10941, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dzie� dobry, c�reczkoWanda ChotomskaDzie� dobry, c�reczkoi inne opowiadaniailustrowa�a Katarzyna OrthweinPolska Oficyna Wydawnicza BGWProjekt ok�adki, ilustracje i uk�ad graficzny Katarzyna OrthweinRedakcja techniczna Halina StaszkiewiczKorektaDanuta KalinowskaWanda MakayMIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA05-800 w Pruszkowie, ul. K. Puchatka 8tel. 58 88 9'FILIA NR 2 wypo�yczalnia dla dzieci� Copyright by Wanda Chotomska (tekst)� Copyright by Katarzyna Orthwein (ilustracje)� Copyright by Polska Oficyna Wydawnicza �BGW"ISBN 83-7066-608-6Polska Oficyna Wydawnicza �BGW"Warszawa 1995Wydanie ISk�ad i �amanie: Agencja Poligraficzne-Wydawnicza �AMIGO", WarszawaDruk i oprawa: Prasowe Zak�ady Graficzne Sp�ka z o.o. Wroc�awDzie� dobry, c�reczko- �pi... - powiedzia�a mama i Ania czym pr�dzej zamkn�a oczy. Ale zaraz je otworzy�a.- Wcale nie �pi�. Udaj� - szepn�a do ja�ka, a Jasiek westchn��:- Wiem...- Oni te� udaj�. Obydwoje. Mama i tata. Bo tak naprawd�, to wcale ich nie obchodzi, co robi�.Jasiek wszystko wie. Ania codziennie z nim rozmawia. Dawniej by�o inaczej. A teraz to ju� tylko ten Jasiek zosta�. Mi�kki, ciep�y, mo�na si� do niego przytuli�. Mama ci�gle si� gdzie� �pieszy, o pi�tej wpada po Ani� do przedszkola: � �Ubieraj si�, nie marud�" � porozmawia� z ni� nie mo�na, nie s�ucha, co si� do niej m�wi, nie odpowiada na pytania.Nawet na to najwa�niejsze nie chce odpowiedzie�. Na to: Co b�dzie z wakacjami?- Wszystkie dzieci w przedszkolu wiedz� ju� dok�d jad�, chwal� si�, �e w g�ry, na Mazury, nad morze, a ja?...� Widzisz, jak jest � m�wi Ania do ja�ka - widzisz. Ustawi�am dzisiaj krzes�a w poci�g i te� nie pomog�o. Dawniej mama pierwsza �piewa�a: - ,,Kon-duk-to-rze �askawy, wywie� nas z tej War-sza-wy, chcemy jecha� na stacj�, gdzie mieszkaj� WAKACJE!" -A teraz co? Teraz to tylko: -,,Kolacja na stole... Jedz szybciej... Umyj z�by... �pij"... Nawet przy ��ku nie usi�dzie. Nawet czasem zapomina powiedzie� dobranoc.- Uff! - wzdycha Jasiek - Uff!...- A z tat� jeszcze gorzej. Tata to teraz tylko wpada do domu, �eby si� przebra�. O, ju� si� przebra�, widzisz?Przez uchylone drzwi wszystko wida�. Tata ubra� si� w najlepsz� marynark�, wiatr�wka wisi na krze�le. A krzes�a stoj� tak, jak je Ania ustawi�a. Mo�e tata domy�li si�, �e to s� wagony? Mo�e kupi� ju� bilety do stacji WAKACJE i zaraz wyci�gnie je z kieszeni?Nie. To nie s� bilety. Portfel tylko z wiatr�wki do marynarki prze�o�y� i si�ga po klucze, kt�re le�� na stole. A mama mu te klucze zabiera.� Przepraszani � m�wi � ale to s� moje klucze. Ja te� wychodz�. A twoje s� tam, gdzie je po�o�y�e�.Moje - twoje... Wszystko tak dziel�.- A przedtem m�wili �nasze" - przypomina sobie Ania i szepce do ja�ka: - Mia�o by� tak jak na tych fotografiach z Mazur. Pami�tasz, jak pokazywali fotografie?- Uhm... � mruczy Jasiek � Namiot... kajak... wyspa na jeziorze...- I m�wili �nasz namiot, nasz kajak, nasza wyspa". Oni t� wysp� odkryli, kiedy mnie nie by�o jeszcze na �wiecie. I ci�gle obiecywali, �e mnie tam zabior�. Do �ab�dzi. Bo tam s� �ab�dzie. I mama �piewa�a: - �Polecimy do �ab�dzi z nasz� c�rk�, poprosimy, �eby da�y bia�e pi�rko..." I ja si� tak cieszy�am, tak bardzo si� cieszy�am...