10942, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z�OTA ENCYKLOPEDIA BAJEKLEGENDY POLSKIEWARS I SAWAstrona 5O HEJNALE MARIACKIMstrona 10LWY GDA�SKIEstrona 14O HALINIE KR�PIANCEstrona 18O LECHU, CZECHU I RUSIEstrona 21PIAST KO�ODZIEJstrona 28O WANDZIE, CO NIE CHCIA�A NIEMCAstrona 32PAN TWARDOWSKIstrona 37WALIG�RA I WYRWID�Bstrona 43KWIAT PAPROCIstrona 48JURATA, KR�LOWA BA�TYKUstrona 50IMIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNAim. H. Sienkiewicza05-800 w Pruszkowie, ul. K. Puchatka �tel. 58 88 91Filia nr 2Tekst: Magdalena Gr�dzkaIlustracje: Grzegorz SzumowskiZdzis�aw ByczekMarek P�oza-Doli�ski� 1998 Wydawnictwo WILGAul. Smulikowskiego 1/300-389 Warszawatel. 826-08-82, fax 826-06-43ISBN 83-7156-266-7Drukowano we W�oszechPrintecl in ItalyLEGENDY POLSKIEWARS I SAWADawno temu, za niepami�tnych czas�w, nie by�o w Polsce ani miast, ani wsi. Krajpokrywa�y ogromne, nieprzebyte puszcze, pe�ne dzikiej zwierzyny. Tylko gdzieniegdzieznajdowa�y si� niewielkie osady ludzkie.W�a�nie wtedy w samym sercu mazowieckiego boru, nad Wis��, �y� m�ody rybakimieniem Wars. By� to m�odzieniec dzielny i pracowity. Sam zbudowa� ��d�, wyciosa�wios�a i cierpliwie wi�za� sieci. Sprzyja�o mu szcz�cie, tote� kiedy wyp�ywa� na po��w,zawsze powraca� z sieci� pe�n� dorodnych ryb.Wars lubi� swoje zaj�cie. Cieszy� si� ka�d� chwil� sp�dzon� na wodzie,wpatrywa� si� w bystry nurt rzeki, s�ucha� ptasiego �piewu.Szczeg�lnie za� upodoba� sobie nocne wyprawy. Panowa� wttniezm�cony spok�j, ksi�yc o�wietla� Wis�� srebrnym blaskiem, a idochodzi�y tajemnicze odg�osy nocnego �ycia.Pewnego razu, po zapadni�ciu zmroku, Wars zepchn�� ��d� na wod�, zarzuci� ii cierpliwie czeka� ukryty w�r�d wysokich trzcin. Nagle wzburzy�y si� wi�lane falei z rzecznych odm�t�w wynurzy�a si�... prze�liczna dziewczyna. M�ody rybak zamaz zachwytu i zdumiony patrzy� na przedziwne zjawisko. A by�o na co! Dziewczynamia�a d�ugie jasne w�osy, wielkie szafirowe oczy i... od po�owy cia�a rybi ogon, p�kisrebrzyst� �usk�.Wars przetar� oczy i spojrza� raz jeszcze, nigdy bowiem nie widzia� kogo� takiego.Przypomnia� sobie jednak opowie�ci ojca i zrozumia� - to by�a syrena!Syrena, nie�wiadoma tego, �e kto� j� podpatruje, podp�yn�a bli�ej i zacz�a �piewa�.Na d�wi�k jej pi�knego g�osu serce m�odego rybaka zabi�o �ywiej. By�a to mi�o�� odpierwszego wejrzenia. Od tej chwili �y� jak we �nie. Wsz�dzie widzia� i s�ysza� swoj�syren�, my�la� tylko o niej i niecierpliwie czeka�, kiedy zn�w ujrzy j� i us�yszy.Nie przeszkadza�o mu nawet to, �e ona nic nie wie o jego uczuciu.Pewnej nocy nieostro�ny m�odzieniec zapomnia� si� tak dalece, �e wysun�� g�ow�spomi�dzy wysokich trzcin, aby lepiej widzie� sw� ukochan�. Zaszele�ci�y szuwary,zdziwiona dziewczyna przerwa�a pie�� i podp�yn�a do wpatrzonego w ni� Warsa.- Dlaczego podgl�dasz mnie i pods�uchujesz, jak �piewam?! - spyta�a zagniewana.- Jestem rybakiem, syreno... - zacz�� niesk�adnie Wars.- Wiem dobrze kim jeste�, wiele razy widzia�am ci� na Wi�le.Ale to jeszcze nie pow�d, �eby...- Tak, wiem, ale kiedy ujrza�em ci� po raz pierwszy %i us�ysza�em tw�j �piew, zupe�nie straci�em g�ow�.Pokocha�em ci� tak mocno, �e �y� bezciebie nie mog� - przerwa� jej Wars.�l B"\\Z�otow�osa dziewczyna spojrza�a na Warsa spod d�ugich rz�s.- I ty tak�e nie jeste� mi oboj�tny - westchn�a. - Ale przecie�tak bardzo r�nimy si�: ja jestem syren�, ty cz�owiekiem... $Jedno od drugiego nie mog�o oderwa� oczu i zrozumieli, �e s� dlasiebie stworzeni.Wahaj�c si�, Sawa - bo tak w�a�nie mia�a na imi� - wyjawi�a Warsowi tajemnic�:je�eli syrena z wzajemno�ci� zakocha si� w cz�owieku, na zawsze utraci sw�j rybi ogoni stanie si� kobiet�. Us�yszawszy to, Wars poprosi� Saw�, aby zosta�a jego �on�.Zgodzi�a si� z rado�ci�.Wysz�a na l�d. Opad�a z niej rybia �uska, a w miejscu ogona pojawi�y si� nogi.By�a teraz pi�kn� dziewczyn�, nie r�ni�c� si� od innych. Po raz pierwszy zakochanimogli obj�� si� w czu�ym u�cisku.8' XPilWkr�tce odby�o si� huczne wesele.Wars i Sawa �yli d�ugo i szcz�liwie,otoczeni mi�o�ci� i szacunkiem ludzi.Po latach wok� ich chaty powsta�a du�a osada rybacka,kt�r� na ich pami�tk� nazwano Warszaw�.Dzi� Warszawa jest wielkim miastem i stolic� Polski.z �+*�O HEJNALE MARIACKIMP�na noc gasi�a na niebie resztki gwiazd, kiedytr�bacz z mariackiej wie�y przemierza� krakowskirynek. Zazwyczaj spa� jeszcze o tej porze, ale dzi�dr�czy�y go koszmary, a jakie� z�e przeczucia kaza�ymu wsta� wcze�niej i uda� si� na posterunek.Czasy by�y niespokojne, tatarskie hordy pustoszy�ypolskie ziemie, pal�c miasta i bezlito�nie morduj�cludzi. Trwoga zaleg�a nad Krakowem. Niedawnodosz�y tu wie�ci o spustoszeniu Sandomierza;mieszka�cy obawiali si�, �e wkr�tce Tatarzy mog�dotrze� i pod Krak�w.Nieweso�e my�litowarzyszy�y staremutr�baczowi, kiedy po kr�tychschodach mozolnie wdrapywa� si�na wie�� ko�cio�a Mariackiego.Stan�wszy wreszcie na szczycie, odetchn��g��boko i bacznie rozejrza� si� wok�.Szaro�� nieba powoli zacz�a przechodzi�w jasny r�, milcza�y jeszcze ptaki,a w dole le�a� Krak�w pogr��ony we �nie.Jak okiem si�gn��, panowa� niezm�conyspok�j.- Dzi�ki Bogu, dzi�ki Bogu -wyszepta� tr�bacz i obszed�szyszczyt wie�y, usiad� na w�skiej�aweczce. Wkr�tce zasn��,przyciskaj�c do piersiswoj� tr�bk�.Drzema� kr�tko: jakie� odg�osy sprawi�y,�e otworzy� oczy i zerwa� si� na r�wne nogi. Podszed�do okienka, spojrza� w d� i... zdr�twia�. To Tatarzyzbli�ali si� do bram miasta! Wyra�nie widzia� ichzgarbione sylwetki, jakby zro�ni�te z grzbietaminiedu�ych, �wawych konik�w. By�o ich ca�e mrowie,a nowi wojownicy wci�� nadci�gali pod mury miasta.Trzeba zbudzi� mieszka�c�w i ostrzec ich przedniebezpiecze�stwem - pomy�la� starzec. - Niechchwyc� za bro�, niech ratuj� siebie i miasto!Przycisn�� tr�bk� do ust i z ca�ych si� zagra� hejna�mariacki, najg�o�niej jak potrafi�. D�wi�czny g�os tr�bkipop�yn�� w ch�odnym powietrzu poranka nad dachamiko�cio��w i dom�w. Dotar� do uszu �pi�cychkrakowian.- C� to si� dzieje? - dziwili si� obudzeni ludzie,przecieraj�c zaspane oczy. - Wszak�e to jeszcze niepora!Ale melodia hejna�u nie milk�a ani na chwil�, by�a coraz g�o�niejsza i bardziejnatarczywa. G�os tr�bki zwiastowa� jakie� nieszcz�cie i wzywa� do walki.Poj�li krakowianie: to wr�g stoi u bram miasta. Co tchu rzucili si� ku miejskimmurom. A czas by� ju� ku temu najwy�szy, bo Tatarzy szykowali si� do szturmu.Kto �yw, stan�� do obrony i wkr�tce rozgorza�a zaci�ta walka na �mier� i �ycie.Na napastnik�w la�a si� z mur�w wrz�ca woda i sypa�y kamienie. W powietrzu�wiszcza�y tatarskie strza�y. R�enie koni miesza�o si� z krzykami ludzi, z j�kamikonaj�cych i rannych.A nad Krakowem wci�� rozbrzmiewa� hejna�, zagrzewaj�c ludzi do walki, nios�cim otuch� i nadziej�. i12Tatarzy szybko spostrzegli, kto ostrzeg� mieszka�c�w i kto dodaje im si� w walce.Zaraz te� najlepsi �ucznicy zacz�li mierzy� do postaci na szczycie wie�y. Poszybowa�ystrza�y, a jedna z nich ugodzi�a w gard�o starego tr�bacza. Urwa� si� w p� hejna� i ciszazaleg�a nad miastem. Kto� wdrapa� si� na wie��, ale by�o ju� za p�no. Stary tr�baczle�a� martwy.Jednak�e pami�� o jegobohaterskim czynie �yje do dzi�.Na pami�tk� tego wydarzenia, ^�co dzie� ze szczytu mariackiejwie�y rozlega si� na cztery \strony �wiata nie doko�czony vhejna�, taki sam jak ten, %�kt�ry przed kilkuset latyprzerwa�a tatarska strza�a.se,SLWY GDA�SKIEW Gda�sku mieszka�o niegdy� i tworzy�o wielu dobrych kamieniarzy, ale �adenz nich nie by� tak znany jak Daniel. Spod jego r�ki zawsze wychodzi�y arcydzie�a.Rze�bione w kamieniu owoce i kwiaty wygl�da�y jak prawdziwe, a ludzie i zwierz�tajak �ywi. Ale najch�tniej i najlepiej mistrz Daniel rze�bi� lwy. Gda�szczanie �artowali,podziwiaj�c jego dzie�a, �e Daniel ma takie szcz�cie do zwierz�t jak jego biblijnyimiennik, kt�ry wtr�cony do jamy pe�nej g�odnych lw�w nie zosta� przez nierozszarpany, lecz zyska� ich przyja��.Kiedy rada miejska uchwali�a, by przyozdobi�ratusz nowym portalem z herbem Gda�ska,zadanie to powierzono Danielowi.Nikt si� nie zdziwi�, bo kt� lepiej od niegom�g�by wyku� herbowe lwy, strzeg�ce dw�chkrzy�y i korony?Nie by�y to czasy sprzyjaj�ce spokojnej pracy.Rzeczpospolita chyli�a si� ku upadkowi, a kr�lpruski, Fryderyk, �akomym okiem spogl�da� naGda�sk, chc�c przy��czy� to bogate portowe miastodo Prus. Nieraz rozmy�la� nad tym Daniel,postukuj�c kamieniarskim m�otkiem w swojejpracowni. Wiedzia� przecie�, �e gda�skie lwypilnuj� polskiej korony, kt�r� niegdy� kr�lKazimierz Wielki zawiesi� nad dwoma herbowymikrzy�ami.Nadszed� dzie�, kiedy praca nad portalem zosta�a zako�czona. Miasto szykowa�osi� do uroczysto�ci ods�oni�cia nowego dzie�a. Przed ratuszem zebrali si� od�wi�tnie ubranigda�szczanie z rajcami i burmistrzem na czele. Wszyscy z wielk� niecierpliwo�ci� czekalina moment, gdy zobacz� wreszcie nowy portal z wykutym herbem miasta. Kiedy oczomzebranych ukaza�o si� dzie�o mistrza Daniela, przez t�um przeszed� szmer zachwytu.Ale c� to? W kilku miejscach da�y si� s�ysze� g�o�ne uwagi, a w chwil� p�niejpowsta� nieopisany ha�as i zamieszanie. Wielu ludzi wskazywa�o na herb i z oburzeniemkr�ci�o g�owami.- Mistrz Daniel pomyli� si�! - wo�a� g�o�no jegomo�� z wielkim brzuchem.- Czy�by nie zna� herbu w�asnego miasta? - pyta�a oburzonamieszczka w wielkim bia�ym czepcu na g�owie.- On sobie zakpi� z nas! - stwierdzi� jaki� m�odzieniec.Rzeczywi�cie, herb Gda�ska na portalu nie by� taki ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl