10972, - █▀ KSIĄŻKI [CZ3]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W�odzimierz FirsowKangurBy�em jeszcze dzieckiem, kiedy na Ziemi� przylecia� pierwszy statek z pi�cior�kimimieszka�cami Alfy Centaura. C� si� wtedy dzia�o! Wszyscy powtarzali w k�ko jedno i tosamo: kontakty! kontakty! rozumne istoty, bracia! Teraz zamieszkanych planet znamy bezliku i nikogo nie spos�b niczym zadziwi�. Kosmit�w spotka� mo�na na ka�dej ulicy -r�koskrzyd�ych i kulistych, ziemnowodnych, dwustrunowych, krystalicznych,owadokszta�tnych, kolanopalczastych (palce maj� dlaczego� na kolanach),p�prze�roczystych, lustrzanych, b�yszczk�w, podskakiwaczy, p�cherzykowych,motylkowych... Albo to mo�na ich wszystkich spami�ta�! Dawniej si� zdarza�o, �e jaka�staruszka, napotykaj�c p�nym wieczorem kogo� takiego o zielonej sk�rze i wytrzeszczonychoczach, cofa�a si� przera�ona, a potem, przychodz�c do siebie, wo�a�a za nim:�Niech ci� cholera trza�nie...� No i tak dalej.Notabene z powodu tego zdania jeden kosmita pope�ni� raz wielk� gaf�. Zdecydowa�,�e s�owa, kt�re tak cz�sto s�ysza� pod swoim adresem, s� jakim� powitaniem i na oficjalnymprzyj�ciu w Ministerstwie Handlu Mi�dzyplanetarnego u�y� ich w rozmowie... Ale towszystko by�o dawno temu. Teraz, kiedy do przechodnia podbiega na ulicy paj�k wielko�cisporego hipopotama i szczerz�c uprzejmie p�metrowe k�y pyta o drog� na lotnisko, tamtenani my�li si� przestraszy� i t�umaczy spokojnie: �Prosz� p�j�� przed siebie, potem skr�ci�w prawo, potem w lewo, a stamt�d to ju� dwa kroki�. Czasem taki jeden prosi o autograf napami�tk� albo �egnaj�c si� pyta: �Gdzie pan kupi� ten superlon?� (to pytanie zadaj�,oczywi�cie, kobiety).O autografach wspomnia�em nieprzypadkowo - by� czas, kiedy je zbierali dos�owniewszyscy. Biedni kosmici tygodniami nic innego nie robili, tylko podpisywali swoje zdj�cia -padali wprost ze zm�czenia. Przy tym czworor�cy lub septopodzi jako� sobie radzili,natomiast sytuacja innych by�a wr�cz tragiczna, bo jak mo�e da� autograf na przyk�adkryszta�owiec. Na szcz�cie w miar� rozwoju kontakt�w moda na autografy zacz�astopniowo przemija�. Osobi�cie przesta�em na nie polowa�, kiedy liczba znanych nam planetzamieszkanych przekroczy�a siedemset. Teraz s� ich tysi�ce. W leksykonie kosmicznym opiswszystkich tych cywilizacji zajmuje blisko dziesi�� tom�w. W�tpi�, czy znajd� si� erudyci,kt�rzy by je wszystkie pami�tali. Ja w ka�dym razie do nich nie nale�� i niedawno popad�emz tego powodu w tarapaty.Domy�lacie si� chyba, �e wszyscy ci kosmici, rozumni mieszka�cy naszej Galaktyki,nie przylatywali na Ziemi� po to, �eby zwiedzi� Luwr czy odby� wycieczk� do DolinyGejzer�w. W warunkach ziemskich adaptowali si� z trudem, niekt�rzy musieli stale nosi�przy sobie butle z amoniakiem lub aldehydem mr�wkowym, �eby si� nie udusi� w naszejatmosferze, a mieszka�cy podczerwonych kar��w w og�le nie opuszczali wybudowanych dlanich specjalnie olbrzymich ch�odni, poniewa� w temperaturze cieplejszej ni� minus 120stopni Celsjusza wyparowywali po prostu. Dobrze czuli si� u nas tylko mieszka�cynielicznych planet ziemiopodobnych oraz paj�kowaci z planet bezatmosferycznych. Ci ostatni�ywili si� �wiat�em s�onecznym i by�o im wszystko jedno, gdzie mieszka� - na Ziemi czy naKsi�ycu. Woleli zreszt� na Ksi�ycu, gdy� na Ziemi ich ruchy kr�powa�o powietrze... Ot�wszyscy oni przybywali do nas, wi�zieni przez miesi�ce i lata w swoich gwiazdolotach,w jednym jedynym celu - dla handlu.W zaraniu kosmonautyki pisarze fanta�ci lubili opisywa� wojny mi�dzyplanetarne,straszliwe najazdy Marsjan, podb�j jednych planet przez drugie. Z ich ksi��ek wynika�o, �epo - ca�ym kosmosie grasuj� szajki bandyt�w, kosmiczni wandale, kt�rzy marz� wy��cznieo tym, �eby si� nawzajem ujarzmia� lub zabija�. W ich powie�ciach kapitanowiegwiazdolot�w spotykaj�c nieznajomy statek natychmiast zaczynali strzela� ze wszystkichrodzaj�w broni pok�adowej, a cofaj�c si� - d�ugo i skwapliwie zacierali �lady, niszczyli swojemapy i robili r�ne inne g�upstwa. Ot� wszystko to jest wierutnym k�amstwem. Wszyscyludzie, nawet je�eli maj� po siedem n�g albo skrzyd�a jak motyle, chc� �y� w pokojui przyja�ni, nikt na nikogo napada� nie zamierza. I drogi do swojej planety nikt nie ukrywa.Przeciwnie, w ca�ym kosmosie rozstawione s� dok�adne drogowskazy, podobnie jak nag�rskich szlakach - �Do prze��czy pi�� godzin marszu�. Le� i handluj, je�eli masz czym. Tymnie, ja tobie... Naturalnie, i w�r�d kosmit�w zdarzaj� si� czasem oszu�ci, jak to zwyklew handlu. Wi�c trzeba uwa�a�.Na takiego w�a�nie oszusta natrafi�em razu pewnego. Kierowa�em w�wczas sektoremidentyfikacji dewiz w Planetohandlu (u�ywam czasu przesz�ego - �kierowa�em�, bo po tamtejhistorii ju� nim, niestety, nie kieruj�). Ale opowiem wszystko po kolei.Handel mi�dzyplanetarny rozwija� si� nad podziw pr�dko. W pierwszych latach ca�yobr�t wynosi� raptem kilka ton. Eksportowali�my g��wnie prace naukowe oraz rysunkitechniczne najrozmaitszych maszyn. Trudno to by�o nazywa� handlem. Jaki� to handel, kiedynasza Akademia Nauk wysy�a gdzie� do Wodnika rysunki synchrokosmotronu na miliardmiliard�w elektronowolt�w, a tamci z kolei przysy�aj� spos�b hodowli policyliny -uniwersalnego antybiotyku, kt�ry leczy nowotwory z�o�liwe, koklusz, nerczyc� oraz jeszczesiedemdziesi�t siedem ci�kich i trzysta lekkich chor�b. Ale po kilku latach ilo�ciwwo�onych i wywo�onych towar�w zacz�to mierzy� na tysi�ce i miliony ton. I natychmiastwynik�y niebywa�e trudno�ci.Nikt z pa�stwa nie wyobra�a sobie chyba dok�adnie, czym s� pieni�dze. Systempieni�ny zosta� na Ziemi zniesiony pi��set lat temu i wydaje si� teraz wprost nie do wiary, �eistnia� kiedykolwiek.Niedawno wst�pi�em na kolacj� do ma�ej kawiarenki. Jaki� m�odzian z br�dk�,w granatowym terylaksowym garniturze, brzd�kaj�c na gitarze, �piewa� starodawn� piosenk�,w kt�rej by�y s�owa:�Ach, pieni�dze, ach, pieni�dze, bez pieni�dzy trudno �y�...� Kiedy sko�czy�i dziewcz�ta przesta�y klaska�, zapyta�em go:- �piewa� pan przed chwil� o pieni�dzach. Czy nie m�g�by mi pan wyt�umaczy�, co tojest? M�odzian wzruszy� ramionami.- Nie bardzo wiem. Podobno kiedy� istnia�y psychostymulatory dobrego humoru.Mia�y kszta�t ma�ych kr��k�w w z�otym lub srebrnym kad�ubie. Pole psychiczne takiegoaparatu by�o bardzo s�abe, tote� ka�dy si� stara� mie� jak najwi�cej takich aparat�w i nosi� jestale przy sobie.- A potem przestano je produkowa� - odezwa�a si� m�oda czarnooka Hinduskaw bia�ym sari. - Ludzie nauczyli si� by� w dobrym humorze bez �adnych stymulator�w.- To by�o chyba okropne: wiedzie�, �e tw�j nastr�j zale�y ca�kowicie od jakiego�aparatu - �achn�a si� jej kole�anka, czaruj�ca blondynka w z�ocistej kr�tkiej tunice, niemalca�kowicie ods�aniaj�cej jej zgrabne n�ki. - A je�eli aparat si� psu� - co wtedy?- Biedni przodkowie, to nie bagatela: stale d�wiga� takie ci�ary - westchn�� ch�opakczarny jak w�giel, kt�ry siedzia� na kraw�dzi basenu u st�p Hinduski i pr�bowa� poci�gn�� zaogon z�ot� rybk�. Domy�li�em si� od razu, �e pracuje on przy budowie heliostacji nas�onecznej stronie Merkurego - wszyscy tam po miesi�cu pracy wygl�daj� jak spaloneg�ownie.- A ja s�ysza�am, �e istnia�y bardzo lekkie pieni�dze, na papierowych druczkach -powiedzia�a trzecia dziewczyna.Ca�e to towarzystwo by�o m�ode, zdrowe i szcz�liwe. Humor im dopisywa� bezjakichkolwiek stymulator�w. Ale ich ignorancja w kwestii, kt�ra kiedy� wydawa�a si�najwa�niejsza w �yciu ludzi, zdumia�a mnie. Pr�bowa�em im wyt�umaczy�, czym by�ypieni�dze. Nie wykazali jednak do mnie zaufania.- Za nic nie uwierz�, �e cz�owiekowi nie wolno by�o wzi�� sobie jad�a czy ubrania,je�eli nie mia� jakich� idiotycznych papierk�w - o�wiadczy�a blondynka w z�ocistej tunicei tupn�a z oburzeniem opalon� n�k�.- A je�eli by� bardzo g�odny? - zapyta� ch�opak z Merkurego.- Gdyby nawet umiera� z g�odu, bez pieni�dzy nic by nie dosta�. A tych, kt�rzypr�bowali cokolwiek wzi��, zamykano w specjalnych lokalach na kilka lat albo nawetzabijano.- Opowiada pan nies�ychane rzeczy - powiedzieli wreszcie m�odzi. - Co za szcz�cie,�e wi�cej nie istniej� te przekl�te pieni�dze!Tak, pieni�dze nie istnia�y na Ziemi od pi�ciu stuleci. Ale w zwi�zku z o�ywionymhandlem mi�dzyplanetarnym trzeba by�o je wymy�li� na nowo. Prosz� mi wierzy�, �e nieby�o to wcale �atwe.Nawet na naszej male�kiej Ziemi za pieni�dze s�u�y�y trzymetrowe kamieniem�y�skie i ma�e z�ote kr��ki, kolorowe morskie muszelki i papierki z portretami, sztabki soli,krowie czaszki, marmurowe pier�cienie, mosi�ne kwadraty, przezroczyste kamyki, �wi�skieogonki i wiele innych rzeczy. A tu by� przecie� bezkresny kosmos z niesko�czenier�norodnymi odmianami istot rozumnych i trzeba by�o znale�� jeden wsp�lny,odpowiadaj�cy wszystkim ekwiwalent warto�ci towaru.Problem jednolitej waluty mi�dzyplanetarnej wy�oni� si� od razu po utworzeniuPlanetohandlu - biura do spraw handlu z cywilizacjami pozaziemskimi. Pracowa�em w�wczasw IHEP-ie - Instytucie Historii Ekonomiki Pierwotnej - i w�a�nie obroni�em dysertacj�o staro�ytnych systemach pieni�nych. Pewnie dlatego zaproponowano mi kierownictwosektora identyfikacji dewiz kosmicznych. Praca by�a zaiste pasjonuj�ca. Gdyby nie tenprzekl�ty Kangurczyk!Handel mi�dzyplanetarny to sprawa bardzo skomplikowana. Rynek kosmiczny jestniezmierzony i ci�gle zaskakuje trudnymi do przewidzenia zapotrzebowaniami. Betelgeuse-2prosi o piln� dostaw� p�tora miliona p�ytek met�askich - jest to u nich, jak si� okazuje,najmodniejsza bi�uteria; Kasjopeja prosi o diamentowe �widry, kt�rych brak utrudniawydobycie artezyjskiego powietrza. Delta Korony P�nocnej chce zawrze� umow� o corocznedostawy miliona ton zaj�czej kapusty, kt�ra przed�u�a dwukrotnie �ycie jej mieszka�com.Z gwiazdozbioru Ps�w Go�czych, gdzie szwankuje energetyka, nalegaj� na nades�anieobi...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]