- Nie martw si� - pociesza Ani� Jasiek. - Ja te� mam pi�rka. Wplot� ci jedno w warkoczyk...- I co? - dopytuje si� Ania. � I co?- I zmartwienia si� sko�cz� i odsmuc� si� smutki, b�dziesz l�ejsza od pi�rka, b�dziesz l�ejsza od nutki!- Oj, tak! Tak! - �mieje si� Ania.Ja�kowe pi�rko �askocze j� w ucho, ta�czy na warkoczyku. I teraz ju� nie jasiek, tylko to pi�rko �piewa, �e zmartwienia si� sko�cz�, �e odsmuc� si� smutki, �e jest lekka, leciutka, jeszcze l�ejsza od nutki.- Ju� lecimy, fruniemy,pod sufitem, pod chmurk�,gdzie� za g�ry, za lasy,gdzie� za si�dme podw�rko! - �piewa pi�rko.- Lec�! Lec�! Lecimy! - wo�a Ania i liczy podw�rka, nad kt�rymi przelatuj�. - Raz, dwa, pi��, jedena�cie...Na palcach liczy i �mieje si�:- Ojej! Wszystko mi si� pokr�ci�o!- W g�owie? - zaniepokoi�o si� pi�rko.- Nie w g�owie, tylko w palcach. Strasznie du�o tych podw�rek w Warszawie. I ciemne.- W nocy zawsze jest ciemno. Przesta� liczy� i �ap wiatr.Z wiatrem lepiej si� leci. I podkurcz nogi, bo zawadzisz o anten� na wie�owcu! - ostrzega pi�rko.Pr�dko lec�. Wie�owc�w ju� nie ma. W dole las, pole, drogowskaz�w nie wida�. Kogo by tu zapyta� o drog�?0 � znowu jakie� dachy. Miasteczko. W oknach ciemno, ale na ko�cielnej wie�y wida� dwa �wiate�ka.- Hop, hop! - wo�a Ania - Hop, hop! Czy na Mazury to t�dy?A g�os z ko�cielnej wie�y odpowiada:- Nie krzycz mi do ucha, bo nie jestem g�ucha.Ojej! To przecie� sowa! Siedzi na dzwonnicy i �wieci oczami.- Uk�o� si�! - szepce pi�rko i obydwoje dygaj�. Pi�rko na warkoczyku, Ania bos� nog� w powietrzu. A sowa patrzy na ni�1 mruczy:- Przesta� macha� nogami, bo dzwon rozhu�tasz i ca�� parafi� obudzisz. Turystka w nocnej koszuli... A w nogi ci pewnie zimno? No dobrze ju�, dobrze, usi�d� tu ko�o mnie, zagrzej si� i poka�, co� ty sobie wplot�a w warkoczyk. G�sie pi�rko, co?- G�-g� - zag�ga�o pi�rko.- Uhu-uhu - odpowiedzia�a sowa.- G�-g�-g�?- Uhu-uhu-uhu-hu-hu-hu-hu!- Rozumiem! - wo�a pi�rko i ci�gnie Ani� za warkocz � wszystko zrozumia�em. Lecimy! Zr�b pani sowie pa-pai podzi�kuj za informacj�. Teraz ju� na pewno nie zab��dzimy.- Dlaczego wy�cie ze sob� tak dziwnie rozmawiali?- zapyta�a Ania, kiedy byli ju� daleko od dzwonnicy.- Wcale nie dziwnie. Zwyczajnie. Po prostu pogadali�my sobie jak ptak z ptakiem i od razu wszystko sta�o si� jasne- powiedzia�o pi�rko.I bardzo z siebie zadowolone za�piewa�o na ca�y g�os:- Jasne jak niebo, jasne jak s�o�ce i jak chusteczkaw twojej kieszonce!Teraz to ju� naprawd� wszystko jest jasne. Noc uciek�a do lasu, s�o�ce wita si� z niebem, z ��kami nad wod�. A wody tyle, �e to ju� chyba Mazury.- Patrz! � wo�a pi�rko � sarny wysz�y na ��k�!Hop, hop, sarenki! Jak si� macie? A teraz ptaki. S�yszysz? Ju� si� obudzi�y. Ten czubaty to perkoz. A tam bocian. Widzisz bociana? I kaczki. Ojej, ile kaczek! Pomachaj im chusteczk�.- Dzie� dobry! - wo�a Ania. - Dzie� dobry! - k�ania si� bia�� chusteczk� s�o�cu i ptakom.O! Jest wyspa! Jaka �adna! Jaka zielona! Od drzew taka zielona i od szuwar�w przy brzegu, od trzcin, od tataraku. A tam...S�! S�! Ju� je wida�! �ab�dzie! Dwa du�e, �ab�d� i �ab�dzica, i jeden ma�y. Du�e stoj� z rozpostartymi skrzyd�ami, jakby czeka�y na Ani�, jakby chcia�y j� wzi�� pod te skrzyd�a, a ma�y wychyla z gniazda szary �ebek i zaprasza:- Chcesz si� ze mn� bawi�? Ja si� nazywam Ma�y, a ty?- Ania...- P�niej si� pobawicie - proponuje �ab�dzica. - A teraz zaprowad� Ani� na �niadanie.- Na �aby! - cieszy si� Ma�y � Na kijanki! Na �limaki i sa�atk� z trawy!- Ty jej lepiej poka�, gdzie rosn� maliny i jagody - m�wi �ab�d�, a �ab�dzica szepce do niego:- Oni te� p�ywali kajakiem po bu�ki - przypomina sobie Ania. - Oni o tym m�wili. Moi rodzice. Bo oni tu ju� byli, kiedy nie byli...Ojej! Jak to wszystko wyt�umaczy�?A �ab�dzica przytula j� do siebie i m�wi:- Wiem. Twoi rodzice byli tu wtedy, kiedy jeszcze nie byli twoimi rodzicami. Niczego nie musisz t�umaczy�. Od razu si� domy�li�am. Taka jeste� podobna do mamy. Te same oczy, u�miech. Nawet pieprzyk na policzku taki sam. I pi�rkow warkoczyku. Bo wiesz, rzuci�am kiedy� pi�rko, a twoja mama wplot�a je sobie w warkoczyk i wygl�da�a jak ma�a dziewczynka. Zupe�nie jak ty.- Kubek w kubek - przytakuje �ab�d�.- Kubek? � zastanawia si� �ab�dzica. � Czekaj, przecie� oni tu gdzie� zostawili kubeczek. Tylko gdzie ja go widzia�am?... Ju� wiem! Popraw sobie pi�rko i lecimy! Poka�� ci, gdzie sta� namiot.- Pod drzewem - przypomina sobie Ania. - Oj, tak! Tak! Mama m�wi�a, �e ko�o namiotu ros�a taka dziuplasta wierzba i oni tam mieli kredens.- No i w�a�nie to jest ta wierzba - m�wi �ab�dzica, wsuwaj�c g�ow� do dziupli. - Dobrze, �e mam tak� d�ug� szyj�, bo ta dziupla okropnie g��boka.O! Jest kubek. Ale zakurzony! No pewnie, jak sta� tyle lat...- A teraz - m�wi �ab�dzica - umyjemy kubeczek w jeziorze i Ma�y zaprowadzi ci� na jagody.19Raz-dwa nazbierali ca�y kubek malin i jag�d. A drugie tyle wyl�dowa�o w brzuchu Ani. Ma�y te� pomaga�. Ale tylko w zbieraniu. Bo na jedzenie nie zdo�a�a go nam�wi�. Par� razy pr�bowa�a, a on za ka�dym razem kr�ci� przecz�co �ebkiem i m�wi�:- Nie!A teraz siedz� na brzegu jeziora i Ma�y zwierza si�:� Ca�y czas my�la�em, dlaczego ty jesz te czarne i czerwone kulki, a teraz ju� wiem. �eby sobie dzi�b ufarbowa�, prawda? Bo ca�y dzi�b masz teraz czerwono-czarny. Jak �ab�dzie. Tylko �e za kr�tki. I szyj� masz za kr�tk�. A nogi...- O! - podci�ga Ania nocn� koszul�. - O! Popatrz, jakie mam nogi!- No w�a�nie. Za d�ugie. Nogi masz jak bocian. Ale nie martw si�. Mnie si� i tak podobasz. A teraz chod�, pop�ywamy sobie.- Oj, nie! - przestraszy�a si� Ania. - Tu jest na pewno g��boko i dzieciom nie wolno si� k�pa� bez opieki doros�ych, i ja...Ale Ma�y jest ju� w wodzie. A Ania stoi na brzegu i zazdro�ci.- Kto ci� nauczy� p�ywa�?- M�j tata!- M�j te� obiecywa�, �e mnie nauczy... I ryby mia� �owi� na kolacj�...- M�j te� umie �owi� ryby � zapewnia Ma�y. - Na pewno z�owi dla ciebie jakiego� okonia. Lubisz okonie?- Sma�one. Mama m�wi�a, �e usma�y na patelni...- O mojej m�wisz? - dziwi si� Ma�y.- Nie... O swojej... � wzdycha Ania i g�os robi jej si� coraz bardziej mokry. - M�wi�a, �e zabierzemy patelni� i butl� gazow�.- Tak� jak ta? - dopytuje si� Ma�y, wy�a��c z wody. Butelk� w wodzie znalaz�.- To nie jest butelka gazowa, tylko zwyczajna... - m�wi Ania przez �zy. - I namiot mieli zabra�, i dmuchane materace...- A kiedy oni to wszystko przywioz�? Kiedy do ciebie przyjad�? Bo ja bym chcia�, �eby jak najpr�dzej. Oj, zr�b co�, zr�b, �eby jak najpr�dzej! - niecierpliwi si� Ma�y.- Ja te� bym chcia�a... Ja t... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl