemykaj� ponure cienie � to m�czy�ni, kt�rych twarze nieomylnie�wiadcz�, i� nale�� oni do Wolnych Oddzia��w. Strojny ubi�r nie jest w stanie ukry� tegopi�tna krwawo zdobytego w latach walki. Pod maskami domino maj� zaci�te i surowe usta.W przeciwie�stwie do mieszka�c�w podwodnych kopu� ich sk�ra jest ogorza�a od promieniultrafioletowych przenikaj�cych poprzez pokryw� chmur nad Wenus. S� niemi�ym akcentemkarnawa�u. Szanowani, lecz traktowani z niech�ci�. S� Wolnymi �o�nierzami�Znajdujemy si� na Wenus dziewi�� wiek�w temu, pod powierzchni� Morza P�ycizn, niecona p�noc od r�wnika. A przecie� to wielka odleg�o�� w czasie i przestrzeni. Cala planetachmur usiana jest podwodnymi Twierdzami, �ycie nie zmieni si� przez wiele stuleci. Patrz�cwstecz, tak jak my teraz, z perspektywy cywilizowanych lat trzydziestego czwartego wieku,�atwo mo�na dostrzec, i� mieszka�cy Twierdz byli dzikusami, g�upimi, brutalnymi iza�lepionymi. Ju� dawno znikn�y Wolne Oddzia�y. Ujarzmiono wyspy i kontynenty Wenus,nie ma wojen.Natomiast w okresie przemian i zawzi�tej rywalizacji zawsze trwa jaka� wojna. Twierdzewalczy�y mi�dzy sob�, ka�da dok�ada�a wszelkich stara�, by wybi� jadowite k�y drugiej,pozbawiaj�c j� zapas�w korium � �r�d�a si�y owych dni. Studenci zajmuj�cy si� ow� epok�znajduj� wiele przyjemno�ci w odsiewaniu legend i wy�awianiu podstawowych spo�ecznych igeopolitycznych prawd. Doskonale wiadomo, �e tylko jeden czynnik uchroni� Twierdze odwzajemnego unicestwienia. By�o to d�entelme�skie porozumienie, i� wojna jest spraw��o�nierzy. Pozwoli�o to podwodnym miastom rozwija� nauk� i kultur�. Ten osobliwykompromis by� prawdopodobnie nieunikniony. Spowodowa� on utworzenie WolnychOddzia��w, w�drownych grup wysoko wyszkolonych w swoim fachu najemnik�w, kt�rzywynajmowali si�, by walczy�, gdy kt�rakolwiek z Twierdz zosta�a zaatakowana lub chcia�azaatakowa� inn�.Ap Towrn, w swoim wiekopomnym Cyklu Wenus, poprzez symboliczne legendyprzekazuje t� sag�. Wielu historyk�w utrwali�o czyst� prawd�, kt�ra na nieszcz�cie cz�stowydaje si� by� zbyt okrutna. Jednak�e zwykle nie zdajemy sobie sprawy, i� nasz obecniewysoki poziom kultury zawdzi�czamy prawie wy��cznie Wolnym �o�nierzom. W�a�niedzi�ki nim wojna nie mia�a prawa zaj�� miejsca pokojowej spo�ecznej i naukowej pracy.Walka by�a wysoko wyspecjalizowana, a z powodu zaawansowanej techniki si�a ludzka niemia�a ju� wi�kszego znaczenia. Oddzia�y Wolnych �o�nierzy liczy�y po kilka tysi�cy ludzi,rzadko wi�cej.Odci�ci od normalnej egzystencji w Twierdzach, musieli wie�� dziwne, samotne �ycie.Byli z g�ry skazani na zag�ad�, jednak niezb�dni, jak przedpotopowe zwierz�ta, z kt�rych wko�cu wykszta�ci� si� homo sapiens. Lecz bez owych �o�nierzy Twierdze pogr��y�yby si� wtotalnej wojnie, z fatalnymi dla siebie skutkami.Wolni �o�nierze � szorstcy, rycerscy, nieposkromieni, s�u��cy bogowi wojny tak a� wko�cu go unicestwili, dzia�aj�cy na w�asn� zgub� � przedzierali si� poprzez karty historii, aponad nimi w mglistym powietrzu Wenus p�yn�� sztandar Marsa. Byli przeznaczeni nazatracanie jak Tyranosaurus rex i walczyli tak jak i on, s�u��c w sw�j osobliwy spos�bwyobra�eniu Minerwy stoj�cej za Marsem.A teraz ju� odeszli. Warto jednak przyjrze� si� ich miejscu, kt�re zajmowali w ErzePodmorskiej. Dzi�ki nim cywilizacja osi�gn�a i znacznie przekroczy�a poziom, jaki niegdy�mia�a na ziemi.Wolni �o�nierze zajmuj� wa�n� pozycj� w literaturze mi�dzyplanetarnej. Teraz ju�przeszli do legendy, osobliwej i zamierzch�ej. Byli bowiem wojownikami, a wojna znikn�awraz ze zjednoczeniem. Lecz my jeste�my w stanie zrozumie� ich lepiej ni� ludzie z Twierdz.Ta historia oparta na legendach i faktach opowiada o typowym �o�nierzu swoich czas�w� kapitanie Brianie Scotcie z Wolnego Oddzia�u Doone. M�g� on jednak nigdy nie istnie�IScott wypi� pal�cy uisqueplus i rozejrza� si� po zadymionej tawernie. By� silnym,barczystym m�czyzn� o br�zowych w�osach lekko przypr�szonych siwizn� i o podbr�dkunieco zniekszta�conym blizn� po starej ranie. Mia� ponad trzydzie�ci lat, wygl�da� jakweteran, kt�rym w istocie by� i wykazywa� do�� rozs�dku, by nosi� skromne ubranie zceloflexu, a nie krzykliwe jedwabie i t�czowe tkaniny, kt�re widzia�o si� wok�.Na zewn�trz, za przezroczystymi �cianami, rozbawiona ci�ba przemieszcza�a si� w t� i zpowrotem wzd�u� ruchowych Szlak�w. Ale w tawernie panowa�a cisza, s�ycha� by�o tylkozni�ony g�os harfiarza �piewaj�cego star� ballad� i akompaniuj�cego sobie naskomplikowanym instrumencie. Pie�� dobieg�a ko�ca. Nast�pi�y s�abe brawka, czym zzawieszonych wysoko g�o�nik�w wybuchn�a og�uszaj�ca melodia grana przez orkiestr�.Natychmiast zmieni� si� nastr�j. M�czy�ni i kobiety w lo�ach i przy barze zacz�li �mia� si� irozmawia� z niedba�ym o�ywieniem. Pary ruszy�y do ta�ca.Siedz�ca obok Scotta szczup�a i opalona dziewczyna o czarnych l�ni�cych lokachopadaj�cych na ramiona skierowa�a ku niemu pytaj�ce spojrzenie.� Chcesz, Brian?Usta Scotta wykrzywi�y si� w wymuszonym u�mieszku.� Chyba tak, Jeana. Mo�na?Wsta�, a ona z wdzi�kiem wsun�a si� w jego ramiona, Brian nie ta�czy� zbyt dobrze, leczbrak umiej�tno�ci nadrabia�, dopasowuj�c si� do dziewczyny. Twarz Jeany, w kszta�cie serca,o wysokich ko�ciach policzkowych i jaskrawopurpurowych ustach, unios�a ku niemu.� Zapomnij o Bienne�ie. On zwyczajnie stara si� ciebie wkurzy�.Scott zerkn�� w stron� oddalonej lo�y, gdzie dwie dziewczyny siedzia�y w towarzystwiem�czyzny � porucznika Fredericka Bienne z Oddzia�u Doone. By� to ko�cisty wysokicz�owiek o zgorzknia�ej twarzy, kt�rej regularne rysy stale wykrzywia� sarkastyczny grymas.Nad jego chmurnymi oczami wyrasta�y ciemne, krzaczaste brwi. W�a�nie wskazywa� nata�cz�c� par�.� Wiem � powiedzia� Scott. � Udaje mu si�. Ale do diab�a z nim. Teraz ja jestemkapitanem, a on wci�� porucznikiem. Jego pech. Nast�pnym razem pos�ucha rozkazu i niewy�amie si� z szyku, pr�buj�c atakowa� taranem.� Ach, to by�o tak? � spyta�a Jeana. � Nie by�am pewna. Sporo si� o tym m�wi.� Jak zawsze. Och, Bienne nienawidzi mnie od lat. Z wzajemno�ci�. Po prostu si� nieznosimy. Zawsze tak by�o. Za ka�dym razem, kiedy awansowa�em, ogryza� paznokcie. Jakdobrze policzy�, ma wi�cej lat s�u�by ode mnie i zas�ugiwa�by na szybszy awans. Tylko �ejest zbytnim indywidualist� � w niew�a�ciwych momentach.� Du�o pije � stwierdzi�a Jeana.� Niech tam. Od trzech miesi�cy jeste�my w Twierdzy Montana. Ch�opc�w m�czybezczynno�� � i takie w�a�nie traktowanie. � Scott kiwn�� g�ow� w stron� drzwi, gdzieWolny �o�nierz spiera� si� z w�a�cicielem. � Podoficerom wst�p wzbroniony. Szlag by totrafi�.Z powodu gwaru nie mogli dos�ysze� rozmowy, ale znaczenie jej by�o jasne. Po chwili�o�nierz wzruszy� ramionami, zme�� w ustach jakie� przekle�stwo i wyszed�. Opas�y facet wszkar�atnych jedwabiach wykrzykiwa� s�owa poparcia: � �nie chcemy tu� �adnych��o�dak�w!Scott dostrzeg�, jak porucznik Bienne wsta� ze zmru�onymi oczami i podszed� ku lo�yt�u�ciocha. Jego ramiona drga�y prawie niedostrzegalnie. Swoj� drog�, do diab�a z cywilami.Dobrze zrobi tej gli�cie, je�li Bienne rozkwasi mu t�ust� g�b�. A tak si� prawdopodobniestanie. Grubasowi towarzyszy�a bowiem dziewczyna i najwyra�niej nie mia� on zamiarurejterowa�, gdy stoj�cy tu� przy nim Bienne m�wi� co� najwidoczniej obra�liwego.Pomocniczy g�o�nik wyrzuci� z siebie kilka szybkich sylab, kt�re zagin�y w og�lnymtumulcie. Ale wy�wiczone ucho Scotta uchwyci�o ich sens. Skin�� Jeanie, cmokn�� znacz�co irzek�: � No, tak.Dziewczyna tak�e us�ysza�a. Pozwoli�a Scottowi odej��. Skierowa� si� w stron� lo�ygrubasa akurat w chwili, gdy rozpocz�a si� b�jka. Cywil, czerwony jak indor, uderzy� nagle,trafiaj�c przypadkiem w chudy policzek Bienne�a. Porucznik u�miechaj�c si� nieprzyjemnie,zrobi� krok w ty� zaciskaj�c pi��. Scott chwyci� go za rami�.� Spokojnie, poruczniku.Bienne obr�ci� si�, patrz�c z w�ciek�o�ci�.� To nie tw�j interes. Pozw�l�Grubas spostrzeg�, �e jego przeciwnik ma odwr�con� uwag�, poczu� przyp�yw m�stwa izaatakowa�. Scott si�gn�� przed Bienne�em, wal�c cywila na odlew w twarz i popychaj�cenergicznie. Grubas zatoczy� si� na sw�j stolik. Kiedy si� pozbiera�, ujrza� w r�ku Scottabro�.� Niech si� pan zajmie lepiej robieniem na drutach � poradzi� mu oschle kapitan.T�usty m�czyzna obliza� wargi, zawaha� si� i usiad�. Pod nosem mamrota� co� na temattych przekl�tych sukinsyn�w, Wolnych �o�nierzy.Bienne stara� si� oswobodzi�, got�w uderzy� kapitana. Scott schowa� bro� do kabury.� Rozkazy � powiedzia�, wskazuj�c g�ow� g�o�nik. � S�ysza�e�?� �mobilizacja. Ludzie Doone maj� zameldowa� si� w sztabie. Kapitan Scott wAdministracji. Natychmiastowa mobilizacja�� Tak � rzek� Bienne, cho� wci�� w�ciek�y. � Okej, zrozumia�em. By�o jednak do��czasu, by rozgnie�� t� gnid�.� Wiesz co znaczy natychmiastowa mobilizacja � mrukn��... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